Niegrzeczna dziewczyna. cz.8

Niegrzeczna dziewczyna. cz.8Serio. Kac jest najgorszym stanem, w jakim kiedykolwiek dane mi było być. Może i nawet się przespałam z tysiąc razy to i tak nadal mnie trzyma. Niechętnie przybrałam inną pozycję, siadając na łóżku. Złapałam się z głowę. Ał!
-Mogę wejść?- tata zapukał, uchylając drzwi do mojego pokoju.
O nie. Mam nadzieję, ze nie zauważy. Raz mu obiecałam ze już się nie upiję i złamałam to. Nie umiem dotrzymywać obietnic. Jestem beznadziejna. Tata wszedł do mojego pokoju, rozejrzał się, po czym usiadł na brzegu łóżka.
-Jak ci się spało?- zapytał spokojnie.
Wzruszyłam ramionami, ziewając. Po chwili do mnie dotarło ze może tata przyszedł mnie obudzić, bo zaraz do szkoły. Otrząsnęłam się.
-Która godzina?- zapytałam, uderzając paznokciami o kolana, które miałam przyciągnięte do siebie.
-Po 20.- wzruszył ramionami, spoglądając na swój wypasiony zegarek. Przewróciłam oczami, a on udawał ze tego nie zauważył.  
-Sky, muszę ci coś powiedzieć.- westchnął, na znak, ze się denerwuje.  
Przełknęłam ślinę.
Spojrzał na mnie swoimi szarymi oczami.
-Będziesz miała rodzeństwo.
Przez chwilę nie docierało to do mnie, co on powiedział. Jak to rodzeństwo? Amanda jest w ciąży? To niemożliwe! To nie może być prawda. Przez wiele lat nie miałam rodzeństwa, a teraz…
Sama myśl ze będę miała rodzeństwo mnie nie przeraża, tylko przeraża mnie to że to dziecko Amandy, której nienawidzę.
-Masz pewność ze to twoje dziecko?- powiedziałam z wyrzutem.
-Sky, przestań, proszę cię.- westchnął.
Wstałam, chwiejąc się na boki i poszłam do łazienki. Dlaczego teraz? Zamknęłam drzwi na klucz i chodziłam po całej łazience w kółko.
-Sky, do cholery uspokój się.- krzyknęłam bezradna i upadłam na kolana. Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam płakać. Dlaczego płaczę? Sama nie wiem, ale to silniejsze ode mnie. Po chwili nie czułam niczego, poza własnym, przyśpieszonym oddechem. Prawda jest taka, ze boję się mieć rodzeństwa tutaj, w nowej rodzinie. Pomagając sobie najbliższą szafką, ustałam. Podeszłam do lustra. Wyglądałam okropnie, jakby przejechał po mnie czołg. Puściłam z kranu zimną wodę, wystawiłam dłonie w stronę lodowego strumienia i przemyłam sobie twarz. Wytarłam się najbliższym ręcznikiem i ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze. Było jeszcze gorzej, ale udawałam ze tak nie jest.  
Wyszłam z łazienki i poszłam na dół, kierując się do kuchni. Byłam strasznie głodna. W kuchni spotkałam Amandę, długo jej nie widziałam. Uśmiechnęła się fałszywie, głaszcząc swój brzuch.
-Powiedział ci?- zapytała.
-Tak.- szepnęłam.  
Nalałam sobie mleka do miski i wzięłam z górnej półki płatki kukurydziane, po czym usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
-Szczerze to już dawno myśleliśmy o dziecku, ale długi okres nie mogłam zajść w ciąże.- powiedziała, jedząc sałatkę owocową.  
Po co miałby myśleć o drugim dziecku skoro ma mnie? Ja mu nie wystarczam.
-Ty za rok się wyprowadzisz także…- zaczęła.
Zakrztusiłam się. Co?
-A skąd taka pewność?- powiedziałam, kiedy już się uspokoiłam.
-Już moja w tym głowa, smarkulo.- uśmiechnęła się.
Nie jestem wredna, nie zrobię tego. Spojrzałam w kierunku najbliższej szklanki i podeszłam do zlewu. Napełniłam ją letnią wodą i usiadłam na swoje miejsce. Po czym wstałam i wylałam na nią całą zawartość wody. Amanda zaczęła krzyczeć i dziwnie wymachiwała rękoma. Cały jej staranny makijaż poszedł w niepamięć. Wyglądała teraz jak zmokła kura.  
-Ty głupia…!- nie dokończyła, bo przyszedł tata.
-Co tu się dzieje?- zapytał zdziwiony, widząc Amandę w takim stanie.  
-Ta gówniara mnie oblała. Za dużo pozwala sobie w tym domu.- krzyczała i wierciła się.
-Sky, przesadziłaś. Ona jest w ciąży, nie może się denerwować.- podszedł do niej i pomógł jej wstać.  
-To najlepiej jakbym jej zniknęła z oczu!- krzyknęłam.
-Otóż to.- zgodziła się Amanda.
Naprawdę nie chciałam tego zrobić, ale to było silniejsze ode mnie.
-Zawsze ją bronisz, ona jest ważniejsza, tak? Dlaczego się mnie nie spytasz jak się czuję w tej sytuacji, co? Nienawidzę cię, rozumiesz? Wole żebyś ty umarł niż mama!- krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. W tej chwili go nienawidziłam, może lepiej byłoby zostać u dziadków? Zostać w Austin i nigdy go nie poznać? Nie wiem co by było gdyby, ale jestem tego cholernie ciekawa. Gdzie byłabym szczęśliwsza. Moje łzy mimowolnie kapały na poduszkę i futerko Christiana. Teraz do mnie dociera, że żałuję tego, co mu powiedziałam. Myśli są niczym, dopóki nie powiesz ich głośno. Wiem ze przesadziłam, przepraszam tato. Znowu zaczęłam płakać i krzyczeć. Nie mam siły na nic. Chcę zasnąć. Zamknęłam oczy, wymuszając sen. Przymknęłam mocniej powieki i zaczęłam walić pięściami w łóżko. Zmęczona, oddychałam ciężko. I zasnęłam.  


