Kac moralny cz.7 (epilog)

Kac moralny cz.7 (epilog)Nowe mieszkanie, czy raczej: wynajęcie innego, niż dotychczasowe, było dość obiecującym początkiem nowego życia Sylwii i Michała. Oddalone od poprzedniego o kilkanaście ulic, do tego znacznie większe i bardziej przytulne, choć oczywiście dużo droższe od poprzedniego. Przeprowadzka w środku lata, potem przyzwyczajanie się do dalszych i dłuższych dojazdów do pracy - nie było czasu nawet na to, by gdziekolwiek razem wyjechali i odpoczęli. Sylwia w wakacje z oczywistych względów miała w szkole dużo mniej pracy, bo na pływalnię uczęszczały tylko garstki nielicznych dzieci pozostałych w mieście na dwa upalne miesiące. Wykorzystała to do podjęcia dodatkowej pracy jako kelnerka, takie zajęcie było najłatwiej znaleźć. Trudno było jej się przyzwyczaić do tego, że de facto pracowała na dwa etaty, ale już ustaliła z ukochanym, że odbiją to sobie na początku września. Kiedy zacznie się rok szkolny, zanim cała gimbaza się zleci z powrotem na lekcje pływania, oni jeszcze na tydzień wyjadą sobie nad morze do jednego z hoteli, który należał do tej samej sieci, w której menedżerem był Michał.
Jemu z kolei ciężko było się przyzwyczaić do "nowej Sylwii", ale było to wyjątkowo przyjemne przestawianie swojego umysłu. Tego dnia, kiedy pożegnali Magdę, Sylwia postanowiła zmienić coś w sobie. Miała dość wyglądania, jakby za chwilę miał ją dobić cały świat. Pod nieobecność Michała, w niedzielny poranek udała się do jedynego otwartego o tej porze salonu fryzjerskiego. Weszła tam mając długie, kruczoczarne włosy niemal idealnie wyprostowane na całej długości. Wyszła po skróceniu ich o kilka centymetrów z każdej strony, z lekkimi pofalowaniami na końcówkach i przefarbowaniu na jasny brunet, który w połączeniu z wszechobecnym słońcem dawał świetny efekt. Zdążyła wrócić do domu na godzinę przed powrotem Michała, więc uzyskała piorunujący efekt, podkreślając przy tym swoje zmiany białą, obłędnie seksowną sukienką. Tego dnia uśmiech nie schodził jej z ust, a Michał nie mógł się nadziwić temu, jak bardzo Sylwia promieniała ze szczęścia. Mimo, że musieli się ukrywać przed światem, ona wprost kipiała energią i pozytywnym myśleniem. Pierwszy seks po tej metamorfozie był długo przez nich wspominany jako ten najlepszy. A w zasadzie kilka pierwszych, bo na jednym razie się wówczas nie skończyło i przez całe popołudnie i wieczór nie wychodzili z łóżka. Mimo tego, że było im ze sobą bardzo dobrze i coraz lepiej rozumieli się też w tych kwestiach, ciągle kilku rzeczy nie udało jej się zmienić - przede wszystkim wstrętu do seksu oralnego. Nad tym jednak mogli popracować kiedy indziej, mieli przed sobą dużo czasu. Ważniejsza była wizja wspólnej przyszłości, bo oczywistym było, że z tym coś trzeba zrobić. Do tej pory szło im co prawda dobrze, ale jak długo to się będzie udawać? Jak długo uda się skrywać tajemnicę przed wszystkimi?

