''Impossible love" Rozdział 5

''Impossible love" Rozdział 5Gwałtownie wybudziłam się ze snu i zerwałam na równe nogi. Oparam się plecami o ścianę i usiowałam uspokoić swój oddech. Gdybym miała serce, to w tym momencie ze trachu wyskoczyłoby mi z piersi. Rozejżałam się wokoło. Znajdowałam sę w jakiejś szopie. Nie wiem kiedy mnie tutaj zamknęli. Zaraz po tym, jak mnie złapali, zostałam naszpikowana jakimiś świństwami po których zasnęłam i cały czas miałam okropne koszmary... Odsunęłam się od ściany i zaczęłam ze strachem chodzić wzdłuż ściany. W jakim celu mnie złapali? Co ja im zrobiłam? Co oni chcą zrobić mi? Zrezygnowana usiadłam na podłodze, ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Boże... jaka ja byłam głupia. Dlaczego zaufałam Wyklętemu i pomogłam mu wydostać się z Pustkowia?! Przecież to był mój wróg... powinnam była wezwać straż, albo sama go zabić. Głośno westchnęłam. Co suę stało, już się nie odstanie. Teraz muszę płacić za swoją głupotę... Nagle za drzwiami coś się poruszyło. Przez szczeliny w nich, dostrzegłam dwie sylwetki. To byli mężczyźni.  
- Jak mayślisz Sleyge... kiedy odbędzie się rytuał?- zapytał pierwszy z nich.
- Pewnie jak zwykle, podczas pełni, która nawiasem mówiąc jest już jutrzejszej nocy.- odpowiedział mu ten drugi. W jego głosie wyczułam rozbawienie. Śmiał się.
- Już nie mogę się doczekać. To będzie pierwszy rytuał od tak długiego czasu...
- Masz racę. Yogo miał jednak dobry plan, a głupia dziewczyna mu zaufała. Żal mi jej.- powiedział ten cały Sleyge i zaśmiał się.- Drun, cyba musimy sprawdzić co z nią. Eliksiry już pewnie przestały działać, powinna się obudzić, a jak nie to sami ją obudzimy. - powidział i zarechotał. Mnie natomiast ogarnęła panika, nie mogą dowiedzieć się, że podsłuchałam ich rozmowę. Przypadłam do ziemi i zaczęłam udawać że śpię. Drzwi zaskrzypiały i rozległy się kroki. Zbliżali się w moją stronę.
- Sleyge, ona jeszcze śpi. Co robimy?
- Budzimy ją Drun, budzimy...- wysyczał pierwszy trażnik i wymierzył mi siarczysty policzek. Z bólu aż zachłysnęłam się powietrzem. Gwałtownie usiadłam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.- O, nasza księżniczka już nie śpi. To dobrze.
- Ty, ty...- zaczęłam, ale pod wpływem jego wzroku zamilkłam. Czaiła się w nim taka nienawiść, taka ciemność... że coś wewnątrz mnie kazało mi siedzieć cicho.
- Jutro rytuał. Musimy cię przygotować.- powiedział tylko i skinął na Druna by podniósł mnie z ziemi. Ten wykonał polecenie i jak lalkę przewiesił mnie sobie przez ramię. A potem zostałam uderzona w głowę i straciłam przytomność.

Obudziłam się w całkiem innym pomieszczeniu. Jak na Wyklętych, było ono całkiem schludne. Leżałam na wielkim łóżku. Wstałam z niego i zorientowałam się, że jestem ubrana w długą, powłóczystą, pudrowo-różową suknię. Zdziwiłam się. Co to ma do cholery znaczyć?! Dotknęłam głowy, moje długie blond włosy były rozpuszczone i znajdował się na nich wianek z róż. Potrząsnęłam głową. To niedorzeczne. Najpierw jestem bita, potem traktowana jak królowa... Co się tutaj do cholery dzieje?! Na stopach miałam czarne sandałki, na palcach pełni pierścieni, a na szyi ciężki naszyjnik z jakimś klejnotem. Czarnym klejnotem. Był piękny, ale wyczuwałam w nim ciemność. Nagle drzwi otworzyły się i stanęłi w nich Drun i Sleyge.
- Już czas.- syknął Sleyge, a mnie ogarnęło przerażenie. Co oni chcą mi zrobić? Czy chcą mnie zabić? Co to za rytuał, którego mam być główną atrakcją? Zastanowiłam się przez moment i stwierdziłam z goryczą, że zaraz się tego wszystkiego dowiem. Na mojej twarzy zagościł smutek. Drun szturchnął mnie mocno i szepnął do ucha.
- Uśmiech, masz być uśmiechnięta i szczęśliwa.- bałam się go, więc przywołałam na swoją twarz najbardziej nieszczery uśmiech w całej mojej karierze. Zostałam szturchnięta ponownie i skierowałam się razem z dwoma Wyklętymi do drzwi. Gdy przez nie wyszłam, zorientowałam się że jestem na jakiejś arenie. Wokoło siedzieli Wyklęci i wiwatowali. Była noc, pełnia. Widocznie dla Wyklętych te cały rytuał musiał być ważnym wydarzeniem. Na środku areny ujżałam ołtarz obsypany kwiatami, na nim leżał miecz... Zaraz, zaraz czy oni... czy oni chcą złożyć mnie w ofierze?! Przeraziłam się jeszcze bardziej. A potem usłyszałam czyjś głos.
- Nastąpiła chwila, na którą wszyscy czekaliśmy z takim zniecierpliwieniem. Rytuał zamiany czas zacząć! Nie ma już z nami Drake'a, ale za to zyskamy nową Wyklętą!- wrzeszczał jakiś facet. A ja pomyślałam że śnię. Co oni chcą mi zrobić?! Zapytałam ponownie sama siebie. W co ja się wpakowałam?!

******************************************************************
Okey miśki ;3 jest dobrze, przetrwałam testy gimnazjalne ;3 teraz będę miała więcej czasu na pisanie :D wieczorem dodam 6 rozdział, a jak narazie czytajcie i komentujcie ten :* buziaczki :***

Ivy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 918 słów i 5090 znaków.

2 komentarze

 
  • Ciafu

    Też to zauważyłam :smile:  Gdzieś jest też ,,cyba" zamiast ,,chyba" ^^ Cieszę się, że przetrwałaś testy :D

    2 maj 2014

  • LittleScarlet

    Super! Warto było czekać, zdecydowanie tak. Gdzieś w środku tekstu jest mała literówka "suę" zamiast "się" ale to jedyne co mi się rzuciło w oczy ;) Jest świetne, serio. :D

    2 maj 2014