Nowa nadzieja cz. 2

Nowa nadzieja cz. 2- Szybciej, Mark! Zaraz nas dopadną! – był to piskliwy głosik jakieś kobiety. Potem słychać już było tylko strzały i krzyki. Nie czekając już dłużej, pobiegłam w stronę głosów. Serce waliło mi jak oszalałe. To byli ludzie. Cieszyłam się, ale z drugiej strony jeśli okażą się jakimiś psycholami, którzy mnie zabiją. Odnalazłam ich po chwili. Kilka sztywnych faktycznie przyszło za nimi. Wypuściłam trzy strzały, zabijając trupy.  
- Chodź za mną! Teraz! – głos, który wyrwał się z mojego gardła był bardzo stanowczy. Odwróciłam się i zaczęłam z powrotem biec w stronę chaty. Nawet nie spojrzałam czy idą za mną. Nie mieli innego wyjścia i musieli to uczynić. Milo pierwszy wpadł do domu, otworzyłam drzwi i czekałam aż nieznajomi dołączą do mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że jest ich aż tylu, a dokładniej dwie kobiety w tym mała dziewczynka i trzech mężczyzn. Zamknęłam drzwi i wyjrzałam jeszcze przez okno, sprawdzając czy żadne ze sztywnych nie udał się za nami. Nic nie dostrzegłam. Odetchnęłam cicho po czym przeniosłam wzrok na grupkę. Dziwnie było zobaczyć aż tylu ludzi po takim długim czasie. Sama nie wiedziałam jak mam zachować się w takiej sytuacji. Teraz dopiero dostrzegłam, że jeden z mężczyzn był ranny.
-On krwawi. – powiedziałam i skierowałam się do kuchni gdzie znajdowała się apteczka. – Niech tu podejdzie. – dodałam, wyciągając potrzebne rzeczy.  
-Nic mi nie będzie to tylko niewielkie zadrapanie. – do moich uszu dotarł ten głęboki i bardzo męski głos. Aż kolana się pode mną ugięły. Nigdy nie słyszałam tak cudownego głosu.  
- Jeśli nie chcesz aby wdało się zakażenie, od którego możesz umrzeć to lepiej rusz się i usiądź na krześle. – nie chciałam aby zabrzmiało to aż tak agresywnie, ale długo nie miałam kontaktu z ludźmi i nie wiedziałam jak ma się zachować.  
- Dobra. – usłyszałam kilka krótką odpowiedź i po chwili do kuchni wszedł wysoki mężczyzna. Był sporo wyższy ode mnie. Nie należałam do niskich kobiet, ale i tak musiałam trochę unieść głowę aby spojrzeć mu w oczy. Wzięłam głęboki oddech i utonęłam w głębi niebieskich oczu nieznajomego. Posiadał krótkie brązowe włosy i kilkudniowy zarost. Na prawym policzku widniała okropna blizna, która kończyła się na podbródku. Miałam ochotę dotknąć jej opuszkami palców, ale powstrzymałam się w ostatniej chwili. Dalej uważanie na patrzyłam na twarz mężczyzny. Dłużej wzrok zatrzymałam na ustach. Chyba zauważył, że przyglądam mu się za długo. Odchrząknął, a ja powróciłam do rzeczywistości. Na moich policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Zaczynałam odczuwać mrowienie w okolicach podbrzusza. Dawno już tego nie czułam..
- Siadaj. – rzuciłam krótko i wypakowałam potrzebne rzeczy z apteczki. Zdjął koszulkę i mogłam przyjrzeć się jego sylwetce. Silnie umięśniony brzuch i ramiona. W duchu musiałam przyznać, że był bardzo przystojny, ale nadal stanowił dla mnie zagrożenie. Musiałam mieć się na baczności. Kiedy już usadowił się na krześle zabrałam się do pracy. Rana znajdowała się na ramieniu i nie była głęboka, ale i tak trzeba było ją opatrzyć. Polałam ją alkoholem i zaczęłam zszywać. Mężczyzna nawet nie drgnął. Starałam się zrobić to jak najszybciej. Przykleiłam plaster i odsunęłam się podziwiając swoje dzieło.
- Dzięki. – znów ten cudowny głos, który powodował u mnie szybsze bicie serca. Pokiwałam głową i pozbierałam wszystkie rzeczy.
- Na pewno jesteście głodni. Mam trochę jedzenia..- zaczęłam, ale nie zdążyłam dokończyć.
- Nie, dziękujemy za pomoc. Będziemy się już zbierać. – nieznajomy wstał z krzesła, ubrał koszulkę po czym skierował się do swoich towarzyszy. Kiedy poszłam za nim ujrzałam wspaniały obrazek. Milo bawił się z dziewczynką, która należała do nieznanej mi grupy.
- Możecie zostać tu kilka dni. Dziecku przyda się trochę odpoczynku. – sama nie wiem czemu te słowa wydostały się z moje gardła. Kiedyś jakby spotkała jakąś grupkę nie wpuściłabym ich do swojego domu. A teraz proponowałam im jeszcze nocleg. Chyba oszalałam.