Wróciły słowa Magdy: "Tam, gdzie jadę, kazirodztwo nie jest karalne". Któregoś wieczora, gdy Michał wrócił z popołudniowej zmiany, zastał Sylwię siedzącą na kanapie przy laptopie. Wertowała informacje w internecie na temat tego, co usłyszała wtedy od przyjaciółki. Nie chciała uciekać tam, gdzie tamta, bo wówczas nadal musieliby się ukrywać - przed nią właśnie. Choć dziewczyny darzyły się przyjaźnią, w tym zaufać jej po prostu nie mogli.
- Co robisz Skarbie? - zapytał Michał przysiadając się do niej i całując na powitanie
- Jak widzisz... sprawdzam, gdzie moglibyśmy być ze sobą bez ryzyka, że trafimy za kratki. Jest kilka opcji, chociażby na Wikipedii podają, ale ogólnie boję się, że to mogą być mocno nieaktualne informacje.
- Dobrze, ale powiedz mi... naprawdę chcesz uciec?
- Michał, nie chcę, tu jest mi dobrze. Ale gdziekolwiek byśmy się nie przeprowadzili, to jak jakiś życzliwy sąsiad się dowie, że jestem Twoją siostrą, a Ty moim bratem, to lądujemy w więzieniu rozumiesz?
- Wiem o tym doskonale. Ale nikt nie musi o tym wiedzieć przecież.
- Kotuś, nie rozumiesz widocznie. Nie ma takiego miejsca tutaj, gdzie nie byłoby żadnego ryzyka, że ktoś nas nie wykryje. Zawsze jest ryzyko, że będziemy szli za rękę, a zauważy nas ktoś, kogo znamy. Nawet to już jest niebezpieczne.
- I co, mamy sobie wyrobić fałszywe dowody czy co?
- Nie, zobacz. Są niektóre kraje, gdzie przynajmniej do niedawna, dobrowolny seks między osobami spokrewnionymi nie jest zakazany. Tylko musielibyśmy znać język, mieć perspektywy na pracę tam... to nie jest takie łatwe.
- Wiem...ale powiedz mi szczerze, czy chcesz?
Tu Sylwia zawahała się przez chwilę. To była decyzja, która raz podjęta, oznaczała wywrócenie ich życia do góry nogami. Spojrzenie Michała, ponaglające i proszące o szczerą odpowiedź, wcale nie pomagało.
- Chcę być z Tobą, co by się nie działo - odparła w końcu - i nie chcę z tego powodu trafić za kratki. Jeśli to będzie oznaczać ucieczkę, jestem gotowa na takie coś. A jeśli masz pomysł, jak możemy żyć tutaj bez ryzyka, to mów.
Pomysłu oczywiście nie miał. Fałszerstwo, czyli życie na nieistniejących personaliach, odpadało od razu - to by oznaczało, że jakakolwiek wpadka, nie tylko związana z ich zakazanym uczuciem, wiązałaby się z odsiadką. W każdym większym mieście, gdzie są perspektywy pracy, mogli znaleźć kogoś znajomego. A nieznajomym trzeba by wymyślać bajeczki o tym, kim dla siebie są, jak się poznali, co ich łączy. Za dużo rzeczy, które zwiększały ryzyko pomylenia faktów i przypadkowego ujawnienia się.
- Dobrze więc... - westchnął Michał obejmując ją przez ramię - spróbujmy.
- Gdzie? - spytała Sylwia wpatrując się w niego
Wskazał palcem miejsce na ekranie, w którym była zapisana nazwa ich docelowego kraju. Później, przez cały wieczór, szkicowali w głowach i głośno wypowiadali elementy planu, który miał ich doprowadzić najpóźniej w ciągu roku do ucieczki. Wieczór przerodził się w noc, a ranek zastał ich nadal siedzących i kombinujących różne warianty przeprowadzenia się do kraju, gdzie nie będzie im grozić nic. Innego, niż ten, do którego wyjechała Magda.

Obydwoje zapisali się na kurs językowy. W różnych terminach i różnych placówkach, by nikt ich ze sobą nie skojarzył. Całe to życie w ukryciu było możliwe do ogarnięcia, ale bardzo trudne do wykonania. Starali się zachowywać z jednej strony naturalnie, a z drugiej korzystać z każdej chwili, gdy mieli choć ułamek pewności, że dookoła nie ma żywej duszy. Ukradkowe spojrzenia, trącanie się dłońmi, niby siostrzane/braterskie przytulenia - drobne gesty nabrały największego znaczenia. Gdy siedzieli w parku, szukali okazji, by choć przez moment potrzymać się za ręce. W kinie, zgodnie z wizją Sylwii, siadali w ostatnich rzędach, na seansach z najmniejszą potencjalną liczbą ludzi. Często nie skupiali się na filmie, a na tym, by okazać sobie choć trochę czułości zwykłym pocałunkiem bądź spojrzeniem. Gdy z kolei szli do klubu potańczyć, upewniali się, że nikogo wokół nie ma znajomego i wybierali miejsce, gdzie dociera najmniej światła. Tam tańczyli chwilę, rozglądali się dokoła, obejmowali, znowu rozglądali wokół siebie, przez moment się całowali i znowu szybkie spojrzenia za plecy. Przy barze z drinkami pełna dyskrecja i zwyczajna rozmowa, ot jak brat i siostra o problemach życia codziennego. Tego typu zachowań uczyli się cały czas. Zabawnym elementem ich wspólnego spędzania czasu było to, jak czasami uciekali na jakiś oddalony od osiedli plac zabaw i tam spędzali godziny na huśtawkach i ławkach. Wtedy zwyczajnie się śmiali i wspominali dzieciństwo, a raczej te jego elementy, które nadawały się do wspominania. Podczas jednej z takich wspominek, Sylwia zauważyła, że większość chwil, jakie wrosły jej w pamięć w charakterze pozytywnych, związana była albo z Michałem, albo ze szkołą. Coraz bardziej zaczęła się zastanawiać, czy ich uczucie, które narodziło się w tym roku, nie kiełkowało już wcześniej i tylko społeczne tabu wokół kazirodztwa wzbraniało ją przed myśleniem o tym. Wszystko, co się działo od momentu, gdy postanowiła dać im szansę i spróbować stworzyć związek z własnym bratem, utwierdzało ją jednak w przekonaniu, że nigdy nie była szczęśliwsza.
- Pamiętasz jak wróciłaś ze studniówki? - zapytał ją Michał chybocząc się na huśtawce
- Aaaa...co mam pamiętać? - spytała zaskoczona tym Sylwia
- Miałaś wtedy na sobie taką szarą kieckę, lekko błyszczącą na górze, z przodu na pół uda, z tyłu do kostek.
- Rany, Ty to pamiętasz?
- Tak. Pamiętam, bo wtedy się pierwszy raz tak skułaś, że nie wiedziałaś co się dzieje. Odwiózł Cię wtedy Twój chłopak, a ja Cię zgarnąłem, by się starzy nie dowiedzieli.
- No tak, było coś takiego, opowiadał mi potem.
- No... więc przebiegłem niemal z Tobą przez dom, położyłem Cię na łóżku prosiłem, byś się chociaż przebrała. Jak zdejmowałaś kiecę, to rzygnęłaś. Pamiętasz co powiedziałaś, jak po Tobie sprzątnąłem?
- Nie...
- Jedyny raz w życiu powiedziałaś wtedy, że mnie kochasz i że masz najlepszego brata na świecie.
- Rzeczywiście. Musiałam być pijana, gdy to mówiłam - zakończyła wątek drocząc się z nim i całując na przeprosiny - chodź, wracamy. Już za tydzień jedziemy na wakacje, trzeba się ogarnąć.
- Co?! Tydzień przed chcesz się pakować?
- No... jestem kobietą przecież.