***
Schowałam się w kąt i z przerażenia zaczęłam płakać. Zawsze się boję, kiedy jest w takim stanie. Upity.
-Sky, gdzie jesteś?- usłyszałam jego wołanie. Przyłożyłam dłoń do ust, uciszając swój przyśpieszony oddech.
Po chwili klamka zaczęła się obracać, a ja nie czułam nic poza biciem własnego serca.
-Tu jesteś!- krzyknął uradowany, kiedy mnie znalazł. W jednej ręce trzymał piwo, a w drugiej pas. –Widzisz co to jest?- zapytał pokazując na pas. Pokiwałam główką.
-To jest na niegrzeczne dziewczynki, które nie słuchają swoich dziadków.- uśmiechnął się mamrocząc. Strasznie śmierdział alkoholem.  
Mocno uderzył pasem o fotel i spojrzał na mnie.
-Dostaniesz dwa razy mocniej, jeśli mi podpadniesz. A wiesz ze już kilka razy tak zrobiłaś.- przykucnął i przybliżył się do mnie.
Zamknęłam oczy, z których spływały pojedyncze łzy. Boję się. W myślach błagałam, żeby mnie nie uderzył. Moja mamusia jest w pracy, wiem, że ciężko pracuję, ale nie chcę, żeby zostawiała mnie z nim.
Dziadek zaśmiał się i wstał.
-Nie uderzę cię pod warunkiem, że coś powiesz.
Otworzyłam oczka i spojrzałam na niego. Odłożył piwo i uśmiechnął się.
-Powiedz, że nienawidzisz tatusia.- zaśmiał się.
O nie. Pokręciłam główką, na co dziadziuś się wkurzył i podszedł do mnie bliżej.
-Powiedz to bo inaczej dostaniesz.- powiedział zły, trzymając przed moimi oczami skórzany pas.
Pokręciłam główką jeszcze raz i zaczęłam mocniej płakać. Dziadziuś zaczął bić ten sam fotel, dopóki nie zaczął się psuć i materiał został rozdarty.
-Powiedz to, albo tak samo dostaniesz.
Cała trzęsłam się ze strachu. Zamknęłam jeszcze raz oczka i powiedziałam to, czując na swojej sukience jego pięść.  
-Nienawidzę cię, tatusiu.
***



Obudziłam się cała zalana łzami. Słyszałam swój ciężki oddech i bicie własnego serca, które zaraz wyleci. Jestem cała spocona. Pamiętam ten pas, pamiętam go pijanego, pamiętam wszystko. Nigdy mnie nim nie uderzył, ale zawsze straszył. Straszył pasem pięciolatkę. Kiedy moja mama pracowała, musiałam zostać z nim. Z tym pijakiem. Bałam się go, ale nikomu nie mogłam o tym powiedzieć. Chociaż nie, była jedna osoba, której to powiedziałam. Etienne.



