Zakazane uczucie cz.1.

"Jesteś lekiem na całe zło.
I nadzieją na przyszły rok."

Krystyna Prońko - Jesteś lekiem na całe zło.

Przewracam kolejną kartkę i uśmiecham się pod nosem. Uwielbiam Dziennik Bridget Jones. Ile dałabym, żeby chociaż w połowie mieć podobny dystans do samej siebie. Kogo ja chciałam oszukać? Byłam mulatką w świecie białej rasy.  
Matka Polka.  
Ojciec Afroamerykanin.  
Czyli istne połączenie wanilii i czekolady. Matka nazwała mnie, Carmen, bo przypominałam jej toffi - miłe! Urodziłam się w Polsce i tutaj zostałam wychowana. Nigdy jednak nie wyjechałam do kraju ojca, tylko dlatego, że Kenzo - zapowiedział, że nigdy nie uzna "tego" dziecka za swoje, a związek z matką, miał charakter przygody letniej. Danuta nie usunęła ciąży, aby otrzymać pokaźny spadek od rodziców. Teraz wyobraźcie sobie miny dziadków, kiedy położna pokazała im czarnego bachora, jakim zostałam potem okrzyknięta i wydziedziczona wraz z matką - dziwką.
Byłam pomiotem szatana, zesłaniem nadchodzącej apokalipsy, bo jakim cudem mógł się urodzić czarny dzieciak w polskiej szanowanej rodzinie? Nie mogli na mnie patrzeć, nie mogli wybaczyć córce, że była na tyle głupia, żeby pieprzyć się z murzynem. Babcia Konstancja - wierna katoliczka, chodząca niemal codziennie do kościoła. Modlić się za zdrowie nas pozostałych grzeszników. Wyrzekła się jedynej córki i pozostawiając ją bez środków do życia, wyrzuciła za bruk jak śmiecia.
- Nie masz prawa wracać z tym...Tym, bachorem. - Z pogardą popatrzyła na zawiniątko trzymane w rękach jedynego dziecka. - Przyniosłaś wstyd i hańbę całej rodzinie...
Zamknęła przed nami drzwi i już nigdy tych drzwi nie ujrzałam. Czarne, tak jak dusza i serca dziadków, dla których najważniejsza była reputacja od tego jak sobie poradzi samotna kobieta z jeszcze bardziej samotniejszym dzieckiem.
- Carmen! - Zostałam wyrwane z transu i spojrzałam na postać, która podążała w moim kierunku z figlarnym uśmiechem.
- Klaudia, już myślałam, że przyjdzie mi czekać na ciebie całe wieczności. - Opadła na drewnianej ławce i zarzuciła nogami w klasyczny sposób. Czyli wyciągnięcie długich kopyt i nałożeniem jednej na drugą.
- Mam coś dla Ciebie. - Wyciągnęła kwadratowe pudełko, owinięte dbale papierem kolorowym. - Wszystkiego najlepszego, Kędziorku. - Otworzyłam buzię ze zdziwienia.  
Zaskoczona, że jeszcze istniały osoby na tym świecie, dla których byłam ważna do tego stopnia, że pamiętały o moich urodzinach. Mimo, że sama nie chciałam o nich pamiętać. Jedynym moim marzeniem, było wymazać z pamięci wielu osób dnia, przez który życie mojej matki odmieniło się. Wybrała mnie, ale z pakietem: trosk, zamartwień i konsekwencji.
- Nie otworzysz? - Zapytała Klaudia i uśmiechała się od ucha do ucha. Miała piękny uśmiech. - Zacieram już rączki.
Zaczęłam zrywać powolnie papier, który był tak starannie nałożony, że szkoda było psuć idealnego pakunku. Oczom ukazała mi się książki, którą dwa dni wcześniej oglądałam na półce w księgarni. Spojrzawszy na cenę musiałam zrezygnować z zakupu - za drogi, pomyślałam i z bólem odłożyłam na odpowiednie miejsce.
- Stephen King - cmętarz zwieżąt. - Czytałam na głos a po policzku zaczęły spływać mimowolnie łzy radości. - Skąd... Skąd wiedziałaś?
- Twój błysk w oku i mina zbitego psa, kiedy odwróciłaś okładkę, by ujrzeć cenę, powiedziała mi wszystko.- Przytuliła się do mnie. Była moją jedyną przyjaciółka, bratnią duszą, powierniczką najskorszych sekretów, która rozumiała mnie jak widać bez zbędnych słów.
- Nie mogę przyjąć... - Pocierałam twardą okładkę, z kotem na głównym planie. Prezent był zdecydowanie za drogi. Ode mnie co najwyżej dostawa a'la czekoladę, albo lizaka. Na nic więcej nie było mnie stać po opłaceniu mieszkania i szkoły.  
- Nie pieprz! I nie rób mi przykrości, bo się obrażę. - Odsunęła się nieznacznie i założyła obie ręce na klatce piersiowej.
- Foch z przytupem?
- I koniecznie z melodyjką. - Buchnęła już śmiechem. - Kocham Cię, kędziorku!
- Dziękuje za książkę.
- To ja dziękuję, że wytrzymałaś ze mną tyle lat.
- Ile to? - zapytałam w głowie przeliczając te wszystkie miesiące, lata naszej przyjaźni.  
Musiałam z góry przyznać się do porażki, byłam słaba w zapamiętywaniu dat.
- Dziesięć, miałaś dwanaście lat jak przekroczyłaś próg naszej klasy. Wszyscy na ciebie momentalnie spoglądali.
- No tak, czarne dziecko w polskiej szkole w tamtych czasach to powód do zszokowania.
- Dla mnie byłaś taka słodziutka. Pamiętasz jak wyrwałam się do góry, abyś zajęła miejsce obok mnie?
- Trudno by zapomnieć, siedzącej dziewczynki, która unosiła w trybie ekspresowym rękę do góry.
- Nigdy wcześniej nie widziałam takiej dziewczynki. Chciałam się z tobą zaprzyjaźnić. - Miętoliła mnie po włosach, a ja robiłam dokładnie to samo z książką, którą chciałam poznać, jak tylko pojawiła się w zapowiedziach wydawniczych.

