"Dark blue" - rozdział 3

Jechałam taksówką i tępo wpatrywałam się w boczną szybę, próbując wydobyć z pamięci szczęśliwe chwile u boku taty, ale wszystkie, jakie nasuwała pamięć miały miejsce, kiedy żyła mama, co dodatkowo potęgowało smutek. Tęskniłam za nią, gdy umarła miałam zaledwie trzynaście lat. Pamiętam, jak przez ostatni rok jej życia, mizerniała, traciła chęci na cokolwiek. W mojej obecności starała się maskować złe samopoczucie, mimo tego doskonale zdawałam sobie sprawę co się działo. Ojciec może nigdy nie był wzorowym rodzicem, lecz zawsze mogłam na niego liczyć. W momencie, kiedy zostaliśmy we dwoje, dbaliśmy o siebie nawzajem. Trwało to trzy lata do chwili, aż ponownie się zakochał. Na początku podzielałam jego entuzjazm, w końcu był szczęśliwy, a ja uważałam, że ta radość w pełni mu się należy. Z czasem, młodsza od niego o piętnaście lat Elwira, całkowicie wkroczyła w nasze życie, wprowadzając się. To wtedy zdałam sobie sprawę, jak bardzo się co do niej myliłam. Z przesłodzonej dobrocią panienki, stała się wyrachowaną suką, czyhającą na pieniądze taty, który był jednym z udziałowców dużej sieci salonów samochodowych na terenie kraju. Z dnia na dzień zmieniała mi życie w piekło. Na początku oskarżała o kradzieże pieniędzy, co było kompletnym idiotyzmem zważywszy na fakt, że miałam ich pod dostatkiem, kiedy to przestało skutkować, wpierała ojcu wymyślone historyjki o moim, rzekomym alkoholizmie lub narkotykach. Wykorzystywała chwile, gdy on przebywał w delegacji. Mogłabym wymieniać bez końca. Z czasem się do tego przyzwyczaiłam, zamknęłam w sobie, a każdą wolną minutę poświęcałam malarstwu i innym dziedziną sztuki. Trwaliśmy w tym chorym układzie. On pewnie czuł się w obowiązku znoszenia mnie, a ja starałam się dotrzymać obietnicy danej mamie, że zawszę będę przy nim, dlatego decyzja o wyprowadzce dojrzewała we mnie tak długo.

  

Sterylny zapach uderzył we mnie, gdy tylko przekroczyłam próg szpitala. Ogromny hol nie ułatwiał odnalezienia się w tym ponurym miejscu. Na końcu bocznego korytarza stała ona jak zawsze ubrana ekstrawagancko. Jej twarz wykrzywiał grymas niezadowolenia, a długie blond włosy opadały falami na ramiona. Dźwięk szpilek, które uderzały o kafle przypominały sygnały gongu przed walką. „To zaczynamy" pomyślałam i zacisnęłam dłonie w pięści.

  

- Szybka jesteś – skwitowała, gdy do niej podeszłam.

  

- Gdzie on jest? - zapytałam, nie bawiąc się w dobre maniery.

  

- Robią mu badania.

  

I na tyle byłoby z naszej rozmowy. Usiadłam na krześle. Czekałam, gdybym miała choć przy sobie telefon, to mogłabym czymś zająć ręce, niestety w pośpiechu zostawiłam go na szafce. Po godzinie sanitariusze wywieźli tatę na łóżku. Jego klatkę piersiową jak świąteczną choinkę obklejały przeróżne małe urządzenia.

  

- Tato! - Podbiegłam do niego.

  

- Gabriela? Cu tutaj robisz?

  

- Elwira zadzwoniła i ...

  

- Przecież wyraźnie prosiłem cię, abyś tego nie robiła! - przerwał mi, wściekły na nią. - Nie chcę jej widzieć!

  

- Ale tato...

  

- Mało mi krwi napsułaś?! To twoja wina, że miałem zawał.

  

Spojrzałam na macochę, która syciła się moją klęską.

  

- Błagam, tato.

  

- To wszystko, co miałem do powiedzenia – oświadczył i ponaglił mężczyzn. Odprowadziłam ich wzrokiem i czułam, jak każda cząstka duszy rozsypuje się na miliony kawałeczków.

