Przedmowa
Drogi czytelniku, zanim zaczniesz czytasz, chcę Cię poinformować, że to trzeci tom serii "Śnieżka". Zarówno "Śnieżka" (tom 1) oraz "W cieniu Śnieżki" (tom 2) zostały wydane i można je kupić w księgarniach internetowych lub przeczytać w abonamencie Legimi.
Fabuła tomu 3 nawiązuje do wydarzeń z tomów poprzednich.
Czytacie na własną odpowiedzialność 😉
Prolog
Patrzę prosto w oczy Wiktorii, mojej słodkiej i pięknej... Powstrzymuję falę głupich myśli. Ona już nie należy do mnie. Spuszczam wzrok na drobne dłonie, które mocno zaciska. Nie potrafi ukryć zdenerwowania. Wygląda jakby chciała uciec, a to akurat nic nowego. Sięgam po jej dłoń. Próbuje się wyrwać, ale jestem stanowczy. Zauważam, że na jednym z palców coś błyszczy. Czuję jak wzdłuż mojej ręki przebiega prąd. To chyba jakiś żart! Przyszła tutaj, chociaż jest... czyjaś.
Wiktoria wyszarpuje swoją dłoń, poprawia pierścionek i patrzy na mnie współczująco. Jeszcze tylko tego mi brakowało!
– Przestań – mówię chłodno.
– Chciałam go zdjąć, ale... – milknie i przygryza wargę. Doskonale wiem, co to oznacza. – Ja...
Kręcę energicznie głową.
– Czyli on wie, że tu jesteś?
Wiki spogląda na mnie smutno.
– Tak – odpowiada cicho. Naciąga rękawy bluzki i obejmuje się ramionami. – Nie chciałam go okłamać.
– Po powrocie pewnie będzie cię pieprzył tak długo... – Powstrzymuję się przed lawiną słów, których szybko pożałuję. Przeczesuję dłonią włosy i prycham, próbując zatuszować zazdrość. – Nie jestem idiotą i na pewno nie zaproponowałem tego spotkania, aby znów się przed tobą płaszczyć – kłamię, bo faktycznie przyszedłem tutaj z myślą, że nie będę miał żadnego problemu z zachowaniem dystansu. Oczywiście, szybko zapomniałem o początkowych założeniach. To dalej jest Wiki, moja Wiki. – Musimy o czymś pogadać.
Wiki unosi brew.
– Brzmi niepokojąco.
– Wiem, że nie chcesz wracać do przeszłości, ale jeśli chcesz poznać prawdę...
– Do czego zmierzasz? – wpada mi w słowo, a w jej oczach dostrzegam łzy. Ukrywa dłonie pod stołem i prostuje się na krześle, próbując pogłębić dzielący nas dystans. – Zostawmy to – prosi.
– Chcę odejść, a nie będę w stanie, jeśli nie dowiesz się wszystkiego.
Przygryza wargę. Odruchowo przejeżdżam dłonią po włosach, bo korci mnie, żeby dotknąć jej ust. Może Wiki wykopała mnie ze swojego serca, ale to niczego nie zmienia. Wciąż jest w moim - nieco poszarpanym i zniszczonym, ale wciąż żywym.
– To może nie trzymaj mnie już dłużej w niepewności. – Przymyka oczy i wzdycha. – Chcę to mieć jak najszybciej za sobą.
Cokolwiek powiem, wiem, że na krótką chwilę z moich barków zniknie ciężar, który noszę od trzynastu lat. Wiem też, że znowu będę w jej sercu.
W sercu mojej Wiki.
Dodaj komentarz