Niegrzeczna dziewczyna. cz.5

Niegrzeczna dziewczyna. cz.5Przystaję, ciężko dysząc.
Biegłam.
Przez ostatnie wydarzenia dawno nie biegałam i postanowiłam to zmienić, wracając do mojej starej kondycji. Osuwam się na ławkę i pochylam się, zakrywając twarz dłońmi. Jestem cała mokra. Czeka mnie jeszcze powrót, ale chyba to przeżyję. Muszę.
Czuję, że wyglądam strasznie, rozwalony i niedbały kok, do tego jestem cała spocona. Sprawdzam która godzina. 19:20. Mam jeszcze dużo czasu. Na dworze robi się coraz ciemniej, niebo jest różowe i cholernie piękne. Mogłabym na nie patrzeć godzinami. Ociągając się, wstałam i wyjęłam z kieszeni pare drobniaków, kupując w pobliskim kiosku butelkę wody.  
Czuję się słabo, aktualnie teraz myślę, że przebiegnięcie 8 kilometrów, to nie był dobry pomysł jak na 4 miesiące przerwy. Trzymając butelkę wody, ruszyłam w stronę domu. Nie mam siły biegać, więc stwierdziłam, że przejście się jest dobrym pomysłem, ze względu na chłodny, lekki wiatr. Nie narzekam, w sumie mogło być gorzej. Westchnęłam, kiedy zaczęło kropić. Uwielbiam deszcz, ale nie teraz, nie tu. Otuliłam się bardziej ramionami, kiedy poczułam dreszcze na swojej skórze. W domu dostanę niezły ochrzan, nie dość ze wybiegłam nikomu nic nie mówiąc, to do tego jeszcze będę chora. Po prostu świetnie. Wyrzuciłam pustą butelkę do najbliższego kosza. Na dworze robi się coraz zimniej, więc będę zmuszona pojechać do swojego starego domu, gdzie mam resztę swoich ciuchów. Powiedziałam o tym tacie, ale on stwierdził, ze to bezsensu, bo tu również mogę sobie kupić jakieś ubrania. Daje mi tygodniowo kieszonkowe, nawet spore kieszonkowe, które odkładam nawet nie wiem na co. Nigdy nie dostawałam kieszonkowego, bo z mamą ledwo ciągłyśmy koniec z końcem, żeby się utrzymać.
Dostałam ostatnio 5 z geografii, jak cała nasza paczka. Opłacało się ukraść odpowiedzi, ale już nigdy tego nie zrobię, nie lubię ryzykować. Przynajmniej na razie.
Aktualnie moim zdaniem, którego myślałam, ze nigdy w swoim życiu nie powiem, to szkoła jest SUPER. Nie ze względu na oceny czy nauczycieli, tylko dla tego ze mam tam przyjaciół, których uwielbiam. Przyzwyczaiłam się nawet do papierosów, tylko co gorsza zataczam się w tym jeszcze bardziej, kiedy czuję, że tygodnia bez papierosa nie wytrzymam. To okropne, kiedy muszę ukrywać to przed tatą, choć obiecałam mu kiedyś, że będę z nim szczera, bez względu na wszystko. I nie dotrzymałam obietnicy.  
Czeka mnie jeszcze kawał drogi. Ruszyłam truchtem w stronę parku, który pamiętam doskonale. Straszny park, gdzie zabrał mnie Etienne.


Szybko weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku, ciężko dysząc. Zdycham, po raz kolejny. Nie mam sił na nic, ani chęci. Kiedy mój oddech się uspokajał, niechętnie wstałam i ruszyłam w stronę łazienki, żeby wziąźć szybki prysznic.  
Nic więcej mi nie trzeba, pomyślałam, kiedy gorące krople spływały mi po całym ciele.  
Wyszłam z prysznicu, wytarłam się ręcznikiem, umyłam zęby i poszłam do pokoju.  
-Witaj moje, kochane łóżko. Tęskniłeś?- powiedziałam, kładząc się na łóżku.  
Bardzo chce mi się spać, ale boję się zasnąć. Boję się śnić. To straszne, ale myśl, że znowu ją zobaczę jak umiera przejawia mnie o dreszcze. Przewróciłam się na brzuch i przytuliłam do poduszki. Nie umiem się z tym oswoić ze jej nie ma, chyba jeszcze do mnie to nie dotarło. Dlaczego ona umarła? Zawiniła czymś? Przecież była taka dobra! Była dla mnie całym światem i nadal nim jest, nawet gdy nie ma jej blisko mnie. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Pozwoliłam jej na to, nie chcę już udawać twardej, chyba już nie potrafię. Powoli zamykałam oczy, czując ze zaraz odlecę. To trudne, kiedy próbujesz nie spać, ale oczy same się zamykają. Dlaczego gdy tak chce to tak nie jest? Tylko wszystko na odwrót.


