JEDEN JESIENNY DZIEŃ CZ.10

JEDEN JESIENNY DZIEŃ CZ.10Zuzia
Kiedy tylko moja matka weszła do kuchni, zaczęła na mnie wrzeszczeć. Wcale  mnie to nie zdziwiło bardziej to, że była trzeźwa. Nie byłam pewna o co jej chodzi ale jak się później okazało chodzi o pieniądze i nie pomyliłam się.  
Zaczęła mną szarpać i bić gdzie popadnie. Na koniec mną rzuciła tak, że uderzyłam o ścianę i  powiedziała – jutro przyjedzie ktoś, komu mam zamiar cię sprzedać, więc nie rycz i idź się  ogarnąć, bo wyglądasz okropnie. Kiedy doczołgałam się do łazienki, co nawiasem mówiąc było wielkim trudem, aż się przeraziłam kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Nie wyglądałam za dobrze. Włosy potargane, kilka zadrapań na twarzy i cóż zapewne jutro pojawią się siniaki. Stojąc tak w lustrze usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko do nich pobiegłam, żeby matka nie słyszała. Otwierając nigdy nie spodziewałabym się jego. Stał oparty o framugę drzwi, w koszuli spod której widoczne były jego mięśnie i czarnych spodniach wyglądał naprawdę jak grecki bóg. Chyba za bardzo się mu przyglądałam, ponieważ zauważył to uśmiechając się do mnie.
- Cześć- przywitał się, ale gdy  spojrzał na mnie uważniej cały jego uśmiech powoli znikał, Zuzia, co ci się stało? – zapytał
Nie byłam wstanie nic z siebie wydusić. Ledwo powstrzymywałam łzy, które zbierały się kącikach moich oczu. Kamil widząc to od razu wziął mnie w swoje ramiona i przytulił. Odwzajemniłam gest, gdyż tego brakowało mi od bardzo dawna. Staliśmy tak przytulając się do siebie a on szepnął – Zabieram cię do siebie, poznasz w końcu kogoś – i uśmiechnął się.

Kamil
Kiedy zobaczyłem Zuzię, jej twarz była cała pokryta łzami. Nie wiedziałem co się dzieję. Widziałem, że dziewczyna nie może nic z siebie wydusić. Od razu ją przytuliłem i wtedy właśnie postanowiłem wziąć niebieskooką do siebie, na stałe. Wiedziałem, że za jej stan w jakim teraz jest, odpowiada tylko jedna osoba – jej matka. Nie mogłem pozwolić dziewczynie na to by dalej żyła w takich warunkach. To musiało się skończyć. Pozostaje kwestia Bartusia. Na pewno będzie zaskoczona jego obecnością w moim domu ale gdy opowiem jej całą historię, to jestem przekonany, że go polubi. Weszliśmy do mieszkania dziewczyny, która po moich długich namowach w końcu zgodziła się pojechać do  mojego domu. Spakowana w najpotrzebniejsze rzeczy poszła w stronę wyjścia z mieszkania a ja wraz za nią. Kiedy przyjrzałem się w jakich warunkach mieszkała to załamałem  się. Przecież obiecałem się opiekować Zuzią jak najlepiej a ja to zaprzepaściłem. Byłem zły na siebie. Niestety czasu nie cofnę ale teraz mogę to naprawić. Wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy w ciszy. W końcu postanowiłem się odezwać
- Zuzia powiesz co się stało?-  zapytałem
Dziewczyna milczała widziałem, że było jej ciężko.
- To przez matkę, szarpała mną i kazała się ogarnąć bo jutro ktoś ma przyjść mnie kupić jak rzecz, rozumiesz? – powiedziała ledwie słyszalnie
Kiedy zrozumiałem co powiedziała mocniej zacisnąłem ręczna kierownicy. Jak ktoś może być tak nieczuły i to w stosunku do własnego dziecka, do jedynej córki. Nigdy chyba tego nie zrozumiem. Zagotowało się we mnie ale resztkami sił próbowałem nie wybuchnąć.
- Od dzisiaj to się zmieni. Nikt nie ma prawa cię sprzedawać, nie jesteś rzeczą- powiedziałem i uśmiechnąłem się do osiemnastolatki. Dziewczyna nie odwzajemniła uśmiechu myśląc pewnie, że są to puste słowa. Ja mówiłem prawdę i będę robił wszystko, żeby miała jak najlepiej  w życiu. Przecież obiecałem to pewnej osobie obietnicy dotrzymam.  
- To podjechaliśmy pod twój dom  
- Hola, hola teraz to jest też twój dom – powiedziałem. Dziewczyna jedynie słabo się uśmiechnęła
Kiedy dotarliśmy pod drzwi wejściowe otworzyła nam moja mama. Zdziwiona patrzyła na Zuzię ale nic nie powiedziała. Jedynie przywitała się z nią. Po krótkiej wymianie zwrotów grzecznościowych starsza z kobiet opuściła dom, przed tym jednak informując mnie, że zadzwoni do mnie jutro z samego rana. Już nie mogę się doczekać. Wyczujcie ten sarkazm. Będzie pytać o wszystko choć bardzo dobrze wie kim jest Zuzia. No nic jakoś to przeżyje.  A teraz idę do swojej księżniczki, zapewne jest głodna. Kiedy wchodzę do salonu widok który ujrzałem jest nie do opisania. Moja księżniczka śpi sobie w najlepsze na kanapie. Wcale jej się nie dziwię. Miała ciężki dzień, należy jej się odpoczynek. Wziąłem ją na ręce tak, żeby jej nie obudzić i zaniosłem do swojej sypialni po czym przykryłem. Sam poszedłem na kanapę do salonu i zasnąłem, śniąc o niebieskookiej dziewczynie.



Z góry przepraszam za tak bardzo długą nieobecność. Mam nadzieję, że się podoba :)

aaanaaa98

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 892 słów i 4874 znaków.

Dodaj komentarz