"Twój dotyk rozpala" cz. 6

"Twój dotyk rozpala" cz. 6Dziękuję za pozytywne komentarze :) Wracam, z nową częścią.  
                                           ~ ~ ~ ~ ~  

- Mam pytanie, prośbę. I byłbym wdzięczny gdybyś się zgodziła, bo sam chyba nigdy nie wyjdę z tego centrum handlowego.  
- yhm.. a w czym miałabym pomóc? – pytam zaciekawiona i nie do końca pewna, czy powinnam spędzać chociaż minutę wolnego czasu więcej, w towarzystwie swojego szefa.  
- Potrzebuję kupić prezent, dla kogoś, to znaczy, dla kobiety, a nie jestem w tym najlepszy. Masz czas? Z tego co się orientuję, masz dzisiaj na trochę później, to czy mogłabyś pomóc mi w wyborze? Nie mam pomysłu, a ty jesteś kobietą – i w tym momencie jego wzrok przeszywa mnie na wskroś, a ja czuję go niemal boleśnie, na każdym odcinku swego ciała. Wypuszczam w miarę spokojnie powietrze, kompletnie nie rozumiejąc tego, co dzieje się z moim ciałem. – - tak bez wątpienia – dodaje już ciszej, głosem przesyconym seksowną nutą. – No i pomyślałem, że będziesz mogła mi pomóc.  
Czuję irracjonalne ukłucie zazdrości. Tylko skąd ono się wzięło? To trochę śmieszne i niedorzeczne..  
- Właściwie chciałam zrobić zakupy, bo po pracy nie będę miała jak, a miałam poszukać jeszcze sukienki więc.. – próbuję się wymigać, ale widzę jego uśmiech.  
- Nie ma sprawy, mam propozycję. Pomogę Ci z zakupami, w sumie to miałem też coś kupić, a co do sukienki.. kto doradzi Ci lepiej niż mężczyzna? – mruga do mnie znacząco i spogląda wyczekująco.  
- Ah.. no dobrze. To może niech mi Pan..  
- Angie, PAN? Proszę Cię. James, po prostu. Bez „Pan”…  
- Dobrze, więc może powiedz co to ma być za prezent i dla jakiej kobiety. Opisz mi ją.. – mówię trochę zrezygnowanym głosem, bo nie chcę tego słuchać. To zabawne, ale jak tylko pomyślę, o innej kobiecie to.. czuję się dziwnie. To logiczne, że taki facet jak James, musi kogoś mieć, nawet nie ma innej opcji. Cóż. Będę musiała to jakoś przeżyć.  
- Młoda, dwa lata starsza od Ciebie. Pełna werwy, energiczna, hm.. śliczna, ale chyba wolisz usłyszeć coś więcej o jej charakterze? – posyłam mu znaczące spojrzenie. Jest gorzej niż myślałam. Nie chcę tego słuchać..  
- Lubi.. podróże, modę, ma bzika na tym punkcie. I biżuterię, zawsze ma jej pełno.  
- No właśnie, to może, to? – patrzy na mnie jakby nie zrozumiał. Zaczynam się śmiać.  
- Chodzi mi o biżuterię. Kolczyki, bransoletka? Jakaś specjalna?  
- Fakt, aż mi głupio, że na to nie wpadłem. Chodź – chwyta mnie za dłoń i wciąga do okropnie drogiego sklepu jubilerskiego. – Patrz, może coś wpadnie Ci w oczy. – przechadzam się po sklepie i oglądam gablotki. W jednej z nich, już po chwili przyciąga mój wzrok piękna srebrna bransoletka z idealnie rozłożonymi elementami. Serduszkiem, wysadzanym małymi diamencikami,  czymś w kształcie kółka, w które wsadzony jest czarny kamień również z kształtem serca. Kolejny element, a w nim napis „Pandora” oraz elementem w bladoróżowym kolorze. Piękna. Wzdycham cicho, a po chwili za moimi plecami staje Jemes, który uśmiecha się i kiwa do ekspedientki, która informuje nas, że to nowa kolekcja i ma jeszcze podobną tylko z elementami w kolorze ciemnego błękitu, z mniejszą ilością serduszek, ale gdy nam ją pokazuje zachwycam się po raz drugi. Ma więcej srebrnych elementów, pomieszanych z niebeskimi kamieniami. Wygląda pięknie. Jest idealna dla kobiety, pewnej siebie, ale lubiącej przygody tak jak to mówił James.  
