CZAS rozdział 3

CZAS rozdział 3Znacie to uczucie, kiedy wpatrujecie się tępym wzrokiem w ścianę i nie wiecie co macie zrobić z własnym życiem? Taki stan dopadał mnie bardzo często i przez całe swoje życie dopiero niedawno doszłam do wniosku, że muszę coś w nim zmienić. Czas nieubłaganie goni każdego z nas, zdajemy sobie z tego sprawę dopiero, gdy każda nasza szansa na lepsze spożytkowanie życia mija. Nasz koniec się zbliża, ale nikt nie wie kiedy i gdzie. A co jeśli ktoś wie?

Moje przemyślenia przerwał tubalny głos wydobywający się z głośników na sali gimnastycznej, gdzie obecnie trwało zakończenie roku szkolnego. Większość z uczniów siedziała na ławkach lub specjalnie dla nich poustawianych krzesłach kompletnie ignorując nudną przemowę dyrektora tej placówki wesoło zatracając się w beztroskich rozmowach. Patrzyłam na ten widok niewzruszonym wzrokiem. Chciałam być tak szczęśliwa jak oni, chciałam mieć tyle czasu ale nie mogłam. Z jednej strony pogodziłam się już z tym ale z drugiej, przecież nikt mi nie zabroni marzyć. Skierowałam swój wzrok na środek sali, gdzie właśnie były wręczane wyróżnione świadectwa wybitnych uczniów tej szkoły. Ze znużeniem wyczekiwałam końca tego przedstawienia, które było ważne chyba tylko dla jej pracowników, co chwila zerkając na swój srebrny zegarek. Minuty wlekły się jak godziny, zdawało mi się jakby wskazówki na tarczy zaraz miały się zatrzymać. Po jeszcze kilkunastu minutach w końcu każdy udał się do swojej klasy, aby odebrać papierek potwierdzający ukończenie jakiejś klasy i na dwa miesiące pożegnać się z tym budynkiem.

Odetchnęłam głęboko, kiedy znalazłam się już na zewnątrz ze świadectwem w ręce. Nie miałam ochoty przebywać na tym terenie dłużej niż było to konieczne dlatego spokojnym krokiem skierowałam się w stronę przystanka autobusowego. Poczułam lekkie szarpnięcie za rękę przez co odwróciłam się napotykając zielone tęczówki Emily, z którą chodziłam do klasy. Jednak nigdy nie miałyśmy jakiegoś bliższego kontaktu, mimo iż była naprawdę bardzo sympatyczną osobą. Jej rude loki lekko opadały na ramiona, a czarna sukienka idealnie opinała jej zgrabne ciało.

- Hej Lil, chciałabym cię zaprosić na imprezę z okazji rozpoczęcia wakacji, będziesz? - uśmiechnęła się promiennie, wyczekując mojej odpowiedzi, na co ja z lekkim szokiem nie wiedziałam co odpowiedzieć. Pokiwałam głową ze zrozumieniem, co dziewczyna chyba źle odebrała, w czym utwierdził mniej jej nieoczekiwany wybuch entuzjazmu oraz zamknięcie mnie w jej drobnych ramionach. - Wiedziałam, że się zgodzisz- zawołała z uśmiechem.  

Co? Nie,stop, chwila, przecież ja się na nic nie zgadzałam.

- Ale...- nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, ponieważ rudowłosa posłała mi ostatnie miłe spojrzenie i odbiegła do grupy znajomych krzycząc jeszcze,żebym była gotowa na dwudziestą, ponieważ po mnie przyjedzie.

Całą drogę powrotną rozmyślałam jak wykręcić się z tego. Może powiem, że źle się czuję? To nie tak, że nie lubiłam chodzić na takie rzeczy, bo nawet nie byłam na ani jednym takim przyjęciu. Owszem zapraszano mnie parę razy ale zawsze odmawiałam, ponieważ wiedziałam, że nie było to miejsce dla mnie. Chociaż może wcale nie są takie złe? Pokręciłam głową z rezygnacją wchodząc do domu. Zrzuciłam ze swoich stóp czarne botki na grubym obcasie i weszłam do kuchni, gdzie nikogo nie zastałam, cóż mama pewnie wciąż jest w pracy. Zabrałam z koszyka na owoce jabłko i skierowałam się do swojego pokoju. Przez kilka godzin moim jedynym zajęciem było wpatrywanie się w wyblakły sufit rozmyślając nad wydarzeniami z ostatnich paru dni. Myślałam o nim. O tych zimnych oczach, których pustka tak bardzo przypominała tą widniejącą w moich. Zastanawiałam się dlaczego nie zostawił mnie w spokoju, przecież nikomu nie powiedziałabym o tym co widziałam w lesie. Zresztą i tak by nikt nie uwierzył. Chciałam coś zmienić w swoim życiu, ale nie kosztem mojego strachu i obawy przed wyjściami z domu, które i tak ograniczały się do minimum. Westchnęłam ciężko podnosząc swoje skostniałe ciało. Myślałam też o imprezie na, którą chcąc nie chcąc zostałam zmuszona.Postanowiłam nie sprawiać zawodu Emily i przyjść na krótką chwilę, a następnie niepostrzeżenie wrócić do domu. Skierowałam się do łazienki, aby wziąć orzeźwiający prysznic, a następnie zaczęłam swoje przygotowania. Nie miałam zamiaru się stroić tak, więc zrobiłam tylko swój codzienny " makijaż" dokładając tylko do niego korektor maskujący duże cienie pod zmęczonymi oczami. Mój strój składał się ze zwykłej czarnej sukienki, która ciasno przylegała do mojego ciała, górna jej część była wyszyta koronką zdobiącą dekolt,  na ramiona zarzuciłam jeszcze czarną, skórzaną kurtkę, a na stopy czarne szpilki. Byłam gotowa przeżyć pierwszą imprezę w swoim osiemnastoletnim życiu.

