Spakowałam moje ciuchy, które przydadzą się na wyjazd do brata. Kolejny raz próbowałam wszystko zmieścić, ale na darmo. Zaczęłam skakać dosłownie po walizce z nadzieją, że ta się wreszcie zamknie i nie będę musiała się z nią więcej użerać. Co chwile coś wystawało, odstawało i walizka się nie domykała. Wytarłam pot z czoła i jeszcze raz spróbowałam domknąć cholerną walizkę.
Tym razem znów mi nie wyszło. Złapałam za włosy i wrzasnęłam. Kopnęłam torbę i usiadłam na ziemi biorąc do ręki telefon. Usiadłam po turecku. Włączyłam messengera gdzie postanowilam napisać do przyjaciółki.
''Allison ja dziś wyjeżdżam, ale nie sądzę, że zdążymy się spotkać. Zaraz będzie brat, a ja nie mam domkniętej walizki. Masz jakiś pomysł ,bo zaraz nerwicy dostanę''.
Nie czekałam długo. Dostałam po chwili wiadomość od mojej kochanej kraszi.
''Gruba dupo ile tyś tam tego nawciskała? Nie dziwię się walizce. Znając cię pewnie skopałaś juz ją parę razy, a skakałaś po niej jeszcze więcej. Współczuję jej całym sercem. Pozdrów ją''.
Debilka. Zaśmiałam się, postanowiłam odpisać. Nienawidzę się pakować. Nigdy nie mogę niczego domknąć ani zamknąć. Poczekam na brata i on mi pomoże. Mam w dupie jego zdanie na temat tego, że nie naddaje się do niczego.
''Dobra. Wiem, że mnie kochasz, ale pomóż mi ją zamknąć, bo wywale przez okno''.
''Upss...nie doszedł mi twój sms dlatego nie mogę odpowiedzieć na zadane pytanie jak zamknąć walizkę papa''.
Mhm. Debilka do potęg, już mogła tego nie pisać. Właśnie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół ucieszona jak nigdy. Zobaczyłam mojego brata mięśniaka. Przytuliłam go na powitanie.
-Tak się stęskniłaś siostrzyczko?-poruszył zabawnie brwiami, a ja zaprosiłam go do środka. Chłopak rozejrzał się po pomieszczeniu.-Gdzie rodzice?
-W pracy, dziś musieli być trochę dłużej...no, ale kazali cię pozdrowić-złapałam go za rękę i pociągnęłam aby poszedł za mną. Pobiegliśmy schodami na górę i pokazałam mu walizkę. Scott pokręcił głową ze zrezygnowaniem, a ręką poprawił swoje czarne włosy. Podszedł do walizki i w dosłownie parę chwil miał ją zamkniętą. Uradowana podbiegłam do niego i przytuliłam. Miałam całkiem dobre kontakty z bratem. Miał 23 lata i oczywiście mieszkał sam. Dziwne, że nie miał żadnej dziewczyny, ale zawsze mówił, że nie ma czasu na dziewczyny i miłość. Ja za to niedawno skończyłam osiemnastkę i wyprawiłam całkiem świetną imprezę.
Scott wziął torbę i przepuścił mnie w drzwiach. Poszedł ją zanieść do samochodu, a ja jeszcze na chwilę wskoczyłam do łazienki sprawdzić czy wyglądam choć trochę jak człowiek. Przejrzałam się w lustrze. Zobaczyłam niską, rudą dziewczynę mającą dość długie lekko kręcone włosy i pełne usta. Nie byłam wcale najbrzydsza. Poprawiłam moja czarną obcisłą sukienkę i wyszłam na zewnątrz. Dostrzegłam brata siedzącego w samochodzie. Jednak nie był sam. Zdziwiłam się, bo przecież nic mi nie powiedział. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę samochodu i zapukałam w okno kierowcy. Scott kciukiem pokazał abym wsiadała na tyły. Przewróciłam oczyma i otworzyłam drzwi wchodząc do środka. Chłopak siedzący obok Scotta odwrócił się w moja stronę i dokładnie mi się przyjrzał. Miał czarne, lekko kręcone włosy, wzrost mniej więcej Scotta czyli około 180. Było również widać, że ćwiczy. Odwróciłam wzrok w stronę okna aby nie patrzeć na niego, a on znów odwrócił się w swoją stronę.
-Lydia to jest Isaac, mój przyjaciel chciał przyjechać ze mną do swojej dziewczyny, ale okazało się, że jej tu nie ma...-podrapał się po głowie i ruszył.
Nie bardzo rozumiałam o co mu chodzi. Czekała mnie długa droga do domu brata. Isaac wydawał się całkiem miły, ale czasami patrzył się na mnie w lusterku, a jego twarz nie wyglądała na zadowoloną, że ja tu jestem.
-Scott mógłbyś się na chwilę zatrzymać w tym sklepie?- Isaac wskazał na sklep przed nimi. Chłopak po chwili zjechał na pobocze, a Isaac wyszedł i poszedł do sklepu.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś, że on jest z tobą?- od razu zaatakowałam brata.