- Przedstawiam wam, Carmen Dembską. Naszą nową uczennice. - Nikt mnie nie powitał, wszyscy patrzyli w moim kierunku, ale nikt nie wykazał chęci, aby chociaż skinąć mi na przywitanie.  
- Kto z samotnie siedzących, zaprosi nową koleżankę do ławki? - Cisza.
Potem jakby ktoś obudził niewidzialną ręką dziewczynkę o czarnych włosach, siedzącą w ostatniej ławce pod oknem. Podnosiła się i opadała z krzesełka, unosząc jednocześnie dygoczącą rękę ku górze.
- Klaudia, wiedziałam że na ciebie będę mogła liczyć.
Niepewnym krokiem i czując wciąż wzrok wszystkich, spoczęłam na wolnym krzesełku. Nieznajoma dziewczynka o czarnych włosach przesunęła w moim kierunku białą, chudą rączkę.
- Jestem, Klaudia.
- Carmen.
- Jesteś nowa w okolicy?
- Tak, przeprowadziłyśmy z mamusią z Warszawy w zeszłym tygodniu.
- Zostaniemy przyjaciółkami?
- A nie przeszkadza ci kolor mojej skóry?
- Jesteś prześliczna, w zupełności mi to nie przeszkadza. Dlaczego pytasz?
- W poprzedniej szkole poniżali mnie z tego tytułu. - Wzruszyłam ramionami.
- Tutaj skopiemy tyłki każdemu kto tylko spróbuje cię skrzywdzić. - Odparła jakby codziennie spuszczała łomot. Była taka drobną i krucha. - Nie dam cię skrzywdzić, obiecuję.
Lekcja minęła szybko, nikt nawet nie rzucał w moich kierunku żadnych nieuprzejmych tekstów. Wydawało się, że wszystko brnie w dobrym kierunku, właśnie wydawało się.
- Ej ty, Carmen, czy jak ci tam!
Odwróciłam się do młodego chłopaka o bujnej, białej czuprynie.
- Słucham?
- Wiesz dlaczego istnieje biała czekolada?
Kiwnęłam przecząco głową. Wiedziałam do czego to zmierza.
Nastała cisza. Klaudia trzymała mnie kurczowo pod ramie. Nienawidziła tego. Kolejne żarty, których znałam dziesiątki, jak nie tysiące.
- Żeby małe murzynki mogły sobie buzie pobrudzić. - Wybuch śmiechem. Młodzi gówniarze przybijali sobie piątki i rżnęli przy tym pawiana.
- Szkoda, Damian że nie jesteś taki mądry wówczas, kiedy zostajesz przepytywany. - Klaudia stanęła w mojej obronie. Nie potrzebowałam tego, tak samo jak nie potrzebowałam kolejnej szkoły do mojego bogatego życiorysu.
- A ty co adwokat diabła? Powinnaś się cieszyć że nie będziesz teraz główną atrakcją klasową, mamy nowego klauna.
Podszedł do mnie, przyszpilając do zimnej ściany.
- Czarne gówno trzeba tępić i wybijać. - Ktoś z siłą oderwał Damiana i jedyne co zdążyłam zobaczyć zanim osunęłam się po ścianie to oczy, tak intensywnie czarne, jak palące się węgielki, pośród mrocznego ognia.

