"Twój dotyk rozpala" cz. 9

"Twój dotyk rozpala" cz. 9BUUM! NIESPODZIANKA!  
Wybaczcie, że tak długo nic nie dodawałam. Duże komplikacje.
Planuję dodać Wam jako prezent pod choinkę dla wszystkich wytrwałych i może nowych czytelników kolejną część w Wigilię. Miłego czytania. Dziękuję za cierpliwość. Buziaki!  

- Dzięki, to miłe – i odjeżdżam. On stoi na piętrze, ja zjeżdżam na parter bo muszę zdążyć na autobus do domu.  
Pędzę i właściwie w ostatniej chwili wsiadam do autobusu, który momentalnie odjeżdża. Zajmuję wolne miejsce i wyciągam telefon, bo przypominam sobie o wiadomości od Leo. Otwieram ją i czytam. Czytam i się uśmiecham. Ten facet, zawsze mi się podobał, a chyba to bezpieczniejszy cel niż mój szef. Potrzebuję pieniędzy, czyli pracy, a gdyby doszło do czegoś między mną, a nim.. nie byłabym w stanie spojrzeć mu w oczy i tak po prostu przychodzić codziennie, by wykonywać swoje obowiązki.  
Leo: " Cześć Angie! Wszystko już ustalone, przesyłam Ci datę i godzinę naszego klasowego spotkania oraz miejsce. Szczerze liczę, że będziesz chciała się ze mną spotkać. I z klasą. Ucałowania, twój szkolny kolega Leo Havner. P.s. daj znać, czy wszystko Ci pasuje.”  
A poniżej miejsce, data i godzina naszego spotkania.  
Nie będę teraz mu odpisywać. Niech trochę poczeka.  
Tak dawno nie widziałam się z moją przyjaciółką. Dziwnie się zachowuje, nie ma dla mnie czasu, nigdy tak nie było. A tak bardzo chciałabym się jej wygadać. Miała przecież zadzwonić, a tu cisza.  
Spycham myśli o problemach w mojej przyjaźni, w momencie, gdy autobus zatrzymuje się na jednym z przystanków. "Moim przystanku”. Pospiesznie wysiadam i niemalże pędem kieruję się w stronę swojego domu. Gdy docieram do celu, zabieram swoje "robocze” rzeczy, biorę zbożowego batonika i znowu wybiegam. Tak, całe życie w ruchu.  
Dzień, a raczej popołudnie zaczęło się jak zawsze. Od tych samych obowiązków. Wieczorem, gdy przyszedł akurat czas na piętnastominutową przerwę, postanowiłam coś zjeść. Poszłam do kuchni, a tam kucharze, z którymi zdążyłam się już zakumplować przyszykowali mi w międzyczasie pożywną sałatkę, którą teraz mogłam spałaszować.  
Czekało mnie jeszcze kilka godzin pracy więc po posiłku, postanowiłam skorzystać jeszcze szybko z toalety. Wychodząc z kuchni wpadłam na Jamesa, który jedynie pogodnie się do mnie uśmiechnął.  
- Gdzie się tak spieszysz szefie?  
- Wpadłem tylko po kilka dokumentów i się zwijam. Dzisiaj idę na urodziny, na które pomagałaś mi wybierać prezent, a po drodze muszę jeszcze wpaść do współwłaściciela restauracji i coś z nim omówić. Miłej pracy, Angie.  
Będąc już na Sali zauważyłam wychodzącego Jamesa, który żegnał się jeszcze z naszą wylaszczoną barmanką i wtedy poczułam dziwne ukłucie zazdrości. Odwróciłam momentalnie głowę i spojrzałam na siedzących przy stoliku klientów.  
- Czy będzie coś jeszcze? – zapytałam, po raz kolejny próbując usunąć z głowy Jamesa.
