JEDEN JESIENNY DZIEŃ CZ 3

JEDEN JESIENNY DZIEŃ CZ 3Kamil
Niestety po zaśnięciu Bartka musiałem jechać do pracy bo jakaś awaria więc zadzwoniłem do mamy z prośbą o przypilnowanie młodego. Kiedy w firmie załatwiłem wszystko, udałem się nad rzekę aby przemyśleć parę spraw. Wtedy ją ujrzałem. Przyglądałem jej się z bliska. Nie zauważyła mnie. Nagle powiedziała coś w co nie mogłem uwierzyć. Chciała się zabić. Nie mogłem do tego dopuścić więc zareagowałem. Była jakaś smutna, nieobecna. Cieszy mnie to, że zgodziła się ze mną spotkać. Leżąc w łóżku myślałem o tej która zawładnęła moim sercem.
Muszę zabrać ją w takie miejsce aby ją zaskoczyć. Ciekawe czy lubi niespodzianki?
Myślę, że każdy je lubi, w końcu to będzie niespodzianka na jej urodziny.  
Chciałbym bardzo aby jej się spodobała. No nic teraz muszę się ogarnąć. Koniec tego myślenia, czas do pracy. Muszę wstać.
Wychodząc z windy na 10 piętrze biurowca natknąłem się na mojego przyjaciela Marka.
-hej Marek - powiedziałem
- no hej co tam słychać - odezwał się Marek
- dużo się dzieje- odpowiedziałem  
- to może pogadamy wieczorem przy piwku?-zapytał
- nie mogę jestem już umówiony  
- eh Kamil znowu jakaś nowa laska?
- nie, w końcu umówiłem się z Zuzią  
- ooo stary wreszcie się zdecydowałeś, powiesz jej prawdę?
- oszalałeś? Przecież ją w ten sposób wystraszę mówiąc jej wszystko..
- zrobisz jak uważasz, jak coś to wiesz ze możesz na mnie liczyć?
- tak wiem i dzięki ale sam muszę to ogarnąć  
- ok ja lecę do pracy na razie  
- cześć Marek
Po rozmowie z Markiem poszedłem do swojego gabinetu ale nie mogłem się na niczym skupić jak na jej uśmiechu. Ciągle miałem ją w głowie. Nie mogłem doczekać się spotkania. Muszę dziś wyjść wcześniej żeby poczekać na nią pod szkołą.
Po wyjściu z pracy musiałem podjechać do przedszkola po Bartka i zawieź go do mamy. Kiedy już dojeżdżałem pod szkołę wyszła ona. Piękna jak zawsze. Eh dość myślenia trzeba wyjść z auta i podejść do niej.  
Gdy mnie zauważa nie kryje zdziwienia.  
- hej, mówię do niej a ona odpowiada mi uśmiechem,  
- to gdzie jedziemy, pyta po chwili Zuzia
- to niespodzianka mówię, -mam nadzieje, ze Ci się spodoba
- nie lubię niespodzianek- mówi a ja zaczynam się martwic czy dobrze robię  
- żartowałam -mówi Zuzia a ja nie ukrywam ulgi, - uwielbiam niespodzianki- mówi jeszcze po chwili  
- to cieszę się, więc teraz zasłonie Ci oczy
- o nie, nie, nie - odpowiada, a ja widzę strach na jej twarzy  
- nie bój się, nic Ci nie zrobię, po chwili zastanowienia zgadza się zasłaniam jej oczy i prowadzę do samochodu
- tylko jedź ostrożnie- mówi cicho
- dobrze kwiatuszku- odpowiadam śmiejąc się  
Gdy jedziemy Zuzia bardzo się niecierpliwi  
- daleko jeszcze- pyta
- już nie długo- odpowiadam jej.
Jest taka urocza.  
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, pomogłem jej wysiąść i poprowadzić po schodach na górę. Rozwiązałem opaskę z jej oczu i czekałem na jej reakcje. Mam nadzieje ze spodobało jej się to co zobaczyła.

aaanaaa98

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 588 słów i 3066 znaków.

2 komentarze

 
  • cukiereczek1

    Czekam na kolejną już z niecierpliwością:)

    26 lip 2016

  • Oliwia

    Kiedy next?

    26 lip 2016

  • aaanaaa98

    @Oliwia myślę ze jeszcze w tym tygodniu choc nie obiecuje :)

    26 lip 2016

  • Oliwia

    @aaanaaa98 ok

    26 lip 2016