Nadzieja umiera ostatnia - Rozdział 4 - Proszę

DANTE

Przejechaliśmy ledwie pół kilometra.  
Zatrzymałem auto na środku drogi ignorując fakt, że na skrzyżowaniu zapaliło się właśnie zielone światło. Pierwszy raz w życiu łamałem obietnicę, ale nie obchodziła mnie własna niesłowność. Obszedłem samochód dookoła, otworzyłem drzwi pasażera i za rękę wyciągnąłem Laylę na zewnątrz.
Mój puls przyspieszył, kiedy nachyliłem się nad nią i nie dając jej czasu na reakcję, przycisnąłem usta do jej rozpalonych warg. Zapach jej skóry, słodki smak jej ust i to jak odetchnęła z ulgą wystarczyło, żebym nie był w stanie nad sobą panować. Pogłębiłem pocałunek i wplotłem palce w jej włosy ciągnąc ją na siebie. Każdy milimetr jej ciała musiał być przy mnie.  
Oparła dłonie o mój tors łapiąc za poły skórzanej kurtki i oddała pocałunek całą sobą. Mogłem poczuć jak długo na to czekała i jak bardzo tego chciała.
Staliśmy na środku wielkiego skrzyżowania przy akompaniamencie klaksonów i migających świateł bilbordów, a ja nie potrafiłem przestać jej całować.  
Nie chciałem przestać.  
Całowała mnie z zawziętością kornika drążącego tunel w drewnie. W mojej głowie panowała anarchia, ciałem zawładnęło bezlitosne pożądanie. Chciałem więcej i wiedziałem, że nie będę w stanie trzymać się od niej z daleka, choć powinienem.  
Robiło jej się słabo przy samym pocałunku i nie mogłem się doczekać, żeby zobaczyć jak zareaguje, kiedy zabiorę ją do łóżka.  
Jakiś pajac w taksówce zawiesił się na klaksonie. Nie odrywając ust od Layli, wyciągnąłem zza pasa broń i na ślepo wycelowałem w kierunku, z którego dochodziło trąbienie. Blokowałem największe skrzyżowanie w promieniu kilku kilometrów i kierowca miał wszelkie prawo się wkurwić, ale gówno mnie to obchodziło.
Jestem. Kurwa. Zajęty.  
Trąbienie ustało momentalnie. Usatysfakcjonowany schowałem broń i oderwałem się niechętnie od Layli. – Wszystkiego najlepszego gwiazdo.  
Patrzyła na mnie wielkimi, zaszklonymi oczami. Powoli zbierała myśli. Odetchnąłem ciężko, widząc, że ma duży problem z powrotem do rzeczywistości i pocałowałem ją jeszcze raz przygryzając jej dolną wargę. Myślałem o tym od dwudziestu czterech godzin, ale wyobrażenia tej chwili nijak się miały do rzeczywistości. Layla ujęła moją twarz w dłonie, opuszkami palców muskając kości policzkowe. Delikatnie przyciągała mnie bliżej, choć i tak już przykleiła się do mnie jak taśma klejąca. Musiałbym porządnie szarpnąć, żeby ją oderwać, ale odsunęła się sama.  
Całe szczęście.  
Gdyby tego nie zrobiła, stalibyśmy tam dopóki nie przyjechałaby policja, żeby nas usunąć, bo nie miałem wystarczająco samozaparcia, żeby ją odepchnąć.  
– Więcej ci nie zaufam – powiedziała siląc się na irytację. Jej oczy mówiły za to zupełnie coś innego. – Obiecałeś!
Roześmiałem się wbijając palce w jej biodra. – Czuj się rozdziewiczona… bynajmniej z pierwszego pocałunku.
Na razie.
Odetchnęła ciężko i na drżących nogach wsiadła do samochodu. – Jedziemy?
Próbowała grać niewzruszoną, ale nie wychodziło jej to w najmniejszym stopniu. Cała dygotała, buzię miała czerwoną, a oczy przepełnione radością. W końcu reakcja, jakiej oczekiwałem.
Uśmiech nie schodził mi z ust. Usiadłem za kierownicą i włączyłem się do ruchu, skręcając w lewo. – A gdzie ‘dziękuję’?
– Dziękuję? Za co? Za bolesną ingerencję w moją prywatną przestrzeń? Za nie dotrzymanie obietnicy? Za to, że szumi mi w głowie przez te cholerne klaksony?
– Mam poprawić? Jak tak będziesz pyskować, to poprawię.
Szukałem pretekstu. Choć i bez pretekstu wiedziałem, że nie wytrzymam długo. Musiałem ją znów pocałować. To, co robił z nią mój dotyk było cholernie satysfakcjonujące.
– A myślałam, że jak będę pyskować to mnie zakneblujesz.
