
 
 
Zapraszam wobec tego do czytania. Zanim jednak zagłębicie się w lekturę tego pierwszego rozdziału, chciałabym zaznaczyć (dla tych, co być może niedokładnie oglądali Wojnę Bohaterów lub też już jej tak szczegółowo nie pamiętają, lub - co najmniej prawdopodobne ;p - nie widzieli jej wcale, że akcja opowiadania rozpoczyna się zaraz po walce Kapitana z Zimowym Żołnierzem po jego ucieczce w Bukareszcie i aresztowaniu. Na potrzeby owego opowiadania zmienię lub pominę również kilka wątków z Wojny Bohaterów i Infinity War  A teraz, miłego czytania ;D
 A teraz, miłego czytania ;D 
 
 
Bucky odetchnął głęboko, odzyskując przytomność w jakimś magazynie. Rozejrzał się nieco niepewnie, zauważając nieopodal nieznajomego, ciemnoskórego mężczyznę, który natychmiast zawołał Steve’a. Po kilku minutach i durnych pytaniach, czy wie, kim Steve jest, jak się tu znalazł i czy pamięta, że zaatakował kogoś, przypomniał sobie nagle pewne słowa. Jedno proste zdanie, które tak mocno teraz na niego podziałało. "Mógłbyś mnie wreszcie rozpoznać!” Natasha! 
- Gdzie jest Natalia? – zapytał, gdy uwolnili mu wreszcie rękę spod ogromnej maszyny prasującej metal. 
Steve i nieznajomy wymienili szybkie spojrzenia. 
- Po co ci to wiedzieć? – zapytał Rogers trochę nieufnie. 
- Muszę z nią porozmawiać! – warknął James, wstając. – To ważne! Przypomniałem sobie coś… 
- Co takiego? – chciał wiedzieć jego dawny przyjaciel i kompan. 
- Coś, co tyczy się tylko mnie i jej – odparł sucho Bucky. – Nat będzie wiedziała, o co chodzi… 
- Nat? – zdumiał się drugi z mężczyzn. – Natasha raczej nie pozwala tak do siebie mówić – zauważył. 
- Pozwala Clintowi – mruknął Steve. – Ale to starzy przyjaciele. 
- To podobnie do nas – powiedział natychmiast Bucky, mając na myśli siebie i Wdowę. – Więc? Gdzie mogę ją znaleźć? 
- Dołączysz do nas, gdy już się z nią rozmówisz? 
- A do czego jestem wam potrzebny? 
- Tony pragnie ujawnienia nazwisk wszystkich super bohaterów. Rejestracji. Twierdzi, że tak będzie bezpieczniej. Ja nie jestem o tym przekonany – wyjaśnił Kapitan. 
- Pomogę. Mam nadzieję, że Natasha również… - mruknął Bucky, po czym odebrał od przyjaciela kartkę z aktualnym adresem kobiety. – Będziemy w kontakcie… - rzucił jeszcze i już go nie było. 
- Sądzisz, że to był dobry pomysł? – zapytał Kapitana Wilson. 
- Jeśli w ten sposób Natasha odzyska szczęście, to chyba warto zaryzykować i dać im chwilę swobodnej rozmowy, nie sądzisz? Poza tym wydaje mi się, że ich łączy coś więcej, niż tylko postrzał, który zafundował jej kiedyś Bucky – powiedział Rogers, rozglądając się po opuszczonym magazynie. 
Tymczasem James zdążał w stronę podanego mu adresu, sprawnie kryjąc się przed przechodniami. Wszedł na klatkę schodową i stanął szybko pod odpowiednimi drzwiami. Zapukał energicznie. Te po chwili otworzyły się jakby z wahaniem. 
- Nat – wyszeptał, widząc rudowłosą piękność stającą w drzwiach. 
- Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy i w jakich okolicznościach? – zapytała natychmiast, przyjmując taką postawę, by mieć jak najwięcej pola do ewentualnej walki. 
- Trenowałem cię w Czerwonym Pokoju w Moskwie. Dla KGB… Oprócz twojej wyuczonej profesji jesteś również świetną baletnicą. Zostałaś adoptowana przez wysokiego rangą oficera, gdy byłaś mała… – odparł natychmiast szeptem. 
- Wejdź – odsunęła się, robiąc mu miejsce. Rozejrzał się jeszcze, sprawdzając, czy aby nikt ich nie obserwuje i wszedł do mieszkania kobiety. Wdowa również sprawdziła klatkę schodową i zniknęła we wnętrzu wynajmowanego od jakiegoś czasu mieszkania. Zamknęła drzwi na klucz i odwróciła się w stronę swego gościa. – Wreszcie sobie przypomniałeś? – zapytała sucho. 
- Dobrze wiesz, że nigdy nie chciałem o tobie zapomnieć, Nat – odparł poważnie, podchodząc do kobiety. 
- Tęskniłam za tobą, James – wyznała, odpuszczając sobie całą swoją wojowniczą postawę. 
- Naprawdę? – zaśmiał się, biorąc ją w objęcia. 
- Wątpisz w to? Kocham cię, głupku – odparła, stając na palcach, by go pocałować. 
- Nigdy – wymruczał z ustami przy jej gorących wargach. Objął ją w pasie prawą dłonią i lekko docisnął swym ciałem do ściany. Uśmiechnęła się zawadiacko, pozbawiając go bluzy i koszulki. Przejechała opuszkami palców w miejscu, gdzie jego bioniczne ramię łączyło się ze skórą. Bucky prychnął przez nos i unieruchomił ręce Natashy. 
- Wiesz, że to smyra? – zaśmiał się, całując ją po szyi. 
- Wiem – odparła figlarnie. 
- To dobrze, bo spotka cię za to kara… 
 