Tydzień będący przełomem sierpnia i września zapowiadał się pod względem pogody średnio. Końcówka pierwszego miała być ciepła, ale deszczowa, z kolei początek września był ostatnią przewidywaną w ciągu roku falą upałów. To nie przeszkodziło Sylwii skompletować walizki pełnej wyjątkowo seksownych ciuchów, gdzie królowały sukienki, spódniczki, krótkie bluzki i dżinsowe szorty. Co z tego, że gdy dojechali na miejsce w niedzielne popołudnie, to padał akurat deszcz? Ona świetnie czuła się w towarzystwie Michała, kusząc go swoją zieloną, zwiewną kiecką, sięgającą sporo powyżej kolan. W hotelu nie musiała się nawet przedstawiać, ani zostawiać dowodu, Michał był pracownikiem tej sieci i wystarczyło, że sam się zgłosił na recepcję, ustalając szczegóły wynajmu dość luksusowego, jak się okazało, pokoju. Ona czekała jedynie w przedsionku z bagażami, a po wszystkim po prostu poszła za jego wskazaniem nawet nie rzucając spojrzenia w stronę pracownika na stanowisku. Gdy znaleźli się już w swoim azylu, po rozpakowaniu rzeczy poszli jedynie na szybką kąpiel i jeszcze przed północą byli gotowi do snu po męczącej podróży. Michał widząc Sylwię kroczącą ku ich łożu w samej bieliźnie uśmiechnął się i miał ochotę skorzystać z tej chwili. Przytulił ją do siebie, zaczął całować, ale ona mimo odwzajemniania tych czułości nie angażowała się bardziej w grę wstępną. Stanowczo dała temu wyraz, gdy on rozpinał jej biustonosz.
- Kotuś, nie dzisiaj... - powiedziała smutnym tonem
- Czemu?
- Nie mogę, okresu dostałam, akurat cholera na początek wyjazdu. Jestem wściekła, jak nie wiem... Wybacz mi, poczekasz kilka dni?
- No dobrze. Ale szkoda, bo miałem na Ciebie straszną ochotę
- Ja też, ale widzisz... złośliwość macicy, zawsze nawala, gdy nie trzeba. Śpijmy, za parę dni, obiecuję...
Pocałowała go i objęła. Błogość, jakiej doznawała zasypiając obok niego, była nie do opisania. Ale najbardziej cieszyła się w tamtej chwili z jednego - przyjął to tłumaczenie. Tak naprawdę Sylwia wcale nie miała swoich trudnych dni przed sobą, wręcz przeciwnie - skończyła je tuż przed wyjazdem nie mówiąc mu o tym. Chciała go przetrzymać, przez kilka dni poprosić o wstrzemięźliwość, tylko po to, by w dniu jego urodzin - w środę - wynagrodzić jego anielską cierpliwość. Trudno jednak jej samej było wytrwać w tym postanowieniu. Cały poniedziałek zwiedzali okolice, poznawali tutejsze bary, miejsca do imprez i spacerów. Pogoda nadal nie zachęcała do wypoczynku, ale już we wtorek było znacznie lepiej - wyszło słońce i termometry wskazywały ponad 25 stopni. Przeleżeli ten dzień na plaży, a Sylwia coraz bardziej wyczekiwała kolejnego dnia, kiedy to zaplanowała dla ukochanego niespodziankę z sobą w roli głównej. Patrzyła na Michała, gdy ten pływał w morzu, z coraz większym podziwem i uznaniem dla jego ciała. Gdy pływali razem, trudno było jej powstrzymać wzrok przed patrzeniem na tors brata, ociekający słoną wodą i kuszący, by go objąć. Stał się dla niej mężczyzną idealnym, bez względu na to, jakie posiadał wady - o ile posiadał, bo tych dziewczyna nie widziała wcale. Byli na urlopie i z tego chciała skorzystać najmocniej, jak się dało. Z wielkim bólem w psychice udawała, że ma humorki związane z okresem - tylko po to, by po chwili całować się z nim "na zgodę". Jej środowa niespodzianka musiała jednak zostać okupiona lekkim poświęceniem. Poza tym momentami wydawało się, że obydwoje zapomnieli kompletnie o zachowaniu jakichkolwiek pozorów. Było to szczególnie ryzykowne, gdy szli za rękę przez centrum kurortu, gdzie przecież każdy napotkany człowiek mógł być kimś znajomym. Na szczęście dla nich albo nikogo takiego nie napotkali na swojej drodze...albo nie byli tego świadomi. W jednym i drugim przypadku mieli to po prostu gdzieś. Szczególnie Sylwia, która myślała tylko o tym, by jej plan na cały środowy dzień wypadł perfekcyjnie.

