Cudowna dziewczyna cz.9

Cudowna dziewczyna cz.9Ja i Hanna od trzech miesięcy spotykaliśmy się, jak para. Oczywiście tylko u niej. Nie wychodziliśmy nigdzie razem, aby nikt się o tym nie dowiedział. Czułem się podle w stosunku do Julii. Co noc, gdy szedłem do Hanny próbowałem to zakończyć, ale co chwilę coś nas do siebie zbliżało. Nie wiem, czy to było tylko zauroczenie. Czułem co noc potrzebę by znów ją przytulić. A każdego ranka chciałem budzić się przy niej. Czułem się z nią, jak z Julką. A kim byłem dla Hanny? Odreagowaniem na smutki, problemy? Tak próbowałem myśleć. Nie chcieliśmy rozmawiać o uczuciach. Stwierdziliśmy, że będziemy po prostu się spotykać, gdy jedno potrzebuję drugiego. Ale to niemal codziennie się zdarzało. Ojciec zauważył, że nie wracam na noc. Twierdził, że jeżeli mam kogoś to wcale nie grzeszę wobec Julii. Powinienem normalnie żyć – powtarzał. Gdyby tylko wiedział kim jest osoba u której spędzam noce.  
Hanna zaproponowała mi pracę w swojej firmie. Prowadziła agencję reklamową. Miałem być jej asystentem. Robić kawę, dostarczać raporty oraz wypełniać różne dokumenty. Na początku się nie zgodziłem. Nie przerażała mnie ta branża o której nie miałem pojęcia, ale to, że sypiałem z nią a teraz jeszcze miałbym z nią pracować. Jednak po długim zastanowieniu się stwierdziłem, że zacznę pracę i tam będą nas łączyć tylko zawodowe relację. Hanna kupiła mi garnitur i parę koszul wraz z krawatami. Mnie nie byłoby stać na taką klasę ubrań. Pierwszego dnia pojechaliśmy osobno do pracy. Pojechałem tam taksówką. Pierwszy raz byłem w jej firmie. Budynek był ogromny. W recepcji siedziała piękna brunetka.  
- Dzień dobry. – powiedziałem podchodząc do niej w tym eleganckim garniturze.  
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? – Uśmiechnęła się szeroko.  
- Ja do pani Hanny Bornel. – powiedziałem.  
- Był pan umówiony?  
- Tak. To znaczy. Zaczynam dziś tu pracę. – oznajmiłem.  
- Tak? – zdziwiła się. – Na jakim stanowisku?  
- Mam być asystentem pani Bornel.  
- Pani Bornel nic takiego mi nie mówiła.  
- Widocznie umknęło jej to. – dodałem a ona chwyciła za telefon i zadzwoniła do Hanny. Nie zdażyła jednak nic powiedzieć.  
- Pani Bornel powiedziała tylko, że jest teraz zajęta i się odłączyła.  
- Może potrzebuję mnie teraz? – zapytałem.  
- Myślę, że powinien pan poczekać.  
- Skoro już mam tu pracować, mówmy sobie na, , Ty’’. Marcin Mazur. – przedstawiłem się i podałem rękę.  
- Zuzanna Kamińska. – odpowiedziała.  
- Jaka jest szefowa? Miła? –zapytałem z myślą co myślą o Hannie inni.
- Dużo już miała asystentek i asystentów. Co chwilę kogoś zwalnia lub oni sami odchodzą.  
- Dlaczego? – zdziwiłem się.
- Jest nerwowa. Jak coś zrobi ktoś źle to po prostu jak wulkan wybucha. – powiedziała przerażona Zuza a ja zacząłem się śmiać. – Nie śmiej się. Może to być pierwszy i ostatni dzień twojej pracy tu.  
- Myślę, że dam radę. – stwierdziłem. – Myślałem, że jest pogodną i miłą osobą pani Bornel.  
- Była. Ale rozwód, jeszcze jej córka jest w śpiączce i to już od ponad roku. Dużo przeszła i może tak wyżywa się na nas. – opowiadała Zuza.  
- No tak. Czasem w ludziach coś pęka przez te problemy.  
- A ty skąd jesteś? –zapytała.
- Stąd. Z Warszawy.  
- Musisz mieć ładne CV, skoro Hanna cię tu zatrudniła. – powiedziała Zuza. Tak naprawdę sam nie wiem, dlaczego mnie tu zatrudniła, skoro nie mam żadnego doświadczenia.  
- Wystarczy ładna buźka. – powiedziałem a ona się zaśmiała. Odkąd spotykałem się z Hanną, coraz częściej się uśmiechałem. Stałem się znów rozmownym facetem. Do recepcji zeszła Hanna.  
- Marcin? –zdziwiła się na mój widok. - Pan Marcin Mazur tak? –za chwilę się poprawiła.  
- Tak we własnej osobie. –powiedziałem uśmiechnięty.  
- Hanna Bornel. –podała mi dłoń.  
