Moja wierna suka.

Odkąd pamiętam, była moją suką.  
Wiedzieliśmy o tym już od pierwszego dnia, gdy nasze spojrzenia się ze sobą skrzyżowały. Poznaliśmy się przypadkiem, gdy moja tęsknota za towarzystwem znalazła się akurat w fazie zenitu. Jak okrutne słońce, polujące na kawałek odsłoniętego ciała podczas pustynnej wędrówki, paliła umysł pustką.

Czy była piękna? Oczywiście, że tak. Jedno spojrzenie w głębokie, pełne ufności oczy, zupełnie mi wystarczyło. Jej również. Zaakceptowała swą pozycję i wiedziałem, że jest w tym coś naturalnego. Położyła mi głowę na udach, nadstawiając się dla każdej pieszczoty. Gładziłem ją z zadowoleniem obojga, a gdy zaprzestawałem tej czynności na skutek zamyślenia, momentalnie przypominała mi o swojej obecności. Trącała dłoń nosem, lub przeciągała po niej mokrym językiem, ponownie wprawiając w ruch. Pokochałem ją. Tak mocno, jak można pokochać. Tak szybko, jak jest to możliwe. Zasadniczo mógłbym rzec, że pokochałem od pierwszego wejrzenia, a co najważniejsze, z wzajemnością.

O, tak.  

Kochała mnie bardziej, niż na to zasługiwałem i godnie znosiła wszystko. Byle to "wszystko” miało bezpośredni związek ze mną. Wydawała z siebie jedynie głuchy dźwięk, który zdawał się być przepraszającym, gdy moja ciężka dłoń opadała na jej wąski tyłek. Tak samo, gdy ujmując jej głowę w obie ręce, mówiłem – Jesteś niedobrą suką. Dzisiaj pan nie jest zadowolony i bardzo się gniewa.
Chodziła po mieszkaniu markotna, dopóki nie opuściłem dłoni w symbolicznym geście. Zjawiała się wtedy błyskawicznie, wtulając twarz w rękę i przymilając się radośnie. Wiedziała, że bardzo ją kocham, choć potrafiłem ranić. Kilkukrotnym poklepywaniem dawałem jej wtedy znać, że wszystko jest już w porządku, a małe grzeszki zostały wybaczone.

I tylko raz, gdy naprawdę udało jej się mnie rozzłościć, przywiązałem w kagańcu do kaloryfera.

______________________________________________________________________
- O kim piszesz? – zapytała zaskoczona, opierając mi mocno głowę na ramieniu.
- Opowiadałem ci już o niej.
- Wiesz, co… Żebym ja nie pamiętała… O kim to jest?
- Mówiłem ci o koncepcie opisania psa w taki sposób, by wszyscy myśleli o kobiecie – odparłem z bezczelnym uśmiechem.
- Aaaa! – krzyknęła zaskoczona, gryząc mnie przy tym w ucho.
- O nie… - szepnąłem ze złością. – Właśnie na dzisiaj skończyłem. Teraz zabiorę się za ciebie.
- Zabierzesz się za mnie? – powiedziała, zawadiacko kiwając biodrami. – Normalnie strach się bać.  
Spojrzałem na nią ciepło. Zmęczone oczy skoncentrowałem na źrenicach i przeszyłem je wzrokiem na wskroś.  
- I już mam mokro – wyszeptała, zaciskając wargę zębami.
- Wiem.
Nonszalancko wzruszyłem ramionami.  
- Słyszę, jak opływasz słodkimi sokami, moja mała.

Nie spuszczałem oczu, kontrolując jej umysł. To było tylko i wyłącznie nasze. Poddawała się mojej woli, czując drżenie całego ciała. Podniecało ją to w inny, niedostępny dla koleżanek sposób. Czuła jednocześnie strach i wolę poddania, które obezwładnieniem prowadziły wprost do rozkoszy.  

Ponownie uśmiechając się tajemniczo, przywlokłem skórzany fotel.
- Posiedzisz tu sobie trochę. Poczekaj chwilkę.
Wyszedłem do łazienki, z której wróciłem z niewielkim ręcznikiem. Ostentacyjnie położyłem go na fotelu.  
- Nie chciałbym, żeby skóra rozmiękła – szepnąłem.
Jej oczy trwały nieruchomo, wbite w moje poczynania. Wiedziałem, że w środku drży i nie musiała otwierać ust, bym usłyszał ciche, zdumione – O kurwa…
Podszedłem bliżej i wsunąłem palce pod sukienkę, namierzając wilgotne stworzenie u sklepienia ud. Bez ceregieli wcisnąłem dwa palce w jej ciało.

Skarciła mnie wzrokiem.

- Nawet nie próbuj – powiedziałem, kiwając głową. – Zapomnij. Jutro będzie po twojemu, ale dzisiaj – westchnąłem, ponownie kiwając głową. – Dzisiaj będzie po mojemu.
Przełknęła jak zniewagę. Wsunięcie palców przed zerżnięciem nie do końca otwartej cipki, było pewnego rodzaju gwałtem. Nie lubiła tego, gdyż tym samym rezygnowała z czegoś niezwykłego. Z uczucia rozdarcia, który dawał jej mój gruby kutas zaraz po wpakowaniu w mokrą cipkę.

- Gry wstępne są dla mięczaków – mówiła wielokrotnie, przybierając bezczelną pozę na łóżku.

