Oto kolejne zmagania bohaterów opowiadania w swojej miłości. Rozdział co prawda krótki, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba Pozdrawiam
[…] Obejrzała się wszyscy stali za nią czekając na jej kolejny ruch. Od razu przyspieszyła kroku, chciała zatrzymać się przy biurku nauczyciela widząc w jego oczach iskierki zafascynowania i nadziei, ale minęła go przyjmując kamienny wyraz twarzy. Usiadła w innym miejscu niż zazwyczaj. Schowała twarz w swoich dłoniach i próbowała ujarzmić nagromadzone emocje.
Nie umknęło to uwadze Pawła:
-Maria dlaczego nie zajęłaś swojego stałego miejsca?
-Przepraszam, ale źle się czuję, czy mogę zostać tutaj i otworzyć nieco okno?
-Może pójdziesz do pielęgniarki skoro źle się czujesz. W Twoim stanie powinnaś uważać.
-Nie, to nic poważnego, po prostu nie zjadłam rano porządnego śniadania i teraz jest mi odrobinę słabo.
-Dobrze rozumiem, aha witaj z powrotem.
Nic nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się krótko.
Oboje nie mogli skupić się na lekcji, co jakiś czas ukradkiem spoglądali na siebie uważając, aby nie zostać przyłapanym przez drugie. Czas zajęć powoli dobiegał końca, gdy czytającą Marysię wyrwał głos Pawła zwracającego się prosto do niej:
-Maria czy możesz zostać po lekcji na chwilę?
-Czy jest to konieczne?- odp dziewczyna z lekką niepewnością w głosie.
-Chciałbym omówić terminy zaliczenia tych sprawdzianów, które były podczas twojej nieobecności. --Jeśli ich nie napiszesz nie będę miał z czego wystawić ci oceny.- mówił z wyraźną powagą.
-Dobrze wiedz zostanę, ale od razu mówię, że na dziś jestem nieprzygotowana- odp z lekką i nieukrywaną złością.
„Boże i po co ty udajesz taką twardą? W środku i tak się rozsypujesz na sam jego widok”-pomyślała.
-Ale się na ciebie uwziął to od pierwszego dnia- usłyszała nagle przyciszony głos Ani siedzącej obok.
-Co zrobisz, nie wiem o co mu chodzi- odpowiedziała.
-Nie? A ja chyba wiem o co...-nie dokończyła bo przerwał jej nauczyciel.
-Dziewczyny wytrzymajcie jeszcze chwilę, za niedługo będzie koniec lekcji wtedy się nagadacie-upomniał je profesor.
-Ok już się uspokajamy. Niech sor mówi dalej- odpowiedziała nieco chamsko Anka.
Po krótkim czasie zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec zajęć. Dziewczyna wyszła z sali by skorzystać z toalety. Wracając odczuwała lęk przed tym co miało zaraz się stać. Nie bała się że Paweł mógłby jej zrobić krzywdę, ale tego iż nie wytrzyma i spadnie jej maska silnej dziewczyny, która świetnie radzi sobie w życiu. Kiedy otworzyła drzwi do sali zobaczyła Pawła siedzącego za biurkiem, ręką podpierając głowę. Zajęty był wypełnianiem jakiś papierów dlatego też nie zauważył, że Marysia go obserwuje. Dopiero przeciąg, który z hukiem zamkną drzwi oderwał historyka od pracy. Spojrzał na dziewczynę, która wystraszyła się głośnym hałasem.
-Maria chodź usiądź-wskazał dłonią krzesełko naprzeciwko jego biurka.
Ta jednak usiadła na ławce obok miejsca, które jej wskazał.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że wychodzisz ze szpitala?- zapytał.
-Nie czułam takiej potrzeby- odpowiedziała bez mrugnięcia oka.
-Aha- był zaskoczony jej odpowiedzią- A dlaczego nie jesz śniadań? Musisz o siebie dbać- ciągną dalej.
-Z całym szacunkiem, ale miałam z sorem omawiać terminy sprawdzianów.
-Dlaczego taka jesteś?- pytał podchodząc do niej bliżej.
-Jaka?- odpowiedziała ciężko przełykając ślinę.
-Oschła, zachowujesz się tak jak by między nami nic się nie zdarzyło- był teraz bardzo blisko niej.
-A zdarzyło się?- zaskoczyła Pawła tą odpowiedzią, ale on sprytnie to ukrył.
-Maria spójrz mi prosto w oczy i powiedz, że między nami nic już nie ma, że już mnie nie kochasz.
Nie mogła dłużej tego wytrzymać, czuła że zaraz rozpadnie się na milion drobnych kawałków i tylko Paweł będzie mógł pozbierać je w całość. Sprawnie ominęła nauczyciela i wybiegła z sali płacząc, zatrzymała się przypominając sobie, że zostawiła torbę. To był jej największy błąd jaki zrobiła, Paweł po chwili również wybiegł rozglądając się za dziewczyną. Gdy już ją zobaczył stojącą pod ścianą, podszedł bliżej i oznajmił:
-Kocham Cię! Dlaczego nie potrafisz tego zrozumieć? Z tamtą kobietą nic mnie nie łączy , to był jednorazowe i głupie zdarzenie-podszedł jeszcze bliżej chwytając za przedramiona dziewczyny, a ta patrzyła z przerażeniem na twarz nauczyciela.
Nagle drzwi od pokoju nauczycielskiego otworzyły się a w nich pojawiła się dyrektorka. Oboje zamarli.
-Co tutaj się dzieje?- pytała oschle przełożona.
--Źle się poczułam podczas zajęć i sor prowadzi mnie do pielęgniarki- odpowiedziała sprytnie Marysia.
-A dlaczego płaczesz?- dyrektorka sprawiała wrażenie jak by nie wierzyła w żadne usłyszane słowo.
-Ponieważ sor powiedział, że grozi mi ocena niedostateczna na koniec semestru- kłamała dalej.
-I to jest powód do płacz? Nie przejmuj się wszystko będzie dobrze- mówiła już nieco łagodniejszym głosem- Ja zaprowadzę Cię do Pani pielęgniarki, a Pan niech wraca do pozostałych uczniów.- dodała zwracając się do nauczyciela.
-Mogę tylko wrócić do sali po torebkę, mam tam swoje leki?- zapytała uczennica.
-Jasne, idź ja tutaj zaczekam- zgodziła się dyrektorka.
Gdy Marysia wróciła do klasy chciała tylko wziąć swoje rzeczy i wyjść nic nie mówiąc, ale Paweł zatrzymał ją przy drzwiach.
-Dziękuję Ci.
-Nie potrzebny Ci dodatkowy problem- odpowiedziała.
Belfer podszedł bliżej i pocałował dziewczynę w policzek na co ta zmieszana wyszła szybko z sali.
3 komentarze
Judi632
Kurdeeeeeeeeee chce następny
mysza
No niech mu wybaczy
Czekoladowytorcik
I dodałaś szybciej
Teraz to się chyba będzie działo czeeeekamy
Tylko następny rozdział trochę dłuższy