Kac moralny cz.6

Kac moralny cz.6Musieli czekać. Najpierw do chwili, gdy rodzice pójdą spać - wtedy Michał mógł znowu przyjść do niej do pokoju na poddaszu, jedynego w tym domu zamykanego na klucz. Rozmawiali cicho, niemal szeptami, by przypadkiem po domu nie rozniosły się słowa, których nikt usłyszeć nie powinien. "Kocham" padło kilka razy, tak dla pewności. Dla zapewnienia jednej i drugiej osoby, że uda się i teraz będzie inaczej. Wszystkie trudy związane z ich poprzednią próbą nadal pozostawały aktualne, ale tym razem Sylwia nie zamierzała od nich uciekać - chciała stawić im czoła i być wreszcie choć przez moment szczęśliwa. Przyznanie się przed samą sobą do tego, że ostatni raz szczery uśmiech na twarzy (taki, po którym ludzie dookoła zastanawiają się, jaki narkotyk jest jego przyczyną) miała podczas tych paru tygodni kazirodczego związku z Michałem, było momentem tyleż uspokajającym, co przerażającym. Ale postanowiła: jeżeli mimo tych przeciwności będą razem i ma przez 12-14 godzin dziennie udawać zadowoloną ze stanu cywilnego singielkę, a potem opuścić kurtynę i żyć z bratem jak z mężczyzną, to jest to warte wyrzeczeń. Kochała go, a co do niego miała całkowitą pewność, że on się jej uczuciem nie zabawi i jej nie skrzywdzi. W świecie, w którym mogła liczyć tylko na niego, gdzie zaczynała swoje życie od nowa w wieku ponad 26 lat, mogłaby oczywiście spróbować i szukać szczęścia w normalnym związku. Ale kochała jego. Nie wybierała tego, po prostu cała chemia w jej organizmie, z przyspieszonym biciem serca na czele, wariowała w pobliżu Michała. Powtarzała sobie to jeszcze wiele razy, gdy siedziała sama w pustym pokoju. Jakby to słowo było nierzeczywiste, jakby kochanie kogoś w ogóle wyparowało z jej życia i wróciło niczym syn marnotrawny. A gdy teraz przy niej był, wszystko odzyskiwało na nowo swój sens. Tego wieczora mogli sobie jednak pozwolić wyłącznie na drobne gesty - leżenie, przytulanie, zdawkowe i ciche pocałunki. W tym domu nawet oddech dało się słyszeć, więc odgłos stykających się ze sobą warg byłby alarmujący (o ile zacietrzewieni rodzice już nie zapomnieli, jak brzmi odgłos takiego wyznania miłości).
Potem czekali na resztę rodziny. Kuzynka, która jako jedna z nielicznych zawsze przyjeżdżała na święta do tego domu, a bez której Sylwia prawdopodobnie nie poszłaby w ogóle na studia i została kurą domową dla starzejących się rodziców, przyjechała ze swoim ojcem, mężem i dwójką kilkuletnich pociech. Dziewczyna nie odpuszczała jej na krok przez cały czas pobytu, rozumiały się niemal bez słów. Byłaby to jedyna osoba, której można w ogóle było rozważać powierzenie tajemnicy związku z Michałem, ale na to było jeszcze zdecydowanie za wcześnie - za parę miesięcy, może lat, przy zaproszeniu tylko i wyłącznie jej do wspólnego mieszkania... Tak czy inaczej po raz kolejny dzięki tej filigranowej blondynce święta dało się jakoś przeżyć. Jej pojawienie się miało dodatkowy, niezamierzony skutek - dzięki temu Michał musiał spać w jednym pokoju z siostrą, jedyny wolny pokój poza jej był wszak zajęty przez gości. Przez dwie noce, do poniedziałku wielkanocnego włącznie, mogli na parę minut w tym miejscu mieć swój azyl. Zamykanie drzwi na klucz co prawda dziwiło pozostałych domowników, ale nikt nie mógł ich podejrzewać o cokolwiek. Ostatnim czekaniem było to na moment wyjazdu. Szczególnie, że ojciec nadal nie był w stanie zmienić swojego nastawienia do Sylwii mimo usilnych starań i Michała, i matki. Po "życzeniach", jakie jej złożył przy dzieleniu się jajkiem, potraktował córkę jak małe, nienauczone życia dziecko, które musi odpokutować za swoje grzechy - czyli spłodzenie nienarodzonego potomka przed ślubem. Na krzyk matki: "Dajżesz wreszcie spokój, wystarczająco od życia dostała po dupie" lekko się zreflektował, choć nie bez znaczenia było