Wampir miłości cz 2

Otworzyłam oczy.Byłam w domu, tak bardzo mnie to cieszyło.Chciałam wstać ale ból jaki mi to sprawiało kazał dalej leżeć.Ale jak ja się tu znalazłam?Przecież byłam na polanie!Wspomnienia z tego wieczoru uderzyły we mnie z całej siły.Zaczęłam się trząść przypominając sobie atak.Odwróciłam się w drugą stroną i zaczęłam krzyczeć najgłośniej jak się dało.Na fotelu obok mojego łóżka siedział tamten wampir który chciał mi pomóc.Szybko położył mi rękę na buzi żeby nie było mnie słychać.
-ej, spokojnie -powiedział patrząc mi w oczy
Chciałam mu powiedzieć żeby spadał ale nie mogłam bo nadal przytrzymywał mi buzię ręką.Ugryzłam go myśląc że to da mi trochą czasu na ucieczkę ale on tylko popatrzył na mnie i uśmiechnął się
-wiesz, mnie to nie boli-powiedział
zaczęłam się szarpać sprawiając sobie ogromny ból a on odsunął swoją rękę.Wyskoczyłam szybko z łóżka i już chciałam biegnąć do drzwi ale zachwiałam się na własnych nogach.Gdyby nie wampir już dawno przywitała bym się z podłogą
-straciłaś dużo krwi-poinformował mnie
-zostaw mnie, proszę-poprosiłam ze strachem
Położył mnie Z powrotem na łóżko i popatrzył na mnie z troską
-ja nie chcę ci zrobić krzywdy-powiedział siadając obok mnie na łóżku
-jak się tu dostałam-zapytałam z ciekawości
-miałaś ze sobą portfel więc znalazłem dokumenty i cię przyprowadziłem-odpowiedział
-dziękuje-powiedziałam  
-ale to była moja wina-odpowiedział
-jak?-zapytałam-ty go na mnie nasłałeś?-dodałam
-nie, ale kiedy wampir jest blisko człowieka inni to wyczuwają i zbierają się mając nadzieję na posiłek, ale ja chciałem ci tylko pomóc nie miałem pojęcia że ktoś się tam zjawi-mówił smutno
-ale on by mnie zabił prawda?-zapytałam ze strachem
-tak-powiedział  
-ty go odciągnąłeś-dodałam przypominając sobie tamte chwile.Nie miałam pojęcia dlaczego mi pomógł.Wolałam nie myśleć co bym bez niego zrobiła.
-ale skoro jesteś teraz ze mną, to inne wampiry czają się gdzieś obok-zauwarzyła
-tak ale nie mogę cię zostawić, wtedy dopiero przyjdą, musisz czekać do wschodu słońca, zresztą nie dała byś sobie sama rady ledwo stoisz na nogach-powiedział przyglądając mi się
-pomóż mi dojść do kuchni-poprosiłam-jestem głodna-dodałam
Wziął mnie na ręce i skierował się w stronę kuchni.Sądziłam że będzie miał zimne ręce tak jak napisali w różnych książkach ale jego ręce były ciepłe i przyjemne.Postawił mnie na krześle i zapytał co bym zjadła.Po chwili podał mi kanapki.
-nie jesteś głodny?-zapytałam
-nie jem zwykłego jedzenie to tak jak bym jadł powietrze ani smaku ani przyjemności z jedzenia-powiedział patrząc na mnie
-zapomniałam, mogę ci jakoś pomóc?-zapytała
-co masz na myśli-zapytał patrząc zdziwiony
-no chyba jesteś głodny co nie?-powiedziałam
-tak, ale nie martw się ja dam radę-powiedział uśmiechając się lekko
Odwzajemniłam uśmiech a on usiadł patrząc mi w oczy.Przybliżył swoją twarz do mojej  
-jesteś inna-powiedział-nigdy nie spotkałem kogoś kogo nie miałbym ochoty zabić-dodał
-czy to komplement?-zaśmiałam się

juznazawsze

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 594 słów i 3218 znaków.

2 komentarze

 
  • juznazawsze

    a ja kocham twoje opowiadania :D są poprostu boskie

    15 gru 2013

  • Ivy

    omomomom *.* pisz daleeeej!! Lubię too

    15 gru 2013