-Kochanie... O widzę że już ubrana to dobrze chodź do kuchni zjesz śniadanie dam ci pieniądze a tata zawiezie cię na autobus do obozu. - wyszła a ja powoli zwlekłam się z łóżka i wyszłam zabierając walizkę a zostawiając nadzieję że nie będę musiała jechać o i nie zapomnijmy że zabrałam ze sobą jeszcze przygnębienie. Poszłam do kuchni jak na skazanie co nie umkło uwadze mamy która powiedziała władczo:
- Nie wymigasz się od tego młoda damo.- Nic nie opowiedziałam tylko popatrzyłam na nią z ukosa bo naprawdę nie miałam już ochoty na kłótnie. Usiadłam na krześle przy stole. Oglądając jak mama robi kanapki.
Kiedy skończyła robić kanapki i położyła je na stole do kuchni wszedł tata.
- Cześć kochanie- powiedział całując mnie w czoło.
- Cześć - odpowiedziałam. Zjadłam kanapki a w tym czasie mama naszykowała mi pieniądze. Gdy je schowałam poszłam ubrać bluzę.
-Okey jestem gotowa możemy jechać - powiedziałam podchodząc do taty. On tylko przytaknął, wziął kluczyki i ruszył za mną do drzwi. Minutę później siedzieliśmy z już w aucie i jechaliśmy. Droga zajęła nam tylko parę minut bo autobus miał czekać na rynku. Wysiadając z auta i przeżyłam szok. Przy wielkim niebieskim autobusie stali oni. W jednej chwili odwrócili się i przeżyli taki sam szok jak ja przed chwilą. ,,Dobra , spokojnie, nie martw się to tylko ponad osiem tygodni. Aaa nie co za okropny początek wakacji'' zaczęłam panikować w myślach ale szybko się opanowałam wzięłam walizkę, włożyłam ją do bagażnika autobusu. Żegnając się z tatą szybko przemknęłam obok Maxa, Jeremyego i Edwarda wsiadając do autobusu. Siadłam na końcu autobusu gdzie było wolne miejsce. Po chwili widziałam jak chłopaki wsiadają, ale moją uwagę odwrócił głos jakiejś dziewczyny.
- Hej jestem Alicja- powiedziała wysoka brunetka ubrana w krótkie zielone spodenki i w biały top.
-Hej Natasza jestem- przywitałam się. Coś mnie zaintrygowało w tej dziewczynie ale nie wiedziałam co.
- Pierwszy raz na obozie?- spytała
- Tak, a ty?
- Ja, nie jestem tu już trzeci raz a mam 16.
- Ja też niedawno miałam urodziny. - powiedziałam bo zaczęłam lubić ją. Miała takie przyjazne nastawienie.
-To faj...- nagle urwała odwracając wzrok. Zerknęłam przed siebie co tam zobaczyła a tam Jeremy. ,,Aha podoba jej się" to była pierwsza myśl jak zerknęłam na Alicje która wręcz się kuliła siedząc na fotelu.
-No cześć Nataszko - powiedział przesłodzonym głosem- i Alicjo.- dodał zerkając na skuloną dziewczynę.
- Cześć odparła- natychmiast Alicja jak tylko wymienił jej imię. Ja mu nie dałam tej satysfakcji.
- A ty się ze mną nie przywitasz aniołku - powiedział spoglądając teraz na mnie.
-Nie, nie dam ci tej satysfakcji i idź stąd. - powiedziałam z wielkim rogalem na buzi. Speszył się minimalnie ale tylko na chwilę. Uśmiechnął się i zwrócił się do Alicji.
-A ty Alicjo chcesz żebym poszedł- pierwsze co pomyślałam to ,, Co za dupek , on wie że się jej podoba i to wykorzystuje." Widząc że Alicja nie może wydusić ani słowa powiedziałam:
-Chce żebyś ruszył swój tyłek wrócił na swoje miejsce bo przerwałeś nam rozmowę.
- Jaka ostra, lubię takie, jesteś taka niedostępna ale to się zmieni- powiedział powoli i chciał mnie dotknąć ale złapałam do za rękę i wysyczałam przez zaciśnięte zęby:
- Ani się waż i idź stąd.- z udawanym smutkiem odszedła i poczekałam aż usiądzie by nic nie słyszał. Alicja popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem i chciała się odsunąć ale ją złamałam za ramię i powiedziałam spokojnie:
- Alicja nie masz się o co martwić jesteś piękną i modrą osobą a on mi się nie podoba a jeżeli on nie widzi tego co ja kilka sekund temu jak zaczęłaś ze mną rozmawiać to nie jest ciebie wart.- Alicja od razu się uśmiechnęła i przytuliła mnie mówiąc:
- wiesz jeszcze nikt mi czegoś takiego nie powiedział dziękuję. Zostaniemy przyjaciółkami?- Zaskoczyła mnie tym pytaniem ale znałam odpowiedź.
