"Dark blue" - rozdział 6

Na początku zwątpiłam w sens przyjścia tutaj. O tej godzinie z pewnością antykwariat był nieczynny. Jednak Fabin wyciągnął z kieszeni kurtki mosiężny klucz i pomachał nim zabawnie.

- To on należy do ciebie? - zapytałam zaskoczona.

- Nie, do mojego przyjaciela. Rzadko kto tu bywa, ale on kocha to miejsce, ja chyba także. - Pierwszy raz widziałam go zakłopotanego. - Opowiedziałem mu o tobie i sam to zaproponował.

- Nie wiem, co powiedzieć.

- Może, że się cieszysz?

- Bardzo!

Wewnątrz panował półmrok i lekki zaduch, charakterystyczny dla tego rodzaju miejsc. Wokół otaczały nas książki, starannie poukładane na wysokich regałach. Małe bibeloty przykrył kilkudniowy dywan kurzu, który w połączeniu ze światłem latarni, wpadającym przez witrynowe okna, przeplatał pomieszczenie szarymi wstęgami. Można było znaleźć tu wszystko! Począwszy od naparstka, kończąc na meblach. Moją uwagę zwróciło jednak coś, co stało w roku, nakryte starym prześcieradłem. Intuicja mnie nie zawiodła i z radością stwierdziłam, że to obraz. Nie rozpoznawałam autora, mimo że dzieło wyglądało na bardzo leciwe. Przedstawiało dwie grupy ludzi odwróconych plecami. Pomiędzy nimi rozchodził się cień, kształtem przypominający człowieka z wyciągniętymi ku górze dłońmi, z których emanował blask. Po jednej stronie koloru błękitu, a po drugiej czerwieni. Na niebie kłębiły się połączone w złowrogim tańcu, czarne chmury.

- Podoba ci się? - Pochłonięta analizą dzieła, nie zauważyłam, że Fabin stoi za mną.

- Tak, aczkolwiek patrząc na niego, czuję niepokój. Dziwne, prawda?

- Nie, ja też go tak odbieram.

- Ciekawe, co oznacza ten cień? Przypomina mi trochę sąd ostateczny.

- Nie do końca, ale jesteś blisko. - Uśmiechnął się subtelnie.

- Co masz na myśli?

- Uważam, że są przyjemniejsze tematy.

Podświadomie wiedziałam, że chce coś przede mną ukryć i z niewiadomych przyczyn nie zamierzał o tym mówić, jednak zaintrygował mnie, a jego milczenie potęgowało zainteresowanie.

- Proszę. - Zrobiłam minę niewiniątka i zatrzepotałam zalotnie rzęsami.

- Innym razem. - Urwał temat. Z drugiej strony powinnam się cieszyć, gdyż to swego rodzaju zapewnienie kolejnej randki. - Rozejrzyj się. Masz nieograniczony dostęp do wszystkiego, co się tutaj znajduje.

- Jest tego tak dużo, może sam coś polecisz? - zapytałam, omiatając wnętrze wzrokiem.

- To zależy co cię interesuje. - Splótł dłonie za plecami i wolnym krokiem zaczął kierować się ku książką. - Uwierzysz, jeśli powiem, że wszystkie przeczytałem?- Stanął przy dziale legend i przepowiedni.

- Chyba nie, to niemożliwe.

- A jednak. Powiedzmy, że mam dużo wolnego czasu. Gabrielo są rzeczy, o których ludzie nie mają pojęcia. To tak, jak podczas naszego drugiego spotkania. Przyłapałaś mnie na czymś, co wydawało się oczywiste i jedno znaczne, a zaręczam, ze takie nie było. Kiedy znalazłem cię pijaną także mogłem pomyśleć o tobie źle lecz nie znałem prawdy. Uważam, że powinna ona wypłynąć z twoich ust, a nie z mojej głowy.

Stałam jak zahipnotyzowana, wsłuchując się wypowiadane słowa. Mówił tak mądrze, szczerze z z serca. Nigdy nie spotkałam nikogo, kto w tak młodym wieku patrzył na życie w ten sposób. - Te miejsce napawa mnie melancholią. Dość smęcenia, jeszcze weźmiesz mnie za wariata – powiedział i wysunął jedną z książek.

- Od dziś ufam tylko sprawdzonej wiedzy, popartej niezbitymi dowodami. - Starałam się nadać wypowiedzi stanowczości. Obdarzyliśmy się wzajemnym uśmiechem.

- To powinno cię zainteresować.

- Nie ma tytułu. - Zdziwiłam się, przeciągając palcem po skórzanej oprawie.

- Czy to nie czyni jej ciekawszej? - Przechylił głowę lekko w bok jakby chciał zarejestrować każdy mój ruch, zachowanie i najmniejszy gest.