***

"To taka krótka historia
mogłam napisać jej - kolejną część,  
w jego czułych ramionach szybko przychodził sen."

Bajm - Krótka historia.

Nauczyłam się, że życie nigdy nie będzie dla mnie tolerancyjne. Jak mogłam wymagać szacunku od osób, które nie miały nawet krzty wobec siebie? Jakim trzeba być człowiekiem, żeby w pełni świadomie krzywdzić drugiego człowieka. Przybijać sobie piątki, kopać, bić i znęcać się psychicznie nad inna rasą, niż biała.
Czasem mam wrażenie, że lepiej byłoby, gdybym nigdy się nie urodziła.
Gdybym nigdy nie złapała pierwszego oddechu zaraz po narodzinach.
Jednak otrzymałam prawo bytu i musiałam przyjąć na siebie najtrudniejsze jej konsekwencje.
- Ostatnie dni wolnego.
- Wyobrażasz sobie, że został mi już ostatni rok? - Zapytałam z niedowierzaniem.
- Licencjat to bzdura...
- Ranisz moje uczucia! - Złapałam się konspiracyjnie za serce.
- No co obie wiemy, że to wszystko jest gówno warte i tak nie znajdzie się pracy w swoim zawodzie - wzruszyła ramionami i po chwili dodała - Zostawiłam studia inteligentniejszym od siebie, nie żebym teraz nie pokazywała palcem.
- Spadaj!
- Kujon!
Wybuchłyśmy śmiechem, tak intensywnym, że przez dobrych kilka minut nasz śmiech tylko zmieniał się z rechotu na ciche pojękiwanie z bólu.
Ach te nasze mięśnie brzucha.
- Jesteś łajzą. Chodzącą, piękna, ale wciąż łajza! - Klaudia wstała od naszej ławeczki. - Muszę iść się wysikać, pęcherz mi z wrażenia pęka.  
Odeszła wciąż rechocząc pod nosem a ja momentalnie otworzyłam książkę, która kurczowo spoczywała na nogach.
Przejrzałam pierwsze kartki i styl pisarza momentalnie wciągnął mnie w całości. Uwielbiałam autora za jego chory, socjopatyczny, ale jakże inteligentny umysł. W momencie, kiedy dobrnęłam do pierwszej sceny, niezwykle krwawej, ktoś odgrodził mnie od promieni słonecznych.
Podniosłam głowę do góry i już planowałam rzucić niecenzuralnymi słowami, kiedy spostrzegłam przed sobą parę czarnych, już wypłowiałych przez życie oczu. Stał ubrany jak na żołnierza przystało. Dumnie prezentując ciało, które było efektem kilku lat praktyki w służbie.
- Irak?
- Wanilia? W dalszym ciągu pilna.
- W dalszym ciągu przyzwoity. - Odbiłam pałeczkę.
- Fajnie Cię widzieć uśmiechniętą.
- Fajnie Cię widzieć całego i... zdrowego? - Zapytałam niepewnie? Sama nie wiem dlaczego. Ostatnim razem nie wrócił z misji o własnych siłach.
- Z roku na rok jest coraz lżej.
- Nie tęsknisz za pracą w szkole? - Głupia! Po cholerę zadawałaś to pytanie?
- Nie. - Odparł krotko i rzeczowo. - A ty, Carmen, co robisz, pracujesz?
- Tak, i studiuje zaocznie na ostatnim roku stosunków międzynarodowych.
- Nie dziwi mnie to. Zawsze, gdy tylko cię spotykam siedzisz w książkach.
- Taka już rola, mola i kujona - wzruszyłam ramionami.
Maciek uśmiechnął się tym uśmiechem, przez który kilka lat temu popadłam w depresję. Zwalającym z nóg i powodujący szybsze bicie serca.
Przez ostatnie cztery lata zmężniał, ale także pojawiły się już pierwsze oznaki zmęczenia na jego przystojnej twarzy. Był ode mnie starszy o dziesięć lat. Nigdy mi to nie przeszkadzało, jemu tak. Zawsze powtarzał że to nieodpowiednie czuć coś do swojej uczennicy.
Odszedł i zaciągnął się do Wojska Polskiego w Oleśnicy. Specjalnie, oby jak najdalej Wrocławia. Nie było można mu czuć, mnie nie można było się zakochać. Życie z góry założyło, że związek z czarną kobietą nie może kolidować z życiem białego mężczyzny, pretendującego do Sejmiku wojewódzkiego.
- Miło było cię zobaczyć, Kama.
- Ciebie również.
Nałożył z powrotem na szerokie ramiona, wielką torbę. Ukłonił się przede mną i odszedł - po raz kolejny.