Ktoś natarczywie zaczął mnie szarpać za ramiona. Wystraszyłam się, wiercąc na wszystkie strony i odciągając czyjeś ręce od siebie.  
-Sky!- powiedział.
To tata. Znowu krzyczałam? Ale nawet tego nie czułam, nie śniła mi się. To znaczy ze przestałam to kontrolować? Otworzyłam oczy. Tata siedział obok mnie, trzymając mnie za ramiona.
-Krzyczałam?- zapytałam, mrużąc oczy.
-Nie.- uśmiechnął się. -Ale pewnie za 10 minut pewnie tak.- westchnął.
Spojrzałam na zegarek, była 2:50.
-Jak to?- spytałam zdziwiona.
-Zawsze się budzisz z krzykiem po 3, nie chciałem żebyś znowu to przechodziła i Cię obudziłem.- przepraszająco wzruszył ramionami.
Uśmiechnęłam się.
-Dziękuję.
Tata wstał, okrążył łóżko i położył się po wolnej stronie łóżka, obok mnie.
-Tęsknisz za nią, prawda?- westchnął.
Pokiwałam głową. Bardzo.
-Chyba los dał nam drugą szansę, Sky.- powiedział.
Nie zrozumiałam.
-Jak to?
-Straciliśmy kogoś ważnego w naszym życiu, ale zyskaliśmy siebie, żeby razem nieść ten ciężar i nie pozwolić, żeby którekolwiek z nas upadło.- powiedział, patrząc w sufit.
Przysunęłam się do niego bliżej i przytuliłam go. Na początku nie wykazywał żadnej reakcji, ale po dłuższym czasie odwzajemnił uścisk, bardzo mocno.  
-Kupiłem Ci coś.- powiedział. Odsunęłam się lekko od niego, zaciekawiona.
Wstał i wyszedł z mojego pokoju. Po kilku minutach wrócił z wielkim, szarym miśkiem. Był prześliczny!
-To dla mnie?- zapytałam cicho.
Tata pokiwał głową i dał mi go. Wtuliłam się w jego miękkie futerko. Pachniał nowością, wymieszanym z zapachem samochodu taty.  
-To będzie Christian.- powiedziałam.
Tata zdziwił się, ale potem się uśmiechnął.  
-Śpij, córeczko. Pamiętaj, bardzo Cię kocham.- powiedział, całując mnie w czółko.
-Ja Ciebie też, tato.- szepnęłam.  
Uśmiechnął się i zamknął drzwi, zostawiając mnie samą. Cóż...niezupełnie samą. Mam jeszcze Christiana.
Wtuliłam się w niego i zasnęłam, znowu. Mając nadzieję, że to będzie spokojna noc.

*SEN*
-Dziadziusiu, kiedy tatuś przyjedzie?- zapytałam, tuląc do siebie małego pluszowego misia. Dzisiaj są moje piąte urodziny, bardzo długo czekałam na niego, mam nadzieję, że list, który mu wysłałam, przywieszając do niego balon, trafił do niego.
-Słonko, on nigdy nie przyjedzie.- dziadziuś pogłaskał mnie po główce.
-Czemu? Jest na mnie zły?- zapytałam smutno, nie chcę żeby tatuś był na mnie zły.
-Nie, kochanie. Nic złego nie zrobiłaś.- powiedział dziadziuś, uśmiechając się.
-To dlaczego mnie zostawił i mamusie?- zapytałam, cichutko płacząc.
Dziadziuś przytulił mnie i głaskał po plecach, całując moje włosy, opłakane policzki i czoło.  
-Ale ja Cię nigdy nie zostawię. Pamiętaj o tym.
Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Chciałam poznać tatusia i chciałabym żeby był przy mnie. Tak wiele rysunków dla niego narysowałam.  
-Dziadziusiu, czy on mnie nie kocha?- zapytałam cichutko.
-On nikogo nie kocha. Nie umie kochać.- powiedział zły.
Odsunęłam się od niego. Nie lubię gdy dziadziuś jest zły i na mnie krzyczy. Bardzo się wtedy boję.  
-Przepraszam.- powiedziałam, patrząc na niego zapłakanymi oczkami.
-Nic się nie stało, kochanie.- przytulił mnie, a ja się ucieszyłam, że nie jest już na mnie zły.
Wstał, odłożył książeczkę na półkę i otworzył drzwi.
-Ma za swoje, sukinsyn.- powiedział i zamknął drzwi.*



