panoptikum przemijania

pragniemy czas rozciągnąć
wiedząc że ziemia jest żarłoczna
każemy językowi tkwić za zębami
a jej czekać  
innych pozostawiamy na pożarcie  

ona zaś czyha nie pod a za życiem
wszechobecna pani
siedzi na peryferiach miasta na betonowych mostach  
na straganach warzywnych gdzie stare kobiety sprzedają orzechy  
całe i łuskane
a w pomarszczonych skorupach skrywają bezzębne uśmiechy  
siedzi w parkach tam liście pachną pokojami starych ludzi  
po sadach zbiera omszałe brzoskwinie
i wciska pomiędzy twarze kobiet uwięzionych za ślubnymi ramami

jasna jak wosk w kwitnących lipach
spada żółtym pyłem na chodniki
trupi cukier  
siedzi w zrolowanych płatkach piwoni
bezźrenicowe oczy przeszywają  
osamotnienie w krajobrazie

podpisuje akt dymisji ciała  
otwiera rachunek przemijania
przed którym nie ma ratunku

kaszmir

opublikowała opowiadanie w kategorii poezja i obyczajowe, użyła 134 słów i 825 znaków, zaktualizowała 25 sie 2019.

2 komentarze

 
  • AnonimS

    Bardzo poruszające.  Choć  ja jak zwykle wolę klimaty pogodne i optymistyczne. Ale nieraz śmierć jest jedynym wyzwolicielem. Pozdrawiam

    23 sie 2019

  • kaszmir

    @AnonimS o śmierci mówimy rzadko, ale częściej myślimy. Niektórzy opierają się o nią i dostają drugą szansę.
    Pozdrawiam

    23 sie 2019

  • Duygu

    Uwielbiam takie klimaty, gdzie wszystko jest bezbłędnie napisane  <3  Ostatnia zwrotka spowodowała u mnie zimne dreszcze. Niesamowicie dobrze utrzymałaś ten mroczny klimat. Wspaniale  :kiss:

    23 sie 2019

  • kaszmir

    @Duygu dzięki śliczne za ten klimat. Koniec może jest wymowny bardziej, ale chyba prawdziwy.
    Miłego dnia <3

    23 sie 2019

  • Duygu

    @kaszmir Dziękuję i nawzajem  <3

    23 sie 2019