Dla Michała fakt, że skończył ileś tam lat, nie był od dawna najważniejszy. W większości ten dzień spędzał samotnie i nawet by o nim zapominał, gdyby nie telefony od rodziny i paru znajomych. Smutne, że wiele osób, które uznawał za bliższe, bez przypomnienia daty urodzin przez Mordoksięgę nie były w stanie sobie tego dnia o nim przypomnieć. Tym razem też nie liczył na nic, jedyne czego chciał, to spędzić ten dzień z Sylwią w romantyczny sposób. Kolacja przy świecach zamówiona do pokoju, w ciągu dnia plaża i odwiedzenie tylu miejsc doskonałych dla zakochanych, na ile starczy im czasu i benzyny w samochodzie. Ale nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewał się tego, co się stało po przebudzeniu. Często czuł, jak rano robił mu się w bokserkach namiot - normalny, męski odruch. Tym razem jednak z tego powodu się obudził, czuł, jak coś oplata mu męskość...jakby ręką i porusza nią w górę i w dół. Gdy otworzył oczy, zobaczył Sylwię, która momentalnie po tym, jak on oprzytomniał, patrząc mu w oczy włożyła całego penisa do ust. Zrobiła to po raz pierwszy z nim, po raz pierwszy od nieudanej przygody z Markiem... i po raz pierwszy z taką chęcią. Była delikatna, starała się obejmować główkę wyłącznie ustami, by nie sprawić mu bólu. Liżąc czubek ciągle wpatrywała mu się w źrenice, na twarzy pojawiał jej się szczery uśmiech. Nie mówiła nic, on był w zbyt dużym szoku, by powiedzieć cokolwiek. Sylwia, która wielokrotnie podkreślała mu, jak brzydzi się seksem oralnym od czasów byłego męża, teraz sama robiła mu loda i wyglądała na wyjątkowo zadowoloną z jego reakcji i swoich umiejętności. Potrząsała co chwila, by doprowadzić Michała do szczytowania, co rusz wkładała sobie między usta to główkę, to całe prącie. Szukała miejsc, które powodują najlepszą stymulację, próbowała swych sił w różnych ustawieniach. Aż wreszcie zaszokowała go po raz kolejny. Znowu zaprzeczyła samej sobie. Michał doskonale pamiętał, z jaką odrazą opowiadała o tym, jak to ktoś wystrzelił jej spermą do ust. Wówczas czuła się upokorzona i oszukana. Ale tu w pełni świadomie czekała, aż doprowadzi ukochanego do końca. On zachował się przy tym tak, jak powinien - sięgnął ręką do przyrodzenia i chciał je wytrącić dziewczynie z rąk. A ona... uderzyła go wolną ręką w dłoń, po chwili pogroziła mu palcem i z szelmowskim uśmiechem lizała dalej. Po kilku sekundach zanurzyła z powrotem całość w ustach i zamknęła oczy. Czuła, jak w nią strzelał nasieniem, więc zacisnęła wargi, by nic nie wydostało się poza nią. Przyjęła wszystko, co jej dał. A potem powoli przesuwała ustami do góry, zasysając to, co nie zdążyło spłynąć. Gdy uwolniła główkę z objęć swych ciepłych ust, ta była praktycznie sucha i pozbawiona jakichkolwiek śladów osiągniętego finału. Po krótkiej chwili Sylwia ponownie otworzyła oczy i spojrzała na Michała, jednocześnie unosząc się na rękach na pościeli i otwierając usta tak, by upewnić go, że nic po tym nie pozostawiła. Jak zaczęła go całować, tak skończyła po kwadransie, gdy nakryta przez niego kołdrą wodziła dłońmi po całym męskim ciele. Takiej pobudki pozazdrościłby Michałowi niejeden facet, ale jak się okazało - to wcale nie było jedyne, co w ramach urodzin dziewczyna przygotowała dla niego.
Jak się okazało, Sylwia po prostu dokładnie zapamiętała to, o czym rozmawiali w trakcie którychś z łóżkowych igraszek. Nie po to wypytała go o seks z Magdą i to, co mu się w przyjaciółce podobało najbardziej, by nie zrobić z tego użytku. A poza tym w większości przypadków, jeśli dziewczyna zna partnerkę swojego kochanka, to podświadomie nie chce być od niej gorsza. Mimo, że z Magdą nie łączyło Michała żadne uczucie (przynajmniej wg niego), a Sylwia kochała go ponad wszystko, postanowiła nie dać mu powodów do tego, by rozpamiętywał poprzednie seksualne przygody jako "chwil minionych czar". A to oznaczało, że miała w zanadrzu jeszcze przynajmniej kilka pomysłów. W ciągu dnia jednak skupiła się na tym, by po prostu z nim być i dać mu to, co każda dziewczyna chce dać chłopakowi w dzień jego urodzin - bliskość. Choćby w postaci pójścia na lody, na plażę, na spacer. Z wiadomych przyczyn nieco mniej wylewne, niż u innych par, ale i tak dużo znaczące. Z aprobatą przyjęła też pomysł Michała na kolację przy świecach, bo to idealnie wpisywało się w jej wizję wieczoru. Teraz wszystko szło zgodnie z jej planem, z założeniami, a emocje były przy tym identyczne, a nawet jeszcze lepsze, niż początkowo myślała. Rosła w niej i miłość, i podniecenie. Zarówno czułość, jak i namiętność. Wszystkie te cechy, które dawno zepchnęły w niebyt fakt, że byli rodzeństwem. Nie, już nim nie byli, byli zakochaną parą, która po prostu nie mogła się tutaj nikomu ujawniać. Tyle, kropka.