– Całowanie równie skutecznie zamyka ci usta. – Zaciągnąłem ręczny stawiając auto bokiem. Koła dotknęły krawężnika i już odpinałem pas, kiedy roześmiała się jak mała dziewczynka. Patrzyłem na nią zahipnotyzowany melodyjnym dźwiękiem. – Zamknij się Layla, bo przysięgam, będę cię całował całą noc.
Nabrała powietrza w płuca i próbowała się uspokoić. Ruszyłem z miejsca, skupiając się na jej śmiechu. Mógłbym jej tak słuchać godzinami. Najlepiej gdyby raz się śmiała, a raz pyskowała.  
Uspokoiła się dopiero kilka ulic dalej. – Po trasie wnioskuję, że nie jedziemy do klubu.
– Chciałaś potańczyć?
Przed oczami mignęła mi scena z poprzedniego wieczoru, kiedy obserwowałem ją z balkonu jak tańczyła z blondynem. Nie była jak większość wyuzdanych małolat. Nie wiła się jakby koleś był jej rurą. Była delikatna w swoich ruchach, a mimo to nie mogłem oderwać od niej oczu. Ogólnie miałem problem, żeby patrzeć gdziekolwiek indziej niż na nią, kiedy była obok. Co dziwniejsze, nie gapiłem się na jej tyłek czy cycki. Patrzyłem na jej twarz. Uczyłem się jej mimiki, emocji, gestów.  
Pokręciła głową i spojrzała w boczne lusterko. – Chciałam się schować przed moim nowym pupilkiem. Nie wiem czy zauważyłeś, ale mamy ogon. Gdyby nie ten krótki przystanek, pewnie by nas nie dogonili.
     – Krótki? – zapytałem rozbawiony. – Przestań mnie podpuszczać, gwiazdo, bo dużo mi nie trzeba. – Spojrzałem na nią sprawdzając czy ma zapięte pasy. – Jak ładnie poprosisz, to zgubimy ogon.
– To tobie powinno zależeć na tym, żeby Frank nie wiedział gdzie mnie zabrałeś.  
Gówno mnie obchodził Frank, ale nie chciałem, żeby wiedział gdzie mieszkam. Mój dom był co prawda małą fortecą, z każdej strony obwarowany kamerami i wysokimi na trzy metry ogrodzeniami, ale i tak wolałem, żeby nie znał adresu.
– Dlaczego to robisz? – zapytała po chwili.
– Co dokładniej?
– Dlaczego po mnie przyjechałeś? Jeśli masz nadzieję, że coś tym ugrasz, to naprawdę nie masz na co liczyć. Niewiele wiem o interesach Franka, a jak już wcześniej wspomniałam, nie jestem jego oczkiem w głowie, więc raczej nie zamieni mnie za terytorium.  
Wcisnąłem gaz w deskę ignorując jej głupie pytania. Moje pobudki były oczywiste. Wcale się nie kryłem z tym jak na mnie działała i byłem pewny, że Layla była świadoma tego jak bardzo mi się podobała.  
I miałem nadzieję, że coś ugram. Tyle, że coś zupełnie innego niż to co ona miała na myśli.
Adam siedział nam na ogonie lawirując między samochodami i wąskimi, jednokierunkowymi uliczkami. Mogłem kurwa wziąć motor jak miałem to w planie. Zrezygnowałem, bo byłem pewny, że Layla będzie miała na sobie sukienkę.
Zmieniałem pasy, łamałem przepisy, ale ten baran ciągnął się za mną jakbym go holował.  
Wykręciłem numer do Pika, mojej prawej ręki, żeby pomógł mi skończyć tę farsę. Odebrał po dwóch sygnałach.  
– Co się kroi?  
– Ty i Nate bierzcie ślicznotki i za dziesięć minut na osiemnastej i Ashland.
W tle było słychać niemałe poruszenie. Moi ludzie siedzieli w Delcie popijając drinki i korzystając z kilku godzin luzu. Spotykaliśmy się tam co tydzień. Dzisiejszy wieczór nie był wyjątkiem, ale był wyjątkowy, bo gdy tylko dostałem wiadomość od Layli, że do mnie nie dołączy, postawiłem na nogi pół miasta, żeby ją znaleźć.  
Pik rozłączył połączenie, a ja zwolniłem, żeby zdążyli dojechać na miejsce. Layla siedziała cicho z nosem przyklejonym do szyby. Dopiero gdy wjechaliśmy na krzyżówkę osiemnastej i Ashland spojrzała przed siebie na dwa identyczne Chargery jak ten w którym siedzieliśmy.
– Schyl się – powiedziałem, zamieniając się już miejscami na przemian z Natem i Pikiem, chcąc zmylić Blackwella.
Layla zsunęła się na podłogę i zaparła rękami o drzwi i fotel, żeby nie latać po samochodzie jak zwłoki.  