tu też spojrzenie Michała, które zawierało w sobie naprawdę realną groźbę wymierzenia soczystego ciosu w ryj. Na tym jednak wszelkie incydenty z udziałem rodziców Sylwii i Michała się skończyły i ostatnią noc w domu obydwoje spędzali w spokoju, z lekką niecierpliwością wyczekując chwili odjazdu. Ustalili godzinę na 15:00, jako powód tak wczesnej ewakuacji zawsze można było podać niechęć do stania w korkach. Pożegnania w domu mieli zaś różne, od gorącego i niemal we łzach z dalszą rodziną, do chłodnego i zdystansowanego z matką i ojcem. Mimo cokolwiek pozytywnego scenariusza, jaki się napisał w ostatnich dniach w postrzeganiu Sylwii przez zaściankowych staruszków, niesmak nadal pozostał i trudno było przypuszczać, jak to się potoczy w przyszłości. Tym bardziej, gdy z roku na rok będą przyjeżdżać na wszelkie święta sami, bez potencjalnych partnerów, którzy daliby tym tetrykom wnuki.
W samochodzie nie musieli już się silić na szept, mogli wprost rozmawiać o tym, co ich łączy. A także o tym, co łączyło obydwoje z Magdą. To był pierwszy test na poważną szczerość w ich związku, który zdali z wyróżnieniem. Zarówno Sylwia domyślała się, że przyjaciółka uprawiała seks z jej bratem, jak i Michał zdawał sobie sprawę z tego, że tego się po prostu nie ukryje. Nie było jednak pretensji, było zwykłe stwierdzenie faktu i jedyne możliwe podejście do tematu - było, minęło. W trakcie postoju na stacji benzynowej mogli się bez skrępowania zachowywać jak para, szanse na to, że ktoś ich tam znał, były bliskie zeru. Przy postojowej kawie Sylwia usiadła obok Michała i wtedy wyznała mu, że sama też spała z Magdą. Chłopak zareagował w typowo męski sposób, czyli po prostu zaczął wypytywać o pikantne szczegóły i zamiast poważnej rozmowy zrobił się festiwal dwuznacznych uśmieszków, sugestii i pytań o seks dwóch kobiet. Na sam koniec tej głupawki Sylwia położyła mu rękę na jego dłoni i poprosiła, by tę noc spędził u niej w mieszkaniu. Nie była to jednak obietnica upojnego i namiętnego seksu, o czym chłopak przekonał się, gdy już zajechali do celu. Po zjedzeniu części uposażenia, jakie dostali po świątecznym stole, usiedli na kanapie i po chwili czułości dziewczyna spojrzała na niego wzrokiem przepraszającym z góry za wszystkie kolejne słowa, które wypowiedziała.
- Kotuś... - pierwszy raz powiedziała tak do niego, jak do partnera - chcę Cię o coś prosić. Kiedy poprzednio próbowaliśmy, miałam wrażenie, że sednem tego związku był seks. Jak tylko się spotykaliśmy, zawsze był, ledwie drzwi zamknęliśmy. A ja ostatnio mam...mam lekką awersję do tego
- Czemu? - spytał autentycznie zaniepokojonym tonem Michał
Wtedy Sylwia opowiedziała mu ze szczegółami wszystko o scysji z Markiem. Wysłuchał jej i ze zrozumieniem przyjął fakt, jak siostra się poczuła upokorzona po tym wszystkim. Już wiedział, o co chciała go prosić. Jej słowa były tylko tego potwierdzeniem:
- Jeżeli naprawdę mnie kochasz i nie chcesz być ze mną tylko dlatego, bo jest Ci ze mną dobrze w łóżku, to obiecaj mi na jakiś czas się wstrzymać z tym. Nie wiem ile, może miesiąc, może dwa, nie wiem kiedy będę miała na to ochotę. Ale na razie chcę tylko Ciebie, chcę Cię poznać jako faceta, a nie kochanka.
Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Ona pytająco, on pełen troski i zrozumienia. Po krótkim buziaku w czoło udzielił jej odpowiedzi:
- Nie chcę być z Tobą dla seksu, tylko dla tego, co między nami jest. Poczekam, ile będziesz potrzebowała, tyle będziesz. Ale nie spodziewaj się, że z tego powodu Cię zostawię.
Była mu wdzięczna za to, co usłyszała. Obdarowała go najczulszym pocałunkiem, jaki miała w repertuarze. Objęła za szyję, ponownie spojrzała mu w oczy i dodała:
- Dziękuję. Bardzo Ci dziękuję. Ale to nie oznacza, że masz mnie nie przytulać czy całować. Bo tego akurat cholernie chcę i potrzebuję...

