Przeprowadzka 9

- I widzisz?- powiedziała zwróciła się Lilly do Magdy odgarniając długie i błyszczące włosy- Nie ma to, jak nie ma lekcji.
- Aha. A dokąd konkretnie idziemy?
- A konkretnie to nie wiem.- odpowiedziała szczerze dziewczyna- Masz może coś do jedzenia.
- Bułkę z rodzynkami.
- Oj, to mało. Musimy wejść do sklepu.
- Jak? Przecież oni- wskazała na maszerującą klasę- nie poczekają na nas.
- To co? Ja wejdę do środka, kupię dla nas co trzeba, a ty będziesz stała przed sklepem. Raz dwa załatwię sprawę, doganiamy ich i po kłopocie-  uśmiechnęła się zwycięsko Lilly.
- No nie wiem- wyraziła wątpliwość Magda. Wolała iść razem ze wszystkimi i być o określonym czasie w określonym miejscu. Ale cóż, nie mogła zawieść przyjaciółki.

Lilly zaczęła zwalniać, tak by znaleźć się na samym końcu grupy.  

- Teraz!- Lilly chwyciła Magdę za rękę i przeciągnęła pod drzwi jakiegoś małego "Samu."

Nie było to wcale takie trudne, zboczyć z wyznaczonej trasy. Teraz zakupy. Tak jak się umówiły, Magda stanęła przed wejściem, uprzednio błagając Lilly by się pospieszyła, by nie stracić z wzroku klasy. Lilly szybko wpadła do środka.  Magda była nieco zdenerwowana, a na dodatek zrobiło jej się nieprzyjemnie gorąco. Nerwowym ruchem poprawiła pasek spadającej z ramienia torby.

- Już!- wysapała Lilly tuż przy uchu przyjaciółki- No, nie odeszli daleko- spojrzała za oddalającą się grupą- Chodźmy- pobiegły ile sił w nogach. Nikt nie zauważył ich ponownego przyjścia. W końcu, cała klasa skręciła w wielka bramę parku. Panował tam miły chłód, który dawały wysokie, liściaste drzewa. Ponadto wszędzie w około było zielono. Na całej długości trawnika rosła soczysta w kolorze trawa, poprzecinana gdzieniegdzie betonowymi ścieżkami, dla pieszych czy rowerów. Nie brakowało również ławek, małego placu zabaw i fontanny. Wszystko porozmieszczane było z gustem,a  całość tworzyła przemyślaną, piękną kompozycję. Woda wystrzeliwana w górę z fontanny, pięknie iskrzyła się w przedpołudniowym słońcu. Kolorowe kwiaty, zasadzone wokół tworzyły beztroski, wiosenny klimat.  

Magda szła jak zaczarowana podziwiając to miejsce. Właśnie czegoś takiego od zawsze szukała w swoim rodzinnym mieście. Czystego, zacisznego i pięknego miejsca. Do posiedzenia, pogadania i czytania książek. Jej przyblokowy parczek w Polsce, nie mógł się z nim równać.  

- Dobrze! Rozkładamy się tutaj!- pani Nam zaklaskała w dłonie- Miłej zabawy!- wykrzyknęła i zwróciła się do swojej koleżanki, też nauczycielki.

