Niegrzeczna dziewczyna. cz.2

Niegrzeczna dziewczyna. cz.2Obudziłam się kiedy dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z radiowozu, a przed moimi oczami ukazał się największy apartament jaki kiedykolwiek widziałam. Był cały ze szkła, no prawie.  
-Fiu fiu fiu.- zagwizdał jeden z policjantów. Drugi zaczął wyjmować z bagażnika moje torby.  
Wcale nie chcę tu być, ani tym bardziej mieszkać. Dla mnie to jest po prostu chore, przecież on nawet się mnie nie spodziewa. Kierowaliśmy się ku wejścia, kiedy otworzyły się drzwi a w nich stanął jakiś facet w garniturze. Miał ciemne oczy i ciemny blond włosy z kilkudniowym zarostem.  
-Witam. Państwo w jakiej sprawie?- facet zmrużył brwi przyglądając się policjantom, a później mnie.
-My do pana Jeffersona. Przywieźliśmy jego córkę.- powiedział jeden z policjantów. Spojrzałam na faceta, był zdziwiony tą odpowiedzią, chyba nie takiej się spodziewał.  
-To chyba jakaś pomyłka, pan Jefferson nie ma córki.- już miał zamykać drzwi, kiedy policjant pokazał mu jakiś papierek.  
-Proszę nas wpuścić.- powiedział ostro. Chyba nie miał dziś humoru, szczerze mówiąc nie dziwie mu się, przejechał kilkanaście kilometrów, tylko dlatego żeby mnie przywieźć do największego apartamentu w Seattle, gdzie jak się okazuję na marne. Facet po obejrzeniu papierku, jak sądzę DNA, niechętnie wpuścił nas do środka. Mogłabym przysiąść, że nie lubię wind, ale tu za bardzo nie miałam wyboru. Facet w garniturze przyglądał mi się co chwilę, to było strasznie frustrujące. Tylko dlaczego powiedział, że Jefferson nie ma córki? On o mnie chyba nie wie. Tylko to istne podobieństwo między nim a mną jest nie do odróżnienia. Dlaczego nas zostawił? Chciałam mu dziś to wszystko wygarnąć, czekałam na to tyle lat, w końcu miałam okazję. Drzwi windy rozsunęły się, a za nimi ukazał się śliczny salon z pięknymi krętymi schodami. ”Ślicznie tu”- pomyślałam. Gdzieniegdzie była kanapa, w rogu wielka kuchnia i maksymalna przestrzeń. Najbardziej zachwycił mnie czarny fortepian przy oszklonej części tego pomieszczenia. Facet podszedł do jednych z drzwi i zapukał. Ktoś powiedział ”Proszę”, ale tak jakoś szorstko. Facet wszedł i zamknął drzwi za sobą. Spojrzałam w stronę schodów. Boże...mama byłaby zachwycona, gdyby to widziała. Drzwi do których wszedł facet otworzyły się a w nich stanął on i... mój ojciec. Miał na sobie garnitur i białą koszulę pod spodem. Miał oczy identyczne jak moje- szare i brązowe włosy. Jak u tego faceta mój tata również miał kilkudniowy zarost. Sądzę, że ten facet co nas tu wpuścił to szofer. Odłożył telefon, mówiąc że oddzwoni i spojrzał na mnie. Przeszył mnie dreszcz, chyba zrezygnuje z wyrzuceniem tego co mam mu do powiedzenia od kilku lat. To milczenie między nami było nie do zniesienia. Do cholery, jesteś moim ojcem, powiedz coś. Byłam bliska łez, ale stwierdziłam, że nie pozwolę sobie na rozpłakanie się w tym momencie. Patrzył na mnie jak na obcego człowieka.  
-Słucham.- zwrócił się do policjantów.
-Przywieźliśmy pańską córkę-, Sky.- westchnął policjant. Widać że był bardzo zmęczony nie tylko podróżą, ale również tym że ciągle powtarza zdanie o mnie. Mój ojciec pokiwał przecząco głową.  
-Sądzę, że to jakaś pomyłka.- przeniósł wzrok na mnie.  
-Przykro mi, ale to nie jest pomyłka.- zapewnili policjanci. –Pamięta pan Alice Halter?