-Sky! Bo się spóźnisz!- usłyszałam głos, dobiegający z niedaleka.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek. 7:35. O kurczę. Szybko wstałam, ubierając w pośpiechu przygotowane wczoraj ciuchy. Co to był za sen? Nie rozumiałam go.  
Zeszłam na dół, i szybko pobiegłam do kuchni. Śniadanie już na mnie czekało i Smith też.
-Masz 5 minut.- powiedział Smith, dokładnie oglądając swój zegarek na ręce.  
Zjadłam w pośpiechu. To co mogłam napakowałam w policzki, chowając drugie śniadanie do torby. Smith widząc mnie zaczął się śmiać. Wzruszyłam ramionami, rozbawiona, widząc, że powstrzymuje się od śmiechu. Wzięłam łyk herbaty.
-Pięć minut minęło.- Smith wstał i ruszył w stronę gdzie stał samochód. Szybko wstałam i pobiegłam za nim. Wsiadłam szybko do samochodu, sadowiąc się obok kierowcy i przeżuwając jeszcze śniadanie. Zdążyłam. Zaczęłam rozmyślać nad dzisiejszym snem. Dlaczego śnił mi się dziadek? Nie pamiętam dokładnie tego snu, ale pamiętam jego słowa, jego dotyk, kiedy mnie głaskał. Co ten sen oznaczał?
-Nad czym tak dumasz?- zapytał Smith, przerywając moje myśli.  
Spojrzałam na niego, obserwował mnie z zaciekawieniem. Nawet nie zauważyłam ze stoimy pod szkołą.
-Tak się tylko zamyśliłam.- powiedziałam, wysiadając z samochodu. -To do później.
-Widzimy się za siedem godzin.- uśmiechnął się.  


Weszłam do szkoły i szybko pobiegłam pod klasę. Nauczyciel właśnie wpuszczał moją klasę do sali.
Ruszyłam w stronę mojej ławki, Phebe już tam była.
-Sky!- ucieszyła się i przytuliła mnie na powitanie.
Uśmiechnęłam się i odwzajemniłam przytulasa.
-Zaspałaś?- zapytała rozbawiona widząc moją fryzurę.
Pokiwałam głową.
-Masz szczotkę?- zapytałam.
-Jasne, trzymaj.- powiedziała, zakrywając usta, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
Uwielbiam ją!
Usiadłam w ławce, zobaczyłam ze przede mną jest puste krzesło.
-Etienne'a nie ma?- zapytałam Phebe.
Wzruszyła ramionami.  
-No dobrze, to wyjmujemy zeszyty i piszemy temat lekcji.- powiedział nauczyciel, zaczynając lekcje.



Szyłyśmy dość szybko niż zawsze na boisko, w nasze miejsce. Six i Josh już tam byli, paląc papierosy.
-Masz?- powiedziała Phebe do Josh'a, a on wyjął z tylnej kieszeni spodni paczkę papierosów.
-Jesteś kochany.- uśmiechnęła się i wyjęła dwa papierosy z paczki, jednego podała mnie.
-Wiem.- uśmiechnął się Josh. Spojrzałam na Six. Wyglądała jakby chciała zabić Josh'a. Słowo daję, że gdyby jej wzrok mógłby zabijać, Josh byłby martwy. Ja zresztą też. Wiem, że mnie nie lubi, tylko nie wiem dlaczego. Odzywa się do mnie tylko kiedy musi. I tylko kiedy czegoś potrzebuje. Moim zdaniem nie pasuje do Josh'a. On jest miły i bardzo w porządku. A ona ciągle izoluje go od nas i nie zachowuje się zbytnio okej co do Josh'a, przynajmniej ja tak zauważyłam. Widziałam jak kiedyś się kłócili. I chyba nigdy nie zapomnę jak kiedyś upiła się, Josh ją prosił, żeby już sobie odpuściła a ona dała mu w twarz i poszła się bawić z jakimś nieznanym kolesiem.
Zapaliłam papierosa zapaliczką Josh'a i się zaciągnęłam, ale chyba za mocno, bo po chwili zaczęłam kaszleć.
-Skręty?!- zapytała Phebe, wyrzucając papierosa.  
-Wybacz.- powiedział, wzruszając ramionami.  
Wyrzuciłam w połowie wypalonego papierosa i zdepnęłam go.  
-Chciałabym pogadać z Josh'em.- spojrzała na nas, dając nam znak żebyśmy się ulotniły.
-Spoko.- wzruszyła Phebe i chwyciła mnie za ramię.
Szłyśmy w stronę szkoły, kiedy nagle Phebe ustała. Patrzyła się w stronę parkingu. Spojrzałam za jej wzrokiem i zobaczyłam ochroniarza z jakąś blond pięknością, która była w ciąży. Ochroniarz przybliżył się do blondynki i zaczął ją całować. O niee. Spojrzałam na Phebe.
-Przykro mi.- powiedziałam.
Phebe chwilę jeszcze stała po czym pobiegła do szkoły. Pobiegłam za nią.
Weszła do łazienki i osunęła się na ziemię, opierając się o ścianę. Schowała twarz w dłonie i zaczęła cicho łkać. Usiadłam obok niej i zaczęłam ją przytulać. Chciałabym jej teraz jakoś pomóc, ale chyba nie umiem, nie potrafie pocieszać.
-Proszę Cię, nie płacz.- szepnęłam, głaszcząc ją po głowie.  
Oderwała dłonie z twarzy i wtuliła się mocno we mnie.  
-Jak on mógł mi to zrobić? Ja go kocham.- powiedziała, wypłakując łzy w moją bluzkę.
-Wiem Phebe, ale on o tym nie wiedział.- szepnęłam, przytulając ją jeszcze mocniej.
Zaczęła płakać jeszcze mocniej. Nigdy nie widziałam jak Phebe płacze, ale to straszne ze nic nie mogę zrobić, żeby jej pomóc. Jestem bezsilna i beznadziejna. Zaczął dzwonić dzwonek na lekcję. Ani ja ani Phebe nie ruszyłyśmy się.
-Zrobisz coś dla mnie, Sky?- zapytała, kiedy trochę się uspokoiła.
-Jasne.- powiedziałam i spojrzałam na nią.
Oczy miała opuchnięte od płaczu, makijaż jej się rozmazał. Wyjęłam z torby chusteczkę i podeszłam do kranu, żeby ją namoczyć, po czym poszłam do Phebe i wytarłam z jej twarzy rozmazany makijaż.
-Dziękuję.- powiedziała cicho.
-Przemyj sobie jeszcze twarz zimną wodą, poczujesz się lepiej, zobaczysz.- powiedziałam, wyrzucając do kosza chusteczkę. Phebe podeszła do kranu, puściła zimną wodę i przemyła sobie twarz. Spojrzałam na nią, wyglądała fatalnie.  
-Kurwa!- oparła się tyłem o kran, spoglądając na mnie. -Nigdy więcej się nie zakocham! Nigdy!- odwróciła się i spojrzała w lusterko, krzywiąc się.
-Sky, nie chce iść na lekcje.- szepnęła.
-Nie musisz iść.- powiedziałam.
-Ojciec mnie zabije.
-Nie musi wiedzieć.
Spojrzała na mnie. Ojciec jej nie sprawdza od miesiąca. Phebe jest jego jedyną córką i ma straszny rygor co do niej i jej ocen.
-Masz rację.- uśmiechnęła się. -Mam dosyć tej szkoły, wynośmy się stąd.


