Przypadkowa miłość cz.7

Obudziłam się w szpitalu. W Sali leżałam sama, nie było tu żadnej żywej duszy. Było za to szaro i ponuro. Bardzo bolała mi głowa, nie wiedziałam dlaczego tu się znajduje. Chciałam wstać i wyjść z sali, żeby zapytać o co chodzi, ale nie miałam na to siły. Byłam podpięta do jakiś kabli. Próbowałam sobie przypomnieć co dzisiaj robiłam, ale moje starania nic nie dały. Jednak, po chwili spojrzałam w co jestem ubrana. Skojarzyłam sobie, że chciałam iść pobiegać, ale co było dalej… Nagle do Sali weszli rodzice:
- Wstałaś już? Jak się czujesz?
- Głowa mi boli, ale dlaczego ja tu..
- Zemdlałaś i uderzyłaś głową w schody. Martwiliśmy się.
- Dlaczego zasłabłam?
- Lekarze mówią, że brakuje Ci witamin, powinnaś więcej jeść i nie możesz się stresować.
-Postaram się, jak się tu znalazłam?
- Kacper Cię znalazł i zadzwonił po karetkę.
- On tu jest?  
- Tak – powiedziała mama.
-Mogłabyś go zawołać, chcę z nim pogadać.
- Jasne, tylko, że my musimy wyjść mogą wchodzić tylko dwie osoby.
- Okej, dzięki – powiedziałam wymuszając uśmiech.
Rodzice wyszli, a do środka wszedł Kacper. Usiadł obok mojego łóżka i zaczął mi się przyglądać. Nie wiedziałam od czego mam zacząć rozmowę, ale na szczęście on zaczął.
- Cieszę się, że nic Ci się nie stało.
- Dzięki.
- Za co?
- Za to, że mi pomogłeś, mama mówiła, że to Ty mnie znalazłeś i zadzwoniłeś po karetkę.
- Daj spokój, jesteś moja siostrą, a poza tym w takiej sytuacji pomógłbym każdemu.
- Kacper, bo… Pff – wypuściłam powietrze z ust – Bo dzisiaj dostałam wiadomość…
- Tak wiem, przepraszam ale przeczytałem tego SMS-a, a jak Cię znalazłem leżał też Twój telefon.
- O czym ona mówiła?
- Pół roku temu przystawiała się do mnie i …
- Zdradziłeś Magdę?- przerwałam mu.
- Zwariowałaś? Odrzuciłem zaloty Majki, bo kocham Magdę.
- I za to chce się na Tobie zemścić? Bo nie rozumiem.
- Ośmieszyłem ją potem przed kolegami, przez dłuższy czas z niej szydzili.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
- Zachowywała się normalnie, myślałem, że jej przeszło.
- Jak widać nie – powiedziałam oschle.- Pewnie ze względu na Ciebie się ze mną zaprzyjaźniła. Widziałam jak na Ciebie patrzy, nigdy bym nie przypuszczała, że się do Ciebie przystawia.
- Przepraszam – powiedziała Kacper.
- Przestań, nic się nie stało, chociaż zaczynam się jej bać.
- Tym się nie martw, nie pozwolę Cię skrzywdzić.
- A jeśli ona zrobi coś Mateuszowi?
- Tym też się nie martw.
Kacper jeszcze chwilę ze mną posiedziała i wyszedł, a ja zasnęłam. Obudziłam się dokładnie o 6:43. Co za odmiana. Ale raczej nie obudziłam się sama, tylko pielęgniarka to zrobiła. Czy oni muszą tak wcześnie mierzyć temperaturę? – pomyślałam z lekkim zastanowieniem.
- Cześć piękna – powiedział wręczając mi bukiet kwiatów.  
- Mateusz? Co Ty tu robisz? – zapytałam zdziwiona.
- Przyszedłem Cię odwiedzić, martwiłem się, tak Cię kocham.
- Ja Ciebie też- powiedziałam do chłopaka, który właśnie mnie przytulał.
- Ojejku jakie to słodkie, zaraz się porzygam.
Gdy usłyszałam ten głos zadrżałam. Odwróciłam głowę i ujrzałam moją byłą, fałszywą przyjaciółkę, która w ręku trzymała metalowy pręt.
- Spokojnie, ochronię Cię, nic Ci się nie stanie – uspokajał mnie Mateusz, całując w czoło.
Kantem oka widziałam jak Majka chce uderzyć Matiego w głowę, zaczęłam krzyczeć:
-Nieee, nie, zostaw go, Mateusz uważaj.
-Hej, co się dzieje? Już, spokojnie –powiedziała pielęgniarka gładząc mnie po głowie.
-Ona tutaj była, gdzie jest Mateusz? Czy on żyje?  
-Nikogo tutaj nie było, miałaś po prostu zły sen.
-Sen? Na prawdę? –zapytałam już trochę spokojniejsza  
-Tak, siedziałam przy Tobie cały czas, zaraz damy Ci coś na uspokojenie.