7.00
Genialnie. Jestem już uszykowana. Schodzę na dół i widzę siedzącego przy stole Smith’a.
-O, już.- zapytał zdziwiony.
-Tak.- powiedziałam. –Przejdę się, do szkoły wcale nie mam tak daleko.
-Myślę ze pan Jefferson nie będzie z tego zadowolony.-  wstał.
-Nie ma wyboru.- wzruszyłam ramionami i wyszłam.  
Jak dobrze pamiętam do szkoły mam jakieś dwa, góra trzy kilometry. Szczerze mówiąc nie przeraża mnie to aż tak bardzo, ponieważ będę szła budzącym się miastem Seattle. Ruszyłam w stronę szkoły. Seattle jest piękne. Naprawdę. Zwykli ludzie, którzy chodzą codziennie do pracy. Biznesmeni w garniturach i skórzanej teczce. Wzdrygnęłam się na myśli o skórzanej. Nigdy tędy nie szłam i jest to dla mnie coś nowego. Spojrzałam w kierunku wielkiego szyldu prowadzącego do kawiarni. Okej. Jestem już niedaleko.

Weszłam do szkoły i ruszyłam w stronę klasy numer 206, gdzie miałam chemię. Wszyscy już byli, oprócz Phebe I Six. Spojrzałam na zegarek. 7:50. No nieźle, trochę mi zeszło. Przywitałam się ze wszystkimi.  
-SKY! JOSH! COWLEY!- usłyszałam pisk za swoimi plecami, dobrze znam ten głos.
-Phebe!- powiedzieliśmy nieplanowanym chórem i przytuliliśmy się do niej.  
-Boże, jak ja się za wami stęskniłam.- uśmiechnęła się, kiedy ją puściliśmy.  
-I vice versa.- skrzyżował ramiona Josh.  
Nauczyciel przyszedł i otworzył klasę, zapraszając uczniów do środka.
Wszyscy zaczęli rozchodzić się po klasie, siadając na swoich miejscach. Usiadłam z Phebe na końcu, jak zawsze. Nauczyciel wziął kredę i napisał na tablicy temat lekcji, po czym zaczął go opowiadać.  
-Po tych kursach ode chciało mi się chodzić do szkoły.- jęknęła Phebe.
Zaśmiałam się.
-A jak tam chłopaki na tych kursach?- szepnęłam, żeby nauczyciel nas nie usłyszał. Pamiętam jak Phebe zachwycała się nimi, kiedy do mnie zadzwoniłam.
-Daj spokój.- machnęła ręką. –Myślisz ze na mnie spojrzeli?- pokręciła głową rozbawiona. –Za to strasznie zainteresowali się swoimi kolegami.
Przyłożyłam dłoń do ust, żeby nie wybuchnąć na cała salę.
-Mam plan, Sky!- powiedziała Phebe, ale chyba zbyt głośno.
-Jaki?- szepnęłam.
-Wagary. Dzisiaj. Po tej lekcji. Ty. Ja. Josh. Cowley.- powiedziała, oddzielając każde słowo.  
Pokiwałam głową, ale wątpię, żeby to był dobry pomysł. Jak tata się o tym dowie to będę miała przechlapane.
-A twój ojciec?- zapytałam Phebe.
-Raz się żyję, Sky. Po za tym mam plan, żeby się o tym nie dowiedział.- uśmiechnęła się.




