Truskawki [cz.3]

Po wczorajszym dniu, bardzo dobrze mi się spało. Śniły mi się jakieś dziwne rzeczy, których nie umiem pozbierać do kupy. Ale była tam Weronika i był też ten kurdupel Szymon. Wtorek zapowiadał się na odpoczynek od dziwnych zdarzeń, takich jak te ze snu. I tak rozmyślając po przebudzeniu w łóżeczku przypomniałam sobie o zadaniu z matmy. Nie zrobiłam go wczoraj, a to wszystko przez wyjście do kina. To do mnie nie podobne, a to wszystko przez Werkę. Przed poznaniem jej, takie rzeczy mi się nie zdarzały. Zerwałam się na równe nogi i wyrzuciłam zeszyt i zbiór zadań na podłogę kładąc się na przeciw nim. Po zrobieniu dwóch zadań zaczęłam się zbierać do szkoły. Resztę zadań planowałam zrobić na przerwie.
Pierwsze dwie przerwy spędziłam na odrabianiu matematyki, toteż nikogo nie spotkałam. Następnie na polskim, wróciły wspomnienia z poprzedniej lekcji, którą niemal całą przemarzyłam o pierwszaczku. Po trzeciej lekcji zdarzyło się jednak coś nieoczekiwanego. Wychodząc z klasy, natknęłam się na swojego byłego (tak, tego z autobusu). Kamil podekscytowany zaczął wymachiwać przede mną swoim telefonem mówiąc, że koniecznie musi mi coś pokazać. Zgodziłam się zatem, idąc za nim na drugi koniec korytarza i rozglądając się za tajemniczym pierwszakiem. Zamiast niego jednak, przy schodach natknęłam się na swojego obecnego – Michała. Zwolniłam krok, spojrzałam wymownie na niego, a gdy już go minęłam i już chciałam odwrócić wzrok z powrotem na Kamila, usłyszałam głośne:
- Ej!
- Co! - odparłam zatrzymując się.
- Będziesz dzisiaj na gg? - zapytał Michał po chwili zastanowienia.
- Będę
- To dobrze. To sobie pogadamy.
- No dobra, to do wieczora – odpowiedziałam i dogoniłam Kamila, wchodzącego właśnie do Starbucksa.
Weszłam tam za nim i to co tam ujrzałam zbiło mnie z pantałyku. Przy stoliku pod oknem z jakąś dziewczyną na przeciwko siedział sobie słodki pierwszaczek. Ten sam który wczoraj się uśmiechał! Na szczęście siedział bokiem i był zajęty pogawędką z jakąś pulchną brunetką. Z chwilowego letargu wyrwało mnie wołanie byłego:
- No chodź tutaj!
Zorientowałam się, że to do mnie i przysiadłam się do niego, kątem oka kontrolując tajemniczego młodzieńca. Podczas gdy Kamil dotykał palcem ekranu swojego smartfona, obczajałam dzisiejszy ubiór tamtego chłopaczka. Te same vansy, zaś spodnie niebieskie – szkoda że nie pamiętam jakie miał wczoraj. Lecz dla odmiany zamiast kraciastej koszuli miał na sobie ciemnoszary, dziergany sweterek.
- Popatrz! - krzyknął mój chwilowy rozmówca, odwracając mą uwagę od wzorku swetra i przytknął mi swój telefon niemal do twarzy.
- Przecież widzę z daleka – odparłam odchylając się w tył. Gdy już ustawił go w znośnej odległości, dostrzegłam nasze wspólne zdjęcie sprzed około trzech lat.
- Fajne, nie? - zapytał – a patrz na to... - wrzasnął podniecony i przesuwając palcem po ekranie ukazywał kolejne zdjęcia. A to ze szkolnego przedstawienia, a to z ogniska u księdza, a to z wycieczki szkolnej
- Super. Fajne fotki – odpowiedziałam mu z ostentacyjnym zażenowaniem, kładąc nogę na nogę i zwracając się przodem do pierwszaczka. Dopiero po chwili Kamil się zorientował, że nie oglądam już jego zdjęć.
- Sprzątałem w kompie wczoraj i znalazłem. Myślałem, że się pośmiejemy
- Nie, to nie jest śmieszne – powiedziałam mu cichutko, starając się nie zwracać na siebie uwagi przy tajemniczym nieznajomym – Ty nie jesteś śmieszny i te twoje ciągłe foszki i zmiany nastrojów i poglądów – mówiłam szykując się do wstania – teraz się spieszę, ale dokończymy wieczorem na facebooku.
- Jeśli mnie odblokujesz – odpowiedział coś w tym stylu, lecz nie miało to żadnego znaczenia, bo w tym momencie ci spod okna wstali i szli w stronę wyjścia czyli w naszym kierunku. Właściwie to tylko ta pulchna poszła, bo obiekt mego zainteresowania wystawił Kamilowi rękę i przywitał się z nim jak z najlepszym przyjacielem. Cóż za nietakt! Czy on nie wie z kim się przywitał? Już drugiego dnia "znajomości” tak sobie u mnie zapunktował... na minus. Zamurowało mnie totalnie, bo ta sytuacja była co najmniej dziwna. Czekałam aż Kamil zasugeruje mi czy mogę już odejść, gdy tymczasem inicjatywę przejął chłopiec w szarym sweterku mówiąc:
- Nie przedstawisz mnie swojej koleżance?
W tym momencie stwierdziłam, że odpokutował już swe winy i że wszystko teraz potoczy się po mojej myśli. Nic bardziej mylnego.
- Nie – odparł Kamil – nie widzę tu żadnej swojej koleżanki.
- A ta tu? - Zapytał pokazując na mnie bezczelnie palcem.
- A nie, to tylko moja była – zażartował wywołując u mnie taką wściekłość, że aż go kopnęłam w kostkę – no dobra, dobra, ja już sobie idę a wy się przedstawcie sobie sami.