Mój ojciec nagle zbladł, kiedy usłyszał nazwisko mojej mamy. Przymknął oczy, po czym szybko je otworzył i skierował wzrok na mnie. Milczał, wciąż patrząc na mnie.  
-Tak, pamiętam.- szepnął.
Wbiłam wzrok w ziemię. Zrobiło mi się zimno, otuliłam się cieplej skórzaną kurtką.  
-To córka Alice i pana...-powiedział policjant szukając coś w teczce.  
To trochę dziwne, dlaczego on się nie przyznaje do mnie? Wstydzi się mnie? Możliwe że byłam wpadką, ale to nie oznacza żeby mnie i mamę przekreślić na całe życie. Spojrzałam na niego, wydawał się smutny. O co w tym wszystkim chodzi?
-Alice zmarła kilka dni temu.- powiedział powoli policjant. Ojciec przetarł ręką czoło, kiwając przecząco głową, dokładnie przekalkulowując to co właśnie usłyszał.
-Jak to zmarła?- zapytał.
-Miała groźną chorobę, którą późno wykryto. Przykro nam.- powiedzieli równo policjanci, dając mu papiery DNA i jakiś list. Nie widziałam tego listu, zapewne od mamy. Ojciec wziął je i przejrzał.  
-Smith- ojciec zwrócił się do faceta w garniturze, który nas wpuścił. –Zabierz Sky Halter do pokoju.
Facet przytaknął i wziął moje torby od policjantów.  
-Proszę za mną panno Halter.- powiedział do mnie. Pokiwałam głową i ruszyłam za nim. Odwróciłam się jeszcze ostatni raz do policjantów.  
Ruszyłam ku schodom za Smithem. Szliśmy długim białym korytarzem. Wszystko tu było takie smutne i zimne. Białe ściany i białe starannie wyrzeźbione drzwi, pewnie kosztowały majątek. Pan Smith stanął przy jednych drzwiach i wyjął klucze z kieszeni. Otworzył i wszedł, zostawiając na środku moje torby. Weszłam za nim. Pokój był...biały i duży. Po lewej stronie było wielkie okno, a na ścianach były piękne obrazy przykuwające wzrok.  
-Gdyby coś pani chciała proszę mnie zawołać.- zwrócił się do mnie Smith, wychodząc i zostawiając mnie samą w pokoju. Już nie lubię tego zwrotu ”Pani”. Rozejrzałam się po pokoju. Obrazy przykuwały mój wzrok, były piękne. Duże i kolorowe, jedyne kolory w tym pokoju, dlatego są tak wyjątkowe, oprócz pościeli łóżka, które było białe w bladoróżowe kwiaty. Pomyślałam o mamie, uwielbiała kwiaty. Dlatego została kwiaciarką, prowadziła sklep ze swoją przyjaciółką, a moją chrzestną- Molly.  
Odwróciłam się, kiedy usłyszałam otwierające się drzwi. To był mój tata.
-To ‘’Fiord Geirangerfjord’’.-powiedział o obrazie, któremu się przyglądałam. –‘’Angel Falls’’, a tam ”Rzeka Kolorado”- wymieniał, a ja czułam, że chyba ich wszystkich nie spamiętam. –Dlaczego Alice, znaczy Twoja mama się nie leczyła?- zapytał, przenosząc z obrazów wzrok na mnie.  
Wzruszyłam ramionami. W sumie nie bardzo znałam odpowiedź na to pytanie.  
Patrzał na mnie czekając aż coś powiem.  
-Nie mieliśmy pieniędzy na to.- szepnęłam. W głębi duszy to wcale nie była prawda, ale chciałam żeby wiedział, że popełnił błąd zostawiając nas. Spuścił wzrok na podłogę.
-To dlaczego nie zwróciła się do mnie?- usiadł na łóżku i schował twarz w dłonie.
-Być może dlatego że nas zostawiłeś.- powiedziałam z wyrzutem, ale nie zabrzmiało to tak jakbym chciała, bo po policzkach pojawiły się pojedyncze łzy.  
Tata oderwał dłonie z twarzy i spojrzał na mnie zdziwiony.  
-To Ty o niczym nie wiesz? Mama nic Ci nie powiedziała?- patrzał na mnie swoimi smutnymi oczami.
