"Twój dotyk rozpala" cz. 8

"Twój dotyk rozpala" cz. 8Kolejna część. Miłego czytania :)

- Uważasz, że jestem za gruba, by nosić taką sukienkę?  
- Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy?! Masz idealne ciało, wysportowane, co zresztą widać, chodzi mi raczej o to, że taka kreacja może być trochę nieodpowiednia na klasowe spotkanie. Bo mogę się założyć, że faceci na Twój widok padli by Ci do stóp albo co gorsza każdy z nich chciałby dotknąć miejsc, które ledwo ta sukienka ukrywa. Wiem, co mówię.. – spogląda na mnie jednoznacznie, zatrzymując swój wzrok na miejscach, które ukrywa biały materiał. A ja? Zaczynam się beznadziejnie rumienić i migiem uciekam do przymierzalni. Ubieram żółtą sukienkę, chociaż wiedziałam od początku, że to nie jest mój kolor albo i fason. Nie pasuje mi, tak po prostu. Chcąc nie chcąc, po pokazaniu się w niej Jamesowi dostałam miano "kurczaczka”, a raczej "panny kurczaczkowej” i wywołałam u niego jedynie salwę śmiechu. Z czerwonej, mimo iż seksowna to rezygnuję. Nie będę prowokować starych kolegów. Sam kolor jest wyzywający. Zostaje więc jedynie czarna.  
Piękna, czarna maxi dress, w której zakochałam się zaraz po wzięciu jej w swoje dłonie. Mocuję się z zamkiem, wydając z siebie zabawne dźwięki, przez co mój szef zjawia się przy przymierzalni i pyta, czy wszystko ze mną w porządku. Śmieję się, trochę z irytacji, a po części ze swojej niezdarności. I wtedy przymierzalnia się otwiera, a do środka wparowuje James, który zatrzymuje się w pół kroku.  
- Myślałem, że coś Ci się stało bo…  
- Właściwie, to tak. Pomóż mi proszę z zamkiem. Nie mogę go za nic zapiąć! – wzdycham i widzę jak zbliża się do mnie. Trzymam sukienkę na piersiach, a całe plecy mam odkryte. James, chwyta za sukienkę i zaczyna ją zapinać. Delikatnie i powoli sunie w górę, a ja nieumyślnie zagryzam wargę i przymykam powieki. Czuję jak nabiera powietrza i ze świstem je wypuszcza. Otwieram oczy i patrzę w lustro, a on wciąż za mną stoi. Sukienka jest piękna. Długa czarna, z maksymalnymi rozcięciami po bokach, które sięgają, aż do pośladków. Góra jest "bandażowa”. Widać mój płaski brzuch i wycięcia, na żebrach. Stylowy krój podkreśla moje nogi oraz biust. Nieskromnie mówiąc, wyglądam w niej lepiej niż milion dolarów. Spoglądam w odbicie Jamesa, który delikatnie się nade mną pochyla.  
- Wyglądasz tak seksownie, że gdybym tylko nie był Twoim szefem… – nabieram powietrza i uśmiecham się. Tak! Mam go..  
- Biorę ją. Skoro tobie się tak podoba, to myślę, że na spotkaniu klasowym nie będzie gorzej. – mrugam okiem i odwracam się w jego stronę, zadzierając do góry głowę.  
Co ten facet ze mną robi!  
Układam dłonie na jego klatce piersiowej i odpycham go do wyjścia.  
- Idź już, muszę się przebrać, bo nie zdążę do pracy.  
James wychodzi, a w tle słyszę jego śmiech. Cholernie seksowny, męski, przez który na moim ciele pojawiają się ciarki.  
- Muszę trzymać się od niego z daleka. To mój szef, a ja nie mogę stracić teraz pracy. Pierwszy i ostatni raz pozwoliłam sobie i jemu na taką bliskość.  
Przebieram się w swoje ubrania, poprawiam włosy, makijaż i wychodzę, by nie tracić kolejnych cennych minut. Biorę ze sobą wieszak, na której wisi sukienka i podchodzę do kasy. Myślę, że jest warta wszystkich pieniędzy, a akurat ta jest ostatnią sztuką z kolekcji więc będę miała mały upust. Poszczęściło mi się.  
- Tylko ta sukienka, czy życzy sobie Pani do niej jakieś dodatki? – odzywa się ekspedientka, z plakietką, na której widnieje "Melanie”. Analizuję w głowie koszty i stwierdzam, że sukienka i tak pozbawi mnie ogromnej ilości pieniędzy więc grzecznie odmawiam. Obok mnie stoi przez ten cały czas uśmiechnięty James. Mrugam i kiwam głową, sama się uśmiechając.  
- I co się tak Pan szczerzy szefie, przez Pana nie zdążę zrobić zakupów bo za czterdzieści minut muszę być w pracy, a swój "strój roboczy” zostawiłam w mieszkaniu. – wzdycham cicho i wyciągam kartę z portfela, a następnie podaję ją kobiecie. Wstukuję kod, transakcja przebiegła pomyślnie. Biorę dużą, firmową torbę, z sukienką w środku i wychodzę ze sklepu wraz z Jamesem. Gdy dochodzimy do ruchomych schodów spoglądam na niego i nagle czuję małe zakłopotanie. Już chcę coś powiedzieć, gdy on mnie wyprzedza.  
- Dziękuję, że pomogłaś mi w wyborze prezentu i mam nadzieję, że nie czułaś się totalnie źle w moim towarzystwie. – spogląda na mnie wyraźnie oczekując odpowiedzi.  
- Nie, nie.. miło spędziłam czas i nie ma za co. Ja również dziękuję, za zaciągnięcie mnie do tego sklepu, bo dzięki temu mam piękną sukienkę. Ale muszę już iść, do zobaczenia w pracy. – posyłam mu swój uśmiech i gdy już chcę stawać na ruchomych schodach, on chwyta mój nadgarstek, pochyla się i szepcze krótkie, zmysłowe – Pięknemu we wszystkim pięknie – powoli wypuszczam powietrze, bo czuję jak napięcie między nami wzrosło. Spoglądam mu w oczy, nasze twarze dzielą centymetry…

carmina

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 938 słów i 5157 znaków, zaktualizowała 12 wrz 2015.

9 komentarzy

 
  • pola2525

    Kiedy kolejna <3

    15 wrz 2015

  • carmina

    @pola2525 przykro mi, ale nie odpowiem konkretnie kiedy. Jestem w kl maturalnej i wracam tak późno do domu, że nie jestem w stanie znaleźć czasu na pisanie. Postaram się wrzucić coś piątek-niedziela, na koniec tego tyg.

    15 wrz 2015

  • Pina

    Ufff gorąco :) juz nie mogę się doczekać kontynuacji

    11 wrz 2015

  • melania

    O moj Boze

    9 wrz 2015

  • oestes

    jejuniu kiedy kolejna? nie wytrzymam juz naprawde!!!!!

    8 wrz 2015

  • Marlens

    Bardzo mi się to opowiadanie podoba, nie ma się czego przyczepić, czekam niecierpliwie na dalsze części :rotfl:

    7 wrz 2015

  • Shona

    Świetne opowiadanie! Czekam na dalszy rozwój akcji :)

    6 wrz 2015

  • DemonicEagle

    Dobrze napisane,jestem ciekaw jak się potoczy dalej końcówka tego rozdziału :)

    6 wrz 2015

  • Roza543

    Super

    6 wrz 2015

  • Jaga

    Fantastyczne <3

    6 wrz 2015