Właściwie mówiąc nie wiem gdzie idziemy. Ale próbuję zapamiętywać drogę, bo za 6 godzin przyjedzie Smith.
-Gdzie idziemy?- zapytałam.
-Do mnie.- uśmiechnęła się.
Odwzajemniłam uśmiech. Nigdy nie byłam u Phebe.
Spojrzałam w kierunku żółtego domu z brązowym dachem. Wow!
Weszłam do jej domu.
-Napijesz się czegoś?- zapytała, wchodząc do kuchnii.
-A co masz?- zapytałam.
-Whisky, wódkę i piwo.
Zaśmiałam się.
-Wszystko po kolei.
Również się zaśmiała.
-Dzisiaj Sky, wypłakujemy wszystkie smutki.



Siedzimy właśnie w jej pokoju. Jest strasznie duszno.  
-Zaraz się zrzygam.- powiedziała Phebe, wypijając duszkiem piwo. Zaśmiałam się. Poczułam, że kręci mi się w głowie, chyba źle zrobiłam mieszając to wszystko. Czuję że mój organizm zaraz wybuchnie. -Upiłyśmy się.- wybuchła śmiechem.
Położyłam się na podłodze, łapiąc się za brzuch. Czuję się kiepsko, ale też inaczej.  
Phebe wstała i otworzyła okno, krzycząc:
-Kocham moją przyjaciółkę, Sky! I jeśli jakiś dupek się do niej doczepi to odetnę mu jaja!
Zaczęłam się turlać po podłodze ze śmiechu.  
Phebe zamknęła okno.  
-Sąsiedzi mnie znienawidzą.- zaśmiała się.
-Mnie też.- uspokajałam się po nagłym wybuchu śmiechu.
Phebe położyła się obok mnie.  
-Znasz piosenkę Tede?
-Którą?- zapytałam.
-Wyjebane.- uśmiechnęła się Phebe.
Odwzajemniłam uśmiech.
-Pewnie ze znam.
-Co jest, co robisz? hejka, siemaneczko, może gdzieś skoczymy coś, jakaś imprezka, może potem wpadniemy do Ciebie?- zaczęła śpiewać. Zachciało mi się śmiać, kiedy usłyszałam jej śpiewający, piszczący głos. Złapałam się za brzuch, który dawał mi znać, żeby nie przyszło mi na myśl śmianie się.
-Kurwa nie mam czasu, zarobiony jestem, rozumiesz? Ja robię rap, ja mam plany.- dokończyłam, śpiewając, jednocześnie rozśmieszając przy tym Phebe.  
-To co refren? Na raz...dwa...trzy!
-Czas płynie, płynie
A Ty wyje wyje bane masz
Wyje wyje bane masz
W to że płynie czas
Czas płynie, płynie
A Ty wyje wyje bane masz
Wyje wyje bane masz
Wyjebane masz!!!
Zaczęłyśmy się śmiać, turlając po podłodze i śpiewając.
Po paru minutach byłyśmy wykończone. Leżałyśmy na podłodze, ciężko dysząc.
-Jesteś głupia!- powiedziała.
Uśmiechnęłam się.
-Ty bardziej.- powiedziałam.
Odwzajemniła uśmiech.
-I widzisz, Sky. To nas łączy.



