Zakazane uczucie uczennicy do nauczyciela cz. 3

Przepraszam, że dopiero teraz dodaję kolejną część, ale musiałam ogarnąć trochę na swoich dwóch innych blogach, które... no cóż... idą mi chyba coraz gorzej xD
Jeśli są błędy, to przepraszam. Pisałam ten rozdział między 1, a 2 rano, a o tej godzinie nie potrafię wyłapać żadnych błędów :P

-------------------------------------------


Razem z Majką przekroczyłyśmy próg centrum. Dzisiaj była sobota, przedostatni dzień wolności. Postanowiłyśmy wykorzystać go jak najlepiej i wydać nasze pieniądze na jakieś fajne ciuchy. Na początek postanowiłyśmy znaleźć jakieś buty na rozpoczęcie roku. Rozglądałyśmy się po różnych sklepach, a ja już praktycznie na początku wypatrzyłam swoją zdobycz. Długie do kolan, czarne jak smoła glany.Tak wiem, zapytacie pewnie: Czemu? Odpowiedź jest prosta. Nie należę do dziewczyn ubierających się kobieco, wyzywająco, bądź modnie. Mój styl jest dość spontaniczny. Oryginalny? Nie sądzę. Jest dużo buntowniczek ubierających się w podobny do mnie sposób. Różnica jest taka, że mnie buntowniczką nazwać nie można. Jestem... "Grzeczną dziewczynką", która od czasu do czasu coś popsuje, coś sknoci... ale to za zwyczaj jest niechcący. Nauczyciele mnie lubą, choć nadal nie wiem dlaczego. Dobrze się uczę, mało na lekcjach mówię. Jestem z zachowania jak każdy przeciętny uczeń.
Ale wróćmy do zakupów. Przechadzałyśmy się po sklepach. Z każdą minutą dźwigałyśmy coraz to więcej toreb. Majka mnie rozbrajała tym, że tak bardzo lubiła podróżować po ruchomych schodach. Gdy tylko byłyśmy koło nich, blondynka prawie że od razu podbiegała do nich i stawała na schodku, ruszając się w górę bądź w dół.  
Przechodząc koło McDonalds, natknęłyśmy się na grupkę przystojnych chłopaków, mniej więcej w naszym wieku. Jeden mrugnął do nas i ręką wskazał byśmy do nich podeszły. Ruszyłam w ich stronę z ochotą i ciągnęłam za sobą, niezbyt przechylną do tego pomysłu, Majkę.
- Hej chłopaki.- Powiedziałam uśmiechnięta.
- Cześć piękna.- Odpowiedział mi blondyn, który chwile przedtem do nas zamrugał.
Miał niesamowite oczy. Ciemnoniebieskie, z długimi, czarnymi rzęsami. Jego uśmiech był czarujący i już z miejsca wiedziałam, że pewnie ma wiele dziewczyn na boku.
- Jestem Marita, a to...- Spojrzałam za siebie, lecz nikogo nie spostrzegłam.- Majka? Gdzie ona polazła?!
- Szukasz dziewczyny, z którą tutaj przyszłaś? To chyba ona, co nie?- Powiedział blondyn, podchodząc do mnie bliżej i wskazując ręką w stronę ruchomych schodów.
Na samym szczycie stała moja przyjaciółka, machając do mnie ze złośliwym uśmiechem. "No chyba nie.." Pomyślałam, kręcąc lekko głową. Blondynka należała do osób dość nieśmiałych, ale nie myślałam, że aż tak bardzo! Przecież nigdy tak nie reagowała gdy poznawałyśmy jakieś nowe znajomości!
- A tak w ogóle, to jestem Jonh.- Odpowiedziałam mu uśmiechem.
- Przepraszam cię bardzo, ale muszę iść zająć się Majką, bo jeszcze gdzieś mi się zgubi...- Mruknęłam oddalając się powoli.- To cześć.
- Zaczekaj!- Krzyknął za mną.
Przystanęłam i spojrzałam na niego pytająco.
- Dasz może mi swój numer?
- Jasne, czemu nie? Gdzie ci go zapisać?
- Ah.. Tak. Trzymaj.- Podał mi swój telefon, a ja szybko wpisałam mu się do kontaktów.
- To pa.- Krzyknęłam jeszcze, zanim pobiegłam do Majki.- Coś ty sobie dziewczyno myślała?! Zostawiać mnie z tym wszystkim samą?
- Nie chciałam tam iść i dobrze o tym wiedziałaś.  
- No dobrze... Ale nie myślałam, że zwiejesz mi zanim cię w ogóle przedstawię! Co się z tobą dzieje? Nigdy mi jeszcze czegoś takiego nie zrobiłaś, więc musi być coś na rzeczy...
- Tam był Borys...- Mruknęła nieśmiało.