- No to mamy czas dla siebie- zatarła dłonie, jak to miała w zwyczaju, Lilly- Pomóż mi- zwróciła się do Magdy podając jej dwa rogi nie za dużego koca. Zadecydowały, że rozłożą go pół na cieniu, pół na słońcu, tak by zadowolić każdą. Położyły się i zamknęły oczy. Wokoło dało się słyszeć głośne rozmowy, pokrzykiwania. Niektóre dziewczyny piszczały, będąc oblewane wodą z fontanny przez chłopców. Inne nawet przyniosły gumę do skakania. Powiedziały będą się świetnie bawić bez względu na to czy są już  za stare na taką grę czy nie. Inni siedzieli w zwartych grupkach i grali w karty lub też po prostu jedli albo słuchali muzyki ze swoich odtwarzaczy ciesząc się wolnym dniem.
- Lilly- zagadnęła Magda otwierając, nadal przymrużone oczy.
- No?
- Będziemy tak tu leżeć cały dzień?
- Możemy, a co? Już jest nudno?- zwróciła się twarzą do niej.
- Nie czemu, tak tylko pytam.- popatrzyła na dziwnie uśmiechająca się przyjaciółkę- Hej, że też nic nie zauważyłam.- plasnęła ręką w czoło- Gdzie idziesz po szkole? Wystroiłaś się…
- Umówiłam się z Billim.- powiedziała skromnie i cicho.
- Gadasz!- Magda przewróciła się na brzuch- Gdzie? I kiedy cię zaprosił?
- Wczoraj dzwonił z pytaniem czy nie poszłabym z nim na pizzę.
- Super! Co na to mama?
- Nic nie wie. Maru także.
- O, a to dlaczego?
- Nie lubi go, to po co mam mu mówić- wzruszyła ramionami skubiąc wystająca nitkę koca.
- Uhm…
- Ty też mu nic nie mów.
- Jasne, że nie powiem- uśmiechnęła się przypatrując się prostym, pięknym, głęboko czarnym włosom przyjaciółki, delikatnym, figlarnym, zwisającym kolczykom- kwiatkom i jej płynnemu profilowi. Płaskie, niewysokie czoło łączyło się z małym zaokrąglonym na końcu nosem, gdzie praktycznie zaraz pod nim łączył się z kształtnymi, pełnymi ustami. Jej cera była nieskazitelna, mimo nastoletniego wieku. Krótkie, również czarne, rzęsy miała dokładnie lecz lekko wymalowane tuszem.
„ Jest taka ładna”- pomyślała Magda dotykając swojej, trochę większej linii łączącej nos z wargami.
Nagle Lilly wyciągnęła rękę i wskazującym palcem spłaszczyła lekko zadarty nos Magdy.
- Też jesteś ładna, Słowianko- podparła sobie dłonią brodę- Uwielbiam twoje ciemne brwi i kontrastujące do tego złote włosy. Pomarańczowe piegi też są fajne – uśmiechnęła się serdecznie.
- Dzięki.
- A właśnie. Jak tam Maru?
- A jak ma być? Jesteś jego siostrą, a mnie się pytasz…
- Och, już nie udawaj, wiesz co mam na myśli. Pocałował cię już?- wypaliła po prostu, ale zaraz potem zakryła sobie usta dłonią robiąc duże oczy.
- Nie- odpowiedziała Magda śmiejąc się- A powinien?
- Nie wiem… Ale spotykacie się.
- Raz byliśmy w knajpce, po meczu i tyle.
- A wtedy na ławce? Wieczorem?
- Dobra drugi, a właściwie to…
- A wczoraj to co?
- No dobra! Spotkaliśmy się parę razy…- poddała się
- I co o nim myślisz?
- Szczerze?- wyraziła wątpliwość Magda spoglądając na zaciekawioną Lilly.
- Oczywiście że tak. Chcę wiedzieć jak inni postrzegają mojego brata- powiedziała niewinnie
- Jest bardzo…nieśmiały.
- Och- westchnęła rezygnacyjnie Lilly- Tak przypuszczałam
- Ale tylko na początku, potem jest super. Miły, inteligentny, można z nim porozmawiać o wszystkim- wspomniała chwilę kiedy właśnie wtedy zdobył, tym jednym gestem, jej przyjaźń- Bardzo go lubię- podsumowała. Lilly westchnęła.
- Tak, ja też go lubię, w końcu to mój brat.- nie miała nic lepszego do powiedzenia dziewczyna.
- Dobra, dobra i tak wiem że wszystko mu powiesz.- zaśmiała się Magda szturchając przyjaciółkę.
- Ja? Nie- odparła z uśmiechem na ustach- Nie znasz mnie? Potrafię dochować tajemnicy.
- Tak, tak, a oprócz tego jesteś straszną paplą. Ale co tam, mów sobie mów, pewnie już i tak się domyślił że na niego lecę, chociaż nie miało to tak wyglądać.
- A właśnie, że wcale się nie domyśla! Chodzi i się zastanawia czy go lubisz czy nie i takie tam. Dlatego chciał żebym to ja się…Wrr, rzeczywiście jestem straszną plotkarą!- położyła się na plecach i zakryła twarz dłońmi.
- Wiedziałam- zaśmiała się- No to jak się pytał to mu powiedz. Zobaczymy co będzie.
- Dobra, powiem- powiedziała wyglądając zza palców.
- To co? Co kupiłaś w tym sklepie podczas naszej szalonej akcji?
- Aha!- Lilly ukucnęła sięgając po torbę- Jogurty- wyciągnęła dwa kubki- Jabłuszka- zaprezentowała je Magdzie- Oraz ciasteczka. Szkoda że ze sklepu, mogłam wziąć z domu, tyle że oczywiście zapomniałam.
- No ja mam bułkę, jakoś się podzielimy.- przerwała ją na pół- Jemy?
- Jemy- potwierdziła zrywając wieczko jogurtu tak, by ochlapać Magdę.


