"Twój dotyk rozpala" cz. 1

"Twój dotyk rozpala" cz. 1Proszę o komentarze i ocenę, bo chciałabym poznać waszą opinię. Zależy mi na tym! ;-)

Znowu ten cholerny budzik! Brzęczy i brzęczy. Przekręcam się na bok szukając w myślach wyłącznika alarmu i wzdycham poirytowana. Podkładam dłoń pod głowę i coś łaskocze mnie w twarz. Otwieram leniwie zaspane oczy, zerkając na budzik.  
- cholera!- klnę cicho i w pośpiechu wyskakuję z łóżka nie przejmując się nawet jego pościeleniem. – przecież nie masz czasu!- usprawiedliwiam się w podświadomości i biegnę do jasnej, przestronnej, aczkolwiek małej łazienki. Wykonuję poranną toaletę. Robię delikatny makijaż, biegnę do pokoju i otwieram w pośpiechu szafę.  
- co mam na siebie ubrać? Co mam na siebie ubrać? Co włożyć?! Cooo?!! – nie mam czasu, naprawdę nie mam! Jest ósma trzydzieści! Cholerny budzik, cholerna Clairie, cholerny drink! Więcej nie dam się skusić na jej pomysły i niedzielne wypady na mini drinka, z którego zwykle robi się niezła popijawa i dzikie flirty z facetami. –Dobrze chociaż, że przystopowałam po 3 drinkach i nie porwałam się na coś większego jak moja przyjaciółka. Do spóźnienia doszedłby jeszcze pijacki kac i upiorny ból głowy.  
Patrzę w lustro i łapię się na tym, że mijają kolejne minuty, a ja bezmyślnie rozpatruję wczorajszy wieczór i jego –na szczęście!- skutki, które mnie ominęły.  
Z szafy wyciągam opięte czarne eleganckie rurki – na tyle, na ile jeans’owe spodnie mogą być eleganckie- biały podkoszulek na ramiączkach z falbanką.  
-krótki, ale lubię go. Ładny jest – myślę, uśmiechając się. Do tego biorę z wieszaka bordowy, większy kardigan. Czarną torbę do ręki, na nogi ubieram sandałki z jasnymi paseczkami i wychodzę z domu. Uprzednio chowając do torebki wszystkie potrzebne przedmioty.  
Biegnę na przystanek, mając nadzieję, że zdążę na ostatni autobus. Gdy jestem u celu, patrzę na rozkład. Siadam na ławce, spoglądam na złoty zegarek, który dostałam kiedyś na urodziny od Claire. Jest piękny, pewnie musiał być strasznie drogi. Kocham ją jak siostrę, ona również mnie tak traktuje. Ma dwóch starszych braci, więc pewnie zawsze brakowało jej kogoś z kim mogłaby rozmawiać. Ale mnie też. Dlatego traktuję ją jak siostrę, bratnią duszę.  
Moją uwagę przerywa nadjeżdżający autobus. Wsiadam z pozostałymi ludźmi i zajmuję jedno z niewielu wolnych miejsc obok okna. Słońce już wyszło, robi się coraz cieplej, chociaż tutaj w centrum na początku jest trochę chłodno. Pierwszy dzień w nowej pracy. Będę pracować jako kelnerka, w jednej z ekskluzywnych restauracji. Na pewno nie jest to spełnienie moich marzeń, ale na początek niestety musi mi wystarczyć. Potrzebuję kasy, na życie nic na to nie poradzę. Dojeżdżam, gdy jest już za pięć dziewiąta. A miałam tam być o dziewiątej. Przede mną jeszcze spory kawałek do przejścia, raczej muszę biec! Nie mam czasu, spóźnię się! Cholera… Przyspieszam i dziesięć po dziewiątej staję w progu restauracji. Wchodzę i od progu zauważam zdenerwowanego menagera. Już czuję, że będę mieć nieźle przechlapane..  
Rzuca na mnie wzrokiem, usta ma zaciśnięte w wąską linię i palcem wskazuje, że mam iść do jego gabinetu, który mieści się na zapleczu. Cicho wzdycham i ruszam pewnym krokiem, zmierzając w jego stronę. Od progu słyszę spokojny, przepełniony niezwykłym chłodem męski głos, który przyprawia mnie o ciarki.  
- Zamknij drzwi Angie i wejdź do środka. Natychmiast.  
Czuję jak mój oddech przyśpiesza, a moje serce zaczyna wybijać nieregularny rytm. Wzdrygam się i robię co mi każe.  
- przepraszam, za spóźnienie. Zaspałam, wiem, że to nie jest wytłumaczenie, al..  
