Truskawki [cz.13]

Po chwili Olek nie grzebał już przy muzyce. Podszedł do grupy moich dziewczyn, do której właśnie dołączyłam i przywitał się kolejno z każdą z nas, podając swoje imię. Zastanawiające, biorąc pod uwagę, że zna przecież mnie i moją siostrę. Tamte dwie pewnie już dawno zaliczył a teraz zabiera się za nas. Ale przecież to nie jest ten typ chłopaka. On jest grzeczny, wycofany i nieśmiały. Przynajmniej w realu bo na fejsie się ośmiela. To wszystko się kupy nie trzyma.
     Faustyna i Marcela wręczyły Tomkowi małe pudełeczko obłożone kolorowym papierem i poszły się rozpłaszczyć.  
   –     My też mamy dla ciebie prezencik – powiedziała moja siostra, a ja, zaciekawiona, zbliżyłam się patrząc, co wyjmuje z torebki – proszę bardzo – dodała z uśmieszkiem, wręczając mu, narysowany ołówkiem na formacie A4 jego portret.
   –     Jejku, nie wiem co powiedzieć – odparł nie kryjąc zdziwienia – to takie... szczere i nietypowe. Oryginalne i takie... prosto od serca. Naprawdę dziękuję, powieszę go sobie gdzieś w pokoju.
     Nawet nie chciałam tego skomentować. Nie wiem czy ironizował, czy mówił serio. Ja płaciłam za flaszkę, a ona portrecik mu machnęła. Co prawda był całkiem udany, ale mimo wszystko był to prezent skromny. Werka zdążyła mnie już jednak przyzwyczaić do tego, że nie lubi wydawać kasy, gdy ktoś może zapłacić za nią. Sprytna jest.
     Z czasem zbierało się coraz więcej ludzi, a impreza się rozkręcała. Flaszka skończyła się koło dziesiątej. W przerwach między kolejkami tańczyłam w kółku w sąsiedztwie swoich towarzyszek. Generalnie nie lubię tańczyć, zazwyczaj na imprezach tańczę jedynie kilka wolnych z Michałem. Teraz widocznie alkohol mnie ośmielił, ale starałam się pić z umiarem i przede wszystkim nie mieszać. To drugie się udało, bo nawet odmówiłam szampana urodzinowego, z tym pierwszym już było ciężej. Olek siedział w tym czasie w pobliżu swojego kuzyna, Tomka oraz ich znajomych.
     Przed jedenastą Weronika opuściła mnie idąc z jakimiś dziewczynami na papieroska. Wtedy mój kolega z klasy, Maciek wyciągnął mnie do tańca i przetańczyliśmy dwie piosenki. Podziękowałam i spostrzegłam, że na moim miejscu, przy Weronice siedzi obiekt moich westchnień, Aleksander we własnej osobie. Zamurowało mnie tak, że Maciek zapytał mnie, czy na pewno dobrze się czuję. Gorzej się poczułam, gdy oni wstali i wyszli, a ja roniąc pierwsze łzy usiadłam na swoim krześle, czując jeszcze ciepło, które zostawił na nim Oluś. Maciuś był bardzo uprzejmy i poczęstował mnie chusteczką. Otarłam łzy i postanowiłam, że wstanę i pójdę tam by walczyć o swoje. Przy wejściu na salę otarł się jednak o mnie ten, którego poszukiwałam, szepcząc coś pod nosem. Nie spuszczałam z niego wzroku, a on podbiegł do solenizanta i coś im przekazał.
   –     Jak to się biją? – zapytał Tomek – kto z kim?
   –     Nie wiem, to twoi znajomi – odparł Oluś.  
     Niemal wszyscy wybiegli oglądać co się dzieje. Kilka dziewczyn wybrało oglądanie przez okno, bo nie chciały zmarznąć. Poczułam, że teraz jest najlepszy moment. Podeszłam do niego, złapałam go za rękę i chciałam coś powiedzieć, ale wpadła na nas ostatnia grupka chłopaków, wybiegająca z sali, rozdzielając nas.
   –     Olku – powiedziałam po chwili.
   –     Tak, skarbie? – odparł zbliżając się do mnie.
   –     Bardzo się cieszę, że znów się widzimy.  
   –     Też się cieszę – powiedział, lekko zawstydzony – zatańczymy?
   –     Jasne – odparłam nie kryjąc radości.
     Podeszliśmy do lapka i puściliśmy piosenkę Shakiry Underneath your clothes. Nie wiem kto z nas to wybrał, ale była to pierwsza wolna piosenka jaka rzuciła nam się w oczy. Zstąpiliśmy ze sceny na parkiet, trzymając się za ręce. Oluś złapał mnie drugą ręką w biodrze, a ja objęłam go na wysokości łopatek. Na całym parkiecie było tylko nas dwoje. Cała przestrzeń dookoła należała do nas, aż zdawać się mogło, że na całym świecie istniejemy tylko my swoje. Trudno ocenić kto prowadził – miałam wrażenie, że nasze ciała same wiedzą co mają robić i jak mają się poruszać. Dokładnie wiedział kiedy chcę zrobić obrót, a ja czułam w którym kierunku powinnam się poruszać. Momentami czułam że nasze tułowia niebezpiecznie się do siebie zbliżają, a ilekroć spojrzenia nam się krzyżowały, miałam ochotę uwięzić jego różowiutkie usteczka w objęciach swoich warg.