Spojrzałam na zegarek 13:30. Mam jeszcze godzinę. Genialnie, nie pójdę do szkoły do Smitha pijana. Gorzej jak tata się dowie, że nie było mnie na lekcjach. Westchnęłam.
-Sky, chciałam Ci podziękować.- powiedziała Phebe, siadając na krześle.
-Za co?- zdziwiłam się.  
-Za to ze jesteś.- podeszła do mnie i mnie przytuliła. -Kocham Cie, jesteś dla mnie ważna, pamiętaj o tym.
Uścisnęłam ją jeszcze mocniej. Nawet nie poczułam kiedy z moich oczu zaczęły płynąc łzy.
-Sky, płaczesz?- zapytała zatroskana.
Przytaknęłam.
-Dlaczego? Powiedziałam coś nie tak?
-Nigdy nie miałam przyjaciółki, fajne uczucie jest ją mieć.- szepnęłam.
Uśmiechnęła się i znowu wylądowałam w jej ramionach.
-Zarąbiste co?- pogłaskała mnie po włosach i przytuliła jeszcze bardziej, gdzie teraz ledwo mogłam oddychać.
Po paru minutach, odkleiła się ode mnie i spojrzała na mnie.  
-Jesteś wyjątkową osobą, Sky. Tylko przez te wszystkie lata trafiałaś na nudnych ludzi.- wzruszyła ramionami. Zaśmiałam się.
-Jak to?
-Gdyby docenili to, że mają tak zajebistą osobę obok siebie to miałabyś ich sto, ale ze nie umiesz grać w szachy i w scrabble, to znaczy ze byłaś dla nich nudna. Po prostu- Ty byłaś tą lepszą, zwariowaną i kochaną Sky. Zawsze nią bądź, nigdy się nie zmieniaj, rozumiesz?- potrząsnęła mnie za ramiona, uśmiechając się.
-Tak jest!- powiedziałam i wtuliłam się jeszcze raz w nią.
Zaśmiała się.
-Smith nas zabije.
-Nie zabije.- uśmiechnęłam się.


Ubrałam buty i kurtkę. Telefon mam. Dobra to chyba wszystko. Niestety pijana też jestem.
-Wyrzuciłam butelki, chyba się nie skapną.- uśmiechnęła się Phebe, przychodząc z dworu. -Może lepiej zostaniesz u mnie?
Pokiwałam przecząco głową.  
-Dam radę.- uśmiechnęłam się.
Wyszłyśmy przed bramę. Wiał lekki, chłodny wiatr, ale mimo to była ładna pogoda.  
-Wiesz jak dojść?- zapytała.
-Nie bój się. Poradzę sobie.- zaśmiałam się. Mam dziwne mroczki przed oczami, dobrze ze one nie pojawiają się dość często.  
-Uważaj na siebie, proszę.- powiedziała.
-Postaram się.- otworzyłam furtkę. -A Ty uważaj na sąsiadów.
-Sami faceci. A faceci są beznadziejni!- uśmiechnęła się.
-Zgadzam się z Tobą.- odwzajemniłam jej uśmiech. Wyszłam na drogę. Nie wiem ile czasu tak stałam, ale odwróciłam się i zobaczyłam ze Phebe też stoi. Pobiegłam do niej i się przytuliłam. Jeszcze raz, ostatni.
-Zawsze będziesz dla mnie najlepszą przyjaciółką. Nie zapominaj o tym. Niezależnie od tego czy będziemy pić razem alkohol, planować czyjąś śmierć, nie odzywać się do siebie czy też po prostu będziemy razem przeklinać wszystkich chłopaków świata, zawsze nią będziesz.- powiedziałam jednym tchem. Spojrzałam na nią. Miała łzy w oczach.
-Nigdy nie usłyszałam takich słów, Sky. Dziękuję Ci.