* * *

Sobota od samego ranka była deszczowa. Aż nie do wiary, że w jedną noc pogoda potrafi się tak zmienić. Wczoraj jeszcze panował straszny upał, a dzisiaj wychłodziło się do tego stopnia że Magda chodząc po mieszkaniu miała ubrany sweter. Uwielbiała słoneczną pogodę i nienawidziła deszczu. Miała nadzieję że wiatr na nowo przyniesie słońce i gorące, prawie letnie dni i słodkie, od woni kwiatów, wieczory.
Sobota w domu oznaczała sprzątanie i zakupy. Ranek całkowicie upłynął na odkurzaniu, myciu i pucowaniu. Po obiedzie, zjedzonym ja zawsze wspólnie, mama Magdy zadecydowała wyście na zakupy.
- Ja nie idę mamo- powiedziała od razu dziewczyna. Nie miała najmniejszej ochoty chodzić po mieście w adidasach, które po zetknięciu się z dosłownie paroma kroplami wody, robiły się mokre- Pomyję za to po obiedzie- zaoferowała by ją udobruchać.
- No dobra- powiedziała patrząc na córkę z ukosa- Wezmę Roberta, a ty zmyj jeszcze balkon- rozkazała
- Przecież pada.
- To co? Raz dwa zrobisz i będziesz miała z głowy. Robert! Ubieraj się.