- No pewnie- odpowiedziałam bez wahania. Po chwili autobus ruszył. Przez całą drogę rozmawiałyśmy, bardzo dużo się o niej dowiedziałam. Opowiedziała mi o tym jak zakochała się w Jeremym. Gdy była na obozie po raz pierwszy a było po deszczu poślizgnęła się i by upadła gdyby nie on. Złapał ją w ostatniej chwili ratując ją przed upadkiem. ,, Rycerz w lśniącej zbroi taaa jasne'' pomyślałam tak słysząc o tym jak o nim opowiadała, a wydawało mi się że mówi o jakimś bogu a nie zwykłym cwaniaku. Mi tam z tej trójki podobał się Edward a całowałam się z Jeremym no nieźle co nie. Alicja opowiedziała mi że Max, Edward i Jeremy są najpopularniejszymi chłopakami na obozie. Przez resztę trasy jadłyśmy i się śmiały. Gdy z nią rozmawiałam czułam jakbyśmy się znały od zawsze. Po tym jak Alicja odpowiedziała chyba wszystko o sobie, co zajęło jej cztery godziny, powiedziała żebym teraz ja coś o sobie powiedziała.
-A co ja mam powiedzieć.....-zamyśliłam co powiedzieć i powiedziałam z dobrze słyszalnym żalem w głosie- moja mama i tata wysłała mnie tu bo chcą sobie ode mnie odpocząć, mój chłopak mnie zostawił mnie dla jakiejś barbi z większymi cyckami niż mózgiem, a dziewczyny które uważałam zaczęły mnie olewać.-przy ostatnim głos mi się załamał. Zdziwiła mnie reakcja Alicji która przytuliła mnie.
- Spokojnie nie ma się co martwić jak na razie jesteś tutaj i ciesz się tym.- powiedziała uśmiechając się do mnie
-Dzięki- powiedziałam. Nigdy żadna z moich przyjaciółek mnie nie przytuliła.Reszta drogi zeszła na luźniejsze tematy. Nawet nie wiedziałam kiedy to zleciało, a już byliśmy na miejscu. Po chwili pojawiła się w autobusie szczupła kobieta o rudych włosach.
- Dobrze, Witajcie jestem Emilia Lumière dla tych którzy są tu pierwszy raz i nie są pewni dlaczego tu są. Więc ci którzy są tu po raz pierwszy wysiadają i czekają a reszta może się udać na świetlice. No,.. RUCHY!!!!-powiedziała wesoło z szerokim uśmiechem. Wszyscy nagle ruszyli do wyjścia łącznie ze mną. Idąc przez autobus poślizgnęłabym się gdyby nie jeden z pasażerów,
- No hej-powiedział chłopak o czarnych włosach. ,, No nie następny. Czy los chce żebym poznała wszystkich przystojniaków świata?? co w sumie nie jest takie złe"
- Dzięki - wydukałam i speszona wręcz wybiegłam ale zanim się odwróciłam zobaczyłam uśmiech nieznajomego. Wyszłam i moim oczom ukazał się wysoki na ponad trzy metry biały murek z wielką bramom. Na wielkiej tabliczce było napisane:,,Obóz Księżycowy Kamień" ta nazwa wydawała mi się dziwnie znajoma.Z zadumy wydarł mnie głos pani Lumière:
-Więc posłuchajcie już wam się przedstawiłam, ale musicie wiedzieć dlaczego tu jesteście. Wy macie coś w sobie co różni was od innych ludzi. A mianowicie to że jesteście rodzajem wojowników którzy mają moce z którymi możecie robić co chcecie, ale musicie wiedzieć jak się nimi posługiwać oraz nie mogą o tym wiedzieć normalni ludzie. Osoby dzięki którym tu jesteście są tak samo jak wy wojownikami.- wszyscy wybuchli śmiechem oprócz mnie. Przyglądający się temu inni z obozu dziwnie patrzyli, jak na wariatów.
-Czy pani coś brała?- spytała jedna z barbie która stała obok mnie.
-Nie, Saro, ale mogę pokazać wam coś co wam to udowodni- Pani Lumière uniosła jedną rękę a ona zapłonęła żywym. Wszyscy oprócz mnie patrzyli z podziwem, a ja nie mogąc zrozumieć co się dzieje obok mnie patrzyłam na to jak na film który oglądam. Pani Emilia z chowała rękę która już nie płonęła.