- Marcin Mazur. –podałem również. Chciało mi się śmiać z tej sytuacji. Jeszcze dziś rano jedliśmy razem śniadanie.  
- Zuza zajmij się pracą. To nie cyrk, żeby się tak śmiać. –odpowiedziała poważna Hanna.  
- To moja wina. Po prostu ze mnie taki śmieszek i rozbawiam wszystkich w koło. – tłumaczyłem.  
- Czas dorosnąć panie Mazur. Zapraszam do gabinetu.  
Weszliśmy do gabinetu Hanny.  
- Co to ma znaczyć? –zapytała nerwowo Hanna.
- Co? – byłem zaskoczony.  
- Flirtujesz z tamtą dziewczyną.  
- A co ty zazdrosna? –zapytałem i zbliżyłem się do Hanny by ją pocałować a ta się odsunęła.
- Mówiłam już, że tu nas łączą relację zawodowe. – podeszła do biurka.  
- Dobra. To co mam robić? –zapytałem.  
- Twoje biurko jest w sali numer sześćdziesiąt osiem.  
- A co jest w sali numer sześćdziesiąt dziewięć? –zapytałem. – Dobra żartowałem. – zaraz się tłumaczyłem, widziałem, że Hannę dziś nie bawią moje żarty. Hanna podała mi pendrive i kartkę.
- Wyślij projekt SARES na te maile na kartce.  
- Luz.  
- Później te raporty zanieś do archiwum.  
- Gdzie jest archiwum. –zapytałem.  
- Pokój numer osiemnaście.
- Okej uśmiechnij się Haniu. – powiedziałem wychodząc.  
Po zrobieniu tego, miałem przerwę i poszedłem na kawę do restauracji w firmię. Dosiadła się do mnie Zuza.  
- Jak tam sobie radzisz? –zapytała.  
- Dobrze.  
- Ciekawe ile pociągniesz na tym stanowisku. –zastanawiała się.  
- Jaki jest rekord? –zapytałem.  
- Od roku rekord to miesiąc, bo wcześniej była normalną osobą. Osoba, która pracowała przed ponad rokiem, zosatała zwolniona po ośmiu latach. Teraz to chyba cudem jej zmiany byłoby wybudzenie się jej córki. Ale to raczej niemożliwe.
- Myślisz, że Julka nigdy się nie wybudzi? – trochę się zdenerwowałem.  
- Julka? Skąd wiesz jak ma na imię? –zapytała.  
- Słyszałem gdzieś po korytarzach ktoś wspomniał. – wybrnąłem.  
- Myślę, że dużo czasu już minęło, a ona po prostu nie chcę przywyknąć do tej myśli, że straciła córka.  
- Nie straciła. Przecież jej córka żyję.  
- Żyje jak roślina.  
- Ludzie wybudzają się po wielu latach. Tylko gdyby więcej ludzi w to wierzyło, mniej czasu by to trwało.  
- Spokojnie. Co ty taki nerwowy?  
- Nie lubię tego tematu. Osobiste przeżycia wybacz. – uśmiechnąłem się lekko.
- Rozumiem. Przepraszam. Fajny z ciebie chłopak. Co studiujesz? –zapytała.  
- Studiuje? –zdziwiłem się.  
- No tak. No bo ile ty masz lat? –zapytała a do naszego stolika podeszła Hanna.  
- Od półtora minuty powinniście być przy swoich stanowiskach. – powiedziała.  
- Już tylko dopijemy kawę i dokończymy kanapkę. – oznajmiłem.  
- Na twoim biurku leży masa dokumentów do druku. Mam je mieć za piętnaście minut na swoim biurku. A przy recepcji Zuza chyba ktoś mnie szuka, proszę powiedzieć, że mam klineta.  
- Dobrze. – Zuza natychmiast wstała i poszła.  
- Haniu spokonie. – powiedziałem.  
- Pani prezes Marcinku. – powiedziała i puściła mi oczko.  
Dwa miesiące później
Pracowałem od poniedziałku do piątku po osiem godzin. Robiłem wszystko dobrze. Szczerze mówiąc ta praca mnie nudziła. Zacząłem studia marketingowe. Wcale aż tak mnie to nie interesowało, ale miałem tak dobrą pracę, że potrzebowałem tego papierku by się w tym rozwijać. Wieczory zazwyczaj spędzałem z Hanną. Odwiedzałem Julię rzadziej, ale wcale to nie oznaczało, że przestałem ją kochać. Miałem żal do siebie, że tak to wszystko się potoczyło. Za każdym razem, gdy chodziłem do szpitala czułem się jak oszust i zdrajca.  
Był piątek i w firmie miała odbyć się dziś impreza z okazji dziesięciolecia firmy. Tuż przed wyjściem z firmy zaczepiła mnie Zuza. Od dawna próbowała się ze mną umówić. Była atrakcyjna i naprawdę sympatyczną osobą. Ale mnie łączyła więź nie tylko z Julią, ale i z Hanną.  
- Idziesz dziś na ten bankiet w firmie? – zapytała.  
- No idę, idę.  
