"Twój dotyk rozpala" cz. 3

"Twój dotyk rozpala" cz. 3Wbiegam po schodach i opieram się o drzwi ciężko oddychając. Ciekawe co się ze mną dzieje? Nigdy się tak nie zachowuję, ale ten facet… coś w nim jest, niebezpiecznego, a jednocześnie bardzo pociągającego. Ale nie! Te myśli zbiegają w złym kierunku.  
Wchodzę do mieszkania, rzucam torebkę i siadam na dużej kanapie w niewielkim, jasnym salonie. Włączam tv i beznamiętnie wpatruję się w ekran telewizora.  
- powinnam coś zjeść – idę do kuchni, spoglądam do lodówki i przyrządzam sobie kanapki do tego kubek herbaty. Mmm, mam ochotę na coś ciepłego, zdecydowanie.  
Jem kolację i nie mam siły na kąpiel. Przebieram się w koszulkę, ubieram figi i idę tylko umyć zęby, zmyć makijaż, lekko przepłukuję twarz i kładę się spać.  
Tym razem budzę się punktualnie. Przecieram oczy, ciężko mi wydostać się spod przyjemnie miękkiej i ciepłej pościeli. Dzisiaj drugi dzień pracy. Nie liczę na żadne atrakcje, bo praca kelnerki to głównie przyjmowanie i podawanie zamówień. Nieustanny uśmiech, zwłaszcza jeżeli chcesz by klienci wrócili. Wstaję, wykonuję poranną toaletę, robię sobie dwie kanapki i herbatę, słuchając płynących z radia melodii. Zjadam i postanawiam jeszcze wykonać makijaż. Staję przed lustrem i przyglądam się sobie, opierając dłonie o umywalkę i delikatnie przechylając się do przodu. Przymykam powieki i korzystając z tego, że mam jeszcze chwilę zaczynam rozmyślać. Kołyszę się w rytm muzyki, dopływającej do moich uszu, aż słyszę dźwięk telefonu. Idę do sypialni i biorę telefon z szafki nocnej. Patrzę na wyświetlacz, na którym widnieje nieznany mi numer. Wzruszam ramionami, lecz postanawiam odebrać.  
- Angie? Tutaj Leo… – z słuchawki wydobywa się głęboki, męski głos.  
- Słucham? Znamy się? – pytam zdzwiona, że obcy mężczyzna zna moje imię, moje krótkie rozmyślania przerywa śmiech po drugiej stronie telefonu. Intrygujący, fascynujący i niezwykle zmysłowy.  

- Leo Havner, chodziliśmy razem do liceum. Dostałem twój numer od Claire, dzwonię by zapytać, czy miałabyś ochotę i czas uczestniczyć w klasowym spotkaniu, które organizuję za dwa tygodnie. – milczę, wsłuchując się w to, co mówi do mnie mężczyzna. Nie mogę uwierzyć kto do mnie dzwoni! Facet, do którego śliniły się wszystkie dziewczyny w liceum, niezależnie, czy były ze starszego rocznika, czy młodszego. Jestem w takim szoku, że dzwoni osobiście, że nie mogę wydusić słowa w odpowiedzi, mimo iż słyszę jak po drugiej stronie pada pytanie "czy jeszcze tam jestem”. Oh Leo! Oczywiście, że tak! Całe liceum marzyłam o Tobie, a teraz to ty dzwonisz do mnie pytając czy się spotkamy. To znaczy, czy spotkamy się na klasowym spotkaniu, czyli oh!  
- Tak, jestem – odpowiadam nieco zbyt drżącym głosem, przepełnionym dużą dawką euforii. Zbieram w sobie siłę, bo znowu słyszę ten rozpraszający śmiech. – To.. czyli, no kiedy miałoby odbyć się to spotkanie? Bo.. wiesz, potrzebuję daty, pracuję i nie zawsze jestem do dyspozycji.. to kiedy? – wypuszczam powietrze i słyszę jak podaje mi dokładną datę. Analizuję w głowie, czy dobrze będzie prosić o dzień wolny następnego dnia po ledwo dwóch tygodniach pracy, ale obawiam się, że nie będzie to zbyt mile widziane.  
- uhm.. zastanowię się, na obecną chwilę nie mam planów i mogłabym się spotkać z tobą, to znaczy z wami, z klasą! – dopiero po chwili orientuję się, że czasami paplam zbyt dużo. I znowu jego śmiech i nie potrafię się nie śmiać, rozbraja mnie i pomimo ogromnego rumieńca pokrywającego chyba połowę mojej twarzy dołączam do niego i również zaczynam się śmiać.  
- Dobrze, to jesteśmy umówieni. Zapisz sobie mój numer, wyślę Ci jeszcze dokładną godzinę, ale chyba około 20, bo chcę by była jak największa liczba osób z naszej klasy, a taka godzina wydaje mi się, że jest najbardziej adekwatna. To do zobaczenia Angie. – Uśmiecham się i żegnam się z facetem, ze snów wszystkich nastolatek i moich też. Patrzę na godzinę i – o cholera! Jak się nie pospieszę to znowu się spóźnię, a James wywali mnie w drugim dniu pracy. – biegiem udaję się do łazienki, wykonuję staranny makijaż i zakładam ubrania. Udaję się na autobus i po chwili biegnę do pracy. Wpadam do restauracji tylnym wejściem, przeznaczonym specjalnie dla personelu. Dzisiaj mam na sobie rurki, lecz zbyt kwiecistą bluzeczkę dlatego wzięłam ze sobą białą na przebranie. Otwieram swoją szafkę i odwracam się patrząc, czy na pewno nikogo nie ma w pobliżu, abym mogła się swobodnie przebrać. Ściągam swoją koszulkę, wieszam ją na wieszaku i zaczynam szukać w torebce białej bluzki, lecz w tym momencie słyszę dźwięk uchylających się drzwi do szatni i wyłaniającego się Jamesa– Angie, jesteś już? – Staje jak wryty i wpatruje się w mój koronkowy stanik, a ja po chwili zdezorientowania, chwytam za koszulkę i krzyczę by wyszedł.  
Chowa się za drzwi, wtedy ja wciągam szybko białą bluzkę i naciągam ją na siebie. Poprawiam włosy, zamykam szafkę, ubierając swój roboczy sweterek i wychodzę z szatni. Kieruję się do baru, gdzie witam się z całym personelem. Podchodzi do mnie Filpp, który przytula się i kolejny raz po pracy proponuje mi wyjście na drinka.

carmina

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 933 słów i 5388 znaków, zaktualizowała 18 lip 2015.

1 komentarz

 
  • Użytkownik pola00

    bardzo mi się podoba proszę pisz dalej jestem bardzo ciekawa jak to się rozwinie :)

    21 lip 2015

  • Użytkownik carmina

    @pola00 dzięki za miłe słowo ;)

    22 lip 2015