Oczywiście żartowała sobie, o czym każde z nas doskonale wiedziało. Była mokra w chwili, gdy poczuła mój zapach. Wilgotniała, słysząc ton mojego głosu. Ociekała, gdy szeptałem jej na ucho dobrze dobrane zdanie w kolejce sklepu spożywczego.  

Flirt…  

Ta niezwykła gra, która podniecała nas, rozgrzewając do białości. W jednej chwili uśmiechałem się, mówiąc o zaletach mąki pszennej i wyrabianiu w niej wiązań glutenowych, by spojrzeć w oczy, zniżyć głos i powiedzieć bezczelnie – Gdy tylko wejdziemy do samochodu, wsadzisz go sobie do gardła. Aż zobaczę twoje łzy. A potem zerżnę cię mocno i dla własnej przyjemności.

Widziałem, jak zaciska uda i z trudem przełyka ślinę. Jak walczy z rumieńcem podniecenia na twarzy, podając kartę kasjerce.

Zaraz potem rzucała się na mnie, nurkując pod kierownicą. Wpuszczałem w jej gardło ładunek ciepłej spermy, nim dotarliśmy do domu. Jęczałem przy tym z rozkoszy. Zaobserwowałem ogromną różnicę w każdym szczególe. Czułem, że uwielbia to robić. I to kręciło mnie najbardziej. Jej radość. Spełnienie. Rozkosz. Nawet nie próbowałem znaleźć powodu, z jakiego miałbym jej tego nie dawać.  

Tak, jak i dzisiaj.

Zdarzało się bowiem, że wiedziałem lepiej. Czułem jej potrzeby i wachlarz czynności, wzmagających podniecenie. Postanowiłem dać jej coś innego.

Posadziłem na fotelu i pocałowałem w szyję. Liznąłem usta i mocnym uchwytem włosów odchyliłem głowę. Przetrzymałem chwilę, zaciskając zęby z podniecenia.  

- Spłoniesz dziś dla mnie, ma przepiękna kroplo spełnienia.  

Zanurzyłem w niej palce. Dwa wsunąłem w cipkę, jeden powoli wcisnąłem w ciasny tyłek.
- To dla mnie, moja mała. Muszę mieć twój zapach na palcach. Bo potem… Potem trudno mi będzie do niego dotrzeć…

Z tym samym, bezczelnym uśmiechem, sięgnąłem po sznur. Przewiązałem go w jej kostkach i zablokowałem o krzesło. Potem wyżej. Uda, biodra, brzuch. Owinąłem je ciasnym splotem. Przy piersiach zabawiłem dłużej, z lubością zawijając je sznurem. Nie omieszkałem otrzeć sutków wierzchem dłoni, co wprawiło ją w ruch. Drżała, dysząc tuż przy mojej twarzy. W końcu dotarłem do ramion, krępując je dość mocno. Ostatni splot owinąłem wokół jej szyi.  

Przelizałem jej rozchylone usta.

- Jesteś moją, małą, dziwką – wyszeptałem, gryząc w ucho. – Tylko moją. – Dodałem, po chwili namysłu.

Po wszystkim zatoczyłem dookoła kilka okręgów, mówiąc tym ulubionym głosem podniecenia.

- Czuję, jak wypuszczasz z siebie kolejne krople podniecenia. Mimowolnie i niemalże boleśnie. Chciałabyś to powstrzymać, moja mała… Ale dobrze wiemy, że ominęłaby nas genialne część przedstawienia. A co, jeśli zaprosiłem swoich kolegów?

Zadrżała mocno, wpatrując się w moje oczy. Fantazjowała o tym i wiedziałem, że to było jedno z marzeń typu "no way” w jej przypadku.  

- Chcesz? Mamy wyruchać cię jak zwykłą sukę? Przelecieć jednocześnie każdą z dziurek i pozostawić zeszmaconą? Powiedz… No powiedz… - warknąłem, zbliżając usta do jej szyi.

- No powiedz, że chcesz być naszą szmatą…

- Chcę – jęknęła, zamykając oczy.

Pierwszy orgazm przeszył jej ciało.


Oparłem się o blat stołu, wpatrując w nią z zafascynowaniem.
- A teraz, przelecimy cię jeszcze mocniej – powiedziałem pewnie, nalewając czerwonego wina w szerokie gardło kielicha.

ErmonTwilight

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1444 słów i 7916 znaków.

8 komentarzy

 
  • oreo

    :-D wyobraźnia szaleje

    11 lip 2015

  • ErmonTwilight

    @oreo Właśnie o to chodziło!

    14 lip 2015

  • Kiniiaa

    Podoba mi się. ;)

    22 sty 2015

  • ErmonTwilight

    Ha! Pułapka :)

    18 sty 2015

  • likeadream

    Hahaha, chciałbyś widzieć obrazy w mojej głowie przez pierwsze akapity:D

    18 sty 2015

  • ErmonTwilight

    Aż musiałem na spokojnie przeczytać. Skąd ta dezorientacja? ;)

    18 sty 2015

  • ErmonTwilight

    Twoje słowa bezdyskusyjnie mają właściwą wartość.

    17 sty 2015

  • nienasycona

    I najważniejsze (po pacnięciu się w czoło)-dziękuję. ..także za to, że nie zapominasz żadnego mojego słowa. ..

    17 sty 2015

  • nienasycona

    Hmmm, lekkom zdezorientowana, co nie zmienia faktu, że tekst świetny:) Kolaż Demonie?

    17 sty 2015