Kilka minut później Adam skręcił w lewo za Natem. Nie zwolniłem póki nie wjechaliśmy na prywatną ulicę na końcu której stał mój dom. Layla usiadła z powrotem w fotelu rozglądając się dookoła. Mina jej zrzedła, kiedy zrozumiała gdzie byliśmy.
Zaparkowałem w garażu i zgasiłem silnik, a później obszedłem auto z przodu i otworzyłem jej drzwi.
Nie kwapiła się żeby wysiąść, więc oparłem się o bok i odpaliłem papierosa. – A ty? Dlaczego tu ze mną jesteś? Mogłaś kazać mi się odwalić.
Layla prychnęła krzyżując ręce na piersi. – Próbowałam tego triku w klubie. Nie posłuchałeś wczoraj, więc wątpię, że posłuchałbyś dzisiaj. Poza tym, dzięki tobie znalazłam sposób na wyprowadzenie Franka z równowagi.
Mimika jej ciała, obawa w oczach… Całą sobą pokazywała, że mi nie ufa, że nie ufa moim intencjom.  
– Nie sądzisz, że jeśli chciałbym cię wykorzystać, to już bym to zrobił?
Nie wyglądała na przekonaną, ale wysiadła z samochodu i stanęła naprzeciwko mnie. Wystarczająco blisko, żebym był w stanie dostrzec czarne plamki w jej szarych oczach.  
– Może czekasz, aż ci zaufam? – Przekomarzała się dalej. – Może chcesz uśpić moją czujność?
– Już powiedziałaś, że więcej mi nie zaufasz. I coś mi się wydaje, że nie tak łatwo wyprowadzić cię w pole.
Złapałem ją za rękę i zabrałem na górę do salonu. Layla od razu podeszła do stojącego w rogu samochodu. Mustang Shelby z sześćdziesiątego siódmego roku. Dostałem go na osiemnastkę od ówczesnego szefa Chicago, Dino. Służył mi przez kilka lat, póki południe nie wpadło w moje ręce, ale żal mi było go złomować. Odrestaurowałem dziadka i postawiłem w domu, jako ozdobę. Pasował idealnie. Wściekle czerwony kolor przypominał mi teraz moment, kiedy pierwszy raz zobaczyłem Laylę.
No, nie do końca pierwszy.  
Znałem ją już wcześniej, ale że od naszego ostatniego spotkania minęło dwanaście lat. Nie miałem szans jej rozpoznać. Mimowolnie uśmiechnąłem się na wspomnienie tamtych lat. Przesiadywałem u Franka całymi dniami przez pierwsze pół roku kariery w mafii.
Layla miała siedem lat i była wielkim wrzodem na moim tyłku.  
Raz. Jeden jedyny raz zapytałem ją co robi kiedy bazgrała coś na kartce papieru i od tamtej pory pakowała mi się na kolana za każdym razem gdy przekraczałem próg. Na moje szczęście, nie bawiła się lalkami, bo jako szesnastoletni gówniarz nie byłbym skory, żeby przebierać z nią Barbie. Layla uwielbiała kredki, farbki i wszystko, czym mogła upierdolić mi ciuchy. Nie raz i nie dwa wychodziłem z ich domu wyglądając jak kiepski artysta, poplamiony farbami z plasteliną przyklejoną do jeansów.  
Z tamtej malutkiej dziewczynki zostały jej tylko oczy. Te same duże, szare tęczówki. Kiedyś patrzyły na mnie z uwielbieniem, teraz z ciekawością.  
Wyciągnąłem rękę za siebie, sięgając po butelkę Bacardi. – Mojito?  
Skinęła głową i usiadła na jednym ze skórzanych stołków. Odłożyła torebkę na blat i założyła nogę na nogę rozglądając się dalej po pomieszczeniu. – Dlaczego pocałowałeś mnie na środku skrzyżowania?
– Myślałem, że zapytasz, dlaczego w ogóle cię pocałowałem.
– To akurat oczywiste.
Spojrzałem na nią zaskoczony. – Oczywiste?
– Podobam ci się – powiedziała wzruszając ramionami. – A jeszcze bardziej niż ja, podoba ci się, że ty pierwszy mnie pocałowałeś. Wy, jako gatunek lubicie być pierwsi.
Tak, tak i tak.  
Z tą różnicą, że bycie jej pierwszym, choć zajebiście satysfakcjonujące, nie podobało mi się bardziej niż ona sama. Podałem jej drinka i nalałem sobie whiskey. – Dochodziła północ. To miało być urodzinowe życzenie. Kończył mi się czas. – Obszedłem bar i usiadłem obok niej. – Dalej nie wierzę, że nikt cię wcześniej nie pocałował.  
