"Twój dotyk rozpala" cz. 5

"Twój dotyk rozpala" cz. 5Gdy wchodzę do domu, idę umyć ręce i przebieram się. Jestem głodna, w pracy nie miałam nawet za bardzo czasu by coś zjeść, ale muszę przecież zadzwonić do Claire, powiadomić ją, że dzwonił Leo i pogadać, bo od kilku dni nie mamy nawet czasu na wymianę esemesów. Zanim dzwonię wiem, że muszę wykonać wszystkie wieczorne czynności, bo później po rozmowie pewnie padnę na łóżko i zasnę tak jestem. Kąpiel, szybka kolacja i telefon w dłoń. Siadam na łóżku, wykręcam numer i słyszę dźwięk wybieranego połączenia. Po jakimś czasie dodzwaniam się, a po drugiej stronie odzywa się głośny, rozbawiony śmiech mojej przyjaciółki. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że czymś, a raczej kimś zajęta.  
- hej Angie, co słychać – słyszę jej głos i przytłumiony śmiech.  
- Nie przeszkadzam Ci, bo mam wrażenie, że trochę tak.. – słyszę jej ciche westchnięcie i coś jakby odgłos pocałunku.  
- Właściwie to jest u mnie ktoś, hm, mogłybyśmy porozmawiać jutro? Ja zadzwonię  
- Oh, no, dobrze, to nie przeszkadzam – odpowiadam trochę rozczarowana.  
- Wybacz mi kochana, nie gniewaj się. Buziaki – i słyszę już jedynie pikanie w słuchawce, odpowiadam właściwie już do siebie –pa- i rozłączam się.  
Moje dni ostatnio są takie monotonne. Na całe szczęście mam jutro na trochę późniejszą godzinę więc wybiorę się na jakieś małe zakupy. Rozejrzę się za jakąś sukienką i innymi pierdółkami, przecież w końcu muszę wyglądać jakoś na spotkaniu klasowym.  
Leo, coś się nie odzywa. Mam nadzieję, że będzie pasował mi termin.. i zasypiam, z uśmiechem i wspomnieniami o Leo. Przystojnym facecie, a w sen wplata mi się obraz Jamesa. Jego przystojna twarz i pociągająca sylwetka…
Wstaję dzisiaj wcześniej, bo mam na późniejszą zmianę do pracy, a wczoraj przypomniało mi się, że muszę jeszcze kupić kilka drobiazgów do domu, bo lodówka świeci już pustkami, a wiadomo, że gdy wracam do domu tak późno to raz, że jestem już zbyt zmęczona, dwa mało który sklep jest jeszcze otwarty.  
Po wstaniu z łóżka, wykonuję poranne czynności przy dźwiękach energetyzującej muzyki dochodzącej z radia. Dzień zaczął się całkiem przyjemnie, dlatego mam cichą nadzieję, że nic mi nie popsuje dzisiejszego nastroju. Za oknem świeci ładne słońce, mimo iż jest jeszcze dosyć wcześnie. Ubieram czarne szorty z wysokim stanem i złotymi zameczkami, do tego pudrowo-różowa bluzeczka na ramiączkach z falbanką i szary długi kardigan. Biorę torebkę, okulary przeciwsłoneczne i wychodzę z domu, uprzednio zamykając drzwi na klucz. Do centrum handlowego mam kawałek, ale mimo to postanawiam się przejść. Najwyżej, gdy będę zmęczona to usiądę, zamówię kawę i odpocznę.  
Gdy jestem już na miejscu, najpierw postanawiam trochę pozwiedzać sklepy, w poszukiwaniu jakiejś sukienki, na to klasowe spotkanie, bo nie sądzę bym znalazła w szafie coś odpowiedniego. Przechadzam się w poszukiwaniu idealnej sukienki. Takiej, w której mogłabym zachwycić wszystkich, ale nie mogę znaleźć niczego odpowiedniego. W sklepach jest niby multum ubrań, ale zawsze, gdy szukam czegoś konkretnego to nie mogę znaleźć niczego w moim guście i co by mi idealnie pasowało. Gdy wychodzę, z jednego ze sklepów zaczyna wibrować mój telefon. Wyciągam go i na wyświetlaczu widnieje imię "Leo”. Moje serce zaczyna wybijać własny, nieokreślony i na pewno zbyt szybki rytm, a usta same układają się w uśmiech. Idę trochę zbyt nieuważnie, nadal oszołomiona. Przeciągam palcem po ekranie i wpadam na kogoś z wielkim impetem. Uderzam w postawnego mężczyznę, a telefon wypada mi z ręki.  
Nie zwracając już na nic uwagi, podbiegam do telefonu, który potoczył się spory kawałek dalej i chwytam go w dłoń. Cudem, dzięki temu, że jest w etui nic mu się nie stało w zderzeniu z zimną i twardą posadzką. Wzdycham cicho i karcę się w duchu, za bezmyślność.  
- Jeszcze jedna "chwila takiej nieuwagi" i naprawdę może Ci się coś stać. Zdecydowanie gorszego niż utrata telefonu – patrzę w górę i widzę, przez kogo o mało co czegoś sobie nie złamałam. I najwidoczniej on też nie był zbyt uważny, żeby we mnie wleźć, zamiast przejść obok. Pochyla się i podaje mi dłoń, by pomóc mi wstać.  
- Nie dzięki, poradzę sobie – wzdycham poirytowana i wstaję otrzepując swoje ubranie.  
- Nie bądź na mnie zła, przecież to nie moja wina, że byłaś zapatrzona w telefon – zaczyna się cicho śmiać, ale urywa, gdy zauważa, że moja mina wcale nie wyraża chęci chociażby do uśmiechu. To nie jest wcale zabawne!  
- Ty też nie uważasz jak chodzisz szefie! Na drugi raz, radzę się równie bacznie przyglądać w kogo Pan wchodzi. – i nim zdążę zatrzymać ostatnie słowo, dociera do mnie dwuznaczny sens mojego zdania. Spoglądam na Jamesa, ale na jego usta wpływa powolny, drapieżny uśmiech.  
- Oj Angie, najwidoczniej musiałem na chwilę stracić świadomość, gdy w Ciebie wchodziłem – przegryzam środek ust i czuję jak zaczynam się rumienić. Czyżby on podjął jakąś grę?  
- Niech Pan po prostu uważa i zadba by ta osoba nie ucierpiała – odgryzam się, ale widzę jak unosi ku górze swoją brew zaskoczony moją odpowiedzią. Seksownie wydyma wargi i kiwa głową. – Tak, wezmę pod uwagę, by drugiej osobie również było przyjemnie – i zaczyna się śmiać. Cicho, powoli, rozbawiony swoją odpowiedzią, bo wie, że to już wcale nie tyczyło się mojego upadku. Nabieram powietrza i wpatruję się w niego, a gdy łapie mnie na tym, że przyglądam mu się trochę inaczej niż bywa to w przepisach spogląda na mnie, nie przestając się uśmiechać.

