Truskawki [cz.11]

Opowiem w końcu jak to było z tym Kamilem. Poznaliśmy się w trzeciej klasie podstawówki na wycieczce szkolnej. Sama nie pamiętam czemu się mną zainteresował, ale nie miało to dla mnie wówczas znaczenia, bo wielką dla mnie radością było to, że jakikolwiek chłopak zwrócił na mnie uwagę. Nie był zbyt przystojny, ale świetnie nam się gadało i mieliśmy straszliwą bekę zarówno na samej wycieczce jak i w autobusie w drodze powrotnej. Po powrocie z wycieczki nie dawał znaku życia i nie chciał kontynuować znajomości. Poczułam się opuszczona i oszukana. Poprzysięgłam dokonać na nim zemsty za ten niecny występek, jednak do samego końca podstawówki udawałam, że go nie znam i że tamta sytuacja nic dla mnie nie znaczy.
     W gimnazjum wylądowaliśmy w jednej klasie. Jak tylko zobaczyłam go na rozpoczęciu załamałam się. Żałowałam, że nie obejrzałam wcześniej rozpiski klas, bo bym spróbowała się przenieść do innej klasy. O ile nie do innej szkoły. Choć to akurat nie wchodziło w rachubę, bo chciałam chodzić do najlepszego gimnazjum w mieście.
     W pierwszej klasie wraz ze swoimi dwoma ziomeczkami dokuczał mi z powodu lekkiej nadwagi. Było mi przykro, ale moja najlepsza koleżanka z klasy, Milena mówiła, żebym się nie przejmowała. I że on to robi bo na mnie leci. Nawet gdyby to była prawda, to nie miałam ochoty wdawać się z nim w bliższe relacje. Zachowywał się dość dziwnie – nie był co prawda agresywny czy chamski, natomiast miewał dziwne odpały.
     W drugiej klasie dwa razy w tygodniu kończyliśmy zajęcia później niż inni. W poniedziałki dlatego, że zostawaliśmy na warsztatach dziennikarskich, a w czwartki miałam kółko biologiczne a on miał coś innego. W każdym razie w te dni wracaliśmy razem ze szkoły i rozmawialiśmy na różne tematy, czasem dość odważne. Wyciągnął ode mnie informację, że podoba mi się Damian, choć obiecał, że nikomu nie powie. Zadawał też pytania w stylu z kim z nauczycieli bym się przespała albo z kim bym się przespała gdybym była lesbijką. Sama oczywiście też zadawałam mu podobne pytania, bo nie odważyłabym się na nie odpowiedzieć gdyby nie to, że on odpowiadał pierwszy. Mimo to bałam się, że komuś rozpowie o Damianie.
     Na jednych warsztatach pochwaliłam się, że piszę opowiadania osadzone w świecie Harry'ego Pottera (takie fanfiction).  
   -     A więc to jest w tym czerwonym zeszycie z którym tak często cię widuję? - zapytał.
   -     On jest bordowy.
   -     Jestem mężczyzną, nie każ mi się uczyć tych wszystkich dziwnych nazw. Czerwony to czerwony.  
   -     Ale on jest bordowy.
   -     W każdym razie tam są te fanfici, tak?
   -     No tak – odpowiedziałam ucinając wątpliwości.