Pokiwałam głową i odetchnęłam z ulgą. Miałam do siebie pretensje o to, że nie zauważyłam wcześniej, że Majka coś knuje. Teraz muszę ochronić Mateusza. To znaczy muszę mu powiedzieć, żeby na siebie uważał. Z jednej strony miałam okropny sen, ale jakby na to spojrzeć z drugiej strony miałam przy sobie Mateusza. Zastanawiałam się dlaczego w tym śnie powiedziałam, że go kocham. Przecież tak naprawdę ja go nie kocham, owszem jest dla mnie ważny, ale nic do niego nie czuje. Tak! Doskonale to sobie wyjaśniłam. Nagle drzwi do sali uchyliły się i weszła uśmiechnięta pielęgniarka.
-Proszę, weź to i popij wodą.
-Dziękuje –odpowiedziałam.
-Już wszystko w porządku –zapytała pielęgniarka z wielką troską.
-Tak, już mi lepiej, trochę ochłonęłam.
-Mam dla Ciebie dobrą wiadomość, dzisiaj wychodzisz ze szpitala, musisz tylko za czekać na wypis.
-Dziękuje, bardzo się cieszę, bo trochę tu nudno.
-Powiem Ci w tajemnicy, że masz rację, uważaj na siebie –powiedziała pielęgniarka wychodząc na korytarz.

Wzięłam telefon i zadzwoniłam do taty.  
-Hej tato, wychodzę dzisiaj, możecie już wyjeżdżać.
-Witam córciu, bardzo się cieszę, jesteśmy w pracy i nie możemy przyjechać, ale twój brat Cię odbierze. To do zobaczenia w domu, pa.
-Okej, tato..
-Słucham
-Uważaj na siebie.
-Dobrze, na mamę też będę uważał –zaśmiał się tata.
-To do wieczora, pa. Odłożyłam telefon i zebrałam twoje rzeczy. Nie było ich za dużo, więc szybko skończyłam. Położyłam się i patrzyłam w sufit. Myślałam o Majce. Naprawdę ją lubiłam. Może i była kilka razy w stosunku do mnie agresywna, ale sprawdzała się w roli przyjaciółki. A może ona jest chora? Miałam już pewien pomysł jak to sprawdzić.  

**** Godzinę później****
Do Sali weszła Magda, a ja usiadłam na łóżku.
-Ciał bella, jak tam? –powiedziała Magda.
-Hej wszystko w porządku.
-Kacper mi wszystko opowiedział, nieźle Cię ta twoja przyjaciółeczka urządziła.
-No właśnie, gdzie jest Kacper?
-Poszedł do pokoju lekarzy.
-Aha. Magda…? Myślisz, że Mateusz mi wybaczy?
-Co ma CI wybaczyć?
-No.. zachowanie Majki, w końcu była moją przyjaciółką.
-To ona namieszała, nie obwiniaj się, bo to jej wina.
-Może masz rację, ale chyba jednak powinnam go przeprosić.
-Ty powinnaś się z nim spotkać i pogadać.
-To chyba jedyne dobre wyjście –powiedziałam. Wzięłam telefon i napisałam SMS-a do Matiego, , Hej, moglibyśmy się spotkać? Chciałabym pogadać. To bardzo ważne i chyba wiesz o co chodzi’’  
-Poprosiłam go o spotkanie –powiedziałam do Magdy, a ona uniosła kciuk w górę i uśmiechnęła się ]
-A co wy tak spiskujecie? Możemy już iść –powiedział Kacper wchodząc do Sali.
-Cześć braciszku. Miło Cię widzieć –powiedziałam z sarkazmem.
-No cześć piękna, złośliwa jesteś –powiedział brat dźgając mnie w żebra  
-Ałaa –krzyknęłam na cały głos. A do pokoju wbiegła pielęgniarka.
-Wszystko w porządku? Nic Ci nie jest? –zapytała zdenerwowana, a my w trójkę wybuchliśmy śmiechem. Pielęgniarka nie wiedziała o co nam chodzi i tylko zaśmiała się patrząc na nas mówiąc pod nosem, , Ach ta młodzież’’. Wstaliśmy i ruszyliśmy do wyjścia.
-Do widzenia –krzyknęłam wszystkim pielęgniarkom.