Cały dzień pracy mija spokojnie. Na tyle by wyssać ze mnie ostatnie resztki energii. Dzisiaj znowu muszę wracać o tak późnej godzinie, lecz Filipp proponuje, że mnie podwiezie. Zgadzam się bez dłuższego zastanawiania, ponieważ nie lubię wracać sama po nocy. Filipp, na szczęście nie upiera się by wchodzić do środka, więc grzecznie się z nim żegnam i wychodzę. Kolejny pusty, samotny wieczór. No nic, będę musiała go sobie jakoś zorganizować.
Zamykam drzwi i od razu włączam muzykę. Zapalam świeczki poustawiane w różnych miejscach w moim mieszkaniu i biegnę do pokoju się przebrać.  
Zrzucam z siebie ubrania i wkładam seksowny, czarny koronkowy stanik, wyszukuję z szafy długi sweter oversize, do tego ciemnoszare zakolanówki. Rozpuszczam włosy, ruszając biodrami w rytm piosenki, dochodzącej z dużych głośników ustawionych w salonie. Obracam się, cicho śmiejąc. Słowa wydobywające się z ust piosenkarza wyciszają mnie i napawają radością. Tańczę w rytm muzyki, śmiejąc się do swojego odbicia. Wychodzę tanecznym krokiem do kuchni, otwieram lodówkę, wyciągając jogurt. No tak.. nie zrobiłam zakupów. Cicho wzdycham przypominając sobie przez kogo. James.. ciekawe, czy dobrze bawi się na urodzinach tej dziewczyny, którą w taki sposób próbował ubarwić, gdy opowiadał mi o niej. Czuję jak mój dobry humor ulega natychmiastowemu zniszczeniu. Zamykam lodówkę i siadam na blacie. Otwieram jogurt i nagle słyszę dzwonek do drzwi. Spoglądam na wyświetlacz, na którym w tym samym momencie pojawia się zdjęcie mojej przyjaciółki.  
Odbieram i już chcę coś mówić, lecz ona mnie wyprzedza mówiąc tylko – Nie zabij mnie, kocham Cię i baw się dobrze. – Po czym momentalnie się rozłącza, tak, że nie mam możliwości by cokolwiek powiedzieć. Zastanawiam się o co może jej chodzić, gdy słyszę kolejny dzwonek do drzwi, i kolejny, i kolejny…
I to co widzę, a raczej kogo zaskakuje mnie tak mocno, że nie potrafię wymówić słowa. Przed moimi drzwiami stoi facet, nie byle jaki facet!  
Ciemne włosy ułożone w seksownym nieładzie. Pierwsze guziki rozpięte, tak by ewidentnie kusić przeciwną płeć i wprawiać w niemały zachwyt, co kryje się pod świetnie skrojonym garniturem. Zarys mięśni świadczy, że musiał dużo ćwiczyć przez te wszystkie lata, w których o sobie zapomnieliśmy. Już mam pytać skąd ma mój adres, gdy nagle jak rozgrzane strzały uderzają do mojej głowy różne myśli. Aż robi mi się słabo, co powoduje moje lekkie zachwianie i jego natychmiastową reakcję.

carmina

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 990 słów i 5652 znaków, zaktualizowała 22 gru 2015.

6 komentarzy

 
  • Mowa

    Wigilia mineła, a części nie ma. Są święta więc nie masz pewnie czasu dodać, ale prosze postaraj się szybko

    25 gru 2015

  • normalnie.nienormalna

    *I życzę długotrwałego napływu weny

    22 gru 2015

  • normalnie.nienormalna

    Aaaaaa cudo. Nie mg się doczekać kolejnej części.  Liczę na konkretny rozwój akcji o długotrwałego napływu weny

    22 gru 2015

  • carmina

    @normalnie.nienormalna ślicznie dziękuję

    23 gru 2015

  • claire

    Sie dzieje....

    22 gru 2015

  • ?????

    Super. Dodaj szybko kolejną :D

    22 gru 2015

  • Nata208

    Jak zawsze super i oczywiście czekam na kolejną część ;) :)

    22 gru 2015

  • carmina

    @Nata208 dzięki za opinię:* wesołych świąt!

    22 gru 2015