Przez jeszcze z jakąś chwilę było słychać krzątaninę Roberta oraz nakazy mamy. Wkrótce wyszli uzbrojeni w dwa parasole oraz listę zakupów. Magda z ulgą przekręciła zamek w drzwiach. Cieszyła się z tego że jest sama w domu. Wszyscy gdzieś powychodzili, a ona miała w końcu chwilę dla siebie. Poszła do kuchni i zaczęła zmywać. Przedtem włączyła jeszcze kuchenne radio, nastawiając swoją płytę. Przekręciła regulator prawie na full. Miała tam nagrane same ulubione kawałki, więc siłą rzeczy musiała zacząć sobie podśpiewywać. Nie trwało to jednak za długo, albowiem ktoś zadzwonił do drzwi. Magda stanęła nieruchomo z rękoma zanurzonymi w pianie. Nadsłuchiwała, lecz radio zagłuszało wszystko. Szybko, jednym ruchem mokrej ręki ściszyła odbiornik. Dzwonek się powtórzył. Nie mogła ona tak po prostu nie podejść do drzwi, była strasznie ciekawa kto to. Taka sytuacja tutaj zdarzyła jej się pierwszy raz. Cicho na palcach podeszła do wizjera. Zawsze przecież mogła udać że nikogo nie ma w domu, chociaż muzyka i tak ją chyba wydała. Ktoś za drzwiami zapukał. Magda zerknęła na klatkę. Na szczęście nie było potrzeby niczego udawać. Przed drzwiami stał Maru. Dziewczyna uśmiechnęła się sama do siebie i czym prędzej przekręciła zamek w drzwiach.
- Cześć!- przywitała się unosząc w geście jedną rękę
- Cześć! Można?- spytał
- Jasne! Wchodź!- zaprosiła gościa do środka- Fajnie że przyszedłeś- powiedziała spontanicznie, jednak zaraz też pomyślał,a że nie ma co ukrywać tego iż go lubi. Zapewne wszystko już wiedział. Maru jednak nic nie powiedział, tylko w milczeniu zdjął buty. Magda przyjrzała mu się dokładniej. Wyglądał tak jakoś inaczej. Włosy postawione na żel, ubrane miał błękitną koszulkę i jasne dżinsy co dodawało mu niezwykłej świeżości.
- Co?- spytał w końcu chłopak- Jestem gdzieś brudny?
- Nie, to ja po prostu się zagapiłam. Tak jakoś inaczej wyglądasz.
- Byłem u fryzjera, to może dlatego- wsunął dłonie w tylne kieszenie spodni.
- Może. To co? Nie będziemy przecież tu tak stali, chodźmy do kuchni- wskazała ręką na pomieszczenie
- Panie pierwsze- puścił ją przodem, na co ona przystała.
Maru był tutaj pierwszy raz. Od dawna chciał ją odwiedzić, lecz odważył się dopiero dziś. Nawet i w ten dzień dręczyły go wątpliwości czy ma tam iść czy nie. Tak był strasznym tchórzem, lecz coś pchało go do Magdy jak nic innego. Spotkania z nią za każdym razem kosztowały go sporo stresu, lecz nie mógł tak po prostu przestać. Znaczy spotkania sam na sam. Od chwili zobaczenia jej po raz pierwszy był nią zainteresowany. Myślał że to przejdzie, jest nowa, a do tego nie pochodzi z Korei, jednak nic takiego nie nastąpiło, a wręcz przeciwnie, ciągnęło go do niej jeszcze bardziej. Ucieszył się na wieść iż ona go lubi. Jego rozważania przerwała sama Magda.
- Dokończę to- wskazała na zlew- I zaraz zrobię coś do picia.
- Dobrze, mi się nie spieszy- odrzekł rozmarzonym głosem siadając przy stole na jednym z czterech, wolnych krzeseł.
- Jeszcze tylko- wyciągnęła rękę by włączyć, lecz tym razem ciszej, radio.
Maru uśmiechnął się do niej.
- I co? – zaczęła rozmowę Magda- I jak ci się tu podoba?
- Inaczej niż u nas, ale też jest ładnie- przeniósł wzrok na stół- O, a co to?- podsunął sobie pod nos leżący tam talerz.
- To? Kiszone ogórki. Nie znasz?- zdziwiła się
- Raczej nie, sądząc po zapachu- położył brodę na stole patrząc się lekko w górę na twarz Magdy.
- Tak wyglądasz rozbrajająco- zaśmiała się serdecznie- O i nawet przestało padać, popatrz.
Maru obejrzał się za siebie w stronę okna.
- Rzeczywiście…
- A co do ogórków, to spróbuj. Na prawdę są świetne, robiła je moja mama. Nie są takie jak ze sklepu.
Maru zdecydował się wziąć jednego, nie za dużego. Ugryzł i poczuł kwaśny, sfermentowany  smak ogórka, kopru, czosnku i soli. Zaczął gryźć.
- Polacy je uwielbiają, czy do obiadu czy do hm…czegoś innego…I co?- spojrzała się na kolegę. Maru połknął, lecz minę zapewne miał nieciekawą. Szczerze to nie smakowało mu i nie rozumiał nad czym tu się zachwycać i co tu uwielbiać.
- Ha, ha, ha, nie smakuje co?
- Nie - potrząsł z obrzydzeniem głową
Magda skończyła pomywać i usiadła naprzeciwko Maru. Wzięła od niego nagryzionego ogórka.
