Ona spokojna i cicha dziewczyna, ktora nawet nie myslala o klopotach. Zawsze odrzucana przez rowiesnikow, gdyz nie posiadala zamoznych rodzicow. wlosy siegajace ramion w kolorze ciemnego brazu i oczy w kolorze piwnym. Na twarzy miala troszeczke piegow co czynilo ja nawet seksowna. Jej figura niczym nie odrozniala się od innych dziewczyn. Sredniego wzrostu dziewczyna i o wadze idealnej dla niej. Oczywiscie posiadala troszeczke tluszczyku na brzuchu i udach, ale jakos nie przeszkadzalo jej to. Jej imie to Ewelina. Od przedszkola az do konca gimnazjum byla odludkiem. Czasami uciekala z lekcji aby pobyc w samotnosci, gdyz tylko wtedy mogla byc soba. Wtedy potrawila się usmiechnac czy tez zaplakac. Kolezanki i koledzy z jej klasy byli dla niej zlosliwi, gdyz nie posiadala tak jak oni markowych rzeczy. Czasami zazdroscila im tego, ale wiedziala, ze jej mama stara się jak moze aby utrzymac rodzine. Zawsze wracala do domu o czasie i zawsze robila to co jej babcia czy tez mama kaza. Nie przeszkadzalo jej to, gdyz mogla czyms zajac glowe. Ale tego dnia wszystko się zmienilo. Tego dnia wstala bardzo wczesnie. Ubrala dresy, zalozyla zimowa kurteczke i wyszla z psami na krotki spacer. Byl 2 lutego. Powietrze bylo zimne ale przyjemne. Przygladala się psom jak bawia się w sniegu. Ale musiala przerwac im ta zabawe, gdyz musiala szykowac się do szkoly. Zawolala psy do siebie i wrocila do domu. Wziela szybki prysznic, ubrala się w jasne jeansy i czarna bluzke z jakims tam nadrukiem i czarne adidasy plus czarna skorzana kurteczka. Do szkoly wyszla dopiero gdy zblizala się 8:00, gdyz mieszkala 5 minut od szkoly i czego nie lubila w tym. W szkole bylo strasznie nudno, ale cieszyla się, ze bedzie miala wf. Lubila cwiczyc i byla w tym dobra. Ale dzien zlecial szybko i wracala do domu już gdzies tak okolo 13:00. Gdy tylko opuscila budynek szkoly zadzwonil do niej telefon. Spojrzala na wyswietlacz, gdzie wyswietlal się numer jej mamy. Zdziwiona tym, gdyz przeciez bedzie ona za 5 min w domu, ale odebrala. -Slucham? -Ewelina gdzie jestes?- zapytala się jej mama ze smutnym glosem, ktory Ewelina od razu dostrzegla. -Za 5 minut jestem w domu, ale co się stalo?-Dopytywala się dziewczyna, gdyz ton jej matki już ja lekko denerwowal. -Nic. Wracaj szybko do domu. Po tych slowach matka się rozlaczyla, a dziewczyna przyspieszyla kroku i już po chwili byla w domu. Sciagnela kurtke i weszla do srodku, gdzie rzucila plecak w kat. Spojrzala na babcie i dziadka, ktorzy siedzieli po obu stronach stolu i na matke, ktora rozmawiala przez telefon i plakala. Usmiech z twarzy dziewczyny znikl odrazu. I czekala na wyjasnienia ale nie nadchodzily. Wszyscy byli przygnebieni, ale widok placzacej matki coraz bardziej doprowadzal dziewczyne do wybuchu. -Co się stalo? - zapytala się wreszcie dziewczyna, gdy już nie mogla wytrzymac tego napiecia. Ale nikt jej nie odpowiadal. -Co się stalo? Powiedzie mi wreszcie? Czemu mama placze? Czemu wy placzecie? - podniesionym glosem zapytala się dziadkow. Wszyscy spojrzeli na Eweline i poplakali sie. Jej mama na chwile spojrzala na corke przerywajac w tym samym momencie rozmowe z kims przez telefon i tez się poplakala. Ewelinie zaczynaly naplywac do oczu lzy, gdyz już czarne mysli ja nachodzily, z moze cos stalo się z jej mlodszym bratem i gdy już chciala o to zapytac jej babcia odezwala się po chwili. -Twoj tata nie zyje. Dziewczyna nie mogla uwierzyc w te slowa. I popatrzyla się na nich jak na glupich. Ale wiedziala jedno. Oni nie klamali.
Dodaj komentarz