Pan X i Pani Y

Stoi tam. Taka bezbronna i piękna. Mam ochotę podbiec i przytulić ją bez słowa, jak dawniej, kiedy jeszcze istnieliśmy razem, nie osobno. Zabawne, pistolet drży w jej dłoniach. Celuje prosto w moje serce. Część trzymającą mnie przy życiu. Część, która nadal nie potrafi przestać ją kochać. Sam nie wiem, czy to skrajne emocje targające moim ciałem, ale przez chwilę wydaje się, że widzę wahanie w jej dużych, brązowych oczach.  
-Proszę..
-Milcz - jej głos, wyprany z wszelkich emocji. Odbija się od ścian i uderza we mnie, jak tornado, piorun.  
-Naprawdę cię kochałem i kocham nadal.. - zamykam oczy, bo widok, który wiruje przed oczami jest nie do zniesienia. To wbrew zasadom, logice.  
-Zamknij się. Nie chcę tego więcej słuchać, mdli mnie na samo wspomnienie - mruga, po policzku toczy się pierwsza łza i wiem, że kłamie. Potrafię to przecież rozpoznać.  
-Nieprawda... - mimowolnie tracę panowanie nad głosem i łamie się, kiedy chcę powiedzieć więcej. Zbliża się a jej blady palec przesuwa się po spuście.  
Tak, miłość jest zdolna do wszystkiego. Można przez nią spaść na dno, po czym w jedną chwilę unieść się do góry i latać, jak szczęśliwy ptak, czując się wolnym. Można popaść w paranoję, obłęd. Można wszystko, pytanie tylko czy warto.  
Ma blond włosy. Kosmyki przykleiły się do spoconego czoła. Na policzkach pojawiły się rumieńce, ale nie te, które tak bardzo dodają jej uroku. Gniew zawładnął całym jej ciałem, ale zupełnie nie pasuje do kruchej sylwetki.  
Kochałem w niej wszystko. Potrafiłem zaakceptować humorki, bałagan, który robiła zawsze wokół siebie i chwile, w których potrafiła mnie bez powodu odtrącić. Byłem zawsze, nawet jeśli nie chciała mnie obok.  
Pomimo tych wszystkich złych wspomnień nie wyobrażam sobie życia bez niej, bo jest cząstką mnie. Bez niej czuję przerażające pustkę. Brakuje mnie w sobie.  
A teraz?  
Celuje prosto w moje serce. Ręka nadal drży. Wciąż waha się, czy aby na pewno pociągnąć za spust.  
-Jesteś pewna, że mam zniknąć? - usta zrobiły się suche i mam ochotę oblizać spierzchnięte wargi, ale nadal stoję nieruchomo, jak zaczarowany. - Pewna decyzji, przez którą nigdy więcej mnie nie zobaczysz? - mimowolnie zadrżałem na dźwięk tych zimnych, jak lód słów. Boli, cholernie. Przechyla głowę, ale nie mówi nic. Moje życie wisi na włosku, w jej delikatnych dłoniach, które kiedyś tak czule mnie dotykały.  
-Pamiętasz, jak...
-Nie chcę pamiętać ani jednej chwili spędzonej z tobą - kolejny cios, przestałem liczyć, bardziej trafny i bolesny niż kulka czyhająca na moje serce. Jedno, wielkie AUĆ. Brązowe tęczówki obserwują moją reakcję. Zastanawiam się czy czuje satysfakcje. Może śmieje się w myślach, widząc moją zbolałą minę i łzy na policzkach. To zachowanie zupełnie nie przypomina mi osoby, którą widzę przed oczami.  
-Więc zastrzel mnie - pada odpowiedź i widzę, że słowa wypływające z moich ust zaskakują ją bardziej, niż mnie. -No już! - krzyczę, przestaję się zupełnie kontrolować. Jej ręka zaczyna drżeć bardziej a czoło pokrywa się większą ilością małych kropelek potu. Bez zastanowienia robię gwałtowny krok w przód i wyrywam jej z bladych rąk pistolet, którym przez tyle czasu mi groziła. Przystawiam go sobie do skroni. Uśmiecham się, jak gdyby nigdy nic. Zupełnie tak, jak na wakacjach, kiedy kąpaliśmy się w jeziorze. Na ognisku. W namiocie. We wszystkich miejscach, które zwiedziliśmy razem. O każdej porze.  
W jej oczach znika nienawiść, pojawia przerażenie. Sam nie wiem, dlaczego akurat teraz. Była skłonna mnie zabić, więc co za różnica, z której ręki?  
Moja, jej - nieważne, w końcu niedawno tworzyliśmy jedność.  
-Dobrze wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko. Bez względu na to, jak absurdalne by to było - czuję, że mój głos łamie się i nie kontroluję już łez. Ten ostatni raz, pragnę nacieszyć się jej widokiem. Tęsknota za jej obecnością, dotykiem przedziera się nieproszona, choć moje oczy nadal wpatrują się w nią zachłannie.  
-Przestań - słyszę, ale to niczego nie zmienia. - Odłóż broń - krzyczy, ale ja już nie słyszę. Uśmiecham się błogo, naciskając spust. To tylko chwila, zbyt ulotna, by można ją było opisać. Często miłość odbiera rozum, zdrowy rozsądek.  
Mnie odebrała. Na dobre.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 803 słów i 4442 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik ♠

    Uff...uff...uff...chyba...przeczytam coś więcej z twojej stronki... To można lepiej dopracować, lecz napięcie które tworzysz, jest wystarczające.

    3 lut 2016

  • Użytkownik Malolata1

    @♠ hm, dzieki, miło ;)

    3 lut 2016