Dni dłużyły się coraz bardziej, wszystko wokół traciło kolory. Czuła, że otacza ją ciemność, pochłaniająca resztki życia. Coś się zmieniło bezpowrotnie, z każdym dniem coraz bardziej ogarniała ją rozpacz, ciągnąca ze sobą ze wszystkich sił na dno. Nie umiała nad tym zapanować. Nie potrafiła bez niego żyć, nie chciała żyć.
Ciągle zadawała sobie pytanie "Dlaczego on, a nie ja?”. Dlaczego on przepłacił to życiem? Przecież we dwoje w tym tkwili, we dwoje byli niewolnikami nałogu. Więc dlaczego to on?
Ta myśl nie dawała jej spokoju, zamieszkała w jej głowie na stałe, uwiła sobie gniazdko i nie pozwalała zasnąć. Jak bezlitosny morderca zadawała ciosy. Im dłużej się nad tym zastanawiała, tym było gorzej. Z czasem nie miała siły wstać z łóżka, ubrać się, umyć. Już nic jej się nie chciało. Rodzice, szkoła, przyjaciele to nie miało dla niej sensu, skoro go już nie było. Skoro został jej zabrany, przez ich starą przyjaciółkę.
Nieraz zastanawiała się czy nie przepłacą tego życiem. Wtedy ją uspokajał mówiąc, że jeśli odejdą to tylko razem. Kłamał. Zostawił ją samą, samą sobie, z ciężarem, którego nie potrafiła unieść.
Żyła jak cień, tylko tyle z niej zostało, marny kawałek ciała. Chodziła ciemnymi korytarzami, z nadzieją zaznania odrobiny ulgi, ale ona nie przychodziła.
Pia Gizela
2 komentarze
PiaGizela
moja miłość to dramat, dlatego tak pisze
EduardTomson
Pisz, chociaż to bardziej wygląda na dramat, niż historię o miłości. Ta, przynajmniej w książkach, powinna być piękna