Usiadłam na betonie, czekając na Smitha. Jeszcze minuta i powinien być, przynajmniej tak mi się wydaję. Nie wiem jak ukryć to, że jestem nieźle wstawiona. Zauważyłam podjezdzający samochód przede mną.  
Smith.
Rozmawiał przez telefon. Wstałam, chwiejąc się na wszystkie strony. Nie zauważył tego, nadal rozmawiał przez telefon. Otworzyłam drzwi na tyle i położyłam się na siedzeniach, zamykając niedbale drzwi nogami.
-Sky? Coś się stało?- zapytał, odrywając telefon od swojego ucha.
-Zawieź mnie do domu, proszę.- szepnęłam.
-Muszę kończyć, pogadamy później.- I się rozłączył.
Jechaliśmy dość długo, przynajmniej tak mi się wydawało, bo przy każdym zakręcie robiło mi się niedobrze. "Tylko się nie zerzygaj!"
Kiedy w końcu poczułam, ze dojechaliśmy, wybiegłam szybko z samochodu. Dopiero później do mnie dotarło, że nie był to najlepszy pomysł. Szybko pobiegłam do łazienki. Zwymiotowałam.  
Nie wiem ile czasu spędziłam w tej łazience, ale mam nadzieję, ze nikt mnie nie usłyszał. Wstałam, przepłukałam usta wodą i wyjęłam gumę z torby. Wyglądałam strasznie. Teraz już nawet nie mam nadziei, ze nikt się o tym nie dowie.
Wyszłam z łazienki. Tata już stał. Nie błagam...
-Co się stało?- zapytał, przyglądając mi się.
-Nic.- złapałam się za brzuch.
Podszedł do mnie. Nie, nie, no to wpadłam.
-Piłaś?- zapytał zły.
Przytaknęłam, patrząc na swoje buty. Nie umiem spojrzeć mu w twarz. Chwycił mnie za nadgarstek i zaprowadził do mojego pokoju. Od razu położyłam się na łóżku, uwalniając się z jego ręki.
-Przepraszam.- szepnęłam.
-Sky, mnie przepraszasz?- był wściekły. Naprawdę nie chciałam żeby tak wyszło. -W szkole piłaś?
-Po za szkołą.- mówiłam cicho.
-Na ilu lekcjach byłaś?- zapytał, krzyżując ręce na piersi.
-Jednej.- nie zmieniałam swojego tonu głosu.
-Dlaczego się upiłaś?- usiadł na skraju łóżka. Nadal bacznie mi się przyglądał. Nie mogę powiedzieć mu prawdy, bo zakaże mi się przyjaźnić z Phebe.
-Zatopiłam smutki.- westchnęłam.
Tata na tą odpowiedź wstał. Chyba nie takiej odpowiedzi oczekiwał.
-Tobie, Sky, wydaję się, że tak załatwisz sprawy? Wydaję Ci się że to dorosłe, po tym do jakiego stanu się doprowadziłaś?
-Przepraszam, tato.
-Posłanie Cię do zwykłej szkoły nie było dobrym pomysłem!
Spojrzałam na niego. Tylko nie to, błagam.  
-Nie, tato, proszę...- wstałam.
-Teraz już za późno. Pogadamy jak wytrzeźwiejesz!- powiedział i wyszedł, trzaskając drzwiami. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.