– Nie wyczułeś braku doświadczenia?
– Nabierzesz wprawy. – Pod moim okiem nie miało jej to zająć długo. – Włącz muzykę.
Uniosła brew do góry i nonszalancko odwróciła głowę. – Albo zmień ton, albo powiedz proszę.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Za każdym razem, kiedy wystawiała pazurki, w mojej głowie robiło się zwarcie i na moment zapominałem o tym jak bardzo jest niedoświadczona i egoistycznie myślałem tylko o tym, żeby jak najszybciej ją rozebrać. Podobało mi się to, że nie dawała sobie wejść na głowę, że nie pozwalała mi sobą rządzić. Przyjemna odmiana. Wszyscy wokół spuszczali głowy i z pokorą robi to, czego od nich chciałem. Layla miała w nosie mój władczy sposób bycia.  
– Włącz muzykę gwiazdo. Proszę.
Minęło kilka lat odkąd ostatni raz wypowiedziałem to słowo. Z moich ust wychodziły jedynie rozkazy, a prośby kierowane były zawsze tylko w moją stronę.  
Usatysfakcjonowana wstała i niespiesznym krokiem podeszła do odtwarzacza dając mi czas na wgapianie się w jej tyłek. Wyciągnąłem z paczki Marlboro, a po chwili salon wypełniła dobrze mi znana melodia.  
– Sam Smith? – zapytałem zasłuchując się w taktach "Nirvana”.
– Masz jego płytę. – Usiadła z powrotem obok mnie. – Nie możesz go nie lubić.
– Lubię, ale nie spodziewałem się pościelówy. – Lalyla spłonęła rumieńcem i zerwała się na równe nogi. Złapałem ją za rękę nim zrobiła pół kroku. – Zostaw. I nie pochlebiaj tak sobie. To, że cię pocałowałem, nie znaczy, że chcę się z tobą przespać.
Kąciki jej ust drgnęły w nikłym uśmiechu. – Chcesz. Już ustaliliśmy, że podoba ci się to, że byłbyś moim pierwszym.
Poprawka. Podoba mi się to, że będę twoim pierwszym.
– Pocałowałeś mnie z zaskoczenia, ale przespać się ze mną z zaskoczenia nie możesz, a świadomie nie dałabym ci się dotknąć.
Powstrzymałem wzbierającą we mnie salwę śmiechu. Nie dość, że była seksowna i zadziorna, to jeszcze broniła się przede mną rękami i nogami.
Jej telefon wygrał cichą melodię. Wyłowiła go z kopertówki i odebrała ze zirytowaną miną. – Nic mi nie jest Adam. Wrócę do domu w jednym kawałku. Żywa. Możesz to przekazać Frankowi. – Irytację na jej buzi zastąpił szok. Rozchyliła wargi i spojrzała na wyświetlacz, a później na mnie. – Do ciebie – szepnęła pokazując mi telefon.
– Frank – przywitałem się oschle.  
– Carrow. Wypuść ją.  
– Może wyjść w każdej chwili.     
Frank westchnął ostentacyjnie. – Puść ją do domu Dante. Jest młoda, głupia i robi to tylko po to, żeby mnie wkurwić. Daj jej spokój.  
– Tego akurat zrobić nie mogę. – Layla za bardzo zaszła mi już za skórę, żebym tak po prostu dał jej spokój. Długo czekałem na dziewczynę, która będzie mnie pociągać zarówno ciałem jak i charakterem. – I jak już mówiłem, nikt jej tu nie trzyma na siłę.
Oddałem Layli telefon. Frank nie miał żadnego dobrego argumentu, którym byłby w stanie mnie przekonać. Jedynie Layla mogła mnie skutecznie spławić, a jak na razie nie wyglądało na to, żeby tego chciała.  
– Słucham tato. – Kpina w jej głosie trochę mnie zaskoczyła. – Nie zrobiłbyś tego… Przecież on nic nie zrobił! Nie możesz mi mówić, co mi wolno a co nie!
Chwilę jeszcze trzymała telefon przy uchu, zanim odłożyła go na blat i nie zwracając uwagi na mnie wymaszerowała na zewnątrz. Cokolwiek Frank jej powiedział, uderzył w czuły punkt. Nawet z piętnastu metrów byłem w stanie dostrzec, że cała dygotała.
Frank był świetnym manipulatorem, ale nie miałem zamiaru pozwolić mu namieszać Layli w głowie. Zwłaszcza teraz, kiedy była taka rozdarta. Nie wiedziała czy mi ufać, czy nie, a Frank mógł to w mgnieniu oka wykorzystać, żeby przechylić szalę na swoją stronę.  
Wypiłem resztę drinka i zdeterminowany, żeby moje było na wierzchu, wyszedłem na zewnątrz.