Oprócz tego osobliwego postanowienia jeszcze jedna, cały wieczór przegadali na temat tego, jak teraz będzie wyglądało ich życie. Nie mogło być inaczej, skoro nie byli jak każda inna para, a za ujawnienie się groziło parę lat odsiadki. Najbardziej oczywistą rzeczą było to, by po pierwsze wykasować wszystkie czułe SMSy, a po drugie dalszych w ogóle nie pisać. To była najprostsza rzecz, mogąca ich w razie wpadki pogrążyć. Jednak mimo tej i innych podobnych przeciwności nie zamierzali całkowicie unikać wychodzenia w przestrzeń publiczną. Przecież w kinie, gdy zgaśnie światło, siedząc w ostatnim rzędzie mogą trzymać się za ręce albo się całować. Poza tym ledwie kilka osób z ich środowisk wiedziało o istnieniu rodzeństwa, a co najważniejsze - nikt nigdy nie widział ich razem, wiedząc, kto jest kim. Jasne, Michał odbierając Sylwię z pływalni wystawił się na widok publiczny, ale dziewczyna nigdy nie przyznawała się nikomu do tego, że on jest jej bratem - na zasadzie: "a, niech żyją sobie w nieświadomości, spotykam się z kim chcę". Dzięki temu mogli też chociażby wynająć odległy, odosobniony stolik w restauracji i tam zachowywać się normalnie. Z resztą, w ogólnym rozrachunku Sylwia znała w tym mieście raptem kilka osób, głównie mijając je na korytarzach szkoły, w której pracowała. Z trzema, wliczając felernego Marka, była per "Ty", z dwiema per "dzień dobry", z pozostałymi zaś "dzień dobry" z dopiskiem: "kto to kurwa jest?". Michał co prawda znał ludzi nieco więcej, z racji dłuższego stażu, ale też z nikim się nie spoufalał zbytnio i był nawet uważany za odludka. Z większością ludzi po studiach kontakt urwał mu się z przyczyn naturalnych, a i tak mało kto z nich wiedział o istnieniu jego siostry. Takich rzeczy znajdywali coraz więcej, co tylko powodowało coraz większy uśmiech na twarzy Sylwii. Najważniejszym jednak postanowieniem w związku z ich obopólną chęcią bycia razem było wspólne zamieszkanie. Na razie w tym mieszkaniu wynajmowanym przez dziewczynę, później mieli pomyśleć o czymś innym. Aczkolwiek nie stało się to od razu. Zachowywali przede wszystkim pozory, a poza tym Michał musiał zorganizować swą przeprowadzkę i przede wszystkim i tak przez miesiąc dzielić się jeszcze czynszem z pozostałymi współlokatorami. Nie oznaczało to jednak, że nie nocowali u siebie. Znaczy się u niej, bo u niego było z tym z oczywistych względów gorzej.
Z każdym dniem okazywało się, że tymczasowy celibat był strzałem w dziesiątkę. Wcześniej ich spotkania kończyły się tym, by jak najszybciej uciec do mieszkania i tam od wejścia rzucać się na siebie, by uprawiać seks. Teraz wyglądało to zupełnie inaczej. Poznawali się. To, co było oczywiste w czasie dzieciństwa, nagle ulegało przeobrażeniu - gust filmowy, światopogląd, przyzwyczajenia. Mogli odnaleźć w sobie to, czego zawsze szukali u partnerów, zwierzali się sobie bez skrępowania, a przy tym nie szczędzili sobie czułych gestów. Za drzwiami jej mieszkania byli jak każda świeżo zakochana w sobie para, szukająca intymności w platonicznym znaczeniu. Gdy się rozchodzili, żegnali się normalnie, tęsknota nie zdążyła się nawet pojawić, bo przez parę godzin dało się jakoś wytrzymać. Gorzej było w dniach, kiedy mijali się ze względu na charakter pracy Michała. Wracał nieraz późnym wieczorem, czasami nad ranem. Wtedy z reguły kładł się do łóżka obok śpiącej Sylwii i nie chciał jej budzić. Takie sytuacje odbijali sobie w dzień wolny. Przez niemal cały okres trzech tygodni, odkąd wrócili z domu, doskonale godzili życie w ukryciu z codziennością. Sylwia pozbyła się natrętnego Marka, choć ten próbował ją skompromitować przed wszystkimi rozpuszczając plotki o niej po niezbyt udanym wieczorze w saunie. Dziewczyna jednak była w stanie stawić temu czoła i wykorzystała najlepszy moment do tego, by uciszyć frustrata. Gdy ten opowiadał o niej w trakcie przerwy kolegom ratownikom i instruktorom, wparowała dumna niczym paw do ich "kanciapy" i wprost powiedziała, że jak ktoś "ma małego" i nie jest w stanie zaspokoić kobiety, to niech się nie spodziewa, że jakakolwiek będzie z niego zadowolona. Od tamtej pory człowiek zniknął z jej życia, stał się powietrzem i obydwoje tak się nawzajem traktowali.

