''Rodzinna" Miłość cz. 3

Ok już jestem wiec piszę dalej  


- No bo... Ja myślałem że...  
- Dokończ wreszcie no - wtrąciłam się z uśmiechem  
- Spodobałaś mi się, mamy tak dużo wspólnego. Teraz to ja się zawstydziłam, czułam że robię się czerwona.  
-Przepraszam - rzuciłam i poszłam to toalety, łzy napływały mi do oczu, dlaczego to nie wiem, chyba dlatego że też coś czuje do Marcela, ale przecież nie mogę mu tego powiedzieć, nie teraz kiedy mój tata jest taki szczęśliwy.  
  ''puk puk''  
usłyszałam że ktoś puka do łazienki, wystraszyłam się, krzyknęłam że już wychodzę, szybko wzięłam się za poprawianie makijażu.  
- Wszystko w porządku ? - usłyszałam głos Marcela, ulżyło mi że to nie mój tata, co ja mogłabym mu powiedzieć ? ? ? Ale co ja powiem Marcelowi >? tego nie przemyślałam, wyszłam z toalety zapłakana. Marcel objął mnie, wiedziałam że źle robie że mu się dałam przytulić ale strasznie tego pragnęłam, potrzebowałam choć na chwilkę oderwać się od rzeczywistości. Niestety ocknęłam się i zmądrzałam. Odchyliłam się delikatnie od Marcela a on natychmiast uwolnił mnie z uścisku. Patrzyliśmy sobie w oczy przez dobrą minutę a Marcel tylko czekał na moją reakcje. Odezwałam się pierwsza.  
-TO nie jest dobry pomysł - zaczęłam od niechcenia  
- Wiem ale co ja na to poradzę ? Powiedz mi szczerze, podobam ci się chociaż trochę ? - powiedział to, powiedział te zdanie które męczyło mnie przez ostatnie godziny, bałam się że to powie.  
- Słuchaj znam CIę dobiero od kilku godzin, nie moge stwierdzić czy coś do ciebie czuje.  
- Ale ja też nie jestem pewny czy się w tobie zakochałem, po prostu lubię cię nawet bardziej niż powinienem do tego jesteś śliczna i masz ciekawe zainteresowania. To jak ? Podobam CI się ?  

Tak bardzo chciałam rzucić mu się na szyje, pocałować go i mieć wszystko w du*ie, tak by było prościej i fajniej ale wiedziałam że nie lepiej musiałam brać wtedy pod uwagę szczęście ojca.  

Po długi namyśle rzuciłam z opuszczoną głową skromne '' nie '' po czym spojrzałam na Marcela, jego twarz stała się jak rzeźba, skamieniał cały, nie wiedział co powiedzieć nagle otrząsną się i powiedział '' rozumiem '' po czym odszedł do swojego pokoju gdzie miał przenocować. Szkoda mi się go zrobiło, nawet bardzo widać było że naprawdę mnie lubi lubi, ja go też. Zbliżała się północ, wzięłam szybki prysznic i przyszykowałam się do snu. Nie mogłam zasnąć bez przerwy myślałam o dzisiejszym dniu, ile ja bym dała żebym przestała się podobać Marcelowi. Strasznie rozbolała mnie głowa, wygramoliłam się z łóżka i poszłam apteczki domowej po jakieś tabletki, idąc przedpokojem zauważyłam że świeci się światło w pokoju, weszłam tam, zauważyłam Marcela, siedzi na krześle koło stołu i pije mleko, widać było że nadal jest zdołowany. Zdobyłam się na odwagę i podeszłam do niego  
-Marcel ?  
- O Marika, wystraszyłaś mnie  
- Przepraszam nie chciałam ja tylko po pigułki  
- nie nic się nie stało powiedział po czym znowu spuścił głowę, nie odezwałam się, sięgnęłam po tabletki do apteczki i poszłam do łóżka.  


CDN

LoveGame

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 600 słów i 3270 znaków.

4 komentarze

 
  • kolorowa215

    fajne fajne

    19 sie 2013

  • sweetkicia

    Czekam :)

    19 sie 2013

  • LoveGame

    jutro :D

    19 sie 2013

  • sweetkicia

    Świetne!!! Kiedy kolejna część???

    19 sie 2013