- Mmmm- ugryzła z drugiej strony- Pychota- powiedziała
- Blee- wykrzywił się chłopak
- Moje ulubione- ugryzła na przekór niemu następny kęs- O! Pokarze ci coś jeszcze- powiedziała z pełną buzią sięgając po miskę.
- Jeśli to coś ogórko podobnego to ja dziękuję.
- Nie bój się. Zapewniam że to będzie ci smakować.- postawiła przed nim naczynie z żółtą, ciepłą masą obsypaną jakimiś ziarnami. Podała mu również nóż.- Wiesz co to?
- Hm, jakiś ser?- spytał
- Tak! Smażony, lubisz? Jest jeszcze ciepły, a taki jest najlepszy. Też mama robiła.
Maru nałożył sobie trochę na nóż. Posmakował. Było całkiem dobre. Zwyczajny , topiony, w świecie ser. Trochę kleił się do warg.
- Dobre?- patrzyła na kolegę
- A wiesz,  że tak.
- Wiedziałam- sięgnęła do szafki po dwa kawałki chleba- Proszę, zjemy sobie.
- Dzięki
- Tylko nałóż sobie dużo- poradziła mu
- O.K. Jem pierwszy raz coś takiego…A te ziarenka to co to?
- Kminek. Uwielbiam ten ser. Mama robiła go często w Polsce, szczególnie w wakacje. Zawsze się z Robertem nim zajadamy. Super jest.
- Tak, pyszny.
Jedli w milczeniu.
- Chciałabym jeszcze- wyznała Magda połykając ostatni kęs- Ale chyba chleba już nie ma.
Chłopak zaśmiał się.
- Pić!- przypomniała sobie dziewczyna- Soku?- spytała
- Poproszę. Słone, co nie?
- Tak, ale my w ogóle dużo solimy. Proszę- postawiła przed kolegą szklankę. Maru popił i wsłuchał się w piosenkę lecącą z radia.
- Co to za piosenka?- spytał
- Ta? A to Sacrum.
- Sacrum.- powtórzył w zamyśleniu- Polski kawałek- ni to spytał ni to stwierdził- Pierwszy raz słyszę język polski.
- Serio?- zdziwiła się i rzeczywiście. Przelatując w myślach te wszystkie chwile spędzone razem, ani razu nie użyła przy Maru swojego ojczystego języka.
- No. A o czym oni śpiewają?
- O tym że każde z nich chce się znaleźć w takim miejscu, gdzie żadne materialne rzeczy nie mają znaczenia i liczy się tylko miłość i kochana osoba.
- Ładne- popatrzył się na Magdę. Grzywkę dzisiaj spięła do góry, ale reszta włosów była rozpuszczona. Pomarańczowa, gruba bluza i dżinsy. Była ubrana po domowemu. Maru w końcu zdecydował się i wstał.
- Może zatańczymy?- zaproponował, z bijącym niezwykle szybko, sercem. Ukłonił się przed dziewczyną.
- Jak nikt nie patrzy to możemy, bo ja zupełnie nie umiem tańczyć.
- Gadasz- sprzeciwił się chwytając ją za rękę- Każdy umie.
- Są wyjątki.- nie dawała za wygraną.
- Dobra, nic się nie bój, ja poprowadzę.- i zaczął tańczyć walca. Magda wybuchła śmiechem.
- Przecież to nie walc, tylko pop, Maru!
- To co?- odparł z udawaną powagą- Nauczyłem się to muszę się pochwalić.
- Ha, ha, ciekawe jakie jeszcze masz talenty. Gra w kosza i na pianinie, taniec, no, no.
Wkrótce walc Maru się skończył i tym razem zaczął okręcać Magdę dookoła jej osi. Ona śmiała się szalenie. Sacrum się skończyło. Maru także przestał się wygłupiać tylko przyciągnął Magdę bliżej do siebie.
- Co teraz?- spytała zdyszana opierając dłonie na ramionach kolegi.
- Teraz wolna piosenka, dla odpoczynku, a potem jeszcze zobaczymy, może taniec robota. Słyszysz, leci wolna.
- No leci.- założyła mu ręce za szyję czując że on obejmuje ją w pasie.
- Nie przeszkadza ci?- spytał pierwszy raz patrząc jej z tak bliska w oczy- To że tak…- i poruszył rękami na jej plecach.
- Nie, dlaczego miałoby mi przeszkadzać? Jest miło- powiedziała nie tracąc jego wzroku. Uwielbiała jego oczy. Średniej wielkości z krótkimi, czarnymi rzęsami. Miały piękny, idealny wręcz, kształt migdała i do tego brązową tęczówkę. Zauważyła też że Maru nie był już blady, tylko ładnie opalony. Teraz to jej skóra była bez wyrazu.
- Cieszę się…- zaczął, ale nie dokończył, tylko przyciągnął Magdę jeszcze bliżej do siebie kołysząc się w rytm melodii. Teraz ona nie widziała już ani twarzy Maru, ani jego cudownych oczu. Opierała za to brodę o jego ramię, a on trzymał ją w ramionach. Wcale nie był aż taki chudy jak na oko się wydawał. Dziewczyna czuła na swojej szyi jego oddech co przyprawiało ją o miłe dreszcze. Przytuliła się do niego mocniej. Teoretycznie wiedziała że spędzanie czasu z chłopakiem jest przyjemne, ale tak naprawdę przekonała się o tym teraz.