Kiedy wróciłam do domu od razu sprawdziłam czy Mateusz mi odpisał, ale nic, żadnej wiadomości. Postanowiłam, że do niego zadzwonię. No niestety, ale włączyła się poczta głosowa. Jednak zostawię mu wiadomość, , Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać to OK, ale przyjdź do parku o 13:00, proszę’’. Mam nadzieje, że przyjdzie, chciałabym z nim pogadać.. Poszłam wziąć prysznic, bo po tym szpitalu to całą przesiąkłam tym smrodem. Potem stanęłam przed szafą i jak zwykle nie miałam pojęcia w co się ubrać. W końcu nałożyłam miętowe spodenki i białą bokserkę. Spojrzałam na zegarek, była już 12:30, więc czas iść do parku. Zeszłam na dół, nałożyłam białe trampki i ruszyłam na spotkanie. Miałam nadzieje, że w ogóle do tego spotkanie dojdzie. Kiedy dotarłam na miejsce usiadłam na ławce obok fontanny. Napisałam do Mateusza, gdzie konkretnie jestem. Czekałam, była 13:20, chyba jednak nie przyjdzie. Wstałam z ławki, aby wyprostować nogi.Kiedy zobaczyłam, że Majka zmierza w moją stronę. Czego ona jeszcze ode mnie chce?
-I co Mateuszek się nie odzywa?
-Mateusz nie jest teraz najważniejszy. Ja chcę Ci pomóc.
-Ty masz mi w czymś pomóc?
-No wiesz wydaje mi się, że jesteś chora, więc powinnaś się lecz… ałłł –krzyknęłam, bo Majka mnie uderzyła. Poczułam, że krew ścieka mi na brodę. Złapałam się ręką za wargę, była rozcięta!
-Nie waż się mówić, że jestem jakąś szajbuską. To Ciebie powinni zamknąć jeśli już –zaczęła krzyczeć Majka. Plunęłam krwią i podniosłam głowę. Zobaczyłam, że Mateusz stoi za Majką.
-Cześć. Co tu się dzieje, Zuzia? –zapytał
-Yyy…..Nic takiego –odpowiedziałam
-Nic? Przecież widzę, że masz rozciętą wargę –mówiąc to podszedł do mnie z chusteczkami i zaczął wycierać mi krew  
-Ale… jak to? Ty jej wybaczyłeś? –zapytała ze zdziwieniem Majka i wyczułam w jej głosie złość.  
Mateusz stanął bliżej mnie, a ja go objęłam w pasie. Nawet przez koszulkę dało wyczuć się jego umięśnioną kletę.
-Tak, wybaczył mi, no i jesteśmy razem –odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Spojrzałam w oczy Mateusza, a on mnie POCAŁOWAŁ!!! Byłam w szoku, wcale nie chciałam żeby on to zrobił. Ale nie ałąm po sobie tego okazać i powiedziałam:
-Chodź kochanie, mieliśmy iść przecież na lody. Pa, Maju –pożegnałam się z nią i objęci odeszliśmy.
-Dlaczego to zrobiłeś?? –zapytałam z wyrzutem puszczając go.
-Ale co?
-Jak to co? Dlaczego mnie pocałowałeś?  
-Chciałem, żeby to wyszło wiarygodnie.
-Nie musiałeś się tak poświęcać  
-To była dla mnie przyjemność  
-Dla mnie nie bardzo  
-O co Ci chodzi? Sama zaczęłaś to przedstawienie. Ja jakoś nie robię Ci wyrzutów, że mnie objęłaś. No właśnie dlaczego to zrobiłaś?
-Bo chciałam zrobić jej na złość.
-Nie sądzisz, że takim zachowaniem ranisz innych.
-Ja Cię tylko objęłam. To Ty widzisz w tym problem, dla mnie to nic nie znaczyło, to byłą gra.
-Nic nie znaczyło? Chyba tylko dla Ciebie –powiedział patrząc mi w oczy i odszedł.
Stanęłam na środku alejki to co się przed chwilą stało.
-Zaczekaj!- krzyknęłam.  
Zatrzymał się na chwilę, spojrzał na mnie, odwrócił się i poszedł dalej. Chciałam mu wyjaśnić tą sprawę z Majką, a jeszcze gorzej się pokłóciliśmy. Postanowiłam, że tego tak nie zostawię. Zaczęłam go gonić. Nie powiem, on szybko chodzi. Kiedy znalazłam się koło niego byłam cała zdyszana, ale na szczęście się zatrzymał. Stał i się nie odzywał, więc konwersację musiałam zacząć ja.
-Chciałam CI wyjaśnić tą sprawę z Majką.
-Nie musisz mi nic tłumaczyć
-Chcę żebyś mnie wysłuchał  
-No dobra mów –powiedział patrząc gdzieś w dal.
-Bo to co mówiła Majka... to jest..
-Nieprawda?  
-Tak. Chciałam Ci to wyjaśnić, żebyś nie myślał o mnie źle.
-Wiem, że to nie prawda. Chyba nie myślałaś, że jej uwierzyłem. Wiem, że jesteś inna. Nie musiałaś mi tego wyjaśniać.
-Ale chciałam.
-Nie wiem po co.. I tak masz mnie gdzieś. Chcesz coś jeszcze? –zapytał Mati, a ja nie odpowiedziałam.
Spojrzał na mnie tak jakby z rozczarowaniem i odszedł. Zrezygnowana postanowiłam wrócić do domu. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze trochę się przeraziłam. Moja warga nie dość, że była rozcięta to i jeszcze opuchnięta. Przemyłam ranę i nic więcej nie mogłam z nią zrobić.
***Mateusz***
Dalej mi na niej zależało, ale nie mogłem jej tego powiedzieć. Trochę się zdziwiłem jak Zuzka mnie objęła, ale podobało mi się to. Nie mogłem się powstrzymać, żeby jej nie pocałować. Dla mnie ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Tylko nie wiedziałem, że to nas skłuci, ale postanowiłem się nie poddawać.  
***
Odłożyłam apteczkę i do domu weszli rodzice, o dziwo wrócili jakoś wcześnie. Chciałam szybko uciec na górę, ale niestety, nie udało mi się.
-Zuza, co to ma być? –krzyknęła mama patrząc na moje usta.
-Przewróciłam się jak biegłam po schodach.
-I aż tak mocno rozwaliłaś sobie wargę ?! –powiedział tata
-Tak, po prostu za szybko biegłam.
-Po schodach się nie biega –powiedziała mama.
-Tak wiem, będę następnym razem uważać. To ja pójdę pobiegać, jest ładna pogoda.
-Tylko nie za długo, o 19:00 będzie kolacja –powiedział tata.

