''Impossible love" Rozdział 6

''Impossible love" Rozdział 6Zostałam wprowadzona na środek areny. Pomimo ogarniającego mnie przerażenia, nie dawałam nic po sobie poznać. Udawałam twardą, a minę miałam zaciętą. A co! Nie złamią mnie tak łatwo. Kroczyłam dumnie pomiędzy Drunem i Sley'giem w stronę ołtarza. Serce podskoczyło mi do gardła na widok wielkiego miecza, ale potrząsnęłam głową i przywołałam na twarz uśmiech. Nale poczułam, że się podnoszę, moje ciało stało się bezwładne, nie miałam nad nim panowania. Mogłam tylko patrzeć. Tylko biernie przyglądam się wszstkim wokoło. Jakaś siła podniosła mnie i położyła na ołtarzu. Nad sobą ujżałam jakiegoś mężczyznę. Wyglądał na bardzo poważanego. Był stary, a jego ciało przybrane było w przeróżne piórka i klejnoty. Wklęty obiema rękami podniósł miecz i wymierzył go w czarny klejnot na mojej piersi, który nazwał ''okiem smoka''. Wzniósł miecz jeszcze wyżej, nad swoją głowę. Chciałam zamknąć oczy, ale nie mogłam.
- Od dzisiaj zwiesz się Alayse!!- wykrzyknął i zaczął opuszczać miecz z wielką siłą. Nagle nic nie czuję. Wszystko jest jakby w zwolnionym tempie. Światłość. Ogniste skrzydła. Walka. Brzęk upadającego miecza i huk z jakim na mojej piersi wybucha oko smoka. Ta dziwna siła mnie puszcza. Mogę się ruszać. Wstaję. Biegnę. Upadam. Nie widzę już nic. Ciemność. Czuję się jakbym leciała...

- Jacob, oddaj mi ją. Ona należy do Pustkowia.- słyszę jakby z oddali głos Drake'a i od razu czuję się szczęśliwa i bezpieczna. On tutaj jest. Nic mi nie będzie.
- Nie uważasz, że lepiej jej będzie tutaj, w Euforium?- odpowiada ten drugi. Jacob.
- Nie. Ona musi wrócić ze mną do Pustkowia, a Wyklęci muszą zapłacić za porwanie jej. Chyba się ze mną zgadzasz?
- No tak, ale Alyase...
- Candy, ona ma na imię Candy, nie Alyase. To imię nadali jej Wyklęci. Mów na nią Candy.- w głosie Drake'a usłyszałam rozdrażnienie. Postanowiłam uświadomić ich, że już nie śpię. Delikatnie podniosłam się na łokciach.
- Drake...- wyszeptałam, a on momentalnie odwrócił się i na mnie spojżał.- Jak dobrze, że tutaj jesteś- powiedziałam i rozpłakałam się. Chłopak podbiegł do mnie momentalnie i przytulił mnie. Ja wtuliłam się w niego mocniej i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
- Ciii już dobrze. Tutaj nic ci nie będzie.- wyszeptał w moje włosy i pogładził mnie po plecach.

- Poznaj Jacoba- wyszeptał Drake i wskazał mi stojącego naprzeciw nas chłopaka. Był mocno umięśniony, o jasnej cerze, niebeskich jak niebo oczach i blond włosach. Spojżałam na niego z zaciekawieniem i niepewnie podałam mu dłoń.
- Jestem Candy.
- Witaj. - wyszeptał. Przyglądał mi się chwilę, a potem potrząsnął głową jakby sobie coś przypomniał. - Ogłoszę wszystkim, że przybyłaś, księżniczko Alyase.- powiedział po czym wzbił się w powierzte. Gdy zobaczyłam jego skrzydła aż zachłysnęłam się z zachwytu. Były białe i ogniste. Piękne.
- Gdzie ja jestem? - zapytałam Drake'a spoglądając na niego.
- W Euforium... księżniczko.- wyszeptał i uśmiechnął się zawadiacko.

*****************************
Przepraszam po raz kolejny za tak długą nieobecność :( Miłego czytania!! :* :*

Ivy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 604 słów i 3303 znaków.

2 komentarze

 
  • hmm

    W sumie opowiadanie całkiem całkiem tylko jedno jest wkurzające te długie przerwy między częściami a tak ogólnie to pisz dalej tylko szybko

    22 cze 2014

  • chyba

    Spojrzeć  piszesię przez  rz a nie ż. Chyba 3 razy byłtaki błąd

    22 cze 2014