- Uważasz, że jestem za gruba, by nosić taką sukienkę? - Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy?! Masz idealne ciało, wysportowane, co zresztą widać, chodzi mi raczej o to, że taka kreacja może być trochę nieodpowiednia na klasowe spotkanie. Bo mogę się założyć, że faceci na Twój widok padli by Ci do stóp albo co gorsza każdy z nich chciałby dotknąć miejsc, które ledwo ta sukienka ukrywa. Wiem, co mówię.. – spogląda na mnie jednoznacznie, zatrzymując swój wzrok na miejscach, które ukrywa biały materiał. A ja? Zaczynam się beznadziejnie rumienić i migiem uciekam do przymierzalni. Ubieram żółtą sukienkę, chociaż wiedziałam od początku, że to nie jest mój kolor albo i fason. Nie pasuje mi, tak po prostu. Chcąc nie chcąc, po pokazaniu się w niej Jamesowi dostałam miano "kurczaczka”, a raczej "panny kurczaczkowej” i wywołałam u niego jedynie salwę śmiechu. Z czerwonej, mimo iż seksowna to rezygnuję. Nie będę prowokować starych kolegów. Sam kolor jest wyzywający. Zostaje więc jedynie czarna. Piękna, czarna maxi dress, w której zakochałam się zaraz po wzięciu jej w swoje dłonie. Mocuję się z zamkiem, wydając z siebie zabawne dźwięki, przez co mój szef zjawia się przy przymierzalni i pyta, czy wszystko ze mną w porządku. Śmieję się, trochę z irytacji, a po części ze swojej niezdarności. I wtedy przymierzalnia się otwiera, a do środka wparowuje James, który zatrzymuje się w pół kroku. - Myślałem, że coś Ci się stało bo… - Właściwie, to tak. Pomóż mi proszę z zamkiem. Nie mogę go za nic zapiąć! – wzdycham i widzę jak zbliża się do mnie. Trzymam sukienkę na piersiach, a całe plecy mam odkryte. James, chwyta za sukienkę i zaczyna ją zapinać. Delikatnie i powoli sunie w górę, a ja nieumyślnie zagryzam wargę i przymykam powieki. Czuję jak nabiera powietrza i ze świstem je wypuszcza. Otwieram oczy i patrzę w lustro, a on wciąż za mną stoi. Sukienka jest piękna. Długa czarna, z maksymalnymi rozcięciami po bokach, które sięgają, aż do pośladków. Góra jest "bandażowa”. Widać mój płaski brzuch i wycięcia, na żebrach. Stylowy krój podkreśla moje nogi oraz biust. Nieskromnie mówiąc, wyglądam w niej lepiej niż milion dolarów. Spoglądam w odbicie Jamesa, który delikatnie się nade mną pochyla. - Wyglądasz tak seksownie, że gdybym tylko nie był Twoim szefem… – nabieram powietrza i uśmiecham się. Tak! Mam go.. - Biorę ją. Skoro tobie się tak podoba, to myślę, że na spotkaniu klasowym nie będzie gorzej. – mrugam okiem i odwracam się w jego stronę, zadzierając do góry głowę. Co ten facet ze mną robi! Układam dłonie na jego klatce piersiowej i odpycham go do wyjścia. - Idź już, muszę się przebrać, bo nie zdążę do pracy. James wychodzi, a w tle słyszę jego śmiech. Cholernie seksowny, męski, przez który na moim ciele pojawiają się ciarki. - Muszę trzymać się od niego z daleka. To mój szef, a ja nie mogę stracić teraz pracy. Pierwszy i ostatni raz pozwoliłam sobie i jemu na taką bliskość. Przebieram się w swoje ubrania, poprawiam włosy, makijaż i wychodzę, by nie tracić kolejnych cennych minut. Biorę ze sobą wieszak, na której wisi sukienka i podchodzę do kasy. Myślę, że jest warta wszystkich pieniędzy, a akurat ta jest ostatnią sztuką z kolekcji więc będę miała mały upust. Poszczęściło mi się. - Tylko ta sukienka, czy życzy sobie Pani do niej jakieś dodatki? – odzywa się ekspedientka, z plakietką, na której widnieje "Melanie”. Analizuję w głowie koszty i stwierdzam, że sukienka i tak pozbawi mnie ogromnej ilości pieniędzy więc grzecznie odmawiam. Obok mnie stoi przez ten cały czas uśmiechnięty James. Mrugam i kiwam głową, sama się uśmiechając. - I co się tak Pan szczerzy szefie, przez Pana nie zdążę zrobić zakupów bo za czterdzieści minut muszę być w pracy, a swój "strój roboczy” zostawiłam w mieszkaniu. – wzdycham cicho i wyciągam kartę z portfela, a następnie podaję ją kobiecie. Wstukuję kod, transakcja przebiegła pomyślnie. Biorę dużą, firmową torbę, z sukienką w środku i wychodzę ze sklepu wraz z Jamesem. Gdy dochodzimy do ruchomych schodów spoglądam na niego i nagle czuję małe zakłopotanie. Już chcę coś powiedzieć, gdy on mnie wyprzedza. - Dziękuję, że pomogłaś mi w wyborze prezentu i mam nadzieję, że nie czułaś się totalnie źle w moim towarzystwie. – spogląda na mnie wyraźnie oczekując odpowiedzi. - Nie, nie.. miło spędziłam czas i nie ma za co. Ja również dziękuję, za zaciągnięcie mnie do tego sklepu, bo dzięki temu mam piękną sukienkę. Ale muszę już iść, do zobaczenia w pracy. – posyłam mu swój uśmiech i gdy już chcę stawać na ruchomych schodach, on chwyta mój nadgarstek, pochyla się i szepcze krótkie, zmysłowe – Pięknemu we wszystkim pięknie – powoli wypuszczam powietrze, bo czuję jak napięcie między nami wzrosło. Spoglądam mu w oczy, nasze twarze dzielą centymetry…
@pola2525 przykro mi, ale nie odpowiem konkretnie kiedy. Jestem w kl maturalnej i wracam tak późno do domu, że nie jestem w stanie znaleźć czasu na pisanie. Postaram się wrzucić coś piątek-niedziela, na koniec tego tyg.
9 komentarzy
pola2525
Kiedy kolejna
carmina
@pola2525 przykro mi, ale nie odpowiem konkretnie kiedy. Jestem w kl maturalnej i wracam tak późno do domu, że nie jestem w stanie znaleźć czasu na pisanie. Postaram się wrzucić coś piątek-niedziela, na koniec tego tyg.
Pina
Ufff gorąco juz nie mogę się doczekać kontynuacji
melania
O moj Boze
oestes
jejuniu kiedy kolejna? nie wytrzymam juz naprawde!!!!!
Marlens
Bardzo mi się to opowiadanie podoba, nie ma się czego przyczepić, czekam niecierpliwie na dalsze części
Shona
Świetne opowiadanie! Czekam na dalszy rozwój akcji
DemonicEagle
Dobrze napisane,jestem ciekaw jak się potoczy dalej końcówka tego rozdziału
Roza543
Super
Jaga
Fantastyczne