Tylko Ty cz. 3

Tylko Ty cz. 3Marcelina poszła za Alanem do salonu. Brat zaproponował jej ciepłą herbatę, zgodziła się. Mężczyzna poszedł do kuchni i przygotował ciepły napój. Wrócił po niecałych dziesięciu minutach, podał kubek siostrze i zajął miejsce obok niej.
- Cieszę się, że przyjechałaś - uśmiechnął się do niej - Bardzo tęskniliśmy.
- Ja też się cieszę, że przyjechałam. - odwzajemniła uśmiech.
- Tylko myślałem, że przyjedziesz z Ksawerym - zesztywniała - Ale jeśli nie przyjechaliście razem to on dojedzie tak?
- Nie - rzuciła krótko - Nie przyjedzie jutro, ani po jutrze. Rozstaliśmy się.
- Przepraszam, nie wiedziałem. - powiedział ze współczuciem.
- Przecież nie mam tego wypisanego na czole. - zaśmiała się nerwowo.
Alan chciał zapytać o powód ich rozstania, ale w tym czasie do domu weszli rodzicie obojga. Marcela siedziała na kanapie i zastanawiała się jak rodzice zareagują na jej widok. Może się ucieszą, przecież nie widzieli córki przez bardzo długi czas. Pani Lidia weszła do salonu, a zaraz za nią mąż pan Arkadiusz z zakupami. Starsza kobieta widząc swoją córkę bardzo się ucieszyła i od razu podbiegła do niej, aby ją uścisnąć. To samo zrobił ojciec rodzeństwa. Minęło kilka chwil zanim Marcela mogła złapać oddech. Wiedziała, że rodzice stęsknili się za nią, ale żeby aż tak?
- Kochanie nawet nie wiesz jak bardzo się cieszymy, że przyjechałaś. - powiedziała pani Lidia.
- Też się cieszę, że jestem z wami. - pocałowała mamę w policzek.
- Tato - odezwał się syn - Może zaniesiemy zakupy do kuchni?
- Pewnie. - obaj mężczyźni poszli do kuchni z zakupami.
- A gdzie jest Ksawery? - odezwała się kobieta.
- Nie przyjechał, jeśli o to pytasz. - upiła łyk herbaty.
- Dlaczego? - w tym czasie do salonu wrócił ojciec kobiety.
- Marcela gdzie jest Ksawery? - usłyszała to samo pytanie z ust ojca.
- Właśnie o to pytałam, kochanie.
- Nie przyjechał. Rozstaliśmy się. - spojrzała na nich.
- Jak to? - wtrącił Arkadiusz.
- Tak to, nie chce o tym teraz mówić - poczuła jak robi jej się przykro - I mam do was małą prośbę, gdyby Alan pytał dlaczego  Ksawerego nie ma ze mną.. - przełknęła ślinę - Nie mówcie mu.
- Ale córeczko dlaczego? - zdziwiło się małżeństwo.
- Bo was o to proszę. - ścisnęła mocniej kubek z herbatą.
- Dobrze.
- Dziękuję - uśmiechnęła się - Pójdę się położyć, jestem trochę zmęczona.