Zebraliśmy się we czterech na boisku, tam gdzie zawsze palimy.
-Jesteś tego pewna?- zapytał Josh, kiedy Phebe powiedziała o swoim planie.
-Nie martw się, poza tym zrobiłabym dobry uczynek, w końcu on chce, żebym została lekarzem.- wzruszyła ramionami.  
-No dobra, to Sky i Cowley będą stać przy bramie a ja z Josh’em idę do pielęgniarki.
Phebe wymyśliła że niby przypadkiem Josh się gdzieś uderzył i musi go zaprowadzić do domu. Plan doskonały, nikt się nie będzie czepiać, a w dzienniku będzie zapisane że w słusznej sprawie została zwolniona z kilku lekcji. Nikt, oprócz mojego ojca. Poszłam z Etienn’em w kierunku bramy. Korciło mnie żeby zapytać o to wszystko. Tyle mam pytań do niego. Czy on mnie pamięta? A jeżeli tak to czemu to ukrywa? Oparł się o bramę i spojrzał na mnie, przechylając głowę w bok. Ani on się nie odzywał ani ja. Ta cisza była nieznośna. Faktem również było to, że strasznie bolała mnie głowa, kac się trzymał, ale już nie tak bardzo jak po pierwszym przebudzeniu. Nic nie pamiętam. Jakby nic się w ogóle nie wydarzyło. Nie chcę pytać czy cokolwiek odwaliłam, a wiem, że tak, ale nie byłam w pełni tego świadoma. Byłam pijana. Nie chcę się tak więcej czuć. Od teraz mam straszny wstręt do piwa, przypomina mi on dziadka.  
-Myślisz o pogodzie?.- zapytał, przyglądając mi się.
-Nie.- uśmiechnęłam się. –Nie tym razem.  
-Już jesteśmy.- przybiegli Josh i Phebe.
-Okej.
Ruszyliśmy w stronę parku, w którym jeszcze nie byłam. Uwielbiam parki, jak i ze względu na to ze to miejsce publiczne, nie wolno pic i palić. Mam nadzieję ze Josh nie ma piwa, nie mam najmniejszej ochoty dzisiaj pić.  
-Okej tu może być.- powiedziała Phebe, siadając na trawie w odludnionym miejscu. Wszyscy wykonaliśmy to co ona, siadając w kółku.  
-Zagramy w butelkę?- zapytał rozbawiony Josh, wyciągając pustą butelkę Coli z plecaka.
-Jasne.- ucieszyła się Phebe.  
Nigdy nie grałam w butelkę, więc nie podzielałam jej entuzjazmu.  
-Okej, więc ja zaczynam.- powiedział dumnie Etienne.
Wziął książkę od matematyki i położył ją na trawie, po czym umieścił ją na książce i zakręcił. Butelka zwalniała, a ja modliłam się w duchu, żeby na mnie nie wypadło.
-Phebe.- uśmiechnął się. –Więc ile ważysz?
Phebe natychmiast stała się czerwona.  
-Wiedziałam, głupku.- udała obrażoną.
-No dalej, Phebe.- namawiał ją zadowolony Etienne.
-Musisz Sky o czymś wiedzieć. Cowley jest mistrzem w zadawaniu pytań, więc współczuję ci jeśli na niego wpadniesz. Zna każdy najmniejszy punkt.- zwrócił się do mnie Josh.
Przełknęłam ślinę. No pięknie.
-Nieprawda.- uśmiechnął się.
-54.- szepnęła Phebe.
-Głośniej, Phebe.- powiedział Etienne.
-54!- krzyknęła, zakrywając twarz dłońmi. –To był mój sekret, głupku.
-Teraz wie o nim cały świat.- Etienne wyszczerzył zęby w idealnym uśmiechu.
-No dobra idziemy dalej.- nalegał Etienne.  
Phebe zakręciła butelką i wskazała na Josha.
-Ohoho.- uśmiechnęła się zacierając ręce. –Pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie, jak zawsze.- powiedział, zadowolony.
-Zatańcz.- powiedziała.
Josh wstał i zaczął tańczyć. Ludzie w parku zaczęli się mu dziwnie przyglądać, a on zaczął ruszać się w stylu jakiejś dziewczyny z klubu. Wybuchliśmy śmiechem, turlając się po trawie. Był genialny! Po skończonym występie Josh’a, zaczęliśmy mu klaskać, po czym on się ukłonił.
-Dobra teraz ja.- usiadł między nami i zakręcił butelkę. Wypadło na Etienne’a.
-Mogę się w końcu odegrać za to wszystko.- uśmiechnął się.
-No, dawaj.
-Pytanie czy wyzwanie?- zapytał.
-Wyzwanie.- powiedział.
Josh zdziwił się.
-Kurczę, teraz muszę coś wymyślić.- zaczął główkować. - Już mam! Rozbierz się Cowley, ale oszczędzę cię, tylko do majtek!- zaśmiał się.
Etienne wstał i podciągnął bluzkę do góry, żeby ją zdjąć.  