     Piosenka dobiegała końca, mój taneczny partner odsunął się ode mnie, mówiąc "coś ci wibruje”. Wyjęłam telefon i okazało się, że dzwoniła Weronika. Oddzwoniłam, lecz nie odbierała. Próbowałam trzy razy i nadal nie było odzewu.  
   –     Muszę ją znaleźć – powiedziałam Olkowi.
   –     Pomogę ci.
   –     Nie, zostań tu – odparłam.  
     Teraz dopiero się zorientowałam w jakiej jestem sytuacji. Nie chciałam dopuścić do ich spotkania, ale jednocześnie chciałam być przy nich obojgu. Przestraszyłam się jednak, że siostrze mogło się coś stać. Wyszłam na zewnątrz. Ewidentnie impreza się tam przeniosła. Nikt się nie bił, paru chłopaków się kłóciło i wyzywało, zapewne byli to ci którzy się bili i ci którzy ich rozdzielali. Część dziewczyn stało i paliło, część rzucało się śmieciami i tarzało w trawie, a kilka par miziało się na ławkach. Nigdzie jednak nie było Weronisi. Wróciliśmy do środka. Tam też nie było jej ani w szatni, ani w toaletach, ani w kuchni, w której zagadała do nas matka solenizanta.
   –     Olku, szukasz czegoś? – zapytała.
     Ha! Więc rodzina też mówi na niego "Olek” a nie "Alek”! Jeden zero dla mnie.
   –     Tak, szczęścia.
   –     Tutaj, w kuchni?
   –     Gdzieś musi być.
   –     Słuchaj, a nie widziałeś gdzieś Klimka? – zapytała.
   –     Tomek miał go pilnować. Ale Klimek nic nie pił.
   –     To dobrze, miał nic nie pić, bo jutro ma przecież te badania. Poza tym ma dopiero piętnaście lat. Jakby nie te badania to bym mu pozwoliła na kielicha czy dwa, ale sam rozumiesz.
   –     Kim jest Klimek? – zapytałam.
   –     To brat Tomka, mój kuzyn – odparł.
   –     A ty ile wypiłeś, Olku?
   –     Ciociu...  
   –     No przecież czuję, że piłeś. Ale nic nie powiem mamie.
   –     I dobrze, ciocia jest spoko.  
   –     Zaraz tato po ciebie przyjedzie.
   –     Co? – zapytał zszokowany Oluś – jak to, już?
   –     Zaraz będzie tort o północy i potem zmykasz. Masz dopiero szesnaście lat, jeszcze zdążysz się wybawić.  
   –     To jest nie fair, Klimek ma piętnaście a zostaje do końca.
     Zrobiło mi się go szkoda. Na pewno głupio mu było przy mnie słyszeć teksty o tym jaki jest niedojrzały. Poszliśmy na salę, na której było już trochę więcej osób. Nie poddałam się i dalej szukałam siostry. Zaglądałam pod stoły, aż w końcu znalazłam tam jakąś dziewczynę. Ewidentnie była pijana.
   –     Basiu! – krzyknęła ujrzawszy mnie – Basiu jak mi zimno, przytul mnie.
   –     Nie – odpowiedziałam – widziałaś Weronikę?
   –     Zimno mi! – krzyczała.
     Oluś przyniósł z szatni jakieś dwie kurtki i przykrył ją mówiąc, że zabije ją jak je zarzyga. Podeszłam do lapka, żeby zmienić piosenkę. Bardzo chciałam to zrobić, bo to mi dało poczucie, że jestem ważna i jednak mam jakiś wpływ na przebieg tej imprezy. Nie mogłam się zdecydować co puścić, a mój pierwszaczek popędzał mnie mówiąc, że trzeba szukać Weroniki. Puściłam znowu coś Shakiry, chyba "Rabiosa" i wyszliśmy na zewnątrz. Podszedł do nas Tomek, pytając:
   –     Nie widzieliście mojego brata?
   –     A nie widziałeś mojej siostry? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie. W międzyczasie kilka razy bezskutecznie próbowałam się do niej dodzwonić.
   –     Siostry? Aa, tej od portretu. To nie widziałem.
     Solenizant zaprosił wszystkich na tort. Ustawiła się kolejka składająca życzenia, rodzice rozdawali tort, a Oluś szybko pochłonął swój kawałek, odnalazł mnie i uśmiechnął się do mnie. Zdawało mi się, że miał łzy w oczach, gdy przytulał się do mnie i mówił:
   –     Pa, skarbie. Będę tęsknić.
   –     Pa, Olusiu – odparłam gładząc go po plecach. Zastanawiałam się, czy pocałować go na pożegnanie, lecz nim podjęłam decyzję, jego już przy mnie nie było.  
     Po chwili zamyślenia, poczułam wibrację, lecz tym razem zdążyłam odebrać i wnet usłyszałam znany mi doskonale głos.

############
jeśli się spodobało, subnij :D

omg

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1515 słów i 8522 znaków.

2 komentarze

 
  • tyczka

    Świetnie tylko ile trzeba było czekać :(

    26 sty 2015

  • prf222

    Super czekam na kolejną część

    25 sty 2015