Boj hotelowy przyniósł zamówione pieczyste dokładnie o 20:30. W pokoju było ciemno, jedyne światło dawały rozstawione po meblach świece. W radiu puszczona była jakaś cicha muzyka. Wyczekiwanie na chwilę, gdy będą mogli w spokoju zjeść, w końcu się opłaciło. Jedzenie pachniało cudownie najrozmaitszymi przyprawami, a obecność kaparów i innych substancji uznanych za afrodyzjaki, zapowiadała kusząco następne chwile. Sylwia kończyła się przebierać w łazience. Wyszła i oparła się o ścianę czekając, aż Michał spojrzy w jej kierunku. Oniemiał po raz kolejny tego dnia. Ujrzał siostrę w tej samej małej czarnej, co w noc noworoczną, w którą doszło do pierwszego ich pocałunku po pijanemu. Jedyną różnicą było to, że teraz zamiast wycofanej i zamkniętej w sobie szatynki miał przed sobą pełną energii i chętną na seks jasną brunetkę.
- Nie mogłam zapomnieć tego, że czegoś wtedy nie dokończyliśmy - rzekła obserwując jego reakcję
- Wyglądasz po prostu... bosko... - odparł podchodząc do niej
Jedzenie mogło zaczekać, taniec już nie. To właśnie od tańca zaczęła się ich fizyczna bliskość. Gdy wrócili po sylwestrowej nocy do pustego mieszkania, a Sylwia tracąc kontrolę nad swoją pijaną rzeczywistością kazała mu ze sobą zatańczyć. Melodia lecąca z radia co prawda mało się nadawała do tego, by w jej rytm powoli i czule patrzeć sobie w oczy, ale im to nie przeszkadzało.
- W którym momencie mnie pocałowałeś? - zapytał Sylwia obejmując go mocniej za szyję
- Wtedy, kiedy Ty zaczęłaś mnie całować - odparł zgodnie z prawdą
- Mhm... i nie miałeś wtedy prezerwatyw, nie?
- No nie miałem. I teraz też nie mam, z resztą nie są nam potrzebne.
- No i tu się mój drogi mylisz...
Sięgnęła pod sukienkę. Na założonej specjalnie na ten wieczór pończosze, miała pudełeczko z kondomami. Podała mu je i od razu usłyszała pytanie:
- Po co nam to, przecież wiesz, że możemy bez...
- Hmmm... - odpowiedziała mu zmieniając ton na bardziej uwodzicielski - jest jedno miejsce, gdzie jednak są wskazane...
- Sylwia...
- Nie chcę, byś coś ze mną tracił.
- Nie tracę przecież. Wiem, że Ty nie chcesz tego, mówiłaś mi o Marku przecież...
- I jemu nie połknęłam, a Tobie tak. Chcesz dalej się zastanawiać, czy jednak pokażesz mi, że to też może być przyjemne?
Wzajemne uśmiechy rozładowały sytuację. Kolejne pocałunki były coraz śmielsze, a chyba żadne z nich nie myślało wtedy o stygnącym jedzeniu. Sylwia przełamywała w sobie jedno z ostatnich tabu, jakie jeszcze w ogóle miała. Dość szybko straciła sukienkę, którą tak pieczołowicie przywdziewała przez ostatnie parę minut. Pozbawiła też Michała ubrań i gdy zostali w samej bieliźnie niemal rzuciła się na niego, najpierw ciskając go o łóżko, a potem siadając nad nim okrakiem. Potem inicjatywa należała już tylko do niego, dlatego bez sprzeciwu zgodziła się na rozgrzewkę w formie 69. Wtedy też zauważyła pierwszą różnicę w swoim poprzednim doświadczeniu analnym, a tym. Michał zaczął od nawilżenia tym, co znajdywało się w rozpalonej kobiecości. Potem, gdy sunął powoli paluszkami w środku, a nawilżenia zabrakło, z uwagą zmieniał palec tak, by za każdym razem używać innego. Ale w końcu ten sposób się wyczerpał, więc musiał wstać i zostawić ją na moment, by pójść po nawilżacz.
- W mojej torebce w łazience... - uprzedziła go Sylwia puszczając mu przy tym oczko
To, czego szukał, znalazł szybko - rzucało się w oczy. Lubrykant, specjalnie do seksu analnego, więc nie było szans się pomylić. Lekko zniecierpliwiony wrócił do siostry, która wiła się po łóżku niczym kotka i zachęcała do tego, by dziś nie był przesadnie delikatny. Wiedziała, że anal to ból i dlatego trzeba go jakoś stłumić. W innym bólu lub w emocjach było najłatwiej. Czekała i powoli przyzwyczajała się do tego, co ją czeka, gdy Michał przekręcił ją na plecy i ujął pod udo. Był przy tym na tyle rozsądny, że oprócz smarowania odbytu nawilżaczem, zaczął ją zaspokajać oralnie i przez to Sylwia dość szybko zmieniła swoje ciało w płonącą od podniecenia pochodnię. Doprowadził ją do szaleństwa w rekordowym tempie, nie musiał nawet specjalnie się starać, bo dotyk jego języka był teraz wielokrotnie spotęgowany kilkudniowym wyczekiwaniem na ten moment. Dopiero, gdy opuściły ją spazmy, dotarły do niej bodźce z coraz mniej stawiającego opór tyłeczka. Już nie jeden, a dwa palce bawiły się wewnątrz, przygotowując grunt pod natarcie. Sylwia coraz bardziej była ciekawa tego momentu, gdy on w nią wejdzie, ale jednocześnie coraz bardziej się bała. Tego, że nie wytrzyma, że zepsuje cały plan swoją kiepską odpornością na ból i odstraszy go. Że go zawiedzie. Ale nie miała już odwrotu.