**

Nawet nie wiem, kiedy wylądowałam sama w kuchni z kubkiem jakiegoś ohydnego w smaku alkoholu. Cały dom mimo iż pięknie urządzony był przesiąknięty zapachem spoconych ciał, alkoholu i papierosów. Od dłuższego czasu siedziałam w pomieszczeniu przez, które przewijało się mnóstwo osób, przyglądałam się im z zaciekawieniem. Jedni robili drinki, inni obściskiwali się przy ścianach, grupki znajomych wesoło rozmawiały, niektórzy oblegali prowizoryczny parkiet stworzony w salonie. Westchnęłam cicho, to nie był dobry pomysł, żeby tutaj przyjść, nie pasowałam tu. Odstawiłam na stół prawie pusty kubeczek i skierowałam się w stronę wyjścia aby opuścić ten cyrk. Niestety przeciskając się pomiędzy ludźmi w salonie jedna z osób pociągnęła mnie na sam jego środek, lekko zakręciło mi się w głowie od wypitego alkoholu, ale zdążyłam utrzymać równowagę. Nie wiedziałam co się dzieje ani kto uniemożliwił mi moją ucieczkę, więc jedyne co zrobiłam to stałam pośrodku tych wszystkich tańczących ludzi. Nagle poczułam na swoich biodrach czyjeś męskie dłonie, na co lekko się spięłam. Jego ręce zaczęły delikatnie poruszać moimi biodrami w rytm muzyki, nie stawiałam oporu dalej oszołomiona tym co się dzieje, jednak szybko odzyskałam władzę nad swoim ciałem. Chciałam się odwrócić, ale uniemożliwiła mi to osoba stojąca za mną przyciągając mnie bliżej. Moje plecy stykały się z czyjąś klatką piersiową, a silne dłonie dalej pozostawały w tym samym miejscu. Pozwoliłam mu prowadzić się w tańcu kompletnie nie wiedząc dlaczego,może to przez wypity alkohol, albo fakt, że nikt wcześniej tego nie robił. Było to coś nowego, co zaczynało mi się podobać. Nasze ciała delikatnie ocierały się o siebie z każdą minutą grając w bardziej zmysłową grę. Będąc wciąż odwróconą tyłem delikatnie objęłam kark chłopaka lekko ciągnąc za końcówki włosów, co powodowało zadowolone ciche warknięcia, które słyszałam tuż przy uchu. Jego twarz ukryta była w moich włosach, a zimne wargi lekko muskały szyję sprawiając delikatną przyjemność. W pewnym momencie światło w całym pomieszczeniu zgasło, lecz muzyka wciąż wydobywała się z głośników, nagle jego dotyk zniknął, nie czułam ciepłych dłoni na biodrach ani oddechu nieznajomego. Odwróciłam się szybko, ale za sobą nie ujrzałam nic oprócz ciemności i zarysów bawiących się w najlepsze nastolatków.  

To było coś dziwnego, nowego i intrygującego, tylko dlaczego ja ?

Odgoniłam od siebie tę myśl, jednocześnie nieco skołowana zaistniałą sytuacją wreszcie skierowałam się do mojego wcześniejszego celu, którym były drzwi wyjściowe z domu jakiejś osoby z mojej klasy. Przekraczając próg w moje ciało uderzył zimny podmuch wiatru przez co ciaśniej opatuliłam się kurtką przechodząc przez wypielęgnowany ogród, w którym aktualnie bawili się ludzie ze szkoły. Jeden z krzaków róż oblegany był przez wymiotującego chłopaka, na co aż się wzdrygnęłam. Przeszłam przez furtkę, a następnie skierowałam kroki w stronę domu. Przechodząc obok uliczki, która zazwyczaj okupowana była przez bezdomnych alkoholików i narkomanów, przyśpieszyłam. Jednak drogę zastąpiło mi dwóch barczystych mężczyzn w brudnych i obdartych ubraniach. Nie przejęłam się tym jakoś bardzo wciąż pogrążona w myślach o sytuacji na imprezie. Chciałam ich grzecznie wyminąć, lecz jeden z nich pociągnął mnie za łokieć przez co moje plecy obiły się boleśnie o ścianę jednego z budynków.

- A co taka piękna dziewczynka robi sama w nocy w takiej okolicy?- odezwał się jeden przepitym głosem.