     Parę dni później, wypakowując po szkole rzeczy z plecaka zorientowałam się, że brakuje tego właśnie zeszytu. Pomyślałam, że może nie brałam go do szkoły, ale nie znalazłam go również w pokoju. To oznaczać mogło tylko jedno – został skradziony.  
     Następnego dnia na jednej z przerw zapytałam Kamila o zeszyt. On początkowo zaprzeczał, ale potem zaczął wychwalać moje dzieło. Ja natomiast byłam wściekła, że on to w ogóle czytał! Nikt nie mógł tego zobaczyć, a już tym bardziej on! Po lekcjach czekał na mnie przed wejściem do szkoły. Uśmiechnął się do mnie i pomachał mi zeszytem. Ujrzawszy to, wpadłam w niesamowitą furię. Nigdy wcześniej nie czułam takiej wściekłości i chęci zamordowania tego gnoja. Podbiegłam do niego, a on zaczął uciekać. Uciekał przez kilka ulic, a ja ledwo dysząc ganiałam za nim przez pół osiedla – dobrze, że nikt tego nie widział. Kamil miał kondycję, bo grał w piłkę – ja niestety byłam gruba. Biegnąc za nim poczułam jednak coś niezwykłego. Było to ukojenie wszelkich moich trosk i całej mojej złości. Odkryłam, że bieganie może być naprawdę przyjemne! Relaksujące i odstresowujące.  
     W końcu zatrzymał się przy brzegu rzeki, a gdy tam dobiegłam, zatrzymałam się jakieś pięć metrów, a on zapytał:
   -     Żyjesz?
   -     Jak widać.
   -     Dobra, oddam ci ten zeszyt, ale musisz coś dla mnie zrobić.
     Wtedy cała złość wróciła. Znowu miałam ochotę go zabić.
   -     Nic dla ciebie nie zrobię. Dawaj mi moje fanfici!
   -     Nie to nie – powiedział.
     Nie wytrzymałam i podbiegłam do niego. Chciałam wyrwać mu z rąk zeszyt, ale on za nic nie chciał go puścić. Kopnęłam go w piszczel, a on zwijając się z bólu odepchnął mnie i upadłam. Nie poddałam się jednak. Wstałam i popchnęłam go, gdy zajęty był dotykaniem swojego piszczela. Niestety, poleciał w stronę rzeki, a żeby się nie przewrócić, podparł się rękami dna, wypuszczając tym samym moje opowiadania, które popłynęły wraz z nurtem. Natychmiast pobiegłam w dół rzeczki, wbiegłam do niej, bo wody było ciut więcej niż po kostki i wyłowiłam zeszyt. Odchodząc stamtąd słyszałam jakieś "przepraszam”, na które nie zwracałam uwagi. Poszłam, trzymając go w rękach do domu, a tam suszyłam go suszarką do włosów, lecz to na niewiele się zdało.
     Pokrzepiona tą sytuacją, zaczęłam biegać rano przed szkołą, około trzech razy w tygodniu. Biegając czułam się wolna i spełniona. Po paru tygodniach treningów dołożyłam do tego dietę, a zimą ćwiczyłam z Mel B. Do końca gimnazjum schudłam prawie dwadzieścia kilo, w dużej mierze dzięki bieganiu właśnie. Wreszcie czułam się dobrze w swoim ciele, choć trochę było jeszcze w nim do poprawienia. Nawet po schudnięciu zakładałam czasem spontanicznie new balance'y, wkładałam słuchawki w uszy, uruchamiałam endomondo i wybiegałam na miasto. Teraz kończy się zima, więc trzeba się zebrać w sobie i zabrać ponownie za treningi.

