Śpiączka 7

Tak jak się umówiliśmy, tak też było. Razem poszliśmy spacerkiem na siłownię, po drodze sprzeczaliśmy się, o moje darmowe wejście. W końcu, wyszło na jego i miałam trening z frie. Po jakiejś godzinie, znudziło mi się uderzanie w worek. Podeszłam do Daniela, który stał przy recepcji.  
-Danielku..-Powiedziałam słodko i dałam mu całusa w policzek.- Chodź zemną walczyć, proszę.- Siliłam się na najpiękniejsze maślane oczka.  
-Nie będę z Tobą walczył- Zaśmiał się i jego kolega z recepcji też, w dodatku był chyba trochę zdziwiony moim zachowaniem.(Ten kolega, Patryk)  
-Dlaczego?- Objęłam go za szyje.  
-Nie chce zrobić Ci krzywdy.-Teraz to ja się zaśmiałam.  
-Nie chce Ci przypominać, ale to nie ja miałam limo- Szeptałam mu na ucho.  
-Maleńka grabisz sobie
-To jak bijesz się, czy się cykasz?  
-Nie chce wam przerywać, ale czy wy jesteście razem? Bo nie rozumiem.- Wypalił nagle Patryk, a my się od siebie odsunęliśmy. Ja strzeliłam buraka, bo dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak to musiało wyglądać. Daniel też był wyraźnie zmieszany. Cwaniak zgonił winę na mnie mówiąc "To ona sobie coś ubzdurała". Poczułam lekkie ukłucie rozczarowania. W sumie to ma rację, nie powinnam się tak zachowywać. To co wczoraj miało miejsce, też nie powinno się zdarzyć. Jesteśmy tylko sąsiadami, chyba naprawdę sobie coś ubzdurałam. Wyszłam na totalną idiotkę. Odechciało mi się walczyć. Uśmiechnęłam się do chłopaków i zaraz potem, już mnie tam nie było. Jak najszybciej pozbierałam swoje rzeczy, niezauważona wyszłam z siłowni. W domu, poszłam pod prysznic i tam nie wiem czemu, rozpłakałam się. To chyba przez te emocje. Nie rozumiem swojego zachowania. Zrobiłam z siebie, tylko kretynkę i w dodatku uciekłam. Wyszłam z łazienki, ubrana w zielone spodenki i pomarańczową bluzkę z rękawicą na plecach. Wysuszyłam włosy i splotłam je w byle co. Zmyłam resztki makijażu.  
W korytarzu zaczepiła mnie mama.
-Przyszedł Daniel, wpuściłam go do Twojego pokoju.- Oznajmiła i zniknęła w łazience. Zmarszczyłam brwi. Przed moimi drzwiami, obejrzałam się w lustrze, wzięłam wdech i wydech naciskając na klamkę. Siedział na fotelu, odwrócony w moją stronę. Uśmiechał się jak zawsze, ja zaś czułam się nieswojo.  
-Czym zawdzięczam Twoją wizytę?- Podeszłam do okna i otworzyłam je na oścież.  
-Czemu wyszłaś, tak bez pożegnania?- Zapytał nie owijając w bawełnę. Stałam do niego tyłem, patrzyłam w dal. I co mam niby powiedzieć.  
-Nie wiem, nie chciało mi się już ćwiczyć.
-Czyżby? Wydawało mi się, że wtedy przed momentem, prosiłaś mnie żebym z Tobą walczył.- Podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu, zrzuciłam ją.  
-Odechciało mi się i tyle!- Powiedziałam trochę zbyt nerwowo. Podeszłam teraz do biurka, usiadłam na nim.  
-Nie zachowuj się tak!- Podniósł na mnie głos. Zeskoczyłam.  
-To wyjdź stąd.- Otworzyłam drwi, zamkną je.- Po co do mnie przyszedłeś, co?  
-Nie wiem-Wzruszył ramionami. Podszedł do mnie i po prostu zaczął mnie całować. Odpychałam go, lecz dalej mnie trzymał i całował. Ugryzłam go w wargę, wtedy mnie puścił.