- Sam idziesz? – zapytała.  
- Tak.  
- To może pójdziemy razem? –zaproponowała. A ja nie wiedziałem co powiedzieć.  
- Wiesz… Bo… W sumie…
- Okej nie chcesz pójść ze mną? Nie obrażę się przecież. – Wzruszyła ramionami.  
- Po prostu nie wiedziałem, że idzie się parami na takie imprezy. – zacząłem coś wymyślać by nie było jej przykro.  
- Skoro teraz wiesz to? –zapytała i poprawiła mi krawat. Patrzyłem na jej duże ciemne oczy. Wtedy zdałem sobie sprawę, jaki mają blask w sobie. – To jak? –zapytała jeszcze raz. Wtedy podeszła Hanna.  
- Marcin. Mogę cię prosić do gabinetu? Mam do ciebie sprawę związku z tą agencją do której dziś dzwoniłam, co wysłałeś te dokumenty. –zaczęła coś wymyślać i zabrała mnie od Zuzy.  
- Zadzwonię. – powiedziałem do Zuzy. W gabinecie Hanna zrobiła mi awanturę.  
- Podrywasz tą małolatę? – powiedziała zdenerwowana.  
- Jest o półtora roku starsza ode mnie.  
- A ty jesteś przecież z…  
- Z tobą czy z Julką? – przerwałem pytaniem i usiadłem na krześle. – Kurde Hanna to jest chore. – złapałem się za głowę. – Ja nie wiem, czy dalej tak to można ciągnąć. – dodałem. Hanna kucnęła obok mnie.
- Marcin. Ja ciebie kocham. – powiedziała a ja spojrzałem na nią zaskoczony. – Jestem zazdrosna o Zuzę, a gdyby Julia się obudziła to nie wiem, czy nawet o nią bym nie była zazdrosna. – ja wstałem z krzesła, Hanna podniosła się także.  
- Co ty mówisz? Hanka musimy to skończyć! – zdenerwowałem się.  
- Ciszej. Nigdy z nikim tak mi dobrze nie było. Nie czujesz tego samego. – chwyciła mnie za marynarkę i przyciągnęła do siebie.  
- Nie mogę. Rozumiesz? Nie mogę.  
- Kochasz Julię?  
- Jasne, że kocham. –odpowiedziałem.  
- Kochasz mnie? –zapytała i zapadło milczenie. Czułem coś do Hanny, ale po prostu próbowałem nie mówić o tym. – Spójrz na mnie kochasz mnie? –zapytała chwytając mnie za głowę.  
- Nawet gdyby to co? Nikt z nas nie powie tego głośno. Nie chcemy skandalu. Zakończmy to. – powiedziałem. Hanna pocałowała mnie.  
- Nie będziemy razem. – przerwałem pocałunek. - Odchodzę z tej firmy.  
- Co? Nie możesz teraz.  
- Bo?  
- Przygotowuje ważną inwestycję, gdy odejdziesz teraz od firmy, a szczególnie z mojego życia to nic mi się nie uda.
- Mówisz tak by mnie zatrzymać.  
- Proszę cię. Daj mi miesiąc. Za miesiąc znikniemy ze swego życia. – zaproponowała. Zgodziłem się i znów się pocałowaliśmy  
Na bankiet poszedłem sam. Główna sala konferencyjna stała się imprezową salą. Oczywiście wszędzie eleganccy biznesmeni. Zauważyłem Zuzę. Wyglądała świetnie. Miała na sobie piękną pudrową suknię. Podszedłem do niej.  
- Świetnie wyglądasz. – szepnąłem jej na ucho.
- Świetnie, że zadzwoniłeś. – powiedziała obrażona.  
- Przepraszam. Wyleciało mi z głowy zupełnie. Wybacz mi, temu głupcowi. – uśmiechnąłem się.  
- Rozumiem, że dziś dotrzymasz mi towarzystwa?  
- Z wielką przyjemnością.  
- To co zatańczymy? –zapytała.  
- Bez przesady. –zaśmiałem się.  
- Żaden z ciebie partner.  
- Po prostu nie tańczę.  
- Zapytam w prost masz kogoś, czy jesteś gejem?  
- Nie jestem gejem. – rozbawiła mnie.  
- Czyli masz kogoś? –zapytała ponownie. Wtedy rozmowę przerwał mi pewien chłopak, który podszedł do mnie.  
- Marcin? – powiedział zdziwiony patrząc na mnie. – Cześć. Sto lat cię nie widziałem. –powiedział.  
- Cześć. Nie wiem czy sto lat? Jakieś nie całe dwa. – powiedziałem.
- Twoja nowa dziewczyna? –zapytał. – Przedstawisz mnie?
- To moja koleżanka z pracy. Zuza Kamińska. A to mój kolega ze szkoły. Dawid Major. – powiedziałem.  
- Witam. –podała dłoń Zuza.  
- Miło mi. Co tam Marcin? Zdziwiłeś się, że tu jestem nie? Zmieniłem się, już nie jestem takim szalonym chłopakiem jak kiedyś. Mieszkam w Dani. Biorę ślub. Niestety Vanessa nie mogła być dziś tu ze mną. A mówię ci taka laseczka. Sam się dziwię, że mnie wybrała. Wysłałem ci zaproszenie na ślub. Na adres gdzie mieszkałeś wcześniej z ojcem. Czy nadal mieszkasz?  