- Dobrze więc możemy iść- powiedziała zadowolona z siebie Pani Emilia. wszyscy poszli za nią wpatrzeni jak w obrazek. Ja nie podzielam tego zachowania bo to nadal wydawało się snem. Gdy zabraliśmy swoje rzeczy ruszyliśmy ku wielkiej bramie. Stając tuż przed nią wydawała się jeszcze większa. Po chwili się otworzyła i mogliśmy wejść na teren obozu. Gdy weszliśmy moim oczom ukazał się las po obu stronach. My szliśmy ścieżką zrobioną z białych cegiełek. Po kilku minutach zobaczyłam ogromny budynek wokół którego zbierały się grupki osób witających się ze sobą. On także był w kolorze bieli.
-Ten budynek w oddali to świetlica- oznajmiła Pani Emilia pokazując na wielki biały budynek- Tam będziecie przychodzić na śniadania, lancze, obiady i kolacje. Tam też będą odbywały się apele i dyskoteki a i jeszcze w tym budynku znajduje się moje biuro i pokój w którym przebywają wychowawcy jeśli nie będą w swoim domku.- dodała odwracając się w naszą stronę- Wiec kiedy dojdziemy do świetlicy zostaną wam przydzielone domki oraz dostaniecie plany zajęć.
-Zajęć??!- powiedzieliśmy chórem.
- Tak zajęć. No w końcu musicie odkryć swoje talenty i umieć ich używać.- powiedziała z uśmiechem. Ponownie ruszyliśmy w stronę świetlicy. Gdy doszliśmy wszystkie oczy zwróciły się na nas.
- No więc zostawcie tam swoje bagaże, zostaną one zniesione do waszych domków. A teraz chodźcie do środka i usiądźcie Zaczynamy!!- powiedziała Pani Emilia. I wszyscy stojący na zewnątrz ruszyli do środka. Wchodząc byłam zdumiona ile osób jest tu. Sala była przestronna i pomalowana w kolorze błękitu. Z tyłu sali było widać stoły a za nimi mini barek z którego zapewne były wydawane posiłki. Za uwarzyłam Alicje która do mnie machałam. Ruszyłam w jej kierunku, gdy już tam dotarłam Alicja powiedziała:
-No i co w szoku?-spytała szeptem.
- Nie, ale trochę jestem skołowana. A ty już wiesz jakie masz moce?-odpowiedziałam
-Tak, moją mocą jest lód.
-Lód??
-Tak, wiesz ja mogę go tworzyć.- powiedziała uśmiechnięta Alicja.
-Aha, i ja też mam podobną moc?- spytałam.
-Tak, ale nie koniecznie podobną i wiesz co twoje objawy są dziwne.
-Objawy???- spytałam zdezorientowana.
-No tak, bo po urodzinach, zaczynamy się zmieniać u mnie na przykład zmienił się głos i tylko on a u ciebie, tak jak mówiłaś, włosy i oczy. Bardzo rzadko zmiany są dwie praktycznie zawsze jest tylko jedna. Przyznam jednak że ci do twarzy z tym wyglądem.-Powiedziała Alicja z wielkim rogalem na twarzy.
-Aha- tylko tyle byłam w stanie powiedzieć bo to zbyt dużo wiadomości jak na jeden dzień. Po chwili przed nami pojawił się wysoki mężczyzna o czarnych włosach.
-Witajcie Nazywam się Rober Victorie, jestem jednym z założycieli tego obozu już wszyscy wiecie dlaczego tu jesteście....- zaczął gadać donośnym głosem który roznosił się po sali. Coś tam jeszcze mówił ale przestałam go słuchać. Zaczęłam myśleć nad tym czego się dowiedziałam. Z rozmyślania wyrwała mnie Alicja która mnie śturchnęła łokciem.
-Wszystko okey?- spytała z troską w głosie.
-Tak- westchnęłam i skupiłam się na końcowym przemówieniu Pana Roberta.
-Więc miło mi że w tym roku jest was jeszcze więcej a teraz żegnam, zapomniałbym osoby które są tu po raz pierwszy wychodząc zabiorą ze sobą plany zajęć więc do zobaczenia- powiedział z wyszedł z sali. Po chwili wszyscy wstali i ruszyli do wyjścia. Wzięłam plan i przeczytałam w którym domku będę mieszkać.Przez ramię zerknęła na moją kartkę Alicja.
