Inna niż wszyscy cz. 9

Inna niż wszyscy cz. 9-O Samie tak? No to czekam. Kto do ku..... rczaczki był?
-Sam był moim chłopakiem. Byłby dalej gdybym nie... - biorę głęboki oddech- gdybym go nie zabiła.
Casey do tej pory zajęta skubaniem w swoich paznokciach podnosi wzrok. Nie wie co powiedzieć. Uchyla usta i odsuwa się ode mnie.
-Jesteś mordercą?- pyta niepewnie- ty jesteś mordercą?!
-Ciszej, Casey, ludzie nas słyszą. A poza tym to przestań, nie mów tak. Przecież mnie znasz.
-Nie Ally. Ja myślałam, że cię znam.
-Zrozum mnie. Wiesz, że nie potrafię rozmawiać o swoich uczuciach.
-Ale Ally idiotko. Zabiłaś człowieka. Tak się nie... - musiałam jej przerwać.
-On tego chciał. Był chory na raka. Byliśmy wtedy w starej, opuszczonej fabryce. I on... on nagle wyciągnął pistolet i wsadził mi go do ręki. Powiedział, że nie chce już cierpieć. Żebym go zabiła. Oczywiście, że nie chciałam tego zrobić. Przecież tak bardzo się kochaliśmy. Ale on nie dawał sobie noc powiedzieć. Zaczęliśmy się kłócić. I pod wpływem impulsu wystrzeliłam. Kula utknęła w jego głowie. Powiedział tylko "Kocham cię" i osunął się na ziemię. To było straszne.
-Nie wiem co powiedzieć. To dla mnie zbyt... chore. Ale co do tego mają ci faceci? Czemu mnie porwali?
-To nie ciebie chcieli skrzywdzić tylko mnie. Wkopałam Patricka. Był przyjacielem Sama. Trafił do więzienia zamiast mnie. Teraz pragnie zemsty.
-A ta dziewczyna o imieniu Hannah?  
-Oni są bezmózgimi imbecylami. Mieli różne głupie zabawy. Hannah była dziewczyną jednego z nich. Chciał wypróbować z nią jakieś zabawy erotyczne. Ona się nie zgodziła. Więc ogłuszył ją i potem wrzucili jej ciało do dziury w lesie a następnie zakopali. Żywcem- teraz zdaję sobie sprawę z tego, że wodospad łez, które popłynęły z moich oczu utworzyły przy moich nogach płytką, rozległą kałużę. No i że lekcja się już zaczęła. Ale to taki szczegół.
-Ally. Przykro mi, że tyle przeszłaś. Ale my nie możemy się dłużej przyjaźnić.
-Casey, proszę cię no - odwróciła się i poszła w stronę klasy- Casey! Casey! Czekaj! Błagam, Casey nie rób mi tego! Potrzebuję cię teraz!
Nawet się nie odwróciła.

***

Znów jestem przy jego grobie. Stoję przemarznięta, z ust wypływają kłębki pary. Myślę o tym, ile mam przez niego problemów. Próbuję nie wybuchnąć złością, ale nie wytrzymuję. Rzucam się na marmurowy nagrobek z podłużnym wycięciem, napełnionym ziemią. Walę pięściami, kopię, robię z siebie idiotkę. Ale ważne, że przynosi mi to ulgę. Nie obchodzą mnie ludzie, którzy się na mnie gapią. Leżę na ziemi wyczerpana tą "walką". Spoglądam na swoje dłonie. Z popękanych kostek sączy się krew. Kopiąc w grób Sama ztarłam przód swoich butów. Trudno. To się teraz nie liczy.  

***

Siedzę w ostatniej ławce. Casey przesiadła się do Emmy. Teraz ja spędzam przerwy sama, a one razem. Trzymam się z daleka od znajomych. Rozmyślam nad swoim poplątanym życiem.  
Dzwoni dzwonek. Idę do szatni żeby założyć puchową kurtkę, ciepły szal, wełnianą czapkę i rękawiczki. Wychodzę ze szkoły.  
Czerwone światło zmienia swój kolor. Mogę przejść. I robię to. Czuję mocne uderzenie w uda, moja głowa łapie kontakt z zamrożoną szybą, turlam się po dachu auta, by chwilę później spaść na oblodzoną drogę. Samochód odjeżdża z piskiem opon. Resztki przytomności pozwalają mi rozpoznać, do kogo należy auto, które mnie potrąciło. Wszystko się rozmazuje, zaczyna mi się kręcić w głowie. Podbiega do mnie Maks. Casey i Emma przechodzą obok nie zwracając na mnie uwagi. Potem nie mam pojęcia co się dzieje. Po prostu śpię.

--------------
No i zbliżam się do zakończenia tego opowiadania. Ale mam zamiar napisać dłuższe :) jeśli macie jakieś pomysły o czym mogłoby być to piszcie na privie albo w mile widzianych komentarzach ;)

Lonelyqueen

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 710 słów i 3943 znaków.

Dodaj komentarz