- Michael zgódź się. Penny jest bardzo zmęczona. Nie wytrzyma kolejnej wędrówki. – Kobieta, która zwróciła się rannego mężczyzny była drobną blondyneczką.Miałam nadzieję, że się zgodzi. Naprawdę brakowało mi ludzkiego towarzystwa. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo.
-Niech będzie, ale tylko kilka dni. – rzucił po czym podszedł do dziewczynki.
- Jestem Marii i dziękuję za ratunek. Gdyby nie ty nie wiem co by się z nami stało. – podeszła do mnie tamta kobieta i uśmiechnęła się delikatnie. Pokiwałam głową.
- Elizabeth, macie szczęście że akurat mieszkam tutaj w pobliżu. Pokażę wam gdzie możecie się przespać. – odwróciłam się i poszłam w głąb domu. Pokazałam Marii gdzie jest wszystko. Wydawała się być bardzo miłą i sympatyczną osobą. Owczarek ciągle dreptał za nami i zaczepiał dziewczynkę. Gdy już trochę zadomowili się zostawiłam ich samych i udałam się do swojego pokoju, który był najmniejszy. Wiedziałam, że i tak nie będę mogła zasnąć. Ta cała sytuacja była dla mnie dziwna. Od wielu miesięcy byłam sama. Miałam dość przewracania się z boku na bok. Musiałam coś zrobić. Było już sporo po północy. Wyszłam ze swojego pokoju i udałam się w stronę kuchni. Milo spał pod pokojem, w którym znajdowała się Penny. Nie miałam mu tego za złe. Uśmiechnęłam się delikatnie i przemknęłam przez korytarz bardzo cicho. Drogę oświetlał mi tylko księżyc. Już miałam wejść do kuchni kiedy dostrzegłam sylwetkę, która wyglądała przez okno.  
- Też nie mogłaś spać? – zapytał cicho Michael i odwrócił się do mnie. W świetle księżyca wyglądał jeszcze przystojniej. Podeszłam bezszelestnie i stanęłam obok niego.
-Tak jakoś wyszło. – odparłam, przenosząc wzrok na podwórko. Noc była taka spokojna. Można było zapomnieć, że gdzieś w głębi lasu czają się krwiożercze bestie.  
- Nie podziękowałem ci. Dlatego chciałbym uczynić to teraz. – wyszeptał, a ja podniosłam na niego wzrok.
- Naprawdę nie musisz. – chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale on zamknął moje usta w pocałunku. Z początku byłam zaskoczona, ale odwzajemniłam pocałunek. Jezu! Jego wargi były takie miękkie i słodkie. Pozwoliłam aby przeniósł dłonie na moją talię, dzięki temu uniósł mnie trochę. Objęłam Michaela za szyję, zmniejszając jeszcze bardziej dystans między nami. Wargi mężczyzny delikatnie badały moje i sprawdzały czy mogą pozwolić sobie na więcej. Otworzyłam usta, wpuszczając go do środka. Kolana się pode mną ugięły i gdyby mnie nie trzymał pewnie upadłabym. Z każdym pocałunek zaczynało brakować mi tchu. Czułam jak moje serce zaczyna bić coraz szybciej. Motylki, które były uśpione w moim brzuchu na nowo się odezwały. Uniósł mnie na tyle abym oplotła jego biodra. Posadził mnie na stole i znów zaczął całować moje wargi, ale tym razem bardziej drapieżnie. Dłonie wsunęłam pod koszulkę mężczyzny i dotykałam delikatnie jego mięśni. Oczy miałam zamknięte. Z moich ust wyrwał się cichy jęk kiedy silne ręce Michael zaczęły rozpinać moją koszulę. Nie chciałam być bierna i już miałam dobrać się do jego spodnie kiedy zamarłam. Ktoś nie spał i krzątał się po korytarzu. Po chwili do salonu weszła Penny. Michael odskoczył ode mnie jak oparzony i przeniósł wzrok na dziewczynkę.
- Powinnaś spać. – powiedział zachrypniętym głosem, podchodząc do swojej podopiecznej. Zeskoczyłam ze stołu i szybko zapięłam guziki koszuli. Tylko delikatne rumieńce zdradzały sytuację, która przed chwilą zaistniała.
- Nie mogłam zasnąć. – zaczęła dziewczynka po czym ziewnęła. Mężczyzna wziął ją na ręce i ucałował w głowę. Musiałam przyznać, że ta scena wyglądała rozkosznie. Można by powiedzieć, że to jego córka. Nic o nich nie wiedziałam, a przed chwilą całowałam się jednym z nich. Nie mogę więcej do tego dopuścić. Michael wyszedł z pomieszczenia nawet nie odwracając się do mnie. Westchnęłam cicho i poszłam za nimi do swojego pokoju. Milo również już był w naszej sypialni. Pogłaskałam go i położyłam się na łóżku. Teraz jeszcze bardziej nie mogłam zasnąć. W głowie miałam obraz cudownych warg Michaela.

chaaandelier

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1568 słów i 8596 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Coori

    Fajne ;)

    19 lip 2014

  • Użytkownik natala

    Mega mega mega brak mi slow pisz dalej i dluzsze :):):):)

    19 lip 2014