Mieszkam z ojcem 37- letnim wdowcem, minęło 6 lat od śmierci mamy. Właśnie co czytałam książkę gdy usłyszałam głos taty dobiegający z dołu, odłożyłam lekturę i zbiegłam do ojca, zdziwiłam się gdyż obok taty stała kobieta na oko w wieku mojego taty, stałam zamurowana przez około 2 minuty.
-Dzień dobry - powiedziałam po czym uśmiechnęłam się
- Witaj - odrzekła pani
-Tato
-Marika zawołałem cię aby ci kogoś przedstawić, to jest Barbara moja partnerka
Kiedy usłyszałam te słowa na mojej twarzy pojawił się ogromny i szczery uśmiech, od razu rzuciłam się ojcu na szyję i życzyłam im szczęścia. Cieszyłam się że tata znalazł sobie dziewczynę po śmierci mamy bo myślałam że już na zawsze pozostanie sam.
-Jak się ciesze że tak to odebrałaś - powiedział uradowany ojciec
- tato w końcu będziesz szczęśliwy ! Jak mogę się nie cieszyć ?
- Barbara teraz musi już iść ale dzisiaj wieczorem przyjdzie wraz z synem do nas na kolacje zapoznawczą. Syn Basi jest twoim rówieśnikiem więc myślę że się dogadacie. I mile by było gdybyś pojawiła się o 19 w domu i zostałabyś na kolacji.
- Oczywiście tato
-Do widzenia - rzuciła pani Basia
-Do widzenia - odpowiedziałam po czym pobiegłam na górę, spojrzałam na zegarek była już 16 jeszcze 3 godziny - pomyślałam po czym położyłam się na łózko na plecach aby to wszystko sobie poukładać w głowie, cieszyłam się jak dziecko że mój tata znowu będzie szczęśliwy. Leżałam tak i rozmyślałam ok 15 minut. Następnie wstałam i wyszłam na spacer z psem. Szłam przez las z moją suczka rasy akita. Bardzo ją kocham, w ogóle uwielbiam wszystkie zwierzęta. Szłam tak dość długi czas gdy ujrzałam chłopaka siedzącego pod drzewem ze swoim psem, podeszłam bliżej i usłyszałam że on z nim rozmawia. Ale słodko, pomyślałam sobie.
-Cześć - rzuciłam do nieznajomego
- O hej - powiedział chłopak wstając
- Rozmawiasz z psem ?
- Ohhh słyszałaś.( to nie było pytanie ) pomaga mi to, czuję się wtedy lepiej kiedy mogę wygadać się psu
- ja to rozumiem, uważam że to jest słodkie sama tak robię. a tak poza tym to jestem Marika
- Ja Marcel
podaliśmy sobie ręce i razem poszliśmy na spacer.
- Twój pies jest śliczny - powiedział Marcel
- oh dziękuję, twój też jest uroczy, o ile się nie myle to ta rasa to... rottweiler ?
- Tak a raczej pomieszany z kundelkiem. Ojciec Hugo był rottweilerem a matka kundelkiem, a jak nazywa się twój piesek ?
- Luna.
- ładnie.
Powiedział Marcel zaczęło padać i grzmieć a jako że byłam daleko od domu biegłam w stronę miasteczka aby schronić się w jakimś bloku, odwróciłam się a Marcel biegł za mną, na mojej twarzy pojawił się uśmiech, wraz z Marcelem dobiegliśmy do miasta i przeczekaliśmy burzę w klatce schodowej.
CDN
2 komentarze
sweetkicia
Fajne Czekam na więcej
Mrs.
Opowiadanie bardzo dobrze się zaczyna,będę z niecierpliwóścią wyczekiwała następnej części