- Idzie do domu- odezwałam się spokojnym głosem mimo, iż wewnątrz mnie zaczął rodzić się strach, czego nie mogłam zatrzymać.

Drugi z mężczyzn uśmiechnął się obrzydliwie podchodząc do mnie coraz bliżej, aż w końcu jego cielsko prawie mnie przygniatało. Do moich nozdrzy dostał się obrzydliwy odór moczu, wymiocin i alkoholu, którym śmierdział również jego oddech.

- Może się trochę zabawimy skoro już tutaj jesteś? Żal nie skorzystać z takiej okazji, prawda Paul?- zwrócił się do pierwszego z nich, przyciskając mnie bardziej do ściany. Jedna z jego obrzydliwych łapsk wylądowała na mojej tali. Do moich uszu dotarł śmiech obu facetów, a zimny pot oblał moje plecy. Ręce zaczęły drżeć ze stresu ale adrenalina rosnąca w moich żyłach nie pozwalała ciału na zdrętwienie. Zaczęłam się wyrywać co chyba nie było dobrym pomysłem, ponieważ wzmocniło to tylko uścisk napastnika wywołując większe zadowolenie. Niewiele myśląc uniosłam swoje kolano, kopiąc mężczyznę w krocze, ten z głośnym jękiem zgiął się w pół upadając na kolana. Jego kolega zdezorientowany całą sytuacją patrzył na mnie jak na zjawę, co umożliwiło mi szybkie przemknięcie obok. Biegłam tak szybko jak tylko potrafiłam omal nie wywracając się na wysokich szpilkach, zdyszana i obolała dotarłam pod same drzwi swojego domu. W każdym z pomieszczeń światło było wyłączone, co mnie nie zdziwiło ponieważ było już po północy. Cicho odemknęłam drzwi wchodząc do środka i zamykając je za sobą, ściągnęłam szpilki, uwalniając obolałe od biegu stopy, moje serce dalej wybijało szybki rytm przez co mój oddech był urywany. Powoli zaczęłam wspinać się na schody prowadzące na górę, a następnie do pokoju. Westchnęłam ciężko opadając na idealnie posłane łóżko.  

Ten wieczór był bardzo intensywny, a moje serce ledwo nadążało przepompowywać krew od nadmiaru tak sprzecznych emocji. Zaczęło się od podekscytowania i zmysłowego tańca, a skończyło na przerażonym uciekaniu od pijanych i prawdopodobnie bezdomnych mężczyzn.

Podniosłam swoje zmęczone ciało lekko sycząc na obolałe plecy po bliskim spotkaniu ze ścianą, zgarnęłam z szafy swoją piżamę i skierowałam się do łazienki, wcześniej ściągając kurtkę. Podeszłam do wanny napuszczając do niej bardzo ciepłej wody, a następnie rozebrałam się z sukienki i zmyłam makijaż. Kiedy poziom wody był wystarczający zakręciłam kurek i weszłam do wanny wygodnie się w niej usadawiając.  

Ciekawiło mnie kim był chłopak na imprezie, nie mogłam zobaczyć jego twarzy, ponieważ za każdym razem, gdy próbowałam się odwrócić uniemożliwiał mi to przyciągając moje ciało bliżej swojego. Zastanawiało mnie również dlaczego od pewnego czasu moja nudna rutyna zaczęła się zmieniać w dziwne sytuacje. Może właśnie tak miało być? Może jakaś siła wyższa za tym stoi? A może to tylko zrządzenie czystego przypadku i niedługo znów wróci moja codzienna rutyna? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.  

Chciałam zmyć wszystkie trudny dzisiejszego dnia, a najbardziej dotyk ohydnych łapsk mężczyzny z uliczki. Powoli osunęłam się w wannie pozwalając aby już chłodna woda okryła całą moją twarz i włosy. Pod jej taflą było tak zadziwiająco spokojnie, wydawało mi się jakby, właśnie odcięła się od rzeczywistego świata doświadczając błogiego spokoju. Niestety nie na długo. Wynurzyłam się, gdy płuca zaczęły mnie palić z barku powietrza. Umyłam dokładnie włosy i obolałe ciało, wiedząc, że na następny dzień moje plecy będą sine. Wytarłam się puchatym niebieskim ręcznikiem, ubrałam czystą bieliznę, spodenki oraz za duży podkoszulek,a następnie rozczesałam długie włosy. Wchodząc do pokoju uderzył we mnie zaduch jaki tam panował dlatego otworzyłam na oścież drzwi balkonowe i usadowiłam się wygodnie w łóżku. Po kilkunastu minutach bezsensownego wpatrywania się w biały sufit moje powieki stały się coraz cięższe, a oddech spokojniejszy. Będąc już we wpół jawie, a wpół w śnie poczułam delikatny dotyk na policzku i cichy szept.

~*~*~

Hej ;) Komentujcie, zostawiajcie łapki w górę. Mam nadzieję, że się podoba. Akcja się dopiero rozkręca ;P

1 komentarz

 
  • szaramyszka

    Będą kolejne ? 😉

    5 lip 2019

  • LostAngel696

    @szaramyszka  Będą, będą ;)

    6 lip 2019