Kobieta siedziała w swoim dawnym pokoju i rozglądała się wokoło. Nic się nie zmieniło, wszystko stoi na swoim miejscu. Duże łóżko znajdowało się blisko okna, dzięki czemu był świetny widok na duży ogród. Po lewej stronie stał mały regał z książkami, ulubionymi książkami Marceliny. Obok drzwi do jej pokoju stało biurko. A naprzeciw okna znajdowała się komoda na której ustawione były zdjęcia jej i brata z dzieciństwa. Podeszła do półki i wzięła jedno z nich, przyglądała się mu uważnie. Zrozumiała, że ona i jej brat dorośli, za to nigdy nie zmienili się. Do dziś mają ze sobą świetny kontakt, choć rzadko się widywali, jednak teraz się to zmieni.
Odstawiła ramkę ze zdjęciem i zwróciła uwagę na album. Wzięła go do ręki i otworzyła. Pierwszą fotografię jaką ujrzała przypomniała jej Ksawerego. Na zdjęciu stali przodem do siebie i całowali się. Fotografem był brat dziewczyny, wykonał je w dniu jej urodzin. To był najlepszy dzień w jej życiu. Poczuła jak zachciewa się jej płakać, nie wiedziała dlaczego. Przecież była wściekła na swojego byłego, za to  co jej zrobił. Odłożyła pamiątkę do szuflady, tak aby nikt jej nie znalazł.
Podeszła do walizki i zaczęła się rozpakowywać. Długo jej to nie zajęło, wszystkie swoje rzeczy zostawiła w ich dawnym mieszkaniu. Zabrała tylko najpotrzebniejsze. Usłyszała ciche pukanie do drzwi. Do środka wszedł Alan.
- Nie przeszkadzam? - zapytał opierając się o zamknięte drzwi.
- Nie coś Ty - uśmiechnęła się  - Coś się stało?
- Nie zabieraj mojej roli - nie zrozumiała co miał na myśli - Siostra dlaczego przyjechałaś bez Ksawerego? - wiedziała, że nie uniknęłaby tej rozmowy.
- Rozstaliśmy się, dlatego przyjechałam sama. - powiedziała jednym tchem.
- Dlaczego? Co się stało? - dopytywał się Alan.
- Cały czas posądzał mnie o zdradę, ale to nie była prawda - zatrzymała się - Wczoraj poszłam do niego do pracy, chciałam go odwiedzić - poczuła łzy pod powiekami, więc zamknęła oczy - Weszła do jego gabinetu, a on pieprzył się ze swoją sekretarką.
Alan nie powiedział ni, tylko przytulił siostrę. Wtuliła się w niego i dała upust emocjom. Nie rozumiała swojego zachowania, nie wiedziała dlaczego płacze. Przecież czuła złość mogła powiedzieć o tym każdemu, ale jej brat zawsze wiedział, że coś jest nie tak.
- Przepraszam. - szepnęła.
- Marcela nie przepraszaj - pogładził ją po plecach - To normalne.
- Ale ja nigdy nie..
- Przy rodzicach może nie, ale przy mnie tak - przytulił ją mocniej - Nie musisz udawać, zawsze możesz do mnie przyjść i się wypłakać. Wiesz?
- Kocham Cię Alan. - przytuliła go mocniej.
- Ja Ciebie też mała - pocałował ją w głowę - Jesteś zmęczona, powinnaś się położyć.
Nic nie odpowiedziała tylko przytaknęła głową na znak, że mężczyzna ma rację. Położyła się na łóżku, a Alan przykrył ją kocem i wyszedł z pokoju zamykając najciszej jak się dało drzwi. Stał na korytarzu i zacisnął pięści. Zawsze uważał Ksawerego za idealnego chłopaka dla swojej młodszej siostry, jak widać pomylił się.
Zszedł na dół i skierował się do kuchni, zobaczył tam rodziców siedzących przy stole i pijących kawę. Uśmiechnął się do nich i podszedł do blatu robiąc sobie ten san pyszny napój.
- Marcelka śpi? - zapytała mama.
- Tak, była zmęczona i się położyła. - odparł i wyszedł z kuchni.

