Camp Boy ~ Rozdział 19

Hope pov.  

Obudziły mnie pierwsze promienie słońca, które wchodziły do naszego domku przez okno. Padały one centralnie na moją twarz i trochę mnie to oślepiało dlatego postanowiłam wstać. Patrząc na wyświetlacz telefonu dowiedziałam się, że jest dopiero 7:00, a śniadanie jest dopiero za godzinę. Postanowiłam się, więc ubrać. Założyłam swoje białe, poprzecierane szorty z wysokim stanem i crop top na ramiączkach z myszką miki.  

Po ogarnięciu się postanowiłam obudzić dziewczyny, chociaż trochę było mi ich szkoda. Wczoraj do 3:00 siedziałyśmy i wypytywałyśmy Iris czy podoba jej się Luck. Ona ciągle odmawiała, ale po 2 godzinach pytań, w końcu się poddała i przyznała, że mamy racje. Bardzo się z tego cieszę, bo wydaje mi się, że Luck'owi też się ona podoba. Bez najmniejszych wyrzutów podeszłam do łóżka Em i ją zrzuciłam, na co ta pisnęła budząc dziewczyny.
- Wstawać śpiochy jest już 8:50 macie 10 minut na ogarnięcie się do śniadania.- zaśmiałam się.
- Hope. Już. Jest. Po. Tobie.- powiedziała ostro, dlatego postanowiłam uciekać, a ona biegła za mną. Zapomniałam wspomnieć, że Emily nie można budzić, bo potem jest agresywna? Jeżeli nie, to teraz już tak.  

Dobiegłyśmy do jeziorka, a ja nie miałam już drogi ucieczki bo byłam na molo.
- Em, no spokojnie, już jest okej?- zapytałam nie pewnie i zaczęłam się cofać.
- Zaraz będzie okej.- wysyczała i była coraz bliżej mnie. Nagle straciłam grunt pod nogami i wpadłam do jeziorka.
- Hahahahahhahahah!- gdy się wynurzyłam słyszałam śmiech Em.- Teraz jesteśmy kwita.- powiedziała i puściła mi oczko. Odwróciła się na pięcie i ruszyła do domku. Ja postanowiłam wygramolić się z jeziorka. Idąc koło domków chłopaków usłyszałam śmiechy i krzyki. Zatrzymałam się na chwile. Nagle z domku wypchnięty został Jack. Był w SAMYCH bokserkach, a na twarzy miał bitą śmietanę. Wybuchłam niepohamowanym śmiechem, a on lekko się wzdrygnął, gdyż nie wiedział, że stoję obok.  
- Ha, ha, ha bardzo śmieszne..- powiedział zirytowany.  
- Haah gdyb-byś hahha s-się hahah wi-idział hahah.- nie mogłam się opanować.
- Fajny stanik.- powiedział, a ja nie zrozumiałam o co chodzi. Spojrzałam na swoją koszulkę i odrazu się zarumieniłam. Jak na złość założyłam czarny koronkowy stanik, a bluzka przez wodę mi prześwitywała. Odrazu zasłoniłam się rękami, na co Jack się zaśmiał i podszedł bliżej mi.
- Nie musisz się przy mnie zasłaniać.- szepnął i przygryzł mi płatek ucha. Miałam nogi jak z waty, ale po chwili do mnie dotarło co się dzieje.
-Jack! Wywiad!- krzyknęłam.
- Boże no tak gazetki na stołówce!- krzyknął również zdesperowany.
- Daj mi jakąś koszulkę i polecę po nie!
- Okej! Chłopaki rzućcie mi jaką moją koszulką dla Hope.- nagle zza drzwi wyleciała czarna koszulka.- Trzymaj.- podał mi ją. Szybko ją założyłam i zanim pobiegłam Jack złapał mnie za rękę.  
- Masz racje. Wyglądasz sexi.- powiedział i pocałował mnie w policzek. Spojrzałam na koszulkę, a na niej widniał napis: "Jestem Sexi". Przewróciłam na to oczami i pobiegłam na stołówkę.  

Wbiegłam na stołówkę. Na szczęście były tam tylko kucharki i Peggy.  
-Peggy!- krzyknęłam i do niej podbiegłam.
- Co się stało?- spytała zdezorientowana.
- Bo my mieliśmy wywiad z konkursu i on jest w tych gazetkach co są na stołówce!- mówiłam bardzo szybko.
- Spokojnie Hope! Nie ma tych gazetek, bo wiedziałam o tym wywiadzie od Diego i je zabrałam.- oznajmiła spokojnie.
- Uff jak dobrze to ja idę po dziewczyny.- powiedziałam z ulgą i ruszyłam do pokoju.  
- Hope, bardzo fajna koszulka.- zaśmiała się Peggy, a ja po aż kolejny dzisiejszego ranka się zarumieniłam.