Przebrałam się w krótkie dresowe spodenki i sportową koszulkę na ramiączkach. Postanowiłam, że pójdę pobiegać do parku. O tej porze jest tam bardzo mało ludzi. Włożyłam słuchawki w uszy i puściłam muzykę z telefonu. Do parku szłam piechotą. Gdy znalazłam się na miejscu zaczęłam biegać dość szybko. Po szóstym okrążeniu zmęczyłam się i szłam marszem. Za mną szła jakaś grupka chłopaków i nagle poczułam czyjąś rękę na moim pośladku. Odwróciłam się i uderzyłam chłopaka po twarzy mówiąc:
-Może to Cię nauczy, że tak nie traktuje się kobiety –
-Ostra jesteś, lubię takie –powiedział z uśmiechem
-Michał, daj jej spokój –powiedział chłopak i zobaczyłam, że to Mateusz!
-Ale zobacz jaka ona jest fajna –powiedział Michał do Matiego.
-Chcesz jeszcze raz w buźkę, żeby równo puchło? –zapytałam go, a Mati wziął mnie za rękę i pociągnął na bok.
-Czego chcesz? -zapytałam go oschle
-Na początku żebyś się uspokoiła.
-Co, pewnie też jesteś taki jak twój kumpel. Też łapiesz dziewczyny za dupę. Ba, pewnie po to tu przyszedłeś –powiedziałam z pogardą.
-Stary idziesz? –zapytał chłopaka jeden z kumpli  
-Poczekajcie chwilę –powiedział Mati patrząc w ich stronę.
-Ej, bo powiemy to tej twojej Zuzi, że romansujesz z innymi –powiedział Michał.
-O czym on mówi? –zapytałam
-Posłuchaj -powiedział Mati trzymając mnie za głowę, zmuszając patrzeć na niego.  
-Nie znasz mnie, więc nie masz prawa mówić, że jestem taki jak mój przyjaciel. Bo jakoś ja nie uwierzyłem Majce w to co powiedziała, a może powinien co? Michał mówił o Tobie, bo opowiadałem mu, że poznałem fajną dziewczynę, ale nie wie, że to Ty.  
-Fascynujące, mów dalej –powiedziałam tak nie chcąc pokazać mu, że mnie to poruszyło  
-Nie wiem dlaczego taka jesteś. Czy ja Ci coś zrobiłem? –zapytał za smutkiem.
-Wystarczy, że żyjesz –powiedziałam pod nosem, ale chyba na tyle głośno, że chyba to usłyszał, bo odpowiedział:
-Z Tobą nie da się normalnie porozmawiać, chyba pomyliłem się co do Ciebie –powiedział to z takim wyrzutem, że zrobiło mi się trochę przykro, nawet nie wiem dlaczego.
-Z Tobą też nie –odpowiedziałam  
-Nie mam siły na Ciebie –powiedział to i ruszył w stronę chłopaków. Patrzyłam jeszcze przez chwilę jak chłopacy się oddalają.
Zdenerwowałam się na Mateusza. Jak on mógł się tak zachować. Robi mi wyrzuty, że ja go nie znam. No może nie znamy się zbyt długo, ale on jest chamski i upierdliwy. Może mieć każdą laskę, a akurat przywalił się do mnie. Biegałam, aż do 18:30 i pewnie robiłabym to dłużej, ale musiałam wrócić do domu na kolację. Byłam bardzo spocona, więc najpierw po powrocie poszłam wziąć prysznic. Odświeżona zeszłam na dół. Kolacja była już na stole, a rodzice czekali na mnie. Przysiadłam się do nich i zaczęliśmy jeść i rozmawiać.
-To opowiadaj córciu, co tam u Ciebie –zapytał tata
-Nic ciekawego w te wakacje się nie dzieje, nudy.
-To może wyskoczyłabyś gdzieś z Majką –powiedziała mama  
-Mamo, pokłóciłyśmy się, jednak nie jest taką wspaniałą przyjaciółką jak myślałam –nie miałam ochoty o tym rozmawiać. W końcu była moją przyjaciółką. Mówiłam jej o wszystkim. No, ale cóż, okazała się podłą suką.
–     Nie powiesz nam o co konkretnie poszło?
–     Nie chcę o tym mówić mamo.
–     No dobrze, twoja wola,  
–     A jak tam twoje zdrowie tato? - spytałam.
–     No, bez zmian. Jestem wpisany na listę oczekujących na przeszczep.
–     Nie da się tego jakoś przyspieszyć?
–     No niestety nie. Trzeba cierpliwie czekać, ale jeżdżę na dializy.
–     No wiem, ale martwię się o Ciebie.
–     Nie ja jeden mam chore nerki, nie masz o co się martwić córciu, dbam o swoje zdrowie i Ty też powinnaś dbać o swoje.
–     Ja o swoje dbam – powiedziałam pewna siebie.
–     Jesteś teraz w okresie dojrzewania, a brak witamin może prowadzić do różnych chorób.
–     Ciekawe jakich? - zapytałam lekko zdenerwowana.
–     Na przykład anemii, jutro pojedziemy do lekarza i zapisze Ci co powinnaś i w jakich ilościach.
–     No dobrze, niech wam będzie.
Przez resztę kolacji dużo rozmawialiśmy i wspominaliśmy stare czasy. Cieszyłam się, że w końcu porozmawialiśmy. Dawno nie spędziłam z rodzicami, aż tyle czasu. Po kolacji poszłam pod prysznic, a potem do łóżka. Jeszcze przed zaśnięciem postanowiłam, że muszę w te wakacje coś zrobić, może gdzieś pojadę.