- Nie… Ale odwiedzam go często. I kto by pomyślał, że cię tu spotkam.
- Ojciec mojej narzeczonej ma firmę podobną do tej. Za parę lat ja ją przejmę.  
- Świetnie.  
- Nadal Julia w śpiączce? Sorry, że tak pytam.
- Tak. – powiedziałem. Wiedziałem, że zaraz powie kim jest dla mnie córka szefowej.  
- Cały czas wierny jej jesteś? –zapytał zdziwiony. A ja pokiwałem pozytywnie głową.  
- Stary… Szacun. Chyba Bornel ci firmę za to odda. Byłeś zawsze najpiękniejszą parą z Julką w całym liceum. –stwierdził i zaraz Dawida ktoś zawołał. – Muszę lecieć miło było. Do później.  
- O co mu chodziło? –zapytała zaskoczona Zuza.  
- Czasem gada nie od rzeczy. – tłumaczyłem.  
- Córka Bornel to twoja… dziewczyna? – powiedziała patrząc na mnie z szeroko otwartymi oczami.  
- Wiesz to skomplikowane… - zacząłem drapać się po głowię.  
- Dlatego ona jest dla ciebie taka miła a ty już tak długo jesteś na stanowisku asystenta.  
- Nie o to chodzi.  
- I musisz być wierny Julii by przejąć firmę Bornel. Rozumiem.  
- Wcale tak nie jest. – powiedziałem stanowczo.  
- Dlaczego nie masz dziewczyny?  
- Mam. Julia jest moją dziewczyną.  
- Julka śpi.  
- Ale ja nie mogę od tak od niej odejść. Wierzę, że się obudzi. Była i jest moją wielką miłością życia. Nie chce przejąć tej firmy. Nigdy nawet o tym tak nie myślałem.  
- Nie mogłeś mi o razu powiedzieć, że Bornel to twoja teściowa? – powiedziała zbulwersowana.  
- Nie jest moją teściową. To znaczy… Jeszcze nie jest. Boże. To nic by nie zmieniło, gdybym ci powiedział.
- Tyle rzeczy ci o niej mówiłam, jaka jest wredna i w ogóle.  
- Nic jej nie powiedziałem.  
- Mam ci wierzyć? Traktuje mnie inaczej odkąd się tu pojawiłeś. Jest surowa dla mnie, a nigdy taka nie była.  
- Ale to nie chodzi o to. – Hanna traktowała ją z pewnością dlatego tak, bo była o mnie zazdrosna.  
- To jak to wytłumaczysz? Robię swoją pracę na sto procent.  
- Jeżeli tak twierdzisz i źle ci się pracuję w firmie przeze mnie to odejdę. Masz moje słowo. – powiedziałem  
- Nie musisz tego robić. – odpowiedziała a ja już nie chciałem być tam dłużej. Wyszedłem. Poszedłem do szpitala do Julii. Skradłem się po cichu, bo już dawno było po szpitalnych odwiedzinach. Usiadłem i pocałowałem ją w czoło.  
- Julia… Boże jaki ja jestem głupi. – zacząłem mówić szeptem. –Tyle błędów narobiłem. Nigdy nie wybaczyłabyś mi tego. Ale przez te błędy na chwilę żyło mi się lepiej. Przepraszam, że tak mówię. Jest mi ciągle tak ciężko. Mówią bym ułożył sobie nowe życie, a ja nie potrafię. Minie dwadzieścia lat a ja będę tu siedział. Obiecuję. – powiedziałem a do sali weszła pielęgniarka i wyprosiła mnie. Wróciłem do domu do taty. Zastałem tam siostrę, która wróciła na weekend do domu. Studiowała w Krakowie, gdzie poznała całkiem porządnego chłopaka. Wiktoria siedziała w salonie na kanapie i oglądała jakiś film. Usiadłem koło niej.  
- Cześć bart. –powiedziała i pocałowała mnie w policzek.  
- Hej. Tata śpi? –zapytałem.  
- Tak. Ale wyglądasz elegancko. Jak tam w tej komerce się robi? –zapytała.
- Nudy. – odpowiedziałem.  
- To po co tam pracujesz?  
- Bo jestem idiotą?  
- Co jest brat? –zapytała poważna widziała, że jestem jakiś przybity.  
- Studia też do bani. – stwierdziłem.  
- To zmień. Idź na architekturę. Kiedyś zawsze chciałeś.  
- Kiedyś… Kiedyś było inaczej. Była Julka.  
- Odwiedziłam ją dziś w szpitalu.  
- Dzięki. – uśmiechnąłem się do siostry.  
- To już prawie dwa lata Marcin… Nie chce nic mówić, ale…  
- To nic nie mów. – przerwałem. – Zacznij żyć normalnie. Nie rozumiecie, że się nie da? A nawet może zacząłem żyć normalnie, ale z tego wyszło bardziej nienormalnie niż było. – do moich oczów napłynęły łzy.  
- Okej. Jakoś się ułoży w końcu wszystko.  