- Skończ dziewczyno! Miałaś być tutaj o dziewiątej. ZERO. ZERO. Nie później. – spojrzał na zegarek i ironicznie się uśmiechnął. – Przebierz się, ubrania zostaw w szatni dla personelu i zapamiętaj sobie. Jeden wybryk, jakikolwiek i wylatujesz. Nie będę się z tobą cackał. A teraz wybacz, ale mam dużo pracy. – spojrzał na mnie wymownie, nie spuszczając zimnego spojrzenia ciemnych oczu. – przepraszam – dodałam cicho i wyszłam pędem z pomieszczenia. Odłożyłam torebkę do szafki, telefon wsunęłam do tylnej kieszonki spodni, zrzuciłam swój kardigan, w zamian ubierając firmowy szary sweterek z plakietką, z moim imieniem i ruszyłam w stronę sali. Czekał tam już na mnie James, taaak.. ten pan o zimnym spojrzeniu- menager restauracji.  
- Zacznij od tamtego stolika, przyjmij zamówienie, bądź uprzejma. Nie ociągaj się, ruszaj. – powiedział i pchnął mnie lekko w stronę stolika, przy którym siedziała para starszych, elegancko ubranych ludzi. Uśmiechnęłam się promiennie, wyjęłam małe urządzenie z rysikiem, na którym zapisywałam zamówienia i zadałam szereg pytań, w czym mogę służyć, co podać, czy coś do picia, a może wino.. Po złożonym zamówieniu udałam się do baru, znajdującego się w kącie ogromnej elegancko urządzonej Sali i wybrałam butelkę wina, o które poprosili klienci. Włożyłam ją do kubełka, zasypanego kruszonym lodem i zaniosłam, wlewając po odrobinie. Następny stolik, tym razem ludzie w średnim wieku, na lunchu. I tak do wieczora. Pierwszy dzień ciągnął mi się niemiłosiernie. Ale co miałam zrobić? Nic. Siedzieć cicho i wykonywać polecenia, odbierać i przynosić zamówienia. Gdy nadeszła dwudziesta druga, zamknęliśmy restaurację. Cała ekipa miała w zwyczaju sprzątać, przyszykować salę, a później chwilę się odprężyć więc poszłam w ich ślady. Usiadłam przy barze, gdzie znajdowali się inni i zapoznałam się z całą resztą personelu.  
Gawędząc z nowymi znajomymi, dochodzę do wniosku, że są naprawdę mili. Może poznam wśród nich kogoś naprawdę fajnego? Z rozmyślań wyrywa mnie znany mi już z dzisiaj głos Jamesa. Siada przy barze i mruga do Kathe, długonogiej barmanki o ciemnych włosach i ciemnej karnacji. Ta podaje mu szklaneczkę wody z lodem, cytryną i miętą. Łapię się na tym, że mu się przyglądam. Nie zauważyłam tego na rozmowie kwalifikacyjnej – pewnie z powodu stresu- mówię sobie. Ale ten facet, jest naprawdę przystojny! Brązowe włosy, ciemne oczy, pełne usta, mięśnie wyraźnie rysujące się pod idealnie dopasowaną błękitną koszulą. Uśmiecham się sama do siebie i napotykam jego chłodny wzrok. Przeprasza Filppa, Kathe, z którą przed chwilą flirtował i podchodzi do mnie. Czuję suchość w ustach, przez co nieumyślnie oblizuję wargi. – o cholera! Zauważa to i drapieżnie się uśmiecha.  
- I jak pierwszy dzień? Chyba zamówienia odbierałaś już bez większego spóźnienia? Nikt się nie skarżył, to dobrze wróży. – wygina usta w aroganckim uśmiechu i spogląda na mnie spod niebywale długich, kuszących rzęs.  
Wzdycham cicho, nie wiedząc jak powinnam się zachowywać. Jestem już po pracy więc chyba nie muszę być taka milutka i posłuszna?  
- Przeprosiłam. To się więcej nie powtórzy. Wczorajszy wieczór był… trochę zaskakujący i wróciłam dość późno do domu, przez to zapomniałam ustawić budzik na odpowiednią porę. Cieszę się, że dzisiaj więcej nie musiałeś na mnie naskakiwać, a teraz wybacz, muszę się zbierać. Do jutra. – wyrzuciłam z siebie jednym tchem i zeskoczyłam z barowego stołka, zbierając torbę i sweter. Pożegnałam się ze wszystkimi, najbardziej wylewny był Theo. Uroczy błękitnooki blondyn, który zaznajomił mnie ze wszystkimi dzisiejszego dnia. Naprawdę był uczynny. Przebiegam wzrokiem wzdłuż baru i napotykam wzrok chłodnych, ciemnych oczu i kiwam delikatnie głową. Wychodzę z lokalu i kieruję się na autobus.  
- kurde! Czy jeździ o tej porze jeszcze jakiś bus? Siadam na ławce, na przystanku. Spoglądam na zegarek i słyszę warkot silnika. Podnoszę wzrok i patrzę jak na miejsce autobusowe zajeżdża Lexus LFA. Otwieram usta ze zdziwienia i podziwiam piękno tej białej bestii. Cicho wzdycham, gdy w tym samym momencie otwiera się przyciemniana szyba, a w niej ukazuje się dumny, nieco ironiczny uśmiech kuszących ust.
- Może panią gdzieś podwieźć? – do moich uszu dobrzmiewa męski głos, przepełniony pewnością siebie.