Ness2812

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i kryminalne, użyła 2895 słów i 15884 znaków, zaktualizowała 16 sie 2017. Tagi: #miłość #mafia #romans #wróg #chicago

8 komentarzy

 
  • Użytkownik Iks

    Strasznie podobają mi się, te przepychanki słowne między Dantem (wydaje mi się, że tak powinno się odmieniać jego imię, ale to czepialstwo, albo życzliwa uwaga) i Laylą. Wiem, że między nimi iskrzy, ale liczę na to, że uczucie nie sprawi, że ich rozmowy staną się cukierkowe romantyczne. Wciąż brawo.

    21 paź 2017

  • Użytkownik Ness2812

    @Iks Sprawdziłam w internecie i masz rację, powinno być "Dentem", choć brzmi to conajmniej nienaturalnie. Będę musiała to pozmieniać jak usiądę do korekty. Dziękuję  :kiss:

    21 paź 2017

  • Użytkownik Somebody

    W końcu miałam chwilkę, żeby poczytać. Cudo <3

    24 sie 2017

  • Użytkownik Ness2812

    @Somebody  :kiss: Dziękuję pięknie. Cieszę się, że Ci się podoba  ;)

    24 sie 2017

  • Użytkownik agnes1709

    Wciąga jak bagno, tego się nie spodziewałam zwłaszcza, że tu, na lolu, to bardzo unikatowa sytuacja. Widząc "miłosne", omijam szerokim łukiem, z góry zakładając płytkie opowiastki dla znudzonych gimbusów (gdyż zazwyczaj mam rację), a tu...?! BARDZO pozytywne zaskoczenie, jesteś wielka, kobieto! :bravo::kiss:

    1 sie 2017

  • Użytkownik Ness2812

    @agnes1709 Miało z ego wyjść coś ciekawszego niż płytka, jednowymiarowa opowieść. Dobrze wiedzieć, że w jakimś stopniu mi się to udało

    1 sie 2017

  • Użytkownik agnes1709

    @Ness2812 W dużym stopniu, kochana, nie bądźmy tacy skoromni;)

    1 sie 2017

  • Użytkownik mila

    Błagam dodaj kolejną część.  Z okazji zaległych świąt wielkanocnych i przyszłych świąt majowych  ;)  ;)

    22 kwi 2017

  • Użytkownik nastolaka

    Cudowne :* :* kiedy next ?

    22 kwi 2017

  • Użytkownik Lolisss

    Ajjj nie można prezentu na święta i jakas dodatkowa cześć? :D

    21 kwi 2017

  • Użytkownik Ness2812

    @Lolisss święta już były :)

    22 kwi 2017

  • Użytkownik Lolitkaa1

    Warto było czekać  :kiss:  świetna część!  :jupi:

    21 kwi 2017

  • Użytkownik zabka815

    Super jak zawsze nie mogę się już doczekać następnej części  :bravo:

    21 kwi 2017