Właściwie mówiąc nic mi nie powiedziała o tym jak zareagował na wieść o ciąży. Nigdy o to nie pytałam i właściwie jasne było dla mnie ze nas zostawił i to jest główny powód. Pokręciłam przecząco głową. Westchnął wstając. Podszedł do mnie nadal patrząc na mnie tak że przeszywał mnie dreszcz na całym ciele. Przypomniałam sobie jak mama mówiła mi o tym jego spojrzeniu i że mam oczy łudząco podobne do niego.  
-Przykro mi, Sky, ale ja o niczym nie wiedziałem.
Zdziwiłam się. Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.  
-Jak to?- szepnęłam nie patrząc na niego.  
-Widocznie Ci nie powiedziała, ale dlaczego?- krążył po pokoju.
Usiadłam na łóżku. Cały czas byłam w błędzie, myślałam, że mój ojciec nas nie kochał i dlatego nas zostawił, że ma nas gdzieś. Otarłam łzy z policzka. Tata usiadł koło mnie, złączając swoje ręce na kolanach.  
-Poznaliśmy się z Twoją mamą w szkole- zaczął cicho opowiadać, miał taki miękki głos o jakim mówiła mama, że mogłabym go słuchać całymi dniami. –Ja byłem buntownikiem, biłem się i nie zważałem na oceny. Ona była grzeczną, poukładaną dziewczyną- uśmiechnął się na tę myśl. Słuchałam go uważnie, mimo że większość słyszałam od opowiadań mamy, lecz to była tylko cząstka tego o czym mówi mi teraz mój ojciec. Kiedyś marzyłam żeby go zobaczyć, dotknąć, żeby mnie przytulił i powiedział że mnie kocha. Nigdy nie sądziłam, że wszystko tak się potoczy i zobaczę go w takim momencie. Chciałabym żeby mama też tu była. –Pod koniec roku miałem kilka zagrożeń, nauczycielka powiedziała, że da mi szansę poprawić z małą pomocą i wtedy przyprowadziła Twoją mamę- uśmiechnął się –Była najlepsza z tych przedmiotów, z których mi nie szło. Na początku ją olewałem i zbywałem ją, że nie mam czasu i takie tam. Pewnego dnia, wracając z imprezy zobaczyłem ją. Zaczepiało ją kilka facetów. Musiałem coś zrobić, podszedłem i zacząłem się z nimi bić. Wygrałem- powiedział z dumą –Ale największą wygraną była Twoja mama. Była taka roztrzęsiona i płakała. Była śliczna i chyba wtedy zacząłem ją doceniać. Zakochałem się w niej, na szczęście z wzajemnością. Nigdy nikogo tak nie dażyłem uczuciem jak właśnie Twoją mamę. Kochałem ją. Odprowadziłem ją któregoś dnia po szkole do domu, jej rodziców nie było w domu i…- spojrzał na mnie.
-Rozumiem.- powiedziałam. Nie jestem przecież małym dzieckiem.  
-Ale po dwóch tygodniach wszystko się zmieniło, nie było jej w szkole, a później dowiedziałem się że wyjechała- posmutniał – Wiedziałem, że to pomysł jej rodziców, nie lubili mnie, tak samo jak jej brat.  
Nagle mnie oświeciło. To wszystko co mi dziadkowie opowiadali o nim, to wszystko scala się w całość. Zawsze mówili o nim źle. Oni wyjechali, że względu na to, że dowiedzieli się, że mama jest w ciąży, a mama nie powiedziała mi, dlatego, że nie chciała, żebym źle myślała o dziadkach, mimo, że i tak nie miałam z nimi dobrego kontaktu.
-Nie powiedziała mi ze względu na dziadków.- szepnęłam.  
Przytaknął, ale nic nie powiedział. Spojrzałam na niego, teraz mogłam przyjrzeć mu się dokładnie. Mama mówiła, że był przystojny i szczerze mówiąc nadal jest, a jego niewielki zarost dodaje mu atrakcyjności. Ma jasne kasztanowe włosy i szare oczy, dokładnie tak samo jak ja jak. Wygląda jak typowy mecenas wielkiej firmy. Tylko najlepsze jest to, że on właśnie nim jest. Najbogatszy człowiek na świecie jest moim ojcem. Gdyby ktoś mi powiedział, że tak właśnie potoczy się moje życie, nigdy bym nie uwierzyła. Mam przecież to czego chciałam od wielu lat- ojca. Tylko dlaczego się nie cieszę? Ten człowiek jest mi zupełnie obcy, być może w tym jest problem. W końcu spojrzał na mnie. Przypatrywał mi się długo.