Następnego dnia

Jak na mnie wstałam bardzo wcześnie, bo jakoś po 9:00. Wzięłam telefon i zobaczyłam, że mam jedno nieodebrane połączenie od Magdy. Od razu do niej oddzwoniłam.
–     Cześć Madziu, dzwoniłaś do mnie. Coś się stało? - zapytałam.
–     Cześć. Nie, nic się nie stało. Chciałabym się po prostu z Tobą spotkać.
–     Aha, no dobra to kiedy?
–     Ty podaj godzinę, ja się dostosuję.
–     To niech będzie tak po 16:00 w parku, bo zaraz pojadę do lekarza, a potem bym chciała zjeść z rodzicami obiad.
–     OK, a po co jedziesz do lekarza, chora jesteś?
–     Nie, tylko tata chcę żebym dbała o swoje zdrowie. Przepiszą mi jakieś witaminy i to tyle.
–     Aha, no o do zobaczenia.
–     Pa – i się rozłączyłam. Wstałam z łóżka, poszłam do łazienki, a gdy wróciłam znowu stanęłam przed szafą z tym samym problemem. Po 20 minutach nałożyłam jeansowe rurki, bo dziś było trochę chłodno, a do tego białą bluzkę z rękawem 3/4 i białe trampki. Zeszłam na dół, zjadłam z rodzicami śniadanie i pojechaliśmy do lekarza. Na miejscu musieliśmy trochę poczekać, bo była sporo kolejka. Do gabinetu weszłam sama, w końcu już byłam "duża”. Lekarz pouczył mnie, że jestem w wieku dojrzewania i powinnam brać dodatkowe witaminy. Kiedy miałam już wychodzić powiedziała mi również, że nie powinna się dużo denerwować. Wyszłam z gabinetu, wręczyłam receptę rodzicom i w końcu mogliśmy wracać do domu, oczywiście zahaczając jeszcze o aptekę. W domu pomogłam mamie zrobić obiad. Dziś zrobiłyśmy schabowe z piersi kurczaka. Przy obiedzie również dużo rozmawialiśmy. Było naprawdę fajnie. Po obiedzie poszłam na górę się przebrać, bo miałam za godzinę spotkać się z Magdą. Gotowa wyszłam z domu i ruszyłam do parku. Kiedy byłam na miejscu zaczęłam rozglądać się za przyjaciółką. Po chwili zobaczyłam, że właśnie zmierza w moim kierunku. Przytuliłyśmy się i postanowiłyśmy pospacerować.
–     Słuchaj Zuzia, mam dla Ciebie pewną propozycję nie do odrzucenia.

–      No słucham.
–     Razem z Kacprem już wcześniej postanowiliśmy zorganizować wypad nad jezioro. Zaprosiliśmy paru znajomych i pomyśleliśmy też o Tobie, co Ty na to?
–     To super pomysł, ja jestem za. To kiedy jedziemy?  
–     No... jutro.
–     Szkoda, że tak późno mi o tym powiedziałaś, ale raczej pojadę.
–     Fajnie by było. Nie pożałujesz, obiecuję Ci to.
–     OK. Dobra to ja już lecę. Muszę się jeszcze spakować i poprosić rodziców o zgodę.
–     Na pewno się zgodzą, przecież będzie tam Kacper.
–     Zadzwonię. Pa.
Droga do domu minęła mi dość szybko. Kiedy weszłam od razu skierowałam się do salonu, gdzie siedzieli rodzice.
–     Hej, słuchajcie, mogłabym pojechać nad jezioro, będzie Magda i Kacper, więc nie musicie się martwić.
–     Ja nie widzę problemu, a Ty kochanie? - zapytał tata mamę.
–     No w sumie a też nie, a kiedy jedziecie?
–     Jutro.
–     No, dobrze, jedź i baw się dobrze.
–     Dziękuję – podeszłam do nich i oboje uściskałam. Poszłam do swojego pokoju, aby się spakować, ale zapomniałam zapytać Magdy na ile jedziemy. Wzięłam telefon i do niej zadzwoniłam. Myślałam, że jedziemy na dłużej, ale okazało się, że tylko na 3 dni. To nic, najważniejsze, ze w ogóle ruszę się z domu. Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do wielkiego plecaka, bo w końcu jedziemy nad jezioro, więc nie na miejscu byłoby brać walizkę. Postawiłam plecak obok drzwi i poszłam do łazienki się odświeżyć. Kiedy kładłam się spać było już późno, więc od razu zasnęłam.