-Wyjdź, zanim sobie coś uroję...-Wypowiedziałam to z kpiną. Musiałam odwrócić głowę, bo na mojej twarzy, malował się teraz smutek, rozczarowanie i nawet w oku zakręciła mi się łza.  
-O co Ci chodzi do cholery?!- Wrzasną, a następnie złapał za mój podbródek, żebym na niego spojrzała. Miałam już ochotę rzucić się na niego z pięściami. Dam radę, dam radę powtarzałam jak mantrę w myślach.  
-Myślisz, że jestem taka jak każda? Że możesz mnie całować, a potem mówić, że sobie coś ubzdurałam? To się grubo mylisz! Nie będziesz ze mnie robił pośmiewiska! Zaczynałam Ci ufać, wiesz?- Ostatnie zdanie, wypowiedziałam już bardzo cicho. Daniel stał i mi się przyglądał. Jak zaraz nie wyjdzie, to się źle skończy. Moje pięści, były już tak zaciśnięte, że kostki mi zbielały. A ten stał i się nie ruszał. Tylko patrzył. Z jego twarzy można było wyczytać tylko to, że nad czymś intensywnie myśli.  
-Powiesz coś?
-Chcesz, żebyśmy byli razem, tak?- Trochę mnie speszył tym pytaniem. Znamy się nie długo, ale chciałabym z nim spróbować. Nie to, że od razu mu wskoczyć do łóżka. Co to, to nie. Tylko po prostu być razem i zdobywać swoje zaufanie.
-Może... nie chce niczego bez zobowiązań.- Wzruszyłam ramionami, spoczęłam na łóżku. Ta rozmowa stała się już, dla mnie męcząca.  
-Posłuchaj...-nie dałam mu skończyć
-Tak wiem to był błąd, chwila słabości. Nic się nie stało-Uśmiechałam się do niego, żeby jakoś załagodzić całą sytuację.  
-Nie, nie to chciałem powiedzieć. Chodzi o to, że bardzo mi się podobasz. I sam, nie rozumiem tego. Nie wiem czemu tak się zachowuje. Chyba chce być z Tobą.. A ty chcesz?- Wyznał, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zamurowało mnie. Zdaje sobie sprawę z tego, że jestem atrakcyjna, po prostu wiem to. Ale on naprawdę czuje to co ja? Oniemiałam.  
-Chcę!- Powiedziałam zbyt szybko- To znaczy.. chcę- Mówiłam wolniej i z uśmiechem. Podszedł do mnie blisko, i wyciągnął ręce ku mnie. Jego piękny uśmiech i w ogóle, jest prze cudownym mężczyzną. Bez wahania, a czy kolwiek ociągłym krokiem, przytuliłam go. Staliśmy tak, w niedźwiedzim uścisku, przez kilka minut. Nie potrzebne były już nam żadne słowa. Ciepło Daniela ogrzewało moje serce, czuje że to będzie TEN mężczyzna, nowy rozdział z życia.
______________
Troszkę mi nie wyszedł ten rozdział :/ Ostatnio brakuje mi czasu na tę przyjemność. Ale obiecuje, że to opowiadanie zostanie skończone :D

Ona18

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1083 słów i 5789 znaków, zaktualizowała 21 sty 2016.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik czarnyrafal

    Przedmówcy napisałi wszystko a ja do nich dołączam i tylko jeszcze coś-pisz jak najprędzej ciąg dalszy bo robisz to bardzo dobrze. Powodzenia. :kiss:  <3

    22 sty 2016

  • Użytkownik Monisia156

    Super super:)

    21 sty 2016

  • Użytkownik Justys20

    Co nie wyszło jest super  <3

    21 sty 2016

  • Użytkownik Domii

    Wspaniale jak zawsze ! :)

    21 sty 2016

  • Użytkownik NovaTorsqa

    Kilka błędów, ale i tak extra ;) czekam na więcej :)

    21 sty 2016