-Striptiz za darmo!- krzyknęła Phebe.- Kto chce popatrzeć na tego nagiego przystojniaka niech podejdzie.-  po czym zaczęła się śmiać.  
Etienne odpiął pasek i rzucił go na trawę. Później przeszedł do ściągania spodni. Robił to tak zabawnie, że wstrzymywałam śmiech, żeby się nie roześmiać. Zostały mu tylko buty i skarpetki. Przypadkowe dziewczyny zaczęły się na niego patrzeć i pogwizdywać. Kiedy to uczynił, usiadł i przechylił głowę w bok.
-To było słabe.- powiedział.
-Następnym razem, każde ci się rozebrać do naga.- zaśmiał się Josh, klepiąc go po plecach.
Etienne również się zaśmiał, jak cała nasza czwórka.  W końcu zaczynam czuć się rozluźniona, od kiedy nie ma z nami Six. Etienne wziął butelkę i zakręcił ją. Kręciła się w kółko i w kółko, póki nie zaczęła zwalniać i zatrzymała się na mnie.
-No pięknie.- jęknęłam.
-Współczuję ci.- powiedział, rozbawiony Josh.
-Nie będzie aż tak źle.- uśmiechnął się Etienne. –No więc pytanie czy wyzwanie?
Kurczę, miotałam się jednym a drugim, które wybrać?
-Wyzwanie.- powiedziałam bez namysłu.
-Odważnie.- przyznał. –No więc, Sky… - rozejrzał się wokoło.- Widzisz tego chłopaka?- wskazał palcem na jakiegoś chłopaka, który siedział z książką.
O niee.
-Podejdź do niego i zaproponuj mu, ze się z nim prześpisz.
Zdziwiłam się.
-O nie.- jęknęłam.  
-No dalej, Sky, wierzę w ciebie.- uśmiechnął się.
Wzięłam głęboki wdech i wstałam.
-Sky! Sky! Sky!- zaczęli pogwizdywać.
Pokręciłam głową rozbawiona i ruszyłam w kierunku blondyna z książką. Kiedy byłam coraz bliżej serce zaczęło mi coraz bardziej bić. Nie, nie zrobię tego. Spojrzałam za siebie, przyglądali mi się. Boże, przecież się nie wycofam. Podeszłam do niego bliżej i usiadłam obok niego.
-Eee…hej.- powiedziałam do niego, ale mój głos nie zabrzmiał tak jakbym chciała.
Chłopak oderwał wzrok od książki i spojrzał na mnie.
-No hej.- uśmiechnął się.
-Wiesz…bo…- jąkałam się. –Czy ty…no wiesz…
Blondyn uśmiechnął się.  
-Chcesz mój numer?- dokończył.
Co?
-Nie, chodzi mi o to czy ty chcesz się ze mną przespać.- wzdrygnęłam się na to ostanie. Westchnęłam ciężko, tak! Zrobiłam to!
-Ale teraz?- zapytał zdziwiony.
-Eeee…to znaczy…
-Możemy iść w krzaki, jeśli chcesz…
Zdziwiłam się i momentalnie wstałam.
-Wiesz co? Może innym razem. Cześć.- szybko odbiegłam od niego.
Podeszłam do swojej grupy, która turlała się ze śmiechu.  
  -Bardzo śmieszne.- pokazałam im język.
-Jesteś fenomenalna!- krzyknął, rozbawiony Josh.
-Patrzył na ciebie jakby chciał cię zjeść.- zaśmiała się Phebe.
Przeszedł mnie dreszcz na całym ciele. Boże, to było okropne, nigdy więcej wyzwań.
Usiadłam na trawie. Wszyscy powoli się uspokajali po soczystym wybuchu śmiechu.
  -O nie,- jęknęła Phebe. –Muszę zaraz wracać do domu, żeby ojciec się nie skapnął.
-Odwiozę cię.- powiedział Josh, wstając. Następnie podał rękę Phebe, pomagając jej wstać.
-A wy nie jedziecie?- spytała nas Phebe.
-Eeee…-zaczęłam.
-Nie, jeszcze nie.- powiedział Etienne. Spojrzałam na niego, od kiedy decyduje za mnie?
-Okej, papużki nierozłączki.- uśmiechnęła się po czym przytuliła nas na pożegnanie.
Patrzyłam jak się oddalają. Josh objął ramieniem Phebe, a ona się do niego uśmiechnęła. Josh był dzisiaj inny, taki rozluźniony, kiedy nie było przy niej Six. I teraz do mnie dotarło, że on cały czas udaję. Udaję kogoś kim nie jest. Spojrzałam w kierunku Etienne’a. Też im się przyglądał. Czy myślał o tym samym co ja? Zauważył ze mu się przyglądam. Dobra, Sky, teraz albo nigdy.
-Mogę cię o coś spytać?- szepnęłam.
-Jasne.- wzruszył ramionami.
-Pamiętasz jak opowiadałeś o tym, że jak byłeś mały to kąpałeś się…- zaczęłam.
-Tak, pamiętam.- powiedział spokojnie.
-To ja nią byłam.- szepnęłam i spojrzałam na niego.
Nie mogłam nic wyczytać z jego spojrzenia. Było chłodne i smutne.