Rano

Obudziłam się przed 10:00. Tak bardzo nie chciało mi się wstawać, ale Magda z Kacprem mają po mnie przyjechać za 4 godziny. Dla mnie to wcale nie jest dużo. Wygrzebałam się z cieplutkiej pościeli i z przygotowanymi ciuchami ruszyłam do łazienki. Wzięłam letni prysznic, aby trochę się rozbudzić. Siedziałam tam 1, 5 godziny. Zeszłam na dół aby zjeść śniadanie.
Zrobiłam sobie kanapki i zieloną herbatę. Zjadłam ze smakiem i pozmywałam po sobie naczynia. Do przyjazdu Magdy i Kacpra miałam jeszcze ponad 1, 5 godziny. Nie wiedziałam co mam robić, nudziło mi się. Gdy tak siedziałam na kanapie w salonie przypomniałam sobie o witaminach, które mam brać. Pobiegłam na górę aby je wziąć i spakować do plecaka. Resztę wolnego czasu spędziłam przed telewizorem. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam je otworzyć. Wpuściłam do środka mojego brata z dziewczyną. Kacper poszedł do mojego pokoju po plecak, a ja w tym czasie z Magdą poszłyśmy do samochodu. Na miejscu byliśmy po około 3 godzinach. Na miejscu było już nawet sporo ludzi, na pewno ponad 10.. Kiedy zapytałam Kacpra gdzie będę spać, on powiedział, że się wszystkim zajmie. Trochę nie lubię spać w namiocie, no ale jakoś to przeżyję. Postanowiłyśmy z Magdą się rozejrzeć, kto już przyjechał itp. Poznałam dużo nowych ludzi, oczywiście przyjaciół mojego brata i jego dziewczyny. Wszyscy byli naprawdę mili i sympatyczni. Magda na chwilę zostawiła mnie samą, bo chciała z kimś pogadać, a ja postanowiłam pójść na brzeg jeziora. Kiedy sobie tak spacerowałam ktoś uderzył mnie piłką w głowę.
–     Bardzo przepraszam, ja... To Ty – powiedział Mateusz.
–     Yyy, ja też nie wiedziałam, że tu będziesz – odpowiedziałam.
–     Cieszę się, ze Cię widzę.
–     A ja niekoniecznie.
–     Zuza, o co Ci tak naprawdę chodzi. To nie ja tu się Tobą bawię.
–     O nic – odpowiedziałam i odeszłam. Ciekawe czy Magda wiedziała, że on tu będzie. Muszę ją o to zapytać. To w końcu ona z Kacprem zapraszali tu wszystkich.
–     Magda, mogłybyśmy pogadać? - zapytałam podchodząc do grupy ludzi, z którymi stała.
–     Tak oczywiście.
–     Wiedziałaś, że Mateusz tu będzie? - zapytałam prosto z mostu.
–     No tak, sama go tu zaprosiłam.
–     To czemu zaprosiłaś też mnie? Wiesz przecież, że go nie lubię.
–     Zuzka, uspokój się. Oboje jesteście moimi przyjaciółmi. Nie mam zamiaru wybierać między Tobą, a nim.
–     … Przepraszam, nie chciałam tak na Ciebie naskoczyć.
–     Dobra, nic się nie stało, masz okazję go polubić. Chodź pomożesz przygotowywać nam ognisko.
–     Raczej go nie polubię.
–     Chodź i nie marudź, musimy przynieść drzewo.
Przez godzinę nosiliśmy drewno na ognisko.
Kiedy skończyliśmy zapadł już zmrok. Wszyscy usiedliśmy przy ognisku. Po mojej lewej stronie siedzieli Magda z Kacprem, a po prawej było puste miejsce. Zaczęły się rozmowy i powieści, które były naprawdę śmieszne. Nagle ktoś usiadł obok mnie, na wolnym miejscu.