Maru nie wiedział jak to się stało. Cały czas nie docierało do niego ze tuli się do niego dziewczyna i na dodatek ta, która mu się podoba i którą tak lubi. Miał nadzieje że nie czuje ona, jak wali mu serce. Biło gorzej niż po meczu. Cóż, w sumie to zrozumiałe, pierwszy raz odważył się na coś takiego. Dotykał jej miękkich włosów, tańczył, był z nią tu i teraz. Magda poczuła wibracje w kieszeni. Dzwonił telefon.

- Przepraszam. Dzwoni telefon- powiedziała mu cicho do ucha. Maru puścił Magdę i spojrzał się na nią lekko zawstydzony- Mama. Muszę odebrać- powiedziała patrząc się na niego przepraszającym wzrokiem. Położyła mu też, tak zwyczajnie, dłoń na policzku.
- Halo?- spytała- No…Co?!- wydarła się do słuchawki- Co?- powiedziała, zdawałoby się, płaczliwym głosem, cały czas z jedną ręką na twarzy przyjaciela- Gdzie jesteście teraz? Nie wiesz? Oh, mamo! Ulicę podaj…Nie umiesz przeczytać? No tak, no tak- tym razem odjęła dłoń od policzka i przycisnęła sobie palec do skroni, zaciskając równocześnie powieki.- Wiesz co?- spojrzała się z nadzieją na Maru- Zrób zdjęcie…Tak i prześlij. Nie, nie na policję! Sama cię znajdę. O.K. Czekam- rozłączyła się.
- Co się stało?- spytał zatroskany Maru.
- Mama i Robert się zgubili. Wysiedli na złej stacji, poszli gdzieś tam, coś tam- tłumaczyła chaotycznie- Nie znają koreańskiego ani angielskiego…O, przyszło zdjęcie. Popatrz, wiesz gdzie to jest?- Maru popatrzył się na zdjęcie z nazwą ulicy.
- Jasne.- powiedział entuzjastycznie- Trochę to daleko od nas, ale się da- uśmiechnął się.
- Super. Pojedziesz tam ze mną, co?
- Oczywiście.
- Dziękuję. No to idę się przebrać i zaraz jestem- wyszła z kuchni kierując się w stronę swojego pokoju- Zimno czy ciepło na dworze?- krzyknęła stamtąd.
- Ciepło. Znaczy mi koszulka i bluza wystarcza.- zerknął na szparę, skąd ją było widać. Akurat wtedy zdjęła bluzkę. Zobaczył jej stanik i szybko odwrócił wzrok.
„ Nie mam prawa jej podglądać.”- pomyślał.
- O.K. Jestem gotowa.- stanęła przed nim.
- Już?- zdziwił się- Lilly jak gdzieś wychodzi, zajmuje jej to co najmniej piętnaście minut.
- No tak, ale teraz wygląd nie ma znaczenia.- podsumowała krótko- Idziemy?

misia201603

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3778 słów i 19729 znaków.

1 komentarz

 
  • blondeme99

    Podoba mi się ;) czekam na ciąg dalszy

    11 cze 2018

  • misia201603

    @blondeme99 hej, dzięki :) na dniach postaram się wrzucić następny fragment.

    12 cze 2018