carmina

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1448 słów i 8336 znaków, zaktualizowała 8 lip 2015.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Jaga

    Jak dla mnie bomba ;)

    7 lip 2015

  • Użytkownik CARMINAautorka

    @Jaga dzięki! :)

    7 lip 2015

  • Użytkownik LittleScarlet

    Aj... Ta część jest gorsza. Znacznie bardziej chaotyczna i z dosyć popularnymi błędami - można się ubierać w coś albo zakładać coś, a nie ubierać coś. W paru miejscach zabrakło też wielkiej litery, a niektóre dialogi nie są napisane od nowej linii. Poza tym fabuła się rozwija w przyzwoitym tempie i jest w miarę ciekawa. Mam wiec ogromną nadzieję, że nie załatwisz tego schematycznie c:

    7 lip 2015

  • Użytkownik CARMINAautorka

    @LittleScarlet możliwe, że źle to odebrałaś. Wyszło chaotycznie.. może przyczyną tego jest fakt, że gdy jesteś spóźniony to wszystkie czynności odbywają się "w biegu"? Skoro to udało mi się oddać to jestem zadowolona. Możesz wskazać miejsca, gdzie brakuje dużej litery to chętnie poprawię. Przy kopiowaniu tekstu nie zawsze udaje mi się sprowadzić wszystko "do pionu", może dlatego, a nie miałam zbyt dużo czasu. Skoro fabuła itd "w miarę", to chyba nie tak źle :-))

    7 lip 2015

  • Użytkownik Prawiewszystkowiedząca

    @CARMINAautorka skąd kopiujesz ?!!!

    18 sie 2015

  • Użytkownik roxanqa

    @Prawiewszystkowiedząca Pewnie z Powerpointa. Ja osobiście nie zwróciłam uwagi na te drobne błędy. Opowiadanie... No po prostu SZTOS!!! <3

    23 sie 2015