*     *     *

     Pod koniec trzeciej klasy trzeba było podjąć decyzję o wyborze szkoły średniej. Miałam trudny wybór, bo w I LO jest świetna babka od biologii, a w II od chemii. Stwierdziłam jednak, że z chemią radzę sobie lepiej, więc pójdę do pierwszego. Jakiś czas po złożeniu papierów dowiedziałam się jednak, że Kamil też się wybiera do pierwszego. Nie sądziłam, że ten kretyn mógłby się tam dostać, ale z drugiej strony przecież nie takie głąby się tam dostawały – a on wcale nie ma takich złych ocen. Dowiedziałam się od Mileny, że pod koniec roku będzie można jeszcze przenieść papiery. Gdy powiedziałam, że jednak wybieram drugie, bardzo się ucieszyła, że znowu będziemy razem w klasie.
     Przeniesienie papierów pozostawiłam sobie jak zwykle na ostatnią chwilę. W sekretariacie niesympatyczna pani oznajmiła mi, że aby wycofać podanie muszę przynieść zgodę rodzica.
   -     Ale moja mama jest w pracy.
   -     A tato? - zapytała.
   -     Tato pracuje... w Norwegii – odpowiedziałam. Przecież nie mogłam powiedzieć, że siedzi w więzieniu!
   -     A mama gdzie pracuje?
   -     A nie wiem, jeździ po całej okolicy, nie wiem gdzie jest dzisiaj.
   -     Trudno, to nie jest mój problem. Śpiesz się tylko, bo dzisiaj sekretariat czynny do czternastej.
     Nie dziwię się tej babce, że nie chcą wypuścić ze swych murów takiej zdolnej uczennicy. Co gorsza przypomniałam sobie, że mama nie może mi podpisać tej zgody. Gdy składałam podanie o przyjęcie, również robiłam to na ostatnią chwilę, więc mama, która była w pracy nie mogła mi jej podpisać i jej podpis podrobiła moja siostra, Ada która akurat była w domu. Więc żeby się nie przyczepili, że nie zgadza się podpis musiałam ściągnąć tu siostrę. A zostały nam już niecałe trzy godziny.  
     Zadzwoniłam. Odebrała natychmiast.
   -     Cześć, siostra. Co się stało, że dzwonisz?
   -     Cześć, musisz mi pomóc – odpowiedziałam jej, udając, że płaczę w nadziei, że to jakoś na nią wpłynie.
   -     Jejku, co się dzieje? - zapytała z wielkim przejęciem w głosie.
   -     Nie wiem, musisz mi pomóc. Przyjedź tu.
   -     Będę za dwie godziny. Mam ci coś przywieźć? Chcesz coś konkretnego?
   -     Nie, dzięki. Albo czekaj... kup mi zielone frugo.
   -     Dobra.
   -     Będę czekać na dworcu.
     Dobrze, że była już sesja, więc Ada nie miała zajęć. Żeby się nie zanudzić przez te prawie dwie godziny oczekiwania, poszłam do sklepu mojej cioci. Pogadałam z nią chwilę. Dawno mnie nie widziała i była zachwycona moją nową sylwetką. Powiedziała nawet, żebym wybrała sobie kilka ciuszków z jej sklepu, bo teraz pewnie mam mało rzeczy w swoim nowym rozmiarze. Nawet nie sądziłam, że moja ciotka jest tak zajebista!
     Ada przyjechała przed trzynastą. Poszłyśmy do tego liceum, usiadłyśmy w parku przy szkole i skleciłyśmy tekst "zgody rodzica” parafowanej przez mą siostrę. Zaniosłam i zabrałam papiery.  
   -     Nie wiem co cię w ogóle podkusiło, żeby iść do pierwszego. Mówiłam ci, żebyś szła do drugiego.
   -     Tak, ale wszyscy znajomi idą do pierwszego.
   -     Tym lepiej, poznasz nowych, ciekawych ludzi.
     Podpisała nowe podanie i poszłyśmy do drugiego je złożyć. Przy okazji, siostra spotkała jakąś nauczycielkę i wdała się z nią w dyskusję. Gdy wyszłam z sekretariatu one nadal tam rozmawiały.
   -     A więc to jest twoja siostrzyczka! - powiedziała ta pani, łapiąc mnie za ramiona. Ładnie się uśmiechała choć miała dziwną twarz, pełną zmarszczek.
   -     Tak, Sandro, to jest pani Beatka, z którą będziesz miała angielski.
   -     Bardzo bym chciała żebyś trafiła pod moje skrzydła, bo nie wątpię, że jesteś równie zdolna niż siostra.
   -     Nawet bardziej – odparła Ada.
   -     Ale nie wiem czy trafisz do mnie do grupy.
   -     Oczywiście, że trafi, na pewno będzie w najlepszej grupie.
   -     Ale nie wiadomo czy ja będę tą najlepszą uczyć – powiedziała z uśmieszkiem, a ja już wiedziałam, że nie chcę mieć z tą kobietą zajęć.