-Oooo... jesteś ze mną w domku,-powiedziała zadowolona Alicja.- no to chodźmy- dodała łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w kierunku jednej z ścieżek. Ciągnęła mnie tak szybko żeby się przepchać przez tłum że prawie bym się przewróciła ale złapał mnie Jeremy.
- No hej aniołku co tam?-powiedział z szelmowskim uśmiechem. Postawił mnie do pionu.-No więc jesteś jedną z nas. Więc miło mi Nataszo.- dodał.Alicja zerknęła na mnie oczekując co zrobię.
-Sorry ale nie mam na ciebie czasu i muszę iść- powiedziałam beznamiętnie i odeszłam z Alicją.
-No nie ty jesteś niesamowita, jako pierwsza spławiłaś już po raz drugi Jeremyego.- powiedziała z niedowierzaniem.
- Po prostu mam dość chłopaków jak na jeden dzień więc chodźmy już- odpowiedziałam i już wchodziliśmy do lasu. Idąc jedną z ścieżek spotkaliśmy kilka obozowiczów aż doszliśmy do małego domku w kolorze kremowym.
-Oto nasz domek- pokazała na ten śliczny domek. Doszliśmy do niego i weszliśmy na ganek. Na drzwiach był numerek B225.
-Serio tu jest tyle domków.- spytałam patrząc na numerek.
-Tak ale to jest ostatni z grupy B a w grupie A jest tyle samo. Domki są wybudowane wokół tak jakby centrum, którym jest świetlica, sala gimnastyczna i jeszcze tam kilka ale nie mam ochoty o tym teraz gadać, pokaże ci je później. A oto nasz domek.- powiedziała otwierając drzwi. Moim oczom ukazał się przytulny stolnik. Ściany były w kolorze żółtym. Na środku znajdowała się kanapa a obok niej mały stoli, na przeciwko stała duża plazma. W drugiej części była mała kuchnia. Był tam stolik i ciemne meble kuchenne z Dużą lodówką.
-Ślicznie - powiedziałam rozglądając się po pomieszczeniu.
-A oto twój pokój- powiedziała Alicja a ja się do niej odwróciłam. Stała przy drzwiach pokazując żebym podeszła. Weszliśmy do mojej sypialni. Było tam biurko dwie szafy, łóżko, mały stoliczek na środku pokoju który był na małym dywaniku. W pokoju też było okno z widokiem na las. Pokój i meble były w kolorze kremowym.
-Przytulnie- powiedziałam siadając na łóżku na przeciw którym było okno. Na ścianie obok były postawione szafy a na przeciwnej ścianie biurko. W rogu pokoju znajdowały się moje bagaże.
-Tak szybko tu je przyniesiono- spytałam patrząc w stronę drzwi przy których stała Alicja.
-No. Dobra rozpakuj się nie będę ci przeszkadzać a i tak ja muszę się rozpakować a zajmie mi to z trzy godziny.- oznajmiła śmiejąc się i wyszła ale zaraz wróciła i dodała- a o 18 zaczyna się ognisko.- i już jej nie było.
-No jest 15 więc mam trzy godziny żeby się rozpakować i naszykować na ognisko.- powiedziałam do siebie i zabrałam się za rozpakowywanie....
________________________________________________________________________________________
Hej
Przepraszam że dodałam później ale nie miała czasu.
Mam nadzieję że się spodoba, piszcie w komentarzach co myślicie.
Pozdrawiam Ali
5 komentarzy
Amour9
Niesamowite Opowiadanie
Juliaaajl
Błędy kochana! Jak się nie poprawisz to cię zamorduje! Nie możesz zepsuć nimi super pomysłu! Czekam na ciąg dalszy. Zrechabilituj się.
Ilovedit
@Juliaaajl Dobrze następne sprawdzę dwa razy Pozdrawiam Ali
Wiktor
Witaj. Ależ przynajmniej ja czytałem prolog. Czekam na next. Pozdrawiam Wiktor
Ilovedit
Uwaga!!!
Uświadomiłam sobie że niektóre osoby mogą nie czytać prologów. Muszę napisać że wstęp do tego opowiadania jest w ,,Księżycowy Kamień Prolog". Więc proszę aby osoby które tam nie były zerknęły, ponieważ jest tam początek opowiadania.
Pozdrawiam Ali
Koteczka
Kiedy next? Teraz to mnie zaskoczyłaś tym zwrotem akcji
Pisz odrobinę więcej opisów. Błagam 
Ilovedit
@Koteczka Za niedługo, może nawet jutro ale nie wiem dokładnie, bądź cierpliwa.
Pozdrawiam Ali