Tymczasem zbliżała się majówka, w trakcie której niestety nie mogła nic zaplanować z Michałem. Z dwóch powodów - po pierwsze on pracował wieczorami, a po drugie i ważniejsze... Magda postanowiła właśnie wtedy przyjechać i pożegnać się z przyjaciółką. Wówczas to do Sylwii dotarło, w jak trudnej sytuacji się znalazła. Michał już zdążył się do niej przeprowadzić i wszystkie ich rzeczy były ze sobą wymieszane tak, że wzbudziłyby podejrzenia każdego. Nie miał się gdzie podziać na ten czas, a Magda chciała nocować. Najgorsze, z czego sobie Sylwia zdała sprawę to to, że może dojść do tego, iż Magda będzie chciała pożegnać się jeszcze jeden, ostatni raz w łóżku. Albo gdziekolwiek, jakkolwiek, byleby ich rozstanie przypieczętować ostatnim aktem lesbijskiego szaleństwa. Tych obaw nie było sensu chować przed Michałem, bo i on z racji niedawnych relacji z seksowną brunetką wiedział o tym przyjeździe. Wieczorna herbata nie była więc ukojeniem po całym dniu, a gorącą dyskusją nad tym, co zrobić gdy za kilka dni przyjedzie ta, która może wszystko odkryć.
Z rzeczami Michała poszło całkiem łatwo - po prostu dzień przed wszystko spakują do kartonowego pudełka, a on będzie udawał, że się przeprowadza i musi jeszcze tydzień poczekać na klucze. A z racji tego, że już się wyprowadził stamtąd i właściciel go tak tak, bla bla, dobra ściema nie jest zła. To pójdzie łatwo. Gorzej, jeśli faktycznie dziewczyny znowu zbliżą się do siebie. Sylwia wprost przyznała, że nie mogłaby się jej w normalnych okolicznościach oprzeć, ale tu nie było nic normalnego. Miała kogoś, o kim nie wolno jej było wspomnieć. Wedle wiedzy Magdy nadal była singlem. W dodatku robiły to już parokrotnie, za każdym razem odważniej i nagle co? Z niewiadomych przyczyn nie? Okres - odpada, dopiero co jej pisała, że był, więc nagły nawrót byłby kiepskim kłamstwem. Leczenie wstydu po Marku? To Magda stwierdzi, że z nią będzie inaczej, bo zawsze było. Przecież kobieta rozumie drugą kobietę o wiele lepiej, szczególnie, gdy już z nią była w łóżku. A nawet jeśli uda się uniknąć seksu, to pocałunek też przecież będzie zdradą. Tego im się rozwiązać nie udało, za to znaleźli sposób na zmniejszenie ryzyka seksu między przyjaciółkami.
- Wezmę dzienną zmianę w sobotę... - powiedział Michał wytrącając tym samym Sylwię z rozmyślań
- Co? Jak to, możesz tak sobie zmieniać z dnia na dzień grafik? - odparła mu zaskoczona
- Nie, ale biorąc pod uwagę, że poza świętami nie brałem żadnego urlopu od dwóch lat, Kasia zgodzi się zamienić. Za drobny dodatek na pewno.
- Ok... czyli Ty znikasz na dzień, więc w nocy będziesz tu, przez co Magda nie będzie miała okazji do tego, by mnie zaciągnąć do łóżka?
- Mniej więcej...
Plan iście prosty, pozostało więc tylko przekonać rzeczoną koleżankę z pracy do zamiany jednego dnia. Tu pojawił się oczywiście problem, bo wspomniana dziewczyna miała już zaplanowany cały weekend, a była jedyną, która mogła się zamienić na grafik. Dodatek w wysokości 400zł też jej nie przekonał, ale Michał wykazał się sprytem i wykorzystał poniekąd złe wspomnienia Sylwii do tego, by osiągnąć swój cel. Podczas rozmowy z uroczą blondynką zasugerował pójście na zaplecze i tam sciszonym tonem spytał:
- Lubicie z chłopakiem czasami zaszaleć?
Skonsternowana współpracownica najpierw zaprotestowała:
- Michał, wybacz, ale nie jesteśmy na takiej stopie, bym Ci takie rzeczy mówiła
- Kasia, bez podtekstów, ja mam czyste intencje. Lubicie czy nie?
- No jak każdy chyba
- Ok. W hotelu jest sauna. Za tydzień, na mojej zmianie nocnej, dostajecie ją na wyłączność za darmo. Zamykacie się na klucz i nikt Wam nie przeszkodzi, ja nic nie widziałem. Plus wspomniane wcześniej 400 dodatku. Wchodzisz w to?
Długa była chwila namysłu. Ale ostatecznie kusząca dziewczyna w służbowym mundurku z nieco przykrótką mini przytaknęła. Gdy wychodziła, Michał bezrefleksyjnie obejrzał się za nią i przez kilka sekund podziwiał jej tyłeczek. Na spódniczce odbijały się kontury figowych majtek. Gdy stwierdził, że dostrzega takie szczegóły, uznał to za zły znak i miał nadzieję, że Sylwii w miarę szybko przejdzie ten wstręt do seksu. Chociaż dobrowolnie zgodził się czekać, ile będzie trzeba, to męskość stanowczo domagała się tego, by dać upust temu, co się wstrzymywało już kilka tygodni. Mimo to zakochany w siostrze nie narzekał i nie użalał się na tę niedogodność. Zrobiłby wszystko, by byli razem i to był jeden z jej warunków. Ten, który chyba tak naprawdę zaważył na tym, że tym razem im się udało i nie rozstali się po kilkunastu dniach.
Sobota, przypadająca po ostatnim majowym święcie, nadeszła dość szybko i plan wyprowadzania Magdy w pole trzeba było wdrażać błyskawicznie. Dzień przed tym kilkakrotnie sprawdzali zawartość szaf, komody i pudeł - wszystko musiało się znaleźć w trzech kartonowych pojemnikach imitując przeprowadzkę. Jedynie kilka koszul, wyglądających jak świeżo uprane, miało prawo wisieć na widoku, oraz bielizna. Rzecz jasna w osobnej szafeczce. Każdy element mieszkania przebadali dokładnie, pokasowali sobie z telefonów wszystkie ślady korespondencji między sobą. Ciągle był jednak strach. O czymś mogli zapomnieć, czegoś nie dopilnować. Jedna taka rzecz i się wyda wszystko. Sylwia przeżywała wtedy kryzys tak duży, jak tuż przed zakończeniem ich poprzedniej, nieudanej próby stworzenia związku. Musiała się ratować dłuższymi rozmowami z Michałem, jego zapewnieniami - a mimo to ostatniej nocy przed przyjazdem Magdy nie zmrużyła oka do 4 nad ranem. Zmęczona padła na łóżko w sypialni i nie była w stanie zasnąć, przewracając się na bok raz za razem. Jej brat poddał się temu szaleństwu i sam ciągle dokonywał jakichś poprawek - to gdzie indziej ułożyć, tamto jednak schować, tu coś... Aż w końcu posadził ją ja łóżku, złapał za ręce i powiedział stanowczo:
- Dosyć, ogarnia nas paranoja. To tylko dwa dni, z czego ponad połowę tego czasu będziecie same. CO się może stać, CO?
- Nie wiem... - odpowiedziała bezradnie Sylwia - nie wiem Michał, panikuję, bo nie chcę, by nas odkryła.
- A czy tydzień temu w kinie ktoś nas odkrył?
- No nie...
- To ona ma się po czym domyślać?
- A jak coś chlapnę przez nieuwagę?
- Nie chlapniesz. Chyba, że dalej będziemy się wnerwiać zamiast spać, bo niewyspana masz na to większą szansę.
- Może masz rację...
Na dobrą sprawę to podziałało i dopiero wtedy jego dotyk stał się kojący, a kolejna noc spędzona obok niego (choć trudno mówić o nocy, gdy za oknem świta...) cudowna. Gdy przed odjechaniem do snów Sylwia wtuliła się w niego, szepnęła mu do ucha:
- Tak w ogóle, to mam dla Ciebie niespodziankę. Zobaczysz, jak ona już pojedzie.
Westchnął cicho, pogłaskał ją po włosach i rzekł to, co ona uwielbiała słyszeć z jego ust:
- Kocham Cię
Odwzajemniła to krótkim pocałunkiem i odzewem:
- Ja Ciebie też.