- Gotowa? - zapytał ją w końcu Michał
- Tak - odparła bez zastanowienia
Znowu leżała na brzuchu. Po tym, co przeczytała o miłości greckiej, zapamiętała między innymi to, by pomóc partnerowi i samej rozszerzyć pośladki najbardziej, jak się da. I luz, tylko kompletny luz spowoduje, że nie będzie bolało. Przecież to Michał, jej ukochany Michał, on jej krzywdy nie zrobi. Jak mu każe wyjść, to on przestanie. Poczuła, jak przykłada główkę z osadzonym kondomem do rowka. Wchodzi powoli, ale systematycznie. Nawilżenie zrobiło swoje, ale ból jednak się pojawił. Jęknęła, a on się wycofał.
- Nie, zostań, jest ok... - zapewniła go
- Na pewno?
- Na pewno...
Ponowił więc próbę. To samo, ale tym razem zamiast jęku jedynie skryty na twarzy grymas Sylwii. Wchodził coraz głębiej, ale ona miała wrażenie, jakby jeszcze daleka droga i z każdym milimetrem było coraz gorzej. Ból się nasilił, podniosła głowę tak, że kosmyki włosów, opadły na jej twarz. Próbowała się rozluźnić, ale dawało to tylko pozorny efekt. Wreszcie lekka ulga, bo penis jakby zaczął wychodzić. To, co do tej pory piekło, jak ręką odjął przestało. Pierwszy sztos miała za sobą, a drugi był równie łagodny w jego wykonaniu, a jeszcze bardziej bolesny w jej odbiorze. Łzy napłynęły jej do oczu, ale nie przestała chcieć tego.
- W porządku? - usłyszała jego pytanie za sobą
- Powoli... - odpowiedziała tak, by nie domyślił się, że jest bliska płaczu
Nawet, jeśli ten ból przypominał rozrywanie skóry, nie zamierzała przerywać. Poruszyła lekko biodrami, by upewnić go w tym, że nie kłamie. Czuła się niekomfortowo, ale to był prezent dla niego. Choćby miała tu zejść na zawał, nie zrezygnuje z tego - to było jej postanowienie. Michał był wyjątkowo delikatny i właśnie dlatego jeszcze wierzyła, że to się przerodzi w przyjemność. Ten moment nie nadchodził, a piekło ją już wszystko tak, że ledwie mogła oddychać. Nie potrafiła się rozluźnić, aż w końcu poczuła, jak na jej plecy opada ciało kochanka. Jego dłonie wędrują pod piersi, a usta całują szyję. Sylwia nadal kurczowo trzymała rękoma pośladki, rozwierając je tak, by opór był jak najmniejszy. A te dodatkowe bodźce trochę jakby... złagodziły ból? Chciała go teraz całować, odchyliła głowę w bok i złączyła ich usta w mokrym, gorącym pocałunku. A on nieco przyspieszył. Żwawiej, miał w tym jakby nie patrzeć doświadczenie - w przeciwieństwie do siostry, która de facto została przez niego w tym momencie rozdziewiczona analnie.
- Może spróbuję bez? - zasugerował Michał
- Jeśli się nie boisz...
Nie bał się. I chyba trafił z decyzją, bo w końcu jego ruchy stawały się coraz mniej bolesne, a coraz bardziej przyjemne. Sylwia powoli rozluźniła ręce, a on zjechał dłonią na jej biodro. Pamiętała każdą chwilę z tego aktu, każdą sekundę walki z samą sobą o to, by się rozluźnić, każdą chwilę tego, jak wreszcie zaczęła odczuwać coś pozytywnego. Bliskość, jaką on zapewniał swoimi objęciami i pocałunkami, była tym, co uratowało sytuację. Dzięki temu już było lepiej, a gdy przyspieszył ona z powrotem zamknęła oczy czując narastającą przyjemność. Po długim kwadransie z jej ust wydobyło się westchnienie, które nie sposób było pomylić - ona nigdy nie udawała, że coś ją kręci, albo daje dobry efekt. Po prostu jęknęła z rozkoszy. Raz i drugi, gdy jeszcze do tego wszystkiego jego dłoń zaczęła pieścić kobiecość - ilość pozytywnych bodźców, jakie jej dawał skutecznie niwelowały ból, choć nadal czuła, jak coś nienaturalnie mocno ociera się o ścianki odbytu.
W pewnym momencie przestało się ocierać cokolwiek. Sama nie wiedziała, czy go zganić za to, że skończył w środku, ale momentalnie uznała, że po tym, co się działo na początku, to wręcz poczuła ulgę. Zwieńczyła wszystko uśmiechem i pocałunkami, choć po oczach nie dało się niestety ukryć tego, że pociekło jej trochę łez. Podsumowała to krótkim zdaniem:
- Nie wiem jak Ty to robisz, ale jednocześnie mnie cholernie bolało i było cholernie dobrze...
Tej nocy nie skończyło się tylko na pierwszych analnych doznaniach. Trzykrotnie jeszcze Michał próbował doprowadzić ją do orgazmu podczas stosunku, udało się dopiero za ostatnim razem. O 3 nad ranem.