-Nie jesteś podobna do Alice.- stwierdził.  
Poczułam jakby to był zarzut.  
-Ale bardzo podobna do Ciebie.- powiedziałam cicho, nawet nie wiem czy mnie usłyszał.
-Wiem.- szepnął.
Czyli jednak usłyszał. Miałam dość tych pojedynczych słów. Czułam się nieswojo przy nim i lekko skrępowana. Co mam mu powiedzieć? Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie jego majątek. Umówmy się tak…nigdy się tu nie przyzwyczaję, ale nie mam innego wyjścia. Do dziadków też nie wrócę, a wuja jest w delegacji. To moja jedyna rodzina. Tak bardzo chciałabym się teraz znaleźć w Austin, we właściwym miejscu- na cmentarzu. To milczenie między nami mnie dobija. Tato, proszę powiedz coś, znowu milczysz, nie lubię tego.
-Dlaczego nas nie szukałeś?- zapytałam, przerywając ciszę. Stwierdziłam, że jednak to pytanie źle zabrzmiało, przecież o mnie nie wiedział. –To znaczy dlaczego nie szukałeś mojej mamy?
Wydawał się taki nieobecny.
-Szukałem, ale po nędznych próbach dałem sobie spokój. Myślałem, że jest szczęśliwa. W ogóle nie przyszło mi do głowy, że tamtej nocy Alice mogła zajść w ciąże.  
Usłyszałam kroki dochodzące z korytarza. Ktoś zapukał do pokoju, tata odpowiedział i w drzwiach pojawił się Smith. Szofer.
-Panie Jefferson, panna Lee przyjechała.- powiedział, a tata tylko przytaknął.  
-Zapomniałem Ci powiedzieć, mam narzeczoną.- spojrzał na mnie, badając czujnie moją reakcję.
-Okej.- powiedziałam. Nie dziwi mnie to, jest najbogatszym i najprzystojniejszym 35 latkiem w Stanach. Ale czuje, że ona mi się nie spodoba. Tym bardziej nie chciałam jej dziś spotkać.
-Gdzie jest łazienka?- zapytałam wpadając na świetny pomysł. Pokręcę się trochę po apartamencie, a następnie nie wyjdę z pokoju aż do końca dnia, chyba, że znowu pójdę do łazienki. Plan był prosty, lecz niemożliwy. Kolacja.
-Na końcu korytarza po lewej stronie. Trafisz sama czy zawołać Smith’a?- powiedział, wstając z łóżka.
-Nie, poradzę sobie.- powiedziałam.
Spojrzał na zegarek.  
-Później zejdź na dół, będzie czekała na Ciebie kolacja.- i wyszedł.
Westchnęłam. Wyszłam z pokoju i poszłam wzdłuż korytarza szukając łazienki. Znalazłam ją i weszłam. Była po prostu piękna i nowoczesna. Cóż, mnie to już nic tutaj nie zdziwi. Umyłam ręce i wyszłam z niej.  
Usłyszałam głosy na dole. Wiem, że nie powinnam tego robić, ale podeszłam bliżej słuchając czyje są te głosy. Były jakiejś kobiety, zapewne narzeczonej i mojego taty.  
-Jak to córka? Masz córkę?
-Tak i będzie tu mieszkała.
-Zwariowałeś?! A jej matka?
-Nie żyję.
-No pięknie. Chyba nie myślałeś, że będziesz ją wychowywał teraz? Poradzi sobie, skoro ma 17 lat, rok w Domu Dziecka nie zrobi jej żadnej różnicy.
-O czym Ty mówisz?!
Dom Dziecka. Przełknęłam głośno ślinę.  
-Nie wolno tak podsłuchiwać.- powiedział.
Odwróciłam się i spojrzałam na Smitha.  
-Przepraszam…Ja…Nie chciałam.- plątałam się.
Smith uśmiechnął się tylko i kiwnął głową.
-Nic nie szkodzi panno Halter. Pan Jefferson prosi panią na kolację.- wskazał ruchem ręki, że mam zejść na kolację.  
Zeszłam na dół. Przy stole siedział już mój ojciec z narzeczoną, a przy kuchni krzątała się jakaś pani, zapewne kucharka.