-Um...pewnie byś nie chciała jechać-powiedział zakłopotany. Ja od razu poczułam, że coś tu śmierdzi i tym razem to nie Scott. Czekaliśmy na chłopaka całkiem sporo czasu, a gdy wyszedł ze sklepu ciągnął za sobą plecak i trzy butelki z wodą. Podniosłam jedną brew i zastanawiałam się głęboko o co mu może chodzić.
Widziałam przecież, że do sklepu wchodził bez torby, a nie mógłby czekać tak długo po zwykłe trzy butelki wody zwłaszcza dlatego, że nie ma dużo klientów. A może on w coś wpakował mojego brata? Przełknęłam narastającą gulę w gardle. Może on chce nas zamordować? Nie możliwe przecież Scott by stąd odjechał po wyjściu Isaac'a. Chłopak podał mi jedną z butelek. Podziękowałam, ale odłożyłam ją na siedzenie obok gdyż nie byłam spragniona. Chłopacy za to wypili dość sporą część. Dalej jechali nie odzywając się do mnie słowem. Co jakiś czas tylko Scott próbował ze mną porozmawiać, ale ja wyraźnie pokazałam mu, że nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Czekało mnie osiem godzin jazdy a dopiero minęły z trzy. Na dworzu było upalnie więc w samochodzie ledwo żyłam. Nie znałam pracy Scott'a, ale on miał ją raczej dobrze płatną gdyż posiadał BMW.
Po kolejnych godzinach udręki postanowiłam napisać do Allison. Allison niegdyś była dziewczyną Scotta, ale z niewiadomych dla mnie przyczyn rozstali się. Od tamtej pory Scott nie miał żadnej dziewczyny, a minął już ponad rok.
"Allison umieram w tej gorączce".
Przetarłam pot z czoła i uchyliłam trochę okno jednak dobiegł mnie nieprzyjemny dźwięk więc postanowiłam jednak je zamknąć i poprosić o klimatyzację brata.
-Scott mógłbyś proszę włączyć klimatyzację?
Chłopak sięgał aby ją włączyć, ale chłopak obok odrzucił jego dłoń.
-Ale mi jest zimno-zaprotestował Isaac. Mimowolnie się uśmiechnęłam. To był raczej sarkastyczny śmiech. Scott spojrzał się na niego jak na debila, a ten tylko wzruszył ramionami. Położył ręce na kierownicy i dalej jechał.
-Scott mógłbyś?-ponowiłam pytanie. Chłopak spojrzał na mnie w lustrze, a następnie na Isaaca nie robiącego kompletnie nic innego jak wgapianie się w drogę przed nim.
-Jasne. Nawet mi jest ciepło.
Po chwili poczułam się lepiej i nie było mi już tak duszno.
Nagle poczułam wibrację mojego telefonu.
"Wiesz ja jestem na basenie także miłego gotowania się. Buźka".
Cała Allison. Dziewczyna jest ode mnie tylko troszkę wyższa, ma czarne, długie lekko kręcone włosy i cały czas się uśmiecha. Napisałam jeszcze do mojego przyjaciela Dannego. Chłopak jest gejem, ale nie przeszkadza mi to.
Lydia; ''Danny odwiedź mnie chociaż raz w te wakacje z Allison".
Danny; "Jasne. Może spotkasz kogoś tak samo zrąbanego jak ty ruda? ;D "
Zaśmiałam się i schowałam telefon do kieszeni. Jak się okazało wjeżdżaliśmy na posesję Scotta.
Wyszłam z samochodu cała obolała. Issac pożegnał się z moim bratem i podbiegł do swojego wypasionego skutera czy cokolwiek to było i odjechał.
-Zapraszam w moje skromne progi- Scott wyjął bagaż z samochodu i otworzył drzwi domu abym weszła do srodka. Ostatnio byłam tu z trzy lata temu. Dużo się zmieniło. Dom jest ogromny w nowoczesnym stylu. Na zewnątrz ma wielki taras oraz ogród z basenem.
-Ekstra!- pisnęłam.
-Teraz pokażę ci gdzie twój pokój-wchodził na górę po schodach, a ja za nim. Były tu z cztery pokoje, a jeden z nich to łazienka. Otworzył przede mną drzwi i wpuścił do środka. Pokój był pomalowany na siwy kolor. Nie ma co tu opisywać po prostu idealnie!
Chłopak pokazał mi wszystko co i jak, a potem wyszedł robic kolację. Rozpakowałam się i od razu rzuciłam się na miękkie wielkie łóżko. Było takie mięciutnie i idealne, że nawet nie zauważyłam, że ktoś mi się przygląda.
-Scott czuję twój palący wzrok na mojej skórze. Wiem, że czaisz się jak taki tygrys- zaśmiałam się i usiadłam na łóżku. Spojrzałam w stronę drzwi i uśmiech mi od razu zniknął. Stał tam wysoki, umięśniony brunet. Nie widziałam go wcześniej. Po chwili do pokoju wparował Scott.
-O widzę, że już się poznaliście.
-Kto to jest? -wskazuję palcem na chłopaka.
-Em...to mój przyjaciel, który zamieszka tu jakiś czas-mówi zakłopotany.
Na ustach nieznajomego widzę delikatny uśmieszek, a ja już wiem, że te wakacje nie będą nudne.
Dodaj komentarz