–     Cześć. Szymon jestem – powiedział szeroko się uśmiechając.
–     Zuza. Miło mi – podałam mu dłoń.
–     Sama tu przyjechałaś?
–     Z bratem i jego dziewczyną. Siedzą obok.
–     Z Kacprem i Magdą? - pyta trochę z kpiną i uśmieszkiem.
–     Co Cię tak śmieszy?
–     Po prostu nie jesteś podobna do Kacpra. Ty jesteś o wiele bardziej ładniejsza.
–     Dzięki – zarumieniłam się lekko. Odwróciłam na chwilę głowę i zobaczyłam, że Mateusz co razu nam się przygląda. Zrobię mu na złość i poflirtuję z tym chłopakiem, Może w końcu zrozumie, że nie jestem nim zainteresowana... no może trochę, jest przystojny i …
–     Nie masz za co dziękować. Miło się na Ciebie patrzy – znowu szeroko się uśmiechnął. Ktoś puścił muzykę, taką podobną do klubowej. Szymon zaprosił mnie do tańca. Nie odmówiłam mu, ponieważ wszyscy tańczyli i byłam trochę wstawiona. Zaczęliśmy tańczyć, co razu ocierając swoje ciała o siebie. W pewnym momencie Szymon złapał mnie za biodra i odwrócił plecami. Trochę mi to nie odpowiadało, czułam się nie swojo. Jego ręce nie poprzestały jednak na biodrach, zaczął zjeżdżać niżej, na pośladki. Już chciałam na niego nawrzeszczeć i powiedzieć żeby sobie nie pozwalał, ale wyręczył mnie w tym Mateusz. Zapewne ciągle nas obserwował.
–     Zostaw ją – warkną Mateusz do Szymona.
–     To nie twoja sprawa, to ja z nią tańczyłem nie Ty.
–     Ale nie podobało jej się to w jaki sposób ją dotykasz.
–     Może niech sama wypowie się na ten temat.
–     Ja... - zająkałam się.
–     Widzisz nie miała nic przeciwko – powiedział z wyczuwalnym w głosie zwycięstwem.
–     Serio Ci się to podobało? - pyta mnie Mateusz.
–     Nie do końca – odpowiadam cicho – ale nic się nie stało.
–     Masz jej więcej nie dotykać zrozumiałeś? –powiedział Mateusz z taką czułością, że się uśmiechnęłam.  
–     Nie będziesz mi mówił co mam robić z moją laską –powiedział ze złością Szymon
–     Po pierwsze to nie jest laska, tylko ładna dowartościowana dziewczyna, a po drugie ona nie jest twoja –powiedział oschle Mateusz.
A Szymon wymierzył mu cios w twarz i tak zaczęła się bójka, nie mogłam ich od siebie odciągnąć. Wezwałam pomoc i przybiegł jakiś chłopak i ich rozdzielił. Szymon odszedł z twarzą pełną złość, krzycząc, że Mati jeszcze tego pożałuje.
- Boli? –zapytałam patrząc na opuchnięte oko Mateusza.  
- Nie, dla Ciebie zrobiłbym to jeszcze raz
-Ja Ci dam jeszcze raz, koniec bójek! Zrozumiałeś?  
-Czyś byś się o mnie martwiła?  
Nic nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się, bo nie chciałam przyznać się do tego, że bałam się o niego. Fajnie, że stanął w mojej obranie. Nie za dobrze czułam się w towarzystwie Szymona, przy Mateuszu czułam się bezpiecznie, ale i tak go nie lubię.