- Jakoś? W końcu to znaczy kiedy? Dlaczego mam tak przerąbane w życiu? –zacząłem płakać jak dziecko.  
- Ej nie płacz. – siostra mnie przytuliła. Płakałem w jej ramię.  
- Ona śpi. Ciągle śpi. Ja nie wytrzymam. Nie wytrzymam. Chcę, żeby tu była.  
- Spokojnie. Bart.  
- Doradź mi coś sensownego.  
- Szczerze? – powiedziała przestając mnie przytulać i patrząc mi głęboko w oczy. – Cały czas jesteś przywiązany do myśli, że Julia jest twoją dziewczyną, że nie możesz jej zostawić. Nie będę kazać ci jej zostawiać, ale powinieneś pomyśleć, że jest twoją przyjaciółką. Chodź do pracy, wychodź na piwo, odwiedzaj Julię. Ale nie myśl, że gdy spojrzysz inaczej na dziewczynę lub gdy będziesz chciał z kimś być to nie oznacza, że Julkę zdradzasz. Myślisz, że ona by była zadowolona widząc ciebie takiego zdołowanego? Myślę, że przebaczyłaby ci, gdybyś był teraz z kim innym. – powiedziała siostra. Studiowała psychologię. Umiała rozmawiać. Ta rozmowa bardzo mi pomogła. Następnego dnia poszedłem do pracy, ale tylko na moment, by porozmawiać z Hanną.  
- Możemy pogadać? - zapytałem wchodząc.  
- Od dwóch godzin próbuje się do ciebie dodzwonić. Gdzie ty byłeś? – powiedziała wkurzona.  
- Spałem.  
- Słucham? Nie mogę cię traktować ulgowo. Co powiedzą inni?  
- Inni wiedzą, że jesteś moją jakby teściową. Mniejsza o to. Ale nie martw się nie musisz mnie traktować już w ogóle. Odchodzę.  
- Marcin, rozmawialiśmy o tym.  
- Nigdy więcej nie pójdę z tobą do łóżka. Nigdy więcej nie dzwoń do mnie. Nie kocham cię Hanna. Byłaś tylko moim lekiem na Julię, ale to nie pomaga. Przepraszam. Nic nie mów. Trzymaj się. – powiedziałem i wyszedłem. Udałem się jeszcze do recepcji, gdzie siedziała Zuza. Musiałem z nią pogadać.  
- Zuza możemy pogadać? – zapytałem.
- Jestem w pracy. – odpowiedziała a ja spojrzałem na zegarek na ścianę.  
- Za dwie minuty masz przerwę. Będę czekać w restauracji i zamówię ci już kawę oraz tą ekologiczną kanapkę. – oznajmiłem i puściłem jej oczko. Uśmiechnęła się zaskoczona.  
W końcu przyszła i usiadła koło mnie.  
- Dzięki za zamówienie. – powiedziała.
- Proszę. Chciałem cię przeprosić za to, że nie powiedziałem ci, że moja dziewczyna jest córką Bornel. Znaczy nie… Nie mam mówić, że to moja dziewczyna. Julka śpi. Pewnego dnia wierzę, że się obudzi. Od dziś jest moją przyjaciółką.  
- Dlaczego mi to mówisz? Wiesz nie bardzo i tak cię rozumiem. – powiedziała z przerażonym głosem.  
- Nie ważne. – machnąłem ręką. – Jestem wolnym chłopakiem. Jak chcesz to możemy się umówić.  
- Co? – zakrztusiła się kawą.  
- Spokojnie. Masz jeszcze dwanaście minut przerwy. – zaczęliśmy się śmiać. – Już tu nie pracuję. Chcę zacząć nowe życie.  
- Czyli zapraszasz mnie na randkę?  
- Trudno mi to przyznać, ale tak. – powiedziałem.  
- Zastanowię się. –odpowiedziała.  
- Co? Przez dwa miesiące mnie podrywałaś, a teraz gdy cię zapraszam to nie chcesz? –zdziwiłem się pozytywnie.  
- Oko za oko, ząb za ząb. – oznajmiła. Podobało mi się jej poczucie humoru i ten jej otwarty charakter.  
- Cwaniak z ciebie. Ale ze mnie jeszcze większy. Proponuje na początek kino. Wiem gdzie mieszkasz, zdążyłem jeszcze sprawdzić twoje dane w tej firmie. Będę o osiemnastej. – powiedziałem i wstałem z krzesła.  
- Ej, ale ja się nie zgodziłam. – powiedziała uśmiechnięta. Była zaskoczona, że tak do tego podszedłem.  
- Nie szkodzi. Nie musiałaś. Taka okazja z takim chłopakiem nie zdarza się często. Do zobaczenia. – pomachałem jej jeszcze i poszedłem. Nie czułem do niej nic szczególnego. Była dobrą koleżanką. Musiałem jakoś stanąć na nogi. Umawiając się z nią nie czułem już tak bardzo, że Julia mnie za to znienawidzi. Doskonale pamiętam jak mówiła mi przed operacją, że bez względu na wszystko mam sobie ułożyć życie. Dlatego teraz zacząłem próbować.