*Mamo, nie zostawiaj mnie, nie teraz...*
Obudziłam się, ciężko dysząc. W pokoju było strasznie ciemno. Powoli uspokajałam oddech, kiedy zobaczyłam postać, siedzącą na fotelu, naprzeciwko mojego łóżka. Czuję jak serce skacze mi do gardła, kto to jest? Boję się. Nie słyszę nic po za biciem własnego serca, które zaraz wyskoczy. Postać poruszyła się i wstała, zapalając światło. Mrużyłam oczy, kiedy one przyzwyczajały się do światła.
Tata.
Podszedł do mojej szafki i podał mi wodę, która tam stała i jakąś tabletke. Pewnie na kaca.
Wypełniłam polecenia i spojrzałam na niego. Chyba już nie był zły.  
-Jak się czujesz?- zapytał, siadając obok mnie.
-Lepiej.- szepnęłam.
-Nie chcę Ciebie nigdy widzieć w takim stanie, rozumiesz?- patrzał na mnie, jakby sprawdzając, czy mówię prawdę. Przytaknęłam.
-Obiecuję.
Odłożyłam wodę a półkę. Czujnie oglądał każdy mój ruch.  
-Co do szkoły, to chciałbym, żebyś od poniedziałku chodziła do nowej.
Co?! Nie!  
-Nie, nie chce!- zaczęłąm krzyczeć.
-Uspokuj się, Sky.- uciszał mnie.
Dlaczego mi to robisz? Dlaczego!
-Nienawidzę Cię!- krzyknęłam i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się i zaczęłam płakać. Nie moze mi tego zrobić! Nie zgadzam się na to! Wiedziałam, ze źle robię, ze teraz pewnie straciłam jego zaufanie, ale tylko nie to!
Wyjęłam z tylnej kieszeni telefon i wpisałam numer Etienne'a. Odebrał za drugim razem.
-Sky, wiesz która jest godzina?- powiedział, półprzytomny. Obudziłam go.
-Potrzebuję Cię, teraz.- łkałam do telefonu.
-Co się stało?- zapytał zmartwiony.
Rozpłakałam się do słuchawki.  
-Dasz radę być w parku za 5 minut?- zapytał.
Spojrzałam za okno, było ciemno, nie dam rady, boję się ciemności. Ale...
-Tak.- powiedziałam i rozłączyłam się.
Wyszłam z łazienki, ubrałam kurtkę i szybko wyszłam z mieszkania.  
Wariactwo! Przecież się boję ciemności! Włączyłam windę i zjechałam na dół. Otworzyłam kodem drzwi i wybiegłam na dwór. Głowa wciąż mnie bolała, ale naszczęscie już nie tak mocno. Ruszyłam w stronę parku. Drogę oświetlały mi lampy, przez co mniej się bałam, ale to nadal nie to samo, wolałabym, żeby było na dworze jaśniej i to o wiele. Usiadłam na ławce i czekałam na Etienne'a.  
Pojawił się po kilku minutach.
-Przepraszam, za spóźnienie.- powiedział.
-Nie gniewam się.- szepnęłam, nie patrząc na niego. Usiadł obok mnie.
-No więc co się stało?- zapytał.
-Tata chce mnie przenieść do innej szkoły.- mówiłam coraz ciszej, nawet nie miałam pewności czy to usłyszał.
-Co?!- wstał i zaczął krążyć wokół własnej osi. -Dlaczego?
-Bo wróciłam do domu pijana.- było mi tak wstyd, ze dałam się złapać.
Etienne westchnął cięzko.
-Upiłaś się?- zapytał. -Dzisiaj? Dlaczego?
-Zatapiałam z Phebe smutki.- wyznałam.
Uśmiechnął się.
-To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
Spojrzałam na niego. Jak to? Wyczuwając moją reakcje powiedział:
-Och, Sky. Nie zatopisz smutków w ten sposób.- powiedział i uśmiechnął się, kucając przy mnie.
Jego to bawi?
-To jest takie śmieszne dla Ciebie?- zapytałam i wstałam, wymachując rękoma.
-Robisz głupoty, kiedy nie jestem przy Tobie.- powiedział spokojnie.
Co?  
-Chyba sobie kpisz!- odwróciłam się od niego i zaczęłam iść w stronę mieszkania.
-Ej, poczekaj.- dogonił mnie i chwycił za ramiona. -Nie pozwolę nikomu, żebyś odeszła z tej szkoły, rozumiesz? Nie chcę żebyś stąd odchodziła.
-Dlaczego?- szepnęłam.
-Bo cholernie zależy mi na Tobie.- powiedział i przytulił się do mnie. Odwzajemniłam go, przekalkulowując jego słowa. Zalezy mu na mnie?  
To bezsensu. Ludzie są bezsensu.
-I tak odejdziesz. Wszyscy odchodzą.- szepnęłam.
Odsunął się ode mnie, żeby na mnie spojrzeć.
-Ale ja nie jestem "Wszyscy"






Wróciłam do domu i od razu wpakowałam się do łazienki, biorąc szybko prysznic. Ubralam się w pidżamę i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i przytuliłam się do Christiana. Żałuję, że tak zrobiłam, nie powinnam się upijać, tylko robię sobie przez to problemy i tacie. Wstałam, biorąc miśka i wyszłam z pokoju. Zobaczyłam ze drzwi są uchylone od pokoju taty. Amandy dzisiaj nie ma, na szczęście. Po cichu weszłam do pokoju taty, był odwrócony, ale nie słyszałam żeby spał. Położyłam się cichutko obok niego. Odwrócił się.
-Sky?- zapytał zdziwiony.
Przytuliłam się bardziej do Christiana.
-Co Ty tutaj robisz?
Westchnęłam.  
-Chciałam Cię tato przeprosić. Wiem, że zrobiłam źle, nigdy już tak nie zrobię, obiecuję. Tylko proszę nie przenoś mnie do innej szkoły. Tu mam przyjaciół.- mówiłam cicho.
Tata chwilowo nic nie mówił, jakby przekalkulowywał to wszystko, co mu przed chwilą powiedziałam.  
-Dobrze, Sky.- przytaknął.
Uśmiechnęłam się.
-Dziękuję, tato.

julkak

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4811 słów i 26227 znaków, zaktualizowała 8 kwi 2016.

22 komentarze

 
  • julkak

    Przepraszam ze mnie długo nie było. Postaram sie dodac cos w najblizszym czasie i jeszcze raz przepraszam

    26 cze 2016

  • zniesmaczony

    @julkak no wiesz co :( nie mam co czytać no :(

    2 lip 2016

  • julkak

    @zniesmaczony W następnym tygodniu cos dodam.