***

- Praktycznie rzecz biorąc już nie jesteś moim nauczycielem. - Klepałam jęzorem otoczonym popcornem.
- Praktycznie rzecz biorąc, jestem nim do momentu, aż nie dostanę od dyrektora świadectwa pracy.
- Nie będziemy się chyba sprzeczać o dwa dni? - Zapytałam.
- Carmen, nie przeszkadza ci mój wiek?
Spojrzał niepewnie i przybliżył usta blisko moich. Byłam pewna, że zamierza mnie pocałować, a on tylko zdmuchnął skorupkę z kącika warg.
- Stary? Przestań, przerabialiśmy już podobne rozmowy kilka razy.
- Nie chce zabierać ci możliwości wyboru. - teraz ja miałam minę skonsternowaną.
- Jakiego wyboru? Ty jestem moim najlepszym przypadkiem. - oczy urosły mu o dobre dwa rozmiary.
- Zakochałaś się we mnie?
- N...Nnie...
Złapał za mój podróbek i wymusił, abym spojrzała w jego kierunku.
- Muszę wiedzieć, pamiętasz nasz... Układ? - chciał miękko zaznaczyć, ale mu nie wyszło, bo wybuchnęłam natychmiastowo.
- Jakżebym mogła zapomnieć! Zwykłe spotkania bez jakichkolwiek roszczeń. To ze mnie bzykałeś, będąc moim nauczycielem, też pamiętam. Pamiętam wszystko! - Wydarłam i zaczęłam zbierać porozrzucane po podłodze, resztki garderoby.
- Co robisz?
- To chyba logiczne, nie? Odchodzę, nie wiem zrywam ten cały układ, bo przez niego cierpię. Zakochałam się w tobie, nie chce ukrywać się w pierdolonym wynajętym mieszkaniu! Chce zacząć żyć! Żyć, bo nigdy nie doświadczyłam tego zjawiska!
- Zostań... - złapał mój nadgarstek a ja stanęłam w miejscu.
- Po co? Żebyś mógł mnie jeszcze wyruchać? Już to raz dzisiaj zrobiłeś i było mam dobrze!  
- Nie mów tak!
- A kim ja dla ciebie byłam? - Zadrwiłam i wyrwałam dłoń.  
W radiu zaczęła lecieć, jak na pieprzoną złość piosenka Krystyny Prońko - Jesteś lekiem na całe zło.
Pozostało mi wierzyć, że nadzieja na przyszła rok nie będzie zgubnym uczuciem. A póki co, muszę zrezygnować z jedynego faceta, który posiadł mnie w całości. Nie tylko duszę, ale i ciało.
- Wiem! - Wbiłam w niego wzrok. - Głupota i bieda idzie u mnie w parze.... Ten.. Ten układ był tylko po to, aby sprawdzić jak pieprzy się czarne ścierwo!
- Nie mów tak do cholery! - Wkurwił się i złapał mnie przytrzymując z całych sił, abym się nie wyrwała. - Nie mam prawa czuć! Ty nie miałaś prawa się zakochać. Moje życie było już zaplanowane od momentu, kiedy się urodziłem. - Moje też takie miało być, tylko wówczas jakbym była biała.
- Ojciec były wojskowy i tegoroczny prezydent... Kama, musisz mnie zrozumieć.
- Nie potrafię Maciek i nawet tego nie chce.
- Zaciągam się do Wojska... - Wybuchłam śmiechem i opadłam po jego torsie na ziemię, gdzie mój rechot zamienił się w istny szloch.
- Więc to tak... - Biadoliłam z nosem zasmarkanym. - Chciałeś przed służbą się zabawić.
- Chyba tak, a ty byłaś taka chętna... Przepraszam! - DRAŃ!
- O zgrozo! Wyszłam na puszczalską, łatwą i chętną... Najgorsze połączenie. - Zamknęłam twarz w dłoniach i oddałam się całkowitemu użalaniu nad sobą. Goła i w dodatku z połamanym sercem, na miliony malutkich kawałeczków.
- Ten związek musimy zachować dla siebie.
- Nazywajmy rzeczy po imieniu, Maciej - układ!
- Musisz mi obiecać, że nie powiesz o nas nawet Klaudii.
- Skąd masz pewność, że już nie wie? Może byłam na tyle głupia, że łudziłam się na coś więcej... - spojrzałam już do góry, a on swobodnie nade mną górował. Wielki, potężny, mężny i przystojny. Jego oczy były wyróżniające się na twarzy pozbawionej uczuć. Jak mógł posiadać tak szczery oczy, kiedy nie posiadał żadnych cholernych uczuć?
- Wiem, że jesteś nazbyt inteligentna, żeby chwalić się takim układem, nawet przed Klaudią. Znajdziesz mężczyznę, który cię pokocha, i będzie w stanie walczyć z całym światem o miłość, która was połączy. Jesteś warta takiego uczucia, a nie naszego ukrywania się. - Znał mnie, ale nie wiedział jednego - o nim nigdy nie zapomnę!
- Nie potrafiłbyś wyrzec się całego majątku na rzecz, czarnej kobiety, prawda?
- Nie teraz, Carmen.. To jeszcze nie czas dla nas. Nie mogę być egoistą. Mój ojciec długo budował swój wizerunek...