tajniak

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3712 słów i 20100 znaków, zaktualizowała 19 sie 2016.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Primo

    Kiedy cz 10?

    27 sie 2016

  • Użytkownik ??!

    Dawid wychodzi za mąż z Vanessą?!  :rotfl:

    19 sie 2016

  • Użytkownik XYZM

    @tajniak  ????

    20 sie 2016

  • Użytkownik tajniak

    @XYZM poprawione

    21 sie 2016

  • Użytkownik Czekoladowytorcik

    Ja wolę żeby się obudziła, żeby do siebie "wrócili". Razem z tym opowiadaniem mam mieszane uczucia.

    18 sie 2016

  • Użytkownik Reksio2115

    @Czekoladowytorcik no rell

    26 października

  • Użytkownik Misiaa14

    Po tej akcji....ciężko mi jest myśleć jakoś pozytywnie....tak jakby wszystko straciło sens....serio coraz bardziej myślę że było by lepiej gdyby się nie obudziła....to okropne...ale to tak samo  z siebie  wychodzi...rycze jak jakaś debilka...przeżywam wszystko...tak jakby było to moje życie szacunek naprawdę jedno wielkie wow...gratuluję Ci wspaniałego opowiadania

    18 sie 2016

  • Użytkownik tajniak

    @Misiaa14 dziękuję bardzo :)

    19 sie 2016

  • Użytkownik Reksio2115

    @Misiaa14 no rell

    26 października