Magda po raz pierwszy stała się, nie wiedząc o tym oczywiście, kotem. Albo innym stworzeniem, które wchodzi do pokoju w nieodpowiednim momencie - kopnąć nie można, wyganiać mało elegancko, ale dwie nawiedzone przez nie osoby tylko czekają, aż to coś sobie stąd pójdzie. Od chwili, gdy przekroczyła próg mieszkania Sylwii, ta przeżywała wewnętrzny konflikt. Z jednej strony wiedziała, że długo przyjaciółki nie zobaczy i być może w ogóle nie będą już nigdy w takich relacjach, jak obecnie. A z drugiej zerkała nerwowo na zegar, wypatrując godziny, w której wróci Michał, a podświadomie odliczając godziny do jej odjazdu. Półtorej doby, do niedzieli wieczorem. Dużo dla osoby ukrywającej swój związek z bratem, mało dla przyjaciółki mającej zaraz stracić bratnią duszę. W takich sytuacjach przydałyby się Sylwii podstawy sztuki aktorskiej, ale i bez nich radziła sobie całkiem nieźle. Zapomniała jedynie o jednym - uprzedzić ją, że Michał będzie z nimi nocował. O ile dało się to łatwo wytłumaczyć, o tyle problem zrobił się przy podziale tego, kto miał spać i gdzie. Oczywistym układem było w takim momencie spanie dziewczyn w jednej sypialni, a chłopaka w drugiej - ale to groziło tym, że pod osłoną nocy za zamkniętymi drzwiami Magda zacznie chcieć przynajmniej cichych pocałunków. Sylwii pozostała więc już tylko nadzieja na to, że nie dojdzie do niczego i sama nic nie sprowokuje.
W ciągu dnia, gdy Michał przebywał w pracy, udało jej się wywieźć Magdę w pole w tym sensie, że zamiast spędzać czas w domu zaciągnęła ją na kawę i spacer po mieście. Podczas posiedzenia w parku pod pochmurnym, ale bezdeszczowym niebem, Magda zeszła z bezpiecznych tematów (tj. jej własna ucieczka za granicę, plany na dalsze życie itp.) na ten bardziej śliski i niewygodny.
- Jak Twoje relacje z Michałem? - zapytała wprost, siadając na ławeczce
Zaskoczona Sylwia szybko zebrała myśli i odpowiedziała:
- Chyba nieźle, skoro jak widzisz mogę go na parę dni przygarnąć pod dach i nie uciekam od niego
- Widzę właśnie. Po prostu mnie ciekawi to, bo ostatnim razem stwierdziłam, że tylko to, że znajdzie sobie dziewczynę może sprawić, że między Wami będzie normalnie
- Nie wiem czy kogoś ma, mało z nim gadam. Ja się po Marku raczej nie wybieram sama do związku, więc tym bardziej nie chcę wiedzieć, czy jemu się udaje
- To trochę dziwne.
- Czemu?
- Bo to Cię raczej powinno mobilizować, a nie utwierdzać w dole po jakimś frajerze.
Uff, szybka zmiana płyty, udało się przenieść ciężar rozmowy na temat o Marku. Ale i tu Magda wypłynęła na nieco inne wody, niż to sobie Sylwia założyła. Skupiła się bowiem na tych elementach, które zdecydowały o porażce chłopaka jako kochanka.
- Powiem Ci tak, anal to nic złego, a czasami może być nawet przyjemny - zasugerowała brunetka lekko sugestywnie
- A co, próbowałaś? - spytała Sylwia i już po chwili pożałowała tego pytania
- Tak, notabene z Twoim bratem
- Dobra, nie chcę więcej wiedzieć - nagła i gwałtowna reakcja Sylwii była mimo wszystko zrozumiała
- Cóż no... ja w życiu próbowałam chyba wszystkiego i z facetami, i z kobietami
- To oprócz mnie jeszcze z jakąś się kochałaś?
- Jakby Ci to powiedzieć kochana... chciałam zaszaleć przed wyjazdem i znalazłam parę, która szukała chętnych do trójkącika. Było całkiem nieźle. Gdyby Michał nie był Twoim bratem...
- Nie kończ, dobrze?
- A co Ty taka nerwowa? Jesteś zazdrosna o mnie, o niego czy o co?
- O nikogo, po prostu mam awersję do seksu i jak sobie przypomnę smak spermy tego pajaca to mnie mdli
- Przemożesz się kiedyś to zobaczysz. A chodziło mi jedynie o to, że gdyby Michał nie był Twoim bratem, to bym nie szukała pary do trójkąta, tylko chętnie bym go zrobiła z Wami.
- Wiem, o co Ci chodziło. I proszę Cię, skończmy ten temat co?
Jakimś cudem w następnych minutach ich rozmowa wyjątkowo się nie kleiła. Dopiero po powrocie do domu, gdy jeszcze przez moment były same, Magda poprosiła ją o wybaczenie i przytuliła. Gdy spojrzała Sylwii w oczy, pojawiło się dość realne ryzyko, że zaraz zasugeruje pocałunek na zgodę. Ale na szczęście ograniczyła się wówczas tylko do małej anegdoty:
- Chcesz się rozchmurzyć? To słuchaj tego... planuję tuż przed wyjazdem spotkać się z byłym. Szampan, świeczki itd. Tak niby, że chcę spróbować, czy jest szansa, byśmy do siebie wrócili. Następnego dnia powiem mu, że chyba się pomyliłam. A kolejnego wyjadę. Tak w ramach małej, prywatnej zemsty...