Resztę wieczoru, a raczej nocy, spędziliśmy na rozmowie o wszystkim. Fabina interesowała moja przeszłość, dlaczego wybrałam ten konkretny kierunek studiów, co sądzę o życiu w dużym mieście. Opowiadałam o tacie i mamie, jej chorobie. Nowej macosze i zdarzeniu w szpitalu. Słuchał cierpliwie, jedynie przerywając kolejnym pytaniem. Byłam mu wdzięczna za podtrzymywanie rozmowy. Nie wiem czy gdyby nie jego dociekliwość, ja wydukałabym cokolwiek sensownego, choć nie było do końca tak źle. Udało mi się dowiedzieć ile ma lat, nie rozumiałam tylko czemu mówiąc o wieku na moment się zamyślił. Nie sprawiał wrażenia dużo starszego ode mnie, ale kiedy powiedział, że dobija trzydziestki byłam w delikatnym szoku, nie żeby mi to przeszkadzało, jedynie jego wizerunek bardziej pasował do ludzi wyrytych przez dłuto Michała Anioła. Działam na mnie niewiarygodnie elektryzująco. Sprawiał wrażenie odrealnionego. Powodował, że czułam się jak w bajce. Nigdy nie spotkałam podobnego mężczyzny – jednocześnie inteligentnego, przystojnego i otaczającego się aurą przyciągającą jak magnes. Lgnęła do niego każda komórka mojego ciała. Było to nowe doświadczenie, jakiego nigdy nie doznałam. Jeżeli miałabym użyć słów opisujących co teraz czuję, byłyby to: fascynacja, ciekawość, chęć dotyku, bliskość i pożądanie. To ostatnie wyjątkowo intensywnie dawało o sobie znać. Nie mogłam powiedzieć, że posiadałam doświadczenie w tych sprawach. Robiłam „to” raz, dawno temu. W tedy sądziłam, że kochałam tamtego chłopaka, ale to, co kierowało mną w tej chwili, było o wiele potężniejsze. Momentami nie poznawałam samą siebie. Tłumiłam chęć wskoczenia mu na kolana. Mimo, że kanapa była bardzo wygodna, wierciłam się niespokojnie.

- Jesteś spięta – stwierdził, marszcząc brwi.

Opuściłam głowę i patrzyłam wszędzie byle nie na niego.

- Hej, spójrz na mnie. - Ton głosu jakiego użył przypominał gorący i rozpuszczony karmel. Zrobiłam, o co poprosił.

- Mówiłam, że mnie onieśmielasz.

- Tak ma być, Gabrielo. - Położył dłoń na moim policzku, a ja instynktownie przycisnęłam do niej twarz. - Doskonale rozumiem co tobą teraz kieruje, jednak to nie najlepszy pomysł, zaufaj mi – poprosił, natychmiast oprzytomniałam.

Bałam się dopuścić myśli, że nie pasujemy do siebie, że mógł to sobie uświadomić i nie zamierzał robić mi większej nadziei – tylko na to było już za późno.

- Rozumiem. - Wstałam rozczarowana sobą, nim i całą tą sytuacją.

- Poczekaj – westchnął i chwycił mnie za rękę pociągając z powrotem na sofę, tylko teraz siedzieliśmy tak blisko siebie, że nasze oddechy omiatały się wzajemnie. - Głuptas z ciebie – wyszeptał, a ja mimowolnie przegryzłam wargę. - To nie powinno tak wyglądać – mówił wplatając palce w moje włosy.

- Nie chcesz tego?

- Wprost przeciwnie, i to mnie najbardziej przeraża. - Nie rozumiałam, co oznaczały te słowa, nie zamierzałam w tej chwili zagłębiać się w ich sens – na to przyjdzie jeszcze czas. Nareszcie stało się to, czego od dawna pragnęłam. Gorące usta Fabina muskały moje coraz intensywniej, języki przeplatały się w namiętnym tańcu, serce dudniło jak szalone, obijając klatkę piersiową. - Stop! - Przerwał. - Odwiozę cię do domu. - Podniósł się raptownie.

- Dlaczego? Zrobiłam coś nie tak? - Spuścił wzrok.

- Nie, przepraszam, to moja wina. Jest późno, a jutro masz wykłady.

Marzycielka29

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1334 słów i 7449 znaków.

3 komentarze

 
  • AuRoRa

    Intrygujący człowiek ;)

    11 kwi 2018

  • Loffe

    S.U.P.E.R.

    9 lip 2016

  • Marzycielka29

    @Loffe Dziękuję :*

    10 lip 2016

  • NataliaO

    Rozpędzasz się :)  <3 Świetnie,że dalej prowadzisz tą historię.Jest bardzo dobra i inna niż wszystkie.

    8 lip 2016

  • Marzycielka29

    A Ty zawsze wiernie czytasz :* Dziękuję

    9 lip 2016