Zbliżał się wieczór. Alan siedział na kanapie w salonie popijając sok i przeskakując z kanału na kanał w poszukiwani czegoś co dało się obejrzeć. Spojrzał w bok i zobaczył swoją siostrę. Szła i uśmiechała się do niego. Zajęła miejsce obok na kanapie.
- Gdzie rodzice? - zapytała rozglądając się.
- Wyszli na kolację ze znajomymi - spojrzał na nią - Chyba nie masz im tego za złe?
- Nie coś Ty, fajnie , że postanowili si trochę rozerwać.  
- Też tak myślę - pokiwał głową - Masz ochotę na pizze, fajny film i towarzystwo starszego brata?
- Zamów jedzenia i poszukaj filmu, a ja skocze pod prysznic. - puściła mu oczko i poszła.
Z pokoju zabrała zwykłą  białą bokserkę i szare spodnie. Ruszyła do łazienki. Chciała szybko wziąć prysznic i wrócić na dół do brata. W końcu długo się nie widzieli, stęskniła się za nim.  
Z łazienki wyszła po trzydziestu minutach. Włosy miała związane w koczka i zmyty makijaż.
- I jak wybrałeś coś fajnego? - zapytała wchodząc do pomieszczenia.
- Tak i za chwilę powinna być pizza.
Kobieta zajęła miejsce obok brata. Oboje czekali na dostawę, długo nie musieli się niecierpliwić. Od czterdziestu minut zajadali się przekąską i wpatrywali w ekran. Alan siedział naprzeciwko telewizora. Natomiast Marcela położyła swoje nogi na jego, dzięki czemu mogła się wygodnie rozłożyć na kanapie.  
Usłyszała dźwięk dzwoniącego telefonu, to nie był jej telefon. Alan przeprosił siostrę i wyszedł do kuchni, żeby nie przeszkadzać jej w oglądaniu. Wrócił chwilę później i kontynuował. Marcela nie pytała kto dzwonił, przecież to nie jej sprawa. Ona ma swoje małe tajemnice, a jej brat swoje. Film skończył się po około dwóch i pół godzinie. Żadnemu z  rodzeństwa nie przyszło na myśl, aby iść już spać.
- Co teraz zrobisz? - zapytał mężczyzna.
- To znaczy? - zmarszczyła brwi Marcela.
- Zamierasz wrócić do Ksawerego czy nie?
- Nie - spojrzała na niego  - To zamknięty rozdział, nie chcę już z nim być.
- Czyli na razie zostajesz w Polsce? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Tak. Tylko jakoś będę musiała zabrać resztę swoich rzeczy stamtąd.
- Pomogę Ci z tym. - uśmiechnął się.
- Alan ? - spojrzał na nią - Masz kogoś?
- Co? - zaśmiał się - Nie. Skąd przyszło Ci to do głowy?
- Tak po prostu.- wzruszyła ramionami.
Chwilę jeszcze porozmawiali i postanowili iść spać. Każde z nich było zmęczone. Marcelina leżała w swoim łóżku i zastanawiała się nad tym jak jej rodzice zareagują, gdy dowiedzą się o całym zajściu z Ksawerym.  
Kobieta dobrze wiedziała, że bardzo go lubią. Gdy pierwszy raz przyprowadziła go i przedstawiła rodzicom, byli nim zachwyceni. Ona też. Nie dziwiła się im. Przecież pomógł dziewczynie kiedy nie miała dachu nad głową. Nie wiedział kogo przygarnął pod swój dach, a jednak zaufał jej tak jak ona jemu.
Marcelinę rozbolała głowa, więc poszła do łazienki i wzięła jakieś proszki po czym wróciła do pokoju i weszła pod ciepłą pierzynę. Otuliła się, żeby było jej ciepło i zaczęła powoli odpływać w krainę Morfeusza.

_____________________________________________________________________


Jak się podoba?

nacpanapowietrzem

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1751 słów i 9229 znaków.

4 komentarze

 
  • NataliaO

    Bardzo dobre opowiadanie. Polubiłam bohaterkę. ;)

    21 wrz 2015

  • nacpanapowietrzem

    @NataliaO Miło mi to słyszeć:D

    22 wrz 2015

  • Misiaa14

    Cudeńko  *-*

    21 wrz 2015

  • nacpanapowietrzem

    @Misiaa14 Dziękuję:) Nie byłam do końca pewna czy się spodoba to opowiadanie.

    21 wrz 2015

  • Justys20

    Podoba się  :bravo:

    21 wrz 2015

  • nacpanapowietrzem

    @Justys20 Dziękuje:)

    21 wrz 2015

  • Ona18

    Ciekawie ciekawie :danss:

    21 wrz 2015

  • nacpanapowietrzem

    @Ona18 :D

    21 wrz 2015