carmina

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1013 słów i 5794 znaków, zaktualizowała 3 sie 2015.

6 komentarzy

 
  • melania

    Pisz dalej, na prawde, ja non stop czekam na kolejna czesc :/

    12 sie 2015

  • natka

    Musisz pisać dalej. Opowiadanie jest świetne , akcja bardzo fajnie się rozwija.

    9 sie 2015

  • 0003&:$

    Pisz dalej! Świetne :)

    7 sie 2015

  • mysza

    Kurcze, ale to tak jest, że mało kto komentuje to co można. Hm...No mi się podoba, nie zawsze komentuje bo czasu brak w te wakacje, ale się staram. No cóż, mam nadzieję, że będzie kontynuacja i,że ona i jej szef się do siebie zbliżą. Bo chyba o to chodzi, a jak nie to trudno. Ja kibicuje właśnie tej dwójce. Możliwe, że czegoś nie doczytałam i źle zrozumialam sens, ale ostatnio naprawdę mam problem z koncentracją. Pisz dalej :)

    4 sie 2015

  • carmina

    Nie wiem czy jest sens pisania dalszych części skoro prawie nikt nie chce wyrazić swojej opini. To teraz od Was zależy, czy dalsze części się pojawią.

    4 sie 2015

  • melania

    Haaa :* uwielbiam to.. Serio :D  
    Haha moge zapytac kiedy kolejna czesc :p :*

    3 sie 2015