Rankiem obudziło ich stanowcze pukanie do drzwi. Natalia zerwała się na równe nogi. 
- O tym mieszkaniu wiedzą tylko Steve i Clint – mruknęła, w pośpiechu zakładając spodnie. 
- Więc nie jesteśmy tu bezpieczni? – zapytał, również wstając. 
- Jako dwóch najlepszych byłych agentów KGB, nigdy nie będziemy bezpieczni – powiedziała. – Zwłaszcza po tym, co zrobiliśmy… 
 
Za drzwiami jak szybko się okazało, czekał na nich Steve. Nieco zdenerwowany i zniecierpliwiony jednocześnie. 
- Mieliście dać znać! – wyrzucił im, wchodząc do środka. Stanął lekko zaskoczony widokiem na wpół ubranego przyjaciela i przeniósł spojrzenie na Wdowę. – Serio? Nie mogliście sobie darować i poczekać, aż to wszystko się skończy?... 
- A jeśli się nie skończy? – zapytał przytomnie Bucky. – Co, jeśli Stark doprowadzi swój plan do końca i każdy z nas będzie musiał się zarejestrować i wyjawić swoją tożsamość? Mnie się to nie uśmiecha. 
- Mnie też nie – wyznała Natasha, siadając Bucky’emu na kolanach. 
- Jeszcze przed złapaniem Bucky’ego mówiłaś co innego – przypomniał jej Kapitan. 
- To już nieaktualne. James przypomniał sobie wszystko i teraz tylko to się liczy – odparła. – Tony się myli, większość z nas nie zarejestruje się dobrowolnie. Sam cenisz sobie anonimowość. 
- Więc jesteście po mojej stronie, tak? – ucieszył się. 
- Wybacz, stary, ale w tej walce nie jesteśmy po żadnej stronie. 
- Co to znaczy? 
- Dokładnie to, że spadamy stąd, Steve – powiedział James poważnie. – Chcemy z Nat nadrobić te wszystkie lata, które nam odebrano przez moją amnezję i hibernację… Wyjedziemy gdzieś, gdzie przynajmniej przez jakiś czas nie znajdzie nas ktoś z byłego KGB… 
- Myślałem, że jesteś moim przyjacielem – wyrzucił mu Kapitan. 
- Nie bocz się na mnie, stary, ale teraz mam inne obowiązki – odparł Bucky, obejmując czule Natalię. 
- Jakie? – zirytował się natychmiast Steve. – Co może być ważniejszego od walki w szczytnym celu? 
- Szczytnym? – zaśmiał się Barnes. – Daj spokój, Steve. Wiem, że pomysł Tony’ego jest do bani, ale… Słuchaj, stary, jest coś, czego nigdy ci nie powiedziałem. W czasie Zimnej Wojny, gdy Ruscy znów mnie wybudzili, byłem trenerem. Moim zadaniem było wyszkolenie najlepszych damskich zabójców. W Czerwonym Pokoju trenowałem Natashę. 
- Zakochaliśmy się w sobie. – Natalia przejęła narrację. – Wywiązał się między nami romans. Niestety nasi "opiekunowie” wykryli to po jakimś czasie i odebrali mi Bucky’ego, pozbawiając go wspomnień… A gdy trafiłam w ręce Fury’ego… Cóż, James stał się moim wrogiem, choć łączyło nas coś, czego on nie mógł pamiętać. 
- Co takiego? Co was łączyło? – chciał wiedzieć Steve. 
- To – powiedział Bucky, wyciągając z kieszeni spodni niewielki krążek i podając go przyjacielowi. – Długo nie mogłem przypomnieć sobie, skąd to mam. Aż do wczoraj. 
- Obrączka? – zdumiał się Kapitan, patrząc na parę. – Nat, sądziłem, że ty i Banner... 
- To miała być zasłona – wytłumaczyła zaskoczonemu Bucky’emu. – Wciąż istniała przecież szansa, że ktoś w Rosji dowie się jeszcze, co zrobiliśmy z Jamesem niemal pod nosem KGB… - zwróciła się do Rogersa. - Musiałam was wszystkich zmylić. 
- Banner o tym wie? 
- Lepiej, żeby się nie dowiedział. Nie lubię, jak się złości – wzruszyła ramionami. 
- Ciekawe, jak to przed nim ukryjesz? – zauważył sceptycznie Rogers. – Może być problem, jeśli on poczuł do ciebie coś więcej. 
- Poradzę sobie z nim – mruknął Bucky. 
- Nie, jeśli wpadnie w gniew. Zzielenieje i nawet ty go nie powstrzymasz. 
- Nie byłbym tego taki pewien…
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
dreamer1897
Mi się podoba, łapeczka w górę i do ulubionych
elenawest
@dreamer1897 dziękuję pięknie 😉