-Proszę, Sky, usiądź.- powiedziała kucharka z miłym uśmiechem. Już ją lubię. Odwzajemniłam uśmiech, siadając przy stole naprzeciwko taty.
-Witam, Sky.- spojrzała na mnie kobieta siedząca obok mojego ojca. Blondynka o krótkich do ramion włosach i mocnym makijażu. Nie chciała mnie tu, miała to wypisane na twarzy. ”Dom Dziecka’’ pomyślałam. Robiło mi się słabo.
-Sky, zjedź coś.- powiedział tata przywracając mnie do równowagi.  
-Nie jestem głodna.- szepnęłam.  
-Sky…- spojrzał na mnie uważnie. Co mu tak zależy?  
-Okej.- powiedziałam dla świętego spokoju.
Atmosfera przy stole była nie do zniesienia. Czasem coś narzeczona mojego ojca powiedziała, jak się dowiedziałam ‘’Amanda’’. Czasem tata mówił o swoim biznesie. Ja milczałam, w głowie wciąż miałam dwa słowa ‘’Dom Dziecka’’. Podziękowałam za kolację i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Tak bardzo chciałam żeby była tutaj mama, tak bardzo jej teraz potrzebowałam. Poczułam, że wszystko zaczyna się rozsypywać. Wstałam z łóżka i otarłam łzy. Wyjęłam piżamę z walizki i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic mieszając łzy z wodą, która spływała mi po twarzy. Poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku przytulając do siebie poduszkę. Nie wiem ile czasu minęło, aż poczułam się zmęczona dzisiejszym dniem i zasnęłam jak małe dziecko tuląc do siebie poduszkę, która była mokra od łez.  
Obudziłam się z płaczem. Nie panowałam nad ciałem, które drżało jakbym była na mrozie. Zaczęłam krzyczeć. Nie mogłam przestać, nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Śniła mi się mama, kiedy umierała.  
Do pokoju przybiegł tata. Usiadł obok mnie, pytając co mi się stało. Nie mogłam się uspokoić, to był koszmar.
-Śniła mi się mama, kiedy umierała.- szepnęłam, uspokajając się powoli.
Tata spojrzał na mnie swoim smutnym spojrzeniem, które bardzo dobrze znałam. Miał taki sam wyraz twarzy, kiedy dowiedział się o śmierci mamy. Nigdy mi się nie zdarzyło, żebym obudziła się z płaczem i krzykiem. Tata przytulił mnie, a ja rozpłakałam się jeszcze bardziej. Zaczął mnie głaskać po włosach, a ja poczułam się bezpiecznie w jego ramionach. Tak bardzo brakuje mi mamy. Nie wiem ile czasu trwaliśmy w tym uścisku, aż poczułam się lepiej. Odsunęłam się od niego delikatnie dając mu znak, że już wszystko okej. Chwilę trwaliśmy w ciszy. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Już dobrze?- zapytał z troską.
Przytaknęłam głową, przyciągając do siebie kolana.  
-Chcesz mnie oddać do Domu Dziecka?- wydusiłam wreszcie z siebie.  
Wydawał się zdziwiony.  
-Nie, co Ci przyszło do głowy?- wpatrywał się we mnie swoimi szarymi oczami.
-Przypadkiem- serio – Podsłuchałam waszą rozmowę z Amandą- szepnęłam. Było mi wstyd, nie chciałam podsłuchiwać.
Tata złapał mnie za ramiona lekko potrząsając nimi.
-Sky, nigdy Cię nie oddam, bądź tego pewna. Jesteś moją córką, nie mógłbym tego zrobić, nigdy.- gdy to mówił widziałam w jego oczach szczerość. Przytuliłam się do niego i znowu zaczęłam płakać. Przeraża mnie moja wrażliwość. Nie chcę być aż taką płaczką, ale z jednej strony nie potrafię być silną. Chciałabym się niczym nie przejmować, mieć wszystko w dupie. Niektórzy tak mają, zazdroszczę im tego. Ja tak nie umiem. Powoli zamykałam oczy, odpływając w głęboki sen, przytulona do taty.  