Od tej strony Sylwia jej nie znała. Zaczęła się naprawdę bać tego, co się stanie, jeśli Magda odkryje jej zakazany związek. Jak na zbawienie czekała na pojawienie się Michała, a jednocześnie wiedziała, że wystarczy jeden błąd i wszystko się wyda. Gdy dowiedziała się o tej małej zemście, uśmiechnęła się i mimo wszystko przyjęła to wesoło - też nie lubiła jej byłego faceta. Ale nie zmieniało to oczywistych faktów, że teraz w obliczu wyjazdu za kilka tygodni Magda mogła być bezlitosna i wszystko wykorzystać do własnych celów. Sylwia zaczęła zwracać jeszcze większą uwagę na każde słowo i gest. Michał w końcu przybył do mieszkania. Rzucił zdawkowe powitanie i siostrze, i jej przyjaciółce - to wzbudzało najmniejsze podejrzenia, ale bolało jak nic. Musiał mieć w sobie zero czułości, z pretensjami niemal rzucił się w środek ich rozmowy, by dowiedzieć się, gdzie ma spać. Udawał, ale szło mu to znakomicie. Wreszcie też przyszedł krytyczny moment dla całej sprawy - noc. Moment, kiedy Michał wygonił dziewczyny z salonu (prośbą, rzecz jasna), a one poszły do sypialni. Tam, gdy drzwi się zamknęły, a chłopak układał się do snu, obydwie dziewczyny jeszcze nie miały zamiaru spać. Zaczęła się walka z czasem i emocjami, Sylwia z każdą chwilą robiła się coraz bardziej nerwowa. Magda to wyczuła i zanim zdążyła zdjąć z siebie czarną spódniczkę, zapytała:
- Na mnie też masz alergię po Marku?
Sylwia spojrzała w jej kierunku i wzruszyła ramionami. Powiedziała:
- Nie, po prostu nieco inaczej wyobrażałam sobie nasze ostatnie dni przed Twoim wyjazdem. Wyszło jak wyszło, Michał się wprosił akurat teraz, Ty miałaś fajne łóżkowe przygody, ja mam uraz i długo z nikim się raczej nie będę kochać... chujowo, ale stabilnie nie ?
- Możemy poczekać, aż on pójdzie spać i wtedy...
- Gdzie, on ma gumowe ucho, jeszcze się dołączyć będzie chciał.
- No nie zdziwiłabym się, ale...eh, nieważne, ale chyba mogę spać w bieliźnie chociaż, co?
- A dlaczego?
- Bo pieprzyłam się z każdym z Was, każde widziało mnie nago, a ja zwykle nie śpię w czymkolwiek poza majtkami. Więc daj mi chociaż tyle
- Dobra, niech Ci będzie
Ona sama leżąc w spodniach od piżamy i t-shircie wyglądała przy niej jak "ta brzydsza i bardziej cnotliwa koleżanka". Gdy brunetka położyła się koło niej w samych białych, figlarnych stringach, zrobiło się naprawdę gorąco. Sugestywność Magdy, mimo jej zamkniętych oczu, była aż nadto wyczuwalna. Bo niby dlaczego leżała tak nawet nie nakrywając się kołdrą? Sylwia odwróciła się plecami do niej, powiedziała krótkie: "dobranoc" i zacisnęła powieki. Niemal modliła się, by nie poczuć za chwilę dotyku kobiecej dłoni na swych ramionach. Nie poczuła, zamiast tego usłyszała coś, czego się kompletnie nie spodziewała.
- Pamiętasz, jak Ci po ostatnim seksie proponowałam, byśmy były razem? - spytała Magda
Sylwia, nie odwracając się do niej, odparła twierdząco. Dalszy monolog przyjaciółki lekko nią wstrząsnął:
- Chyba właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że nic mnie tu nie trzyma. Mam Ciebie, ale z Tobą rodziny nie założę. Marzyłam o tym, by być z Michałem i dzięki temu jednocześnie być blisko Ciebie. Ale on postawił sprawę jasno i wiesz co? Cholernie go za to szanuję. Ale tak w krótkim czasie runęło mi kilka planów, parę marzeń i stwierdziłam: jebię to, wyjeżdżam. Myślałam, że przyjadę, odjedziemy ostatni raz, ale przy Michale się nie da. Więc ostatnie, co mi zostało, to seks na zemstę z byłym. A potem...potem chuj, niech się dzieje co chce.
Po tej prostej, ale do bólu szczerej wykładni decyzji brunetki, jej przyjaciółka przemogła się. Odwróciła się w jej stronę, przytuliła ją po raz kolejny i tym razem nie puszczała. Kontrolując sytuację, czyli trzymając obie głowy na przeciwległych ramionach, unikała pocałunku. Prawie się udało. Prawie...bo Magda wprost spytała:
- Dostanę od Ciebie chociaż to jedno, jebane buzi?
Trzask, plan posypał się jak domek z kart. W ułamku sekundy Sylwia musiała zdecydować się na to, by w imię wyższej konieczności zdradzić Michała. Leżąc i przytulając półnagą Magdę jeszcze raz złączyła swoje wargi z jej wilgotnymi ustami, by w namiętnym pocałunku spełnić tę prośbę, której tak się bała. Było to krótkie, ale najbardziej bolesne dla Sylwii doświadczenie w jej związku z Michałem. Na domiar złego za chwilę usłyszała dźwięk telefonu. To był SMS. Od niego właśnie. A tam krótkie: "SŁYSZĘ TO, MOŻECIE JUŻ SPAĆ?". Magda wówczas roześmiała się i poniekąd rozładowała atmosferę, ale co się stało - tego już się nie cofnie. Gdy wydawało się, że to już koniec tego najdłuższego wieczoru, obie dziewczyny położyły się pod osobnymi kołdrami plecami do siebie. Cisza, ostatnie "dobranoc" i jak gdyby nigdy nic, ostatnimi słowami Magdy były:
- Tak w ogóle to tam, gdzie lecę, kazirodztwo między dorosłymi nie jest karalne, więc wiesz...
Sylwia spytała kompletnie zaskoczona tym wtrąceniem:
- Co?!
W odpowiedzi usłyszała jedynie:
- Śpij śpij, tak se gadam...