    2 lip 2016

  • zniesmaczony

    @julkak no mam nadzieje :(

    3 lip 2016

  • julkak

    @zniesmaczony obiecuje

    3 lip 2016

  • zniesmaczony

    @julkak czekam czekam :)

    4 lip 2016

  • pogusia2002

    Kiedyyy

    22 cze 2016

  • hiena

    Zna ktoś może podobne opki? Bo coś czuję,że nowej części nie doczekamy się

    28 maj 2016

  • ❤czarnadama❤

    Kiedy,?

    23 maj 2016

  • ❤czarnadama❤

    Kiedy następna?

    15 maj 2016

  • zniesmaczony

    Coś czuję że to koniec serii moi mili :( zapomniała o nas :(

    11 maj 2016

  • Allice

    @zniesmaczony. Chyba tak. Szkoda świetnie się zapowiadało

    14 maj 2016

  • zniesmaczony

    @Allice również nad tym ubolewam bo opowiadanie bardzo wciągające.

    15 maj 2016

  • xxxx

    Super ;** Kiedy następna? :)

    8 maj 2016

  • lunetka96

    halo, halo? ;c kiedy kolejna część? :C

    7 maj 2016

  • Selena

    Czekamy juz prawie miesiac;/ moze bys chociaz wytlumacza sie?

    5 maj 2016

  • kermitek

    Kiedy następna?

    4 maj 2016

  • ❤czarnadama❤

    To jak?? Kiedy następna część??

    22 kwi 2016

  • lola2322

    I CK kiedy dodasz? :D

    22 kwi 2016

  • Wera

    Czekam na następną! Mam nadzieję, że to dzisiaj ☺ <3 <3

    15 kwi 2016

  • julkak

    @Wera Za tydzien dopiero :( przepraszam

    15 kwi 2016

  • Wera

    @julkak dlaczego nam to robisz? :(

    15 kwi 2016

  • julkak

    @Wera Przepraszam :( Postaram się dodać wcześniej, ale nie obiecuje

    16 kwi 2016

  • luvhope

    Kocham  <3  <3  <3

    12 kwi 2016

  • julkak

    @luvhope <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3 :*

    12 kwi 2016

  • lejla

    O matulu kiedy kolejna?

    10 kwi 2016

  • julkak

    @lejla Postaram się jak najszybciej

    10 kwi 2016

  • BlackBerry

    O matko, jaka ta fabuła jest świetna :3

    10 kwi 2016

  • julkak

    @BlackBerry Dziękuję za miłe słowa :D :*

    10 kwi 2016

  • Misiaa14

    Jejuś jedno z najlepszych opowiadań !!!

    10 kwi 2016

  • julkak

    @Misiaa14 Bardzo się cieszę, ze Ci się podoba :* Dziękuję

    10 kwi 2016

  • Selena

    To opowiadanie jest idealne no*.* ciekawe, długie, wciągające i takie realne, nie ma czegoś takiego, że dwa dni się znają i już wielka miłość. To jest naprawdę przemyślane i świetne opowiadanie :* <3

    8 kwi 2016

  • julkak

    @Selena Dziekuje <3 Mam jeszcze wiele pomysłów na następna czesc, ale zobacze jak to bedzie :) Bardzo mi milo ze Ci sie podoba i to strasznie motywuje :* Dziekuje Ci! <3

    8 kwi 2016

  • Selena

    @julkak w takim razie mam nadzieję, że te pomysły wypalą, życzę weny i czekam na kolejną część <3

    9 kwi 2016

  • julkak

    @Selena Dziękuję jeszcze raz i cieszę ze Ci się podoba <3

    10 kwi 2016

  • nacpanapowietrzem

    Zakochałam się w tym opowiadaniu  <3 Świetne   :kiss:

    8 kwi 2016

  • julkak

    @nacpanapowietrzem Dziękuje :* <3 To miłe

    8 kwi 2016

  • zniesmaczony

    Nie wiem czemu ale jest w tym coś takiego co zmusza do wyczekiwania następnych części :D tak to jest komplement :D

    8 kwi 2016

  • julkak

    @zniesmaczony Dziękuję Ci XD i przepraszam ze tak dlugo nie dodawalam :-(

    8 kwi 2016

  • zniesmaczony

    @julkak nie masz za co przepraszać ;) mam nadzieję, że jakoś nam to szybko wynagrodzisz w postaci następnej części :D

    9 kwi 2016

  • julkak

    @zniesmaczony Postaram się dodać jak najszybciej :D

    9 kwi 2016

  • zniesmaczony

    @julkak trzymam Cię za słowo!  :D

    10 kwi 2016

  • ❤czarnadama❤

    Yea!! Suuper część  :kiss:  :jupi:

    8 kwi 2016

  • julkak

    @❤czarnadama❤ Dziekujee <3

    8 kwi 2016

  • Ona18

    Supcio! :kiss:

    8 kwi 2016

  • julkak

    @Ona18 Bardzo dziekuje <3

    8 kwi 2016