Małe promyki słońca przebijały się przez okno budząc mnie. Przeciągnęłam się. Zobaczyłam na swoim stoliku kilka kanapek i kakao. Spojrzałam na zegarek 10:00. Kurczę, zaspałam. Szybko zjadłam śniadanie, przebrałam się i zeszłam na dół. Mój tata był w swoim pokoju i rozmawiał z kimś przez telefon.  
-Dzień Dobry, panno Halter.- powiedział Smith, przechodząc obok mnie z uśmiechem.
-Dzień Dobry, panie Smith.- odwzajemniłam uśmiech.  
Przeszłam do kuchni, a tam na mnie już czekała kucharka.
-Dzień Dobry, pani…- zdałam sobie sprawę, że nie wiem jak ona się właściwie nazywa.  
-Nazywam się Kate Robb- uśmiechnęła się. –Również Dzień Dobry, Sky. Jak smakowało śniadanie?
-Dziękuję, dobrze.- odwzajemniłam uśmiech, siadając przy stole. Nagle drzwi windy się otworzyły, a w nich stanął jakiś postawny i umięśniony facet w garniturze. Następny szofer?
-Witam, Sky, jestem John Peterson.- podał mi rękę, a ja ją uścisnęłam. Już każdy mnie tu zna? Coraz bardziej się tu gubię.  
Peterson uśmiechnął się do mnie, mimo, że i tak czułam bijący od niego chłód i poszedł w stronę pokoju, gdzie widziałam dzisiaj rano mojego ojca. Tylko gdzie jest Amanda? Ona na pewno nie będzie dla mnie taka miła. Nie lubi mnie, to widać. Sądząc po wczorajszej rozmowie z tatą i o tym jak na mnie patrzyła przy stole jestem pewna, że na pewno mnie tu nie chce. Spojrzałam w stronę małego stolika, przy kominku. Leżała na nim jakaś książka. Poszłam w jej stronę i wzięłam książkę do ręki. Opisywała o jakimś facecie, który pewnego dnia postanowił pomagać ludziom. Postanowiłam ją przeczytać, usiadłam na fotelu, naprzeciwko kominka, zaczytując się w książce. Od zawsze lubiłam czytać. Połowę książki przeczytałam do obiadu. Strasznie mnie wciągnęła. Do tej pory nikt nie wychodził z pokoju taty, tylko pani Robb krzątała się po pokoju sprzątając. Ciekawe ile zarabia pracując tutaj. W ogóle ciekawi mnie ile ma szoferów, czy jak to ich nazywa. Przecież to najbogatszy człowiek w Stanach, nie ma się co dziwić, zarabia miliony. Odwróciłam się w stronę otwieranych drzwi pokoju taty. Wyszedł z jakimiś papierami. Zauważył mnie i się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech, wracając do czytania książki.  
-Co czytasz?- powiedział siadając obok mnie, kładząc papiery na stoliku.  
Pokazałam mu okładkę.  
-Lubisz czytać?- zapytał. Przytaknęłam.
-Chodź, mam coś dla Ciebie.- powiedział wstając i podał mi rękę, żebym wstała. Chwyciłam ją i ruszyłam za nim. Szliśmy w stronę korytarza, kierując się ku schodom na dół. Na ścianach było pełno obrazów, podobały mi się. W końcu zaprowadził mnie do ciemnego pomieszczenia. Zaświecił światło, a moim oczom ukazała się wielka biblioteka. Pełno regałów z książkami, w kątach fotel z małym stolikiem i na środku bilard.  
-Niesamowite.- szepnęłam w głąb pokoju.  