W sobotni wieczór wybrali się do miejscowego klubu, który upatrzyli sobie na początku tego tygodniowego urlopu. Kilka drinków, taniec i jakiś burger na szybko, a potem wieczorny spacer, by nacieszyć się jeszcze sobą podczas tej ostatniej tak swobodnej nocy. Bez seksu, zwyczajnie jak para - idąc ze sobą, a nie obok siebie. Przed hotelem przycupnęli na ławeczce, która znajdywała się około 100 metrów od wejścia, przy głównej alejce. Siedzieli tak i zwyczajnie patrzyli się to w niebo, to na siebie, to na drogę. Jeden widok przykuł na dłużej uwagę Michała - para idąca raźnym krokiem do tego samego hotelu. Wyraźnie im się do czegoś spieszyło, a blondynka w czerwonej sukience wręcz sprawiała wrażenie, że jakby mogła, to już teraz by się na swojego partnera rzuciła. Chłopak przyglądał im się przez dłuższą chwilę, czym wzbudził zainteresowanie Sylwii
- Co, tak Ci się podoba ta laska? - zapytała szczypiąc go pod żebro
- Nie, po prostu ja ją chyba kojarzę. Przychodziła często do nas do hotelu na noc, wiesz, z jakimś facetem pod pachą, najtańszy pokoik za 50zł i wychodziła po jakichś dwóch godzinach. Ostatnio przestała, pewnie wreszcie kogoś sobie znalazła.
- Mhm... i ja mam Ci w to uwierzyć? Perwers, przez Ciebie siedzieć nadal nie mogę
- Możemy Cię przyzwyczaić do tego, będzie mniej odczuwalne potem. To jak zakwasy na siłowni.
- Dobra, nie udawaj wujka dobrej rady. Ty mi lepiej powiedz, co postanowiłeś. Kiedy?
- W lutym.
- Na pewno?
- Tak. Złożę podanie o przeniesienie od lutego tam, gdzie Ci pokazywałem.
- Dobrze. Zawsze i wszędzie, byleby się tylko udało
- Uda się. Za pół roku będziemy już w innym miejscu, nie będziemy się już musieli ukrywać.
- Oby Kotuś... oby...
Cóż. W tym miejscu losy Sylwii i Michała zaczęły biec nierozerwalną, wspólną drogą. Realizacja celu, jaki sobie postawili, była dla nich szansą na względnie normalne życie. Względnie, bo wiedzieli doskonale, że nikt z rodziny im tego związku nie zaakceptuje. Dla nich była więc osobna bajeczka - wspólny wyjazd za pieniędzmi, by razem po taniości mieszkać, a zyski z pracy przeznaczyć na nowe mieszkania w dużym mieście w Polsce. Ostatecznie prawdę poznała wyłącznie Magda - będąca wiele więcej kilometrów od nich, niż kiedykolwiek wcześniej, za kolejnymi granicami. O dziwo - nie była zaskoczona. Tylko od razu zaznaczyła, że cofa swoje słowa o trójkąciku, bo nie chciała być "współwinna przestępstwa" w razie gdyby prawo w jej/ich kraju się zmieniło. Inna sprawa, że Sylwia o dzieleniu się Michałem z inną kobietą nie chciała nawet słyszeć, a on świata poza nią nie widział. Życie zaczęli od nowa wysiadając na docelowym lotnisku w kwietniowy, a nie jak zakładali, lutowy wieczór. Trzymali się za ręce, po odczytaniu nazwy lotniska upewnili się, że to nie sen i pocałowali się. Publicznie, przy mijających ich ludziach. Zakazani przez moralność i prawo. Kazirodcy. Brat i siostra. Sylwia i Michał. Kiedyś rodzeństwo, od tamtej chwili para, która na pytanie "skąd się znacie?" odpowiadała zgodnie: "Dłuuuuuga historia"