______________________________________

Mamy nadzieję, że część się spodoba, czekamy na komentarze, ponieważ bardzo nas motywują. Nie wiemy kiedy dodamy część ósmą, postaramy się jak najszybciej, ale musicie nas też zrozumieć, że mamy szkołę :D Miłego czytania

dralia1026

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4888 słów i 27069 znaków.

10 komentarze

 
  • dralia1026

    Przepraszamy za opóźnienie ale kolejna część pojawi się w ciągu 2 dni

    15 mar 2015

  • dralia1026

    Pojawi się już w tym tygodniu :D cierpliwości :)

    6 mar 2015

  • dralia1026

    Zaczęłyśmy pisać, ale jak na razie brakuje nam weny :D

    26 lut 2015

  • weronika

    Kiedy następna ??

    25 lut 2015

  • mn

    Ja jednak wole jak dodajecie mniej, a co tydzień...

    25 lut 2015

  • dralia1026

    Na pewno nie, jeszcze nic nie mamy, jest sobota,a my musimy iść do szkoły :( Dodamy jak najszybciej się da :D

    21 lut 2015

  • Maja

    Dodasz dzis nowa czesc? :)

    20 lut 2015

  • Kiniek

    Czekam na kolejna czesc dobrze sie czyta :)

    18 lut 2015

  • szczęśliwa

    Super <3

    18 lut 2015

  • Szalonaa

    Fajne ;)

    18 lut 2015