Następny dzień minął wyjątkowo szybko. Sylwia po raz kolejny w swoim życiu obudziła się z kacem moralnym, ale było ich już tyle w ostatnim czasie, że niespecjalnie się tym przejmowała. Momentami sprawiała wrażenie złej na Magdę, innym razem na samą siebie, a nawet na Michała. W mieszkaniu panowała dziwna atmosfera, w której królowały niedomówienia, pytające gesty, słów zaś mało kto z obecnej w nim trójki wypowiadał. Wyraźnie brakowało jakiejś iskry, która powinna towarzyszyć temu dniu, w którym przyjaciółki od serca żegnają się przed bardzo długą rozłąką. Najciekawsze w tym wszystkim było zachowanie Magdy i Michała wobec siebie. Poprzednio, gdy się widzieli u niej, rozstali się w całkowitej zgodzie, bez jakiegoś szarpania się z przeszłością - teraz ignorowali się obydwoje. Ten stan trwał praktycznie do szóstej wieczorem, kiedy to Sylwia poprosiła Michała o to, by ich obie odwiózł na dworzec. Dopiero wówczas, gdy dwoje gości w domu zostało samych na parę chwil, odbyła się między nimi jedyna w zasadzie rozmowa. Standardowe co słychać, pytania o wyjazd, nic ponad to. Odpowiedzi grzeczne, stonowane, ale też nie wskazujące na jakąkolwiek zadrę między nimi. Magda jedynie zdobyła się na stwierdzenie, że patrzy po Sylwii i po nim, ciesząc się z tego, że jest już dobrze i wyraziła nadzieję, że kiedyś ją obydwoje odwiedzą. Ile w tym było kurtuazji, a ile prawdy jak zwykle pokazać miało życie.
Tymczasem to życie na razie biegło swoim torem i o godzinie 19:17 rozdzieliło na długo wysoką, atrakcyjną brunetkę w czarnej sukience, z czarnowłosą przyjaciółką, która na koniec tej znajomości jeszcze mocniej pocałowała dziewczynę na oczach wszystkich zgromadzonych na dworcu. Wyglądało to przez moment, jak iście bollywoodzka scena pożegnania, zabrakło tylko deszczu i green screena, na który można by nałożyć obraz płonącego dookoła miasta. Michał tego nie widział i nie dowiedział się o tym płomiennym całusie na oczach wielu ludzi. Wystarczająco już wiedział o tym, co się działo w nocy i miał nadzieję, że to nie zburzy tego, co w takim trudzie budowali z Sylwią od jakiegoś czasu. Jego siostra po powrocie do samochodu nie odzywała się ani słowem, ale podczas postoju na światłach położyła na moment dłoń na ręku Michała, gdy ten dotykał przekładni biegów. Dała mu tym samym do zrozumienia, że chce o tym wszystkim porozmawiać, ale nie ma złych intencji. Od chwili, gdy weszli do mieszkania, chłopakowi zaczęło mocniej bić serce, bo fakt, że byli sami, a Sylwia nawet nie chciała go pocałować po tak długiej przerwie, napawał go strachem. Rozsiedli się w salonie, dziewczyna nalała im herbaty, włączyła jakieś spokojnie grające radio i wreszcie wyrzuciła z siebie to, co ją dręczyło. Najważniejszym wypowiedzianym zdaniem było to:
- Sama byłam zdradzana i wiem jak to boli, a teraz nie miałam odwagi jej się przeciwstawić i się sobą brzydzę.
Kilkakrotnie powtarzała potem tę frazę, że się sobą brzydzi i nie umie spojrzeć Michałowi w oczy. On zaś doskonale wiedział, że żadne słowa i zapewnienia jej nie przekonają, by zrezygnowała z takiego myślenia. Kazał jej więc odłożyć kubek herbaty, spojrzeć mu głęboko w oczy i po chwili z zaskoczenia ją pocałował, trzymając jednocześnie za tył głowy, by dziewczyna nie chciała uciekać. Przeciągał ten pocałunek tak długo, aż Sylwia uległa i niemal położyła się na jego torsie. Trwali tak przez naprawdę sporo czasu, aż w końcu Sylwia przerwała to zdecydowanym ruchem, położyła palec na ustach brata i rzekła:
- Idziemy do sypialni, teraz, w tym momencie. Nie interesuje mnie to, że masz za godzinę wyjść do roboty.
Namawiać go do tego specjalnie nie musiała. Tej nocy nie mogli spędzić razem, ale nagle zapragnęła kochać się z nim. Tak, jak wcześniej, jak wtedy. Już w chwili, gdy on ją rozbierał, czuła to przyjemne mrowienie na całym ciele. Michał doskonale znał mapę jej wrażliwości ciała, on nie musiał pytać, gdzie ma zacząć, jak ma pieścić, w których miejscach całować, w których lizać, gdzie zacisnąć dłoń - on to wszystko wiedział. Nie wkładał palca do odbytu, gdy zaspokajał ją w jej ulubiony sposób. Nie kazał w ogóle trzymać prącia w ustach, nie mówiąc już o kolejnych pochodnych tej pieszczoty. Pozwalał jej samej decydować o tym, kiedy zacząć kolejny etap. Pieścił jej całe ciało tak, jak ona to lubiła najbardziej - delikatnie, czule, doprowadzając niemal każdy skrawek do