- Weź tą z niebieskim, będzie idealna dla tej dziewczyny. – James kiwa głową i każe pięknie opakować bransoletkę na prezent. Mówi coś jeszcze do ekspedientki, ale nie słyszę już. W efekcie, wychodzimy z dwoma papierowymi torbami, z markowym logo.  
- To teraz czas na sukienkę. Chodź, pomogę Ci coś wybrać. – uśmiecha się i jeszcze raz mi dziękuje, za pomoc w wyborze prezentu.  
Udajemy się ruchomymi schodami na piętro, gdzie wchodzimy to jednego z markowych sklepów.  
Widząc widniejące, minimalistyczne logo przegryzam wargę i zatrzymuję się w półkroku. Przecież nie powiem mu, że nie stać mnie na ciuch z tego sklepu, bo chociażby jedna bluzka kosztuje chyba więcej niż cała moja wypłata. Wzdycham cicho nie bardzo wiedząc jak wymigać się z dalszych zakupów z moim szefem, ale on najwyraźniej zauważa moją niepewność, bo gdy jest już za bramkami odwraca się, spogląda na mnie swoim przenikliwym wzrokiem i wychodzi mi naprzód. Chwyta mocno moją dłoń, a gdy próbuję mu powiedzieć, że nie chcę tam wchodzić uśmiecha się pobłażliwie i dodaje uspokajającym tonem, żebym się nie martwiła, bo często mają tutaj promocje.  
Wchodzimy do sklepu, od razu podbiegają do nas dwie ekspedientki, a właściwie to do Jamesa, który oczarowuje ich uśmiechem. Czyli nie działa tak tylko na mnie, uf!  
- W czym możemy pomóc, dział męski jest po drugiej stronie – mówi jedna z nich i wskazuje całą dłonią, zgrabnie ją wyciągając. James spogląda na mnie szybko, posyłając mi swój pewny siebie uśmiech i spogląda na obydwie, zgrabnie przenosząc wzrok, z jednej na drugą.  
- Dzisiaj jestem z tą panią i szukamy czegoś dla niej, konkretnie sukienki, która by do niej pasowała.

carmina

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 953 słów i 5274 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik 076

    Mam nadzieję, że następna część już niedługo :)

    29 sie 2015

  • Użytkownik melania

    Zaczyna sie coraz ciekawiej :* czekam na wiecej ❤

    24 sie 2015

  • Użytkownik carmina

    @melania nową część planuję na jutro :)

    27 sie 2015

  • Użytkownik mysza

    No ciekawi mnie ta historia :D

    23 sie 2015

  • Użytkownik carmina

    @mysza dzięki:)

    27 sie 2015

  • Użytkownik tolson

    Boskie *.* czekam na kolejną! :D xD

    23 sie 2015

  • Użytkownik carmina

    @tolson :*

    27 sie 2015

  • Użytkownik Roksii

    Superr  :) Kiedy kolejna ?

    23 sie 2015

  • Użytkownik carmina

    @Roksii dzięki. Pisałam, ale niestety mam totalnie zepsuty humor więc nie wiem co z tego wyjdzie. Postaram się dodać jutro. :)

    27 sie 2015

  • Użytkownik Ja

    Super :)

    22 sie 2015

  • Użytkownik carmina

    @Ja dziękuję!

    27 sie 2015