  

Opuściłam mury szpitala. Niebo spowiły ciężkie deszczowe chmury, zwiastujące deszcz. Nie miałam pojęcia, jak długo szłam, nawet nie patrzyłam dokąd zmierzałam. Widoczność przysłaniały łzy, które spływały po twarzy nieprzerywanym strumieniem. Słyszałam kiedyś, że one oczyszczają, mnie dławiły, pozbawiały tchu. Otępiała pokonywałam kolejne metry, co rusz wpadając na mijanych przechodniów. Pierwsze krople deszczu plamiły betonowe chodniki. Było mi wszystko jedno, nawet wtedy, gdy rozpadało się na dobre, a miasto okryła wodna peleryna. Miałam w kieszeni dżinsów, jakieś drobne. Sięgnęła do niej i wyciągnęłam garść moniaków. Trochę tego było, prawie trzydzieści złotych. Nie zastanawiając się nad tym, co za chwilę zrobię, skierowałam się do najbliższego sklepu. Musiałam wyglądać koszmarnie, bo ekspedientka zmierzyła mnie nieprzychylnym spojrzeniem.

  

- Co podać? - zapytała od niechcenia.

  

- Coś, co pozwoli zapomnieć. - Monety zabrzęczały, kiedy zderzyły się z lada. Kobieta ponownie popatrzyła na mnie, ale tym razem z dozą współczucia.

  

- To nie jest wyjście z sytuacji, dziecko – powiedziała.

  

- Nie przyszłam do pani po poradę, więc co będzie najlepsze? - Nie podniosłam wzroku, wstydziłam się. Ekspedientka westchnęła i usłyszałam brzdęk butelek.

  

- Najtańsza, może być?

  

- Tak. - Chwyciłam za wódkę i czym prędzej wyszłam. Wilgoć i chłód zmyły mi z twarzy zażenowanie.

  

Nie szukałam długo spokojnego miejsca, w którym mogłabym bezkarnie zatopić smutki. Było już ciemno, a sterta ziemi pomieszanej z gruzem, nadawała się znakomicie. Usiadłam na mokrej trawie, a raczej na jej letnich pozostałościach. Jeszcze przez chwilę wpatrywałam się w przezroczystą ciecz. Pierwszy łyk wstrząsnął mną i wywołał dreszcz. Nigdy nie lubiłam tego świństwa. Ostatni raz piłam je na pierwszym roku studiów i odpłaciłam półgodzinnymi torsjami nad muszlą klozetową. Kolejny rozgrzał przyjemnie. Trzeci przełknęłam prawie bez krzywienia się i tak następny i jeszcze jeden. Nie pamiętałam, kiedy urwał mi się kontakt z rzeczywistością.

  

- Skąd wiedziałeś, że to ona? - Doszedł mnie męski głos.

  

- Mówiłem ci, jeszcze nie spotkałem nikogo o tak silnej aurze, a jednocześnie braku chęci do życia. Na prawdę tego nie czujesz? - Ten drugi głos był wyraźnie znajomy, ale nie potrafiłam zmusić powiek do otwarcia.

  

- To, co czuję to woń alkoholu i odór Renaty. Jest blisko. Lepiej zabierz ją stąd.

  

- Dzięki. Zaraz wracam.

  

- Luz. Z daleka widać, że kręci cię ta mała. - Nie usłyszałam odpowiedzi, jedynie poczułam kołysanie i zimny podmuch wiatru.

Marzycielka29

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1145 słów i 6201 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik AuRoRa

    Biedna dziewczyna, żeby ojciec ją obwiniał o swoją chorobę. Ciekawe gdzie się znalazła teraz. Łapka

    11 kwi 2018

  • Użytkownik Fanriel

    Złodziej czasu.  ;) Nie mogę się oderwać.

    17 paź 2016

  • Użytkownik Zaslodko

    Polsat :-)

    26 lip 2016

  • Użytkownik NataliaO

    Można czytać, i czytac Ciebie. Świetne opowiadanie :) <3

    15 cze 2016

  • Użytkownik Marzycielka29

    @NataliaO Kochana, dziękuję za całego serducha za tak wspaniały komentarz, miło, że mogę liczyć na Twoje wsparcie.  <3

    15 cze 2016

  • Użytkownik NataliaO

    @Marzycielka29 zawsze i wszędzie :*

    15 cze 2016