-Tak, to prawda.- uznał tata. –Wiedziałem, że Ci się spodoba.  
-Dziękuję.- odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się.  
Tata zamknął drzwi, a ja wzięłam książkę i zaczęłam ją kończyć, rozglądając się za następną. Nie wiem ile czasu tu spędziłam, aż znowu zasnęłam. Obudziłam się, słysząc jakieś rozmowy. Spojrzałam na zegarek. 20:30. Wzięłam kilka książek i wyszłam z pomieszczenia. Ruszyłam w stronę pokoju, kiedy zobaczyłam, że w pokoju ojca nikogo nie ma. Pewnie jest w pracy. Spojrzałam na stolik, na którym leżał jakiś list. Weszłam do środka, kładząc książki na biurku. Wzięłam list do ręki i zaczęłam czytać. To od mamy. Napisała list do niego, tak jak się tego spodziewałam. Czytałam list jednym tchem, pisała o tamtej nocy kilka lat temu, o swojej chorobie, o mnie i że mimo tyle lat upłynęło nigdy nie przestała go kochać. Nagle usłyszałam kroki. Zostawiłam list na biurku taty i szybko wyszłam z pokoju. Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Uff… Usiadłam na łóżku, myśląc o liście, gdy nagle poczułam, że klamka od drzwi pokoju się obraca. To był tata, trzymając w ręku książki, które zostawiłam w jego gabinecie.  
-To chyba twoje.- powiedział, siadając obok mnie i kładząc na moich kolanach książki.  
Poczułam się głupio.  
-Przepraszam.- szepnęłam.  
-Nic nie szkodzi.- powiedział. –Czemu byłaś w moim gabinecie?- zapytał, patrząc na mnie uważnie. Znowu przeszedł mnie dreszcz, przez to jego spojrzenie.  
-Tylko chciałam zobaczyć.- szepnęłam. Nieźle się gubię, ale nie mogłam powiedzieć, że przeczytałam list od mamy.
-To dlaczego wybiegłaś?- zapytał spokojnie, przekalkulowując moje słowa uważnie.  
-Usłyszałam, że ktoś idzie.- powiedziałam, nie patrząc na niego. Błagam już nie pytaj. A on jakby czytał w moich myślach, dał mi spokój, podnosząc się.  
-Rozmawiałem z moją rodziną. Chcą Ciebie poznać.- powiedział uśmiechając się.  
Przełknęłam głośno. Byłam lekko zdziwiona. Poznam moich drugich dziadków. Przytaknęłam głową.  
-A co ze szkołą? Myślałaś już nad tym?- zapytał.
Nawet nie myślałam o szkole. Zapomniałam, w sumie wiedziałam, że nie wrócę do swojej starej szkoły w Austin. Szczerze mówiąc to nawet się cieszę, brakowało mi czegoś tam.  
-Prywatna?- spytał.
Co? Nie.
-Nie.- zaprzeczyłam.
-Dlaczego?
-Chcę do publicznej, zwykłej, normalnej szkoły. Nie do tej, której się płaci.  
-Ale mnie stać, Sky.
-Wiem, ale nie chcę prywatnej.
-Dobrze, załatwię Ci publiczną szkołę.- westchnął i wyszedł.
Nie chcę do szkoły prywatnej. Wiem jakie są tam osoby, każdy przechwala się ile mają kasy jego rodzice. To chore, jak dla mnie, a ja chce żyć tak jak przedtem, nie chcę niczego zmieniać. Tylko trochę się boję nowej szkoły, nowych nauczycieli i przede wszystkim nowych osób w nowej klasie. Myślę, że dam radę, a przynajmniej mam taką nadzieję...