julkak

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3341 słów i 17970 znaków.

15 komentarzy

 
  • Magodada

    Plissss next

    2 sty 2020

  • dangerwolf

    błagam!! next

    25 paź 2019

  • Kmicic

    Raczej nikt zainteresowany dalszymi przygodami Sky nie doczeka się zakończenia. Ale autorka tego pięknego opowiadania dalej pisze, wystarczy tylko dobrze poszukać ;)

    13 lis 2018

  • Zniesmaczony

    Niestety to już chyba koniec :(

    11 wrz 2016

  • julkak

    @Zniesmaczony przepraszam

    1 lut 2017

  • zniesmaczony

    @julkak nie przepraszaj :( tylko szkoda bo dobrze się czyta tę historię :(

    8 lut 2017

  • Karusa

    @julkak plisss daj nexta zakończenie chociaż czy cuś :( plooose

    12 lut 2017

  • julkak

    @Zniesmaczony straciłam wene po prostu i nie mam czasu zbytnio bo przygotowania do matury i tak dalej, tego opowiadania chyba nie dokoncze, ale mam pomysł na nowy, mam nadzieję ze go zrealizuje

    2 kwi 2017

  • Nataliiia

    Kiedy next?!?!?!?! <3

    8 wrz 2016

  • Blanka

    Kiedy kolejna?

    17 sie 2016

  • Ooo

    Kiedy następna  <3

    16 sie 2016

  • maaadzia16

    super opowiadanie .czekam na next

    12 sie 2016

  • Misiaa14

    No nieźle boskie :)

    8 sie 2016

  • Karolina12

    Czekam na next. Super opowiadanie  <3

    6 sie 2016

  • ~~miisia~~

    Super♡_♡  
    Kiedy kolejna?? ♡♡♡♡

    30 lip 2016

  • julkak

    @~~miisia~~ We wtorek, chyba :)

    31 lip 2016

  • ~~miisia~~

    @julkak  Juuuż  nie moge sie doczekac ♡♡

    31 lip 2016

  • XYZM

    @julkak  Kiedy kolejna?

    21 sie 2016

  • Hania

    @julkak  Kiedy kolejna część?

    31 sie 2016

  • Hania

    Kiedy kolejna część?

    1 wrz 2016

  • Słodka :*

    Boskie 3> kiedy kolejna ?

    30 lip 2016

  • julkak

    @Słodka :* Postaram się we wtorek <3

    30 lip 2016

  • Misiaa1012

    Cudowne ????

    30 lip 2016

  • julkak

    @Misiaa1012 Dzięki! :*

    30 lip 2016

  • Dream

    Musiałaś skończyć w takim momencie? :D Genialne, cudowne, rewelacyjne, kocham <3

    29 lip 2016

  • julkak

    @Dream Przepraszam :) I dziekuje Ci za mile słowa <3 :*

    29 lip 2016

  • tylenaty

    Fantastyczne  :bravo:

    29 lip 2016

  • julkak

    @tylenaty Dzieki! :D

    29 lip 2016