Halówka cz. 10

Weszłyśmy na trybuny. Po chwili dostrzegłyśmy chłopaków. Usiadłyśmy koło nich. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Śmialiśmy się tak, że chyba wszyscy na hali nas słyszeli. Ale my się tym nie przejmowaliśmy. Wtedy byliśmy szczęśliwi i tylko to tak naprawdę się liczyło. Dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie. Dzięki nimi zapominałam o wszystkich moich problemach.  
-Może wyskoczymy gdzieś po meczach?-zapytał Marcin.  
-W sumie czemu nie-podobał mi się jego pomysł i to, że chce spędzić ze mną więcej czasu.  
-Tylku musiałabyś poczekać, bo gramy jako ostatni i muszę się jeszcze przebrać..  
-Nie ma sprawy-Nie chciałam wracać do domu. Może dramatyzuje, bo w sumie w przeciągu 2 lat uderzył mnie kilkukrotnie. Zawsze byłam szczęśliwa. Niczego mi nie brakowało. Miałam wspaniałą rodzinę. przyjaciół. Jakoś 2 lata temu ojciec zaczął więcej pracować, stał się nerwowy, denerwował się samą moją obecnością. Czułam się odrzucona, chociaż miałam wszystko to o czym inni mogli tylko pomarzyć.  
Czekałam na niego niecałe 10 minut.

Weedlaaa

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 189 słów i 1095 znaków.

1 komentarz

 
  • dusiaczekk

    ale długie O.o ( czujecie sarkazm)

    17 kwi 2013