MadamM

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2905 słów i 15834 znaków, zaktualizowała 5 lis 2015.

5 komentarzy

 
  • Micra21

    Kochana, to jeden z najciekawszych tekstów, które tu znalazłem. Dotyka bardzo ważnego problemu, z jakim spotykamy się codziennie. Wielkie brawa za piękny sposób ujęcia tematu. Wyglą di mi na to, że sama musiałaś spotkać się z podobną sytuacją. Parę drobnych błędów, łatwych do usunięcia. Przeczytaj to spokojnie i znajdź je. Pozdrawiam, kiedy dalszy ciąg?

    31 paź 2015

  • nienasycona

    A ja po swojemu- bardzo mi się podoba, co i jak piszesz; nie podobają mi się błędy:P Obiecałaś poprawiać:)

    31 paź 2015

  • Micra21

    @nienasycona widzę, że obydwoje jesteśmy tu za uważających na błędy. Jak czytam te różne komentarze, to zastanawiam się, gdzie ci ludzie mają mózgi. Pozdrowienia dla Ciebie i Autorki

    31 paź 2015

  • nienasycona

    @Micra21, więcej osób tutaj zwraca uwagę na błędy:) Również pozdrawiam. I taka dygresja- mój ulubieńcu, żyjesz? Milczysz ostatnio...

    31 paź 2015

  • Micra21

    @nienasycona pewnie, że żyję. Dziś nie jestem w pracy i nie bardzo mogę się udzielać na stronie. Poza tym czytałem różne kawałki tu i nie tylko. Przecież pisałem różne komentarze. Jak włączysz mnie do obserwowanych, to będziesz miała informacje o moich poczynaniach. Poza tym wszelkie uwagi o błędach na ogół piszę bezpośrednio do Autorów, bo nie lubię wytykania błędów w komentarzach dostępnych dla wszystkich. To nie jest przyjemne dla twórców. Pozdrawiam ;)

    31 paź 2015

  • nienasycona

    @Micra21, ja się dopominałam o mojego niezalogowanego ulubieńca, który ma bardzo cięty język i stworzył tu swoisty gwiazdozbiór wybitnych inaczej twórców:) Ja wypowiadam się publicznie, skoro ktoś zamieścił, to liczy się z krytyką:)

    31 paź 2015

  • MadamM

    @nienasycona czytam teraz tekst po raz drugi i mi wstyd za te błędy... Chyba powinnam zostać ukarana, że mimo obietnic wystawiłam tekst z błędami. Może w końcu nauczyłabym się czytać przed publikacją :)

    1 lis 2015

  • nienasycona

    @MadamM, i ja mam Ci tę karę wymyślić?:) Ja mam miękkie serce, nie nadaję się...nawet, gdy psu w dupsko przyrżnę, to go od razu niewychowawczo przepraszam...

    1 lis 2015

  • Kamila1253

    Super :) czekam na więcej ;)

    31 paź 2015

  • BigLovee

    Genialne!

    31 paź 2015

  • SłOdKoGoRzKaZoŁzA

    Świetne!

    31 paź 2015