julkak

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4364 słów i 23661 znaków, zaktualizowała 24 sty 2016.

17 komentarzy

 
  • Użytkownik Wikkkki

    Dopiero zaczynan czytać, ale już mi się podoba :) Przypomina mi trochę "50 twarzy Greya", głównie ze względu zbierzności imion i profili bohaterów - Christian, czy też Alice - Anastasia, Amanda - Elena itd. I ta cała otoczka; bogactwo, gosposia, ochroniarze/szoferzy. No i oczywiście fortepian, biblioteka i ten biały kolor wszędzie. I szare oczy pana Jeffersona alias Grery ;) Może i to podobieństwo do powieści E. L. James nie było zamierzone, ale bardzo mi się podoba :D

    5 wrz 2016

  • Użytkownik ❤czarnadama❤

    Przepraszam, może jestem niecierpliwa,  ale chciałbym się zapytać czy będzie kontynuacja

    7 mar 2016

  • Użytkownik julkak

    @❤czarnadama❤ Przepraszam że mnie tak długo nie było :(

    8 mar 2016

  • Użytkownik luvhope

    Naprawdę super, mega mnie zaciekawiłaś ;) czekam na kolejną część :)

    29 lut 2016

  • Użytkownik Karoola????

    Kiedy następna część??

    27 lut 2016

  • Użytkownik ❤czarnadama❤

    Autorko, prosimy o jakiś znak życia!!

    24 lut 2016

  • Użytkownik olagr81

    kiedy kolejna

    23 lut 2016

  • Użytkownik olagr81

    kiedy next?

    5 lut 2016

  • Użytkownik gdvyshydj

    Kiedy dodasz nastepną cześć

    31 sty 2016

  • Użytkownik ❤czarnadama❤

    Super, strasznie wciąga ???? a kiedy następna część???

    30 sty 2016

  • Użytkownik olagr

    kiedy kolejna? opowiadanie super

    27 sty 2016

  • Użytkownik julkak

    @olagr Dziękuję i już niedługo  :cool:  <3

    28 sty 2016

  • Użytkownik opowiadaczsnów

    @julkak niedługo to znaczy kiedy ?

    5 lut 2016

  • Użytkownik nacpanapowietrzem

    Bardzo fajnie się zaczyna :) Jestem ciekawa jak dalej rozwinie się opowiadanie :D

    26 sty 2016

  • Użytkownik julkak

    @nacpanapowietrzem Bardzo dziękuję <3

    27 sty 2016

  • Użytkownik xoxi

    Jak czytałam to niektóre sceny kojarzą mi się z 50 twarzy Greya :)

    24 sty 2016

  • Użytkownik julkak

    @xoxi Hehe nie, dlaczego? :D To opowiadanie zupełnie będzie coś innego niż 50 Twarzy Greya  ;)

    25 sty 2016

  • Użytkownik xoxi

    @julkak głównie przez ten fortepian i szare oczy  :) ale opowiadanie interesujące i czekam na kolejna część :)

    25 sty 2016

  • Użytkownik Zaczytana

    @xoxi plus opis biblioteki i tylko czekałam na ten bilard na środku pokoju hihi, poza tym fajnie się czyta i jestem ciekawa co będzie dalej ;)

    28 sty 2016

  • Użytkownik Malineczka2208

    Boskie <3 ;* Czekam na kolejną :D

    23 sty 2016

  • Użytkownik julkak

    @Malineczka2208 Dziękuję <3

    23 sty 2016

  • Użytkownik Karolina12

    Super strasznie mnie wciagnelo❤❤

    23 sty 2016

  • Użytkownik julkak

    @KontoUsunięteina12 Dziękuję <3

    23 sty 2016

  • Użytkownik NovaTorsqa

    Więcej!!!! I'm waiting

    23 sty 2016

  • Użytkownik julkak

    @NovaTorsqa Dziękuję <3

    23 sty 2016

  • Użytkownik Ona18

    Super to jest!  <3

    23 sty 2016

  • Użytkownik julkak

    @Ona18 Dziękuję <3

    23 sty 2016

  • Użytkownik .....

    Świetne! Czekam na kolejną część z ogromną niecierpliwością :)

    23 sty 2016

  • Użytkownik julkak

    @..... Dziękuję <3

    23 sty 2016