- Sandra – wypowiedziałam, odruchowo wyciągając dłoń do uścisku i spoglądając mu prosto w oczy, które chwilę później skierował wprost na mnie, kierując rękę w stronę mojej. Spojrzenia nasze skrzyżowały się na ułamek sekundy nim wylądowały wstydliwie na butach, lecz w tym krótkim momencie odczułam cały ten czar, który prześladował mnie od wczoraj.
- Aleksander – odpowiedział, po czym przerwał uścisk i poprawił swą torbę. Otworzył usta by coś powiedzieć, lecz w tym samym momencie, w całym budynku zabrzmiał przeraźliwy dzwonek oznajmiający koniec przerwy. - co masz teraz? - zapytał, gdy rozległa się głucha cisza
- Biologię – odrzekłam, powoli ruszając w stronę wyjścia.
- Na dole czy na górze?
- Na górze – odpowiedziałam zastanawiając się jakie to ma znaczenie i dlaczego pyta o tak dziwne rzeczy.
- To fajnie – odparł – bo ja mam obok chemię. Chodźmy zatem – powiedział z bananem na mordzie, wykonując ruch ręką wskazujący kierunek marszu.
- A ile masz dzisiaj lekcji? - zapytał swym delikatnym, subtelnym głosikiem.
- Siedem, a ty? – odparłam.
- Sześć.
Zdawało się, że zapadła niezręczna cisza, jednak udało mi się ją przerwać pierwszym pytaniem jakie przyszło mi do głowy.
- Skąd znasz Kamila?
- Poznałem go przez Patryka – odpowiedział po chwili namysłu – ale średnio się znamy.
I znowu cisza. Mijając pokój nauczycielski dostrzegłam ogłoszenie na temat wymiany ze szkołą z Larisy.
- O, zobacz! - krzyknęłam, wyraźnie go onieśmielając – za dwa tygodnie przyjeżdżają Grecy na wymianę.
- Wiem – odpowiedział – będę miał nawet swojego Greka.
- Tak? I będzie u ciebie w domu?
- Tak, będzie. Ogólnie to się interesuję Grecją – kontynuował wywód stąpając po schodach – ostatnio nawet coraz bardziej. Ale o tym może pogadamy następnym razem.
- No jasne, powodzenia na chemii. Do później!
I poszedł sobie na tą chemię, a ja wtopiłam się w tłum drugoklasistów z biolchemu który wsunął się powoli do sali numer 41. Z nikłym zainteresowaniem słuchałam wywodów na temat budowy krwi oraz rodzajów krwinek, aczkolwiek zanotowałam wszystko, choć rysunki w mych notatkach dalece różnią się od tych na tablicy. Pod koniec lekcji kompletnie się wyłączyłam i myślałam o wymianie słów i spojrzeń z Aleksandrem, podczas gdy nauczycielka prowadziła wykład o tym jak zdemoralizowana i nieznośna jest współczesna młodzież.
Niestety głupia baba przytrzymała nas dłużej w klasie, więc gdy już łaskawie nas wypuściła, klasa Aleksandra była już dawno na dole albo na drugim końcu korytarza. Podążając schodami, dostrzegłam na korytarzu siostrzyczkę, lecz jak zwykle nie miałam odwagi krzyknąć. Zbiegłam więc na piętro, lecz jej już tam nie było. Rozejrzałam się dookoła, zajrzałam na środkową klatkę, wyciągnęłam telefon i podążając w stronę Starbucksa odtwarzałam w pamięci rozmowę z Aleksandrem.
W połowie przerwy usiadłam na podłodze w pobliżu osób z mojej klasy i znów myślałam o Aleksandrze. Zastanawiałam się jak zainicjować kolejne spotkanie lub kolejną rozmowę z nim. Nie odważyłabym się sama do niego podejść, a nie będę wykorzystywać Kamila do zainicjowania spotkania. Po pierwsze dlatego, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego, a po drugie chcę uniknąć jego wnikliwych pytań.
Dopiero na kolejnej przerwie udało mi się spotkać Weronisię. Stanęłyśmy przy automacie i zamieniłyśmy raptem kilka zdań. Gdy opowiadałam jej o spotkaniu z Kamilem, ona wzrok miała wbity gdzieś w dal korytarza. Udawałam, że nie przejmuję się tym, że mnie nie słucha i kontynuowałam, gdy nieoczekiwanie zza mych pleców wyłonił się chłopiec w dzierganym sweterku. To właśnie jego Weronika tak obczajała, a on minął nas obojętnie i zszedł delikatnie po schodach, trzymając się prawą ręką poręczy, a lewą przytrzymując torbę. Co więcej, Weronika oburzyła się na mnie przez to, że wspomniałam o Kamilu. Powiedziała, że nie ma zamiaru o nim rozmawiać i dziwi się, że zadaję się z kimś takim. Nie mogłam jej powiedzieć, że jest moim byłym i że z jakiegoś powodu nie daje mi spokoju. Przez parę tygodni od niego odpoczywałam, a teraz pojawił się znowu i co gorsza pokazując mi kompromitujące zdjęcia z gimnazjum czyli z czasów, gdy byłam młoda i brzydka (teraz jestem tylko brzydka). I było mnie wtedy więcej. Teraz muszę ustalić co łączy moją siostrę z moim byłym oraz... z moim przyszłym.

#############
Serdeczne dzięki za przeczytanie ;)  
Zachęcam do komentowania ;))

omg

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1722 słów i 9618 znaków.

1 komentarz

 
  • nika

    Fajne szybko kolejna część :)

    8 sie 2014