- Kto?
- Wśród tamtych chłopaków był Borys, chłopak... który mi się od dawien dawna podoba...- Zaczerwieniła się lekko na twarzy i spuściła wzrok.
- I ty mi o nim ani słowa nie wspomniałaś?! No wiesz co...- Oburzyłam się, krzyżując ręce na piersi.  
- No przepraszam no... Ale nie było okazji, a z resztą on wcale nie zwraca na mnie uwagi...  
- No to zrób tak, by zwrócił na ciebie uwagę!
- Nie wspomniałam, że ma dziewczynę?  
- Oj Majka, Majka... Choć! Zabiorę cię na lody, na poprawę humoru. Oczywiście ty stawiasz...- Gdy spojrzała na mnie, zaśmiałam się cicho.- No dobra... ja tym razem stawiam.
Resztę zakupów minęło nam w miłej atmosferze. Przed centrum pożegnałam się z Majką, gdyż do domu miałyśmy w przeciwną stronę i ruszyłam powolnym krokiem, zakładając uprzednio słuchawki do uszu. Przechodząc obok domu Matt'a, natknęłam się na niego.  
- Cześć Matt.- Przywitałam się z chłopakiem, ściągając słuchawki z uszu.- Co tam u ciebie słychać?
- Wszystko w porządku, a u ciebie?
- Jest okej.
- To może wpadniesz do mnie na herbatę lub sok?
- Wiesz co? Chętnie, ale dzisiaj już nie dam rady. Właśnie wróciłam z zakupów.
- Dało się zauważyć.- Zaśmiał się, spoglądając na moje torby.- Więcej nie udało ci się chwycić?- Sarknął rozbawiony.  
- Chodzi ci o torby? Udałoby mi się, udało.Ale szkoda mi kasy całej stracić.- Powiedziałam z uśmiechem.
- Daj mi je.- Wyciągnął ręce w stronę toreb.
- Niestety... Nie twój rozmiar, a zresztą... nie pasowałby na ciebie te ciuchy.- Powiedziałam jak najbardziej poważnie.
Widząc jednak jego minię nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam czystym śmiechem. Brunet uśmiechnął się tylko w odpowiedzi, biorąc ode mnie połowę toreb.  
- Ty mała kwoko! Chciałem być tylko miły. Tak czy inaczej odprowadzę cię pod dom. Nie rozumiem jednak, jak mogłaś przez większość drogi to unieść?  
- Lata praktyki.- Powiedziałam i mruknęłam do niego rozbawiona.
Tym razem, w stronę do mojego domu, trajkotaliśmy jak katarynki. Usta nam się nie zamykały, a spojrzenia prawie że cały czas się ze sobą stykały.  
Tak jak poprzednio, zatrzymaliśmy się koło furtki. Na pożegnanie mocno się do niego przytuliłam i wzięłam wszystkie torby. Wchodząc na podwórko zadał mi pytanie, które już dzisiejszego dnia usłyszałam.
- Mógłbym prosić o twój numer?- Spojrzałam na niego z uśmiechem i w niespełna dwóch krokach byłam przy nim.
-Mogę twoją komórkę?
- Oczywiście.
Zapisałam szybko swój numer, następnie oddałam mu telefon. Podziękował mi całusem w policzek i żegnając się ruszył w stronę swojego domu.
Czując motylki w brzuchu szybko weszłam do domu. Rozpakowałam torby i wszystko ułożyłam do szafy. Siadając na laptopa, usłyszałam dźwięk sms-a.

Alexa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1282 słów i 6707 znaków.

7 komentarzy

 
  • Patty

    Jeju, ja fajnie piszesz...:)

    29 mar 2014

  • paulina xd

    pisz dalej... wierz mi że warto!!!

    29 sie 2013

  • vampirek

    zgadzam sięz koteczkiem.... nie mogę się doczekać kolejnej części

    24 sie 2013

  • misia1245687654

    no dalej.... daj kolejną część

    24 sie 2013

  • marycha

    dajesz szybciej te części bo już nie mogę!!!!

    21 sie 2013

  • Kubolo

    Świetnie! Ciekawi mnie, jak rozkręcą się relacje z nowo poznanym facetem i z Mattem. Błędy są raczej takie, które robi się w pośpiechu, np. brak spacji po kropce i inne nic nieznaczące potknięcia. Czekam na kolejną część, ta wydaje mi się trochę krótsza od poprzednich, ale nie będę narzekać na ilość :faja:

    21 sie 2013

  • koteczek1234567890

    już się nie mogę doczekać kolejnej części

    21 sie 2013