szaleństwa. Sylwia raz zamykała oczy, raz otwierała, gdy przyspieszał i żwawiej trącał języczkiem czulsze miejsca. Nie wiedzieć czemu najbardziej teraz pragnęła jego dotyku na piersiach, z tym Michał radził sobie wręcz wspaniale. Wreszcie jednak nie kazała mu dłużej odwlekać tego, by znowu stali się jednością. Popełniła przy tym największe szaleństwo w życiu - pozwoliła mu wejść w siebie bez zabezpieczenia. Spontanicznie, pamiętając jego wyznanie o bezpłodności. Zaprosiła go do swej kobiecości tak, jak leżeli. Dzięki temu Michał poznał, co znaczy "gorąca" w wydaniu zakochanej w nim bezgranicznie własnej siostry. Zmieniła się od ostatniego razu - jakby była pewniejsza siebie, mniej zestresowana, a jej ruchy nadawały tempo całemu zbliżeniu. Sylwia, która leżała pod nim, nabijana na wyjątkowo spragnioną męskość, patrzyła mu w oczy z dużo większą swobodą, niż gdy kochali się po raz ostatni. Było to spojrzenie pełne zaufania, a jednocześnie pożądania. Ono wzięło górę. Dziewczyna pragnęła tego, by udało im się powtórzyć to cudowne uczucie orgazmu, jakiego doznała pamiętnej walentynkowej nocy.
Dlatego też przejęła inicjatywę i usiadła na nim okrakiem, ujeżdżając go w swoim tempie. Raz szybciej, raz wolniej, usiłując znaleźć idealną pozycję i najlepsze ułożenie kobiecości względem męskiego przyrodzenia. Raz patrzyła na niego z góry, innym razem odchylała głowę do tyłu i zaciskała powieki. Piersi to falowały pod wpływem ujeżdżania, to były ugniatane przez stanowcze, ale wrażliwe dłonie kochanka. Brata, przyjaciela, partnera, kochanka. Wszystkiego w jednym. A w jednym momencie nawet boga. Ten krzyk na pewno usłyszeli niektórzy sąsiedzi, a już na pewno Ci po przeciwnej stronie ściany sypialni. Udało się inaczej, nie tak jak poprzednio. Sylwia wyginając się w tył poczuła, że jest bardzo blisko. Michał to wykorzystał i podkręcił nieco ruchy, mocniej nabijając ją na siebie. A potem był już tylko okrzyk ekstazy, spazmy na całym ciele i ona opadająca bezwładnie na jego ciało. Nie protestowała, gdy wyszedł z jej rozpalonego wnętrza i ręką dokańczał dzieła. Patrzyła mu w oczy i zagryzała wargi dając mu zachętę do tego, by nie przestawał. Zamiast czuć obrzydzenie, gdy lepkie nasienie zalewało jej plecy, odczuwała satysfakcję. Podwójną, bo udało jej się samej osiągnąć szczyt, a jednocześnie jemu nie pozostała dłużna. Zaległa na nim, całując go bez opamiętania. To był kolejny moment, w którym nie chciała dopuszczać do świadomości tego, że odbyła stosunek z kimś, z kim łączą ją najbliższe więzy krwi. Wtedy też przypomniała sobie słowa Magdy o tym, że tam, dokąd tamta wyjechała, za to co robili nie groziłby im żaden paragraf.
- Może warto to przemyśleć? - zapytała, gdy odkleili się od swoich ust
- Warto. - usłyszała w odpowiedzi od niego - sam sprawdzałem, gdzie byśmy byli bezpieczni i jest parę opcji. Ale wiesz, że to wymagałoby przygotowań i przynajmniej roku, zanim wyjedziemy na stałe?
- Wiem...ale chcę być z Tobą. I będę
Gdy wychodził do pracy, była spokojna i uśmiechnięta. Gdy zniknął za drzwiami, rozkleiła się i zaczęła płakać w sypialni. Płakała nad tym, że nie mogła nikomu i za żadne skarby powiedzieć o swoim szczęściu. O facecie, którego kochała ponad wszystkie paragrafy. Zamknęła sobie drogę do posiadania dzieci, zamknęła sobie wiele dróg. A jednocześnie była cholernie z tego zadowolona. I zamiast myśleć o tym, jak mają żyć w kłamstwie wśród ludzi, wolała myśleć nad tym, co zrobić by zdążyć z niespodzianką, jaką dla niego miała po powrocie z pracy nad ranem. Będzie zadowolony, oj będzie...

Incestor

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 6992 słów i 38173 znaków.

3 komentarze

 
  • eoin

    Aleeee?! Jak to ostatnia?! Jaka niespodzianka? Wyjadą tam? Nie można tak kończyć w połowie zdania! Ja stanowczo, acz uprzejmie protestuje.

    31 mar 2016

  • Incestor

    @eoin to już pozostawiam wyobraźni nielicznych, których ten badziew interesował ;) jak się siły natury i świata sprzymierzą to parę akapitów epilogu może będzie, ale na razie nic na to nie wskazuje. Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść

    31 mar 2016

  • Incestor

    Niestety(albo stety) jest to ostatnia część ;)

    31 mar 2016

  • Micra21

    Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec... ;) Jaką niespodziankę szykuje Sylwia...? Ciekawe... Pozdrawiam :)

    30 mar 2016