Incestor

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 5764 słów i 31439 znaków, zaktualizował 1 lip 2016.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik xek

    Cóż przeczytałem, ale jakoś w porównaniu z "Układ idealny" to wypadło według mnie sporo słabiej. Dosyć chaotyczne, trudno też było czasem zrozumieć działania bohaterów. Sylwia sama jakby nie wiedziała czego właściwie chce i mimo ciekawych doświadczeń cnotka. Ten jej brat odnosiło się wrażenie, że mógłby być z kimkolwiek i chyba tylko przypadek sprawił, że z siostrą -bo ta akurat go chciała. Najciekawszą postacią dla mnie była ta koleżanka Magda.

    16 paź 2017

  • Użytkownik normalxx

    Powieść z momentami, harlekin wystawał cos takiego ,  
    Nie lubisz rzeczywistości , ?  
    Pozdrawiam

    19 kwi 2016

  • Użytkownik Incestor

    @normalxx nie bardzo rozumiem ostatniego sformułowania między przecinkami...

    19 kwi 2016

  • Użytkownik Barnie

    Easter egg?
    Chyba nie jestem spostrzegawczy... :-(

    Świetna seria, gratuluję!

    17 kwi 2016

  • Użytkownik Margo

    Świetne

    17 kwi 2016

  • Użytkownik Noname

    Najpierw błędy:
    "Trudno było jej się przyzwyczaić do tego, że de facto pracujowała na dwa etaty..." - pracowała.
    I to by było na tyle (a przynajmniej tyle wychwyciłem).  

    "- Co?! Tydzień przed chcesz się pakować?  
    - No... jestem kobietą przecież."  
    Tutaj parsknąłem śmiechem, ale o tym wiesz doskonale, ponieważ napisałeś to celowo. ;)  I udało Ci się. :)

    "Nawet, jeśli ten ból przypominał rozrywanie skóry, nie zamierzała przerywać. Poruszyła lekko biodrami, by upewnić go w tym, że nie kłamie. Czuła się niekomfortowo, ale to był prezent dla niego. Choćby miała tu zejść na zawał, nie zrezygnuje z tego - to było jej postanowienie."  
    To, co w tym momencie tutaj przedstawiłeś... To jest po prostu... WOW - tak w skrócie. W ramach rozwinięcia mogę jeszcze dodać: to poświęcenie się Sylwii, wynikające z jej zaufania do Michała; jej oddanie się mu; jej troska o to, aby nie zepsuć tego wieczoru przy jednoczesnym przeniesieniu jej samej na dalszy plan - wszystko to świadczy niezbicie o miłości, jaką ta młoda kobieta darzy swojego ukochanego, a wielkość tego uczucia poraża, dając niezatarte pozytywne wrażenie.