*     *     *

     Niestety, jak już wiecie mam z nią zajęcia. Ale to nie jedyna osoba w drugim, która mi przeszkadza. Na rozpoczęciu spotkałam Kamila. Był w garniturze i miał granatowy krawat. Wyglądał niezwykle dojrzale, ale to nie znaczyło, że taka zmiana zaszła w nim samym. Zapytałam go co on tu robi, a on odparł, że tu chodzi. Wtedy pożałowałam zmiany szkoły. Na szczęście był w klasie ogólnej a nie w mojej. Kretyn nie dostał się do żadnej klasy, więc skończył w tej dla nieudaczników.  
     Jakoś po nowym roku zaczęliśmy ze sobą pisać na gg i na fejsie. Doszło niewątpliwie do ocieplenia stosunków i nawet stwierdziłam, że nie będę już planować zemsty na nim. Zawiść nie jest niczym dobrym i nie powinnam się w życiu kierować żądzą zemsty, bo daleko tak nie zajdę. Opowiadał o tym, że będzie kończył szkołę muzyczną i o tym, że gra na orlikach w piłkę z jakimiś znajomymi. Plotkowaliśmy też o ludziach z naszego gimnazjum i o nowych znajomościach z liceum. Przeprosił za nieporozumienie i powiedział, że przyszedł tu, bo nie dostał się do pierwszego i wstyd mu było się przyznać. Opowiedział mi też o pokoju nauczycielskim. Wysłał zdjęcia tamtejszej lodówki oraz takiej szafeczki ze zboczonym obrazkiem – nie podejrzewałabym nauczycieli o takie gadżety. Powiedział też o tym, że ktoś z uczniów ustawił w Wordzie na szkolnych komputerach autokorekty przekręcające nazwiska nauczycieli.
     Było to już jakiś czas po tym jak wyczaiłam na korytarzu Weronikę. Zdążyłam ją obczaić od stóp aż po czubek głowy – od vansów aż po złotą koronę z jej złotych włosów. Pewnego razu przyszła do nas na lekcję historii napisać zaległą kartkówkę.
   -     Mileno, Sandro, zwolnijcie koleżance pierwszą ławkę – powiedziała ta wariatka od histy.  
     Werka wyszła w połowie lekcji, a po dzwonku wróciłam do pierwszej ławki, bo zostawiłam tam sweterek powieszony na oparciu. Z jego kieszonki wyjęłam karteczkę, która jak się okazało była jej ściągą. Pomyślałam, że zachowam ją, bo lubię zbierać takie sentymentalne pierdółki. Mam nawet na nie specjalne pudełeczko w domu. Przed włożeniem doń karteczki, obejrzałam jednak jej drugą stronę, która zaintrygowała mnie bardziej. Był na niej tekst w jakimś dziwnym języku, a pod nim, innym charakterem pisma był również krótki tekst, lecz z pewnością w innym języku. Nigdy potem nie wracałam do tej kartki i nie próbowałam rozszyfrować jej treści.
     Chciałam zapoznać się z Weroniką, ale brakowało mi odwagi żeby tak po prostu podejść i zagadać. Mogłam użyć tej karteczki, ale uznałam, że nawet to nie byłby dostateczny pretekst. Okazja nadarzyła się, gdy podczas jednej z rozmów, Kamil wspomniał o tym, że ma nową przyjaciółkę, Weronikę. Zrobiłam małe śledztwo i faktycznie – miał w znajomych Gęsikowską i w dodatku polajkował połowę jej fotek! Biedna Weronika, nie mogłam dopuścić do tego, żeby zadawała się z tym gnojem. Dowiedziałam się też od kolegi Kamila, że faktycznie zadaje się z Weroniką. Powiedział mi też, że obrabiają mi dupę i Kamil przedstawia jej mnie w złym świetle. To było podłe i tego nie mogłam mu wybaczyć. Poczułam, że znowu się między nami popsuło. Był to dla mnie szok, ale chciałam wykorzystać go jakoś do zapoznania blondynki.
     Któregoś dnia Kamil napisał do mnie, że na stronie szkoły pojawił się artykuł o mnie. Byłam zachwycona, napisali o moim sukcesie w konkursie ekologicznym, napisali też o paru innych osiągnięciach. Przedstawili mnie w dobrym świetle, choć mogli dobrać lepsze zdjęcie. Kamil stwierdził, że da się to załatwić, a ja potraktowałam to jako żarcik.
     Niestety, następnego dnia w szkole czułam, że ludzie dziwnie na mnie patrzą. Po lekcjach Milena wysłała mi link do artykułu o mnie. Niestety – zamiast tamtego zdjęcia było zdjęcie jakiegoś hipopotama – czyli mnie z czasów gimnazjum. Ponadto tekst został przekręcony tak, że nawet nie mam ochoty tego cytować. Było napisane między innymi o tym, że na zdjęciu klasowym stoję koło wszystkich i że moją ulubioną piosenkarką jest Amy Macdonald.
     Zgłosiłam to oczywiście wychowawczyni i wskazałam sprawcę. Zrobiła się wielka afera, ale okazało się, że nie udowodniono mu winy, bo miał alibi. Informatyk określił dokładnie godzinę zmiany treści i ustalono, że Kamil był w tym czasie obecny na lekcji. Ja oczywiście wiedziałam swoje i byłam pewna, że nawet jeśli to nie on przerobił artykuł, to w jakimś stopniu za tym stał. Przecież byle kto nie miał moich zdjęć z gimnazjum – a ten gnojek je miał, zwłaszcza że fotografował wszystkich non stop, więc miał wiele zdjęć każdego. Byłam jednak bezradna i jedyne co mogłam z tym zrobić to definitywnie zakończyć tę znajomość po raz enty... ale nie ostatni.  


komentować! ;))

omg

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 2707 słów i 14749 znaków.

2 komentarze

 
  • Pralinka

    Kiedy kolejna część? :)
    I czemu taki tytuł??

    22 paź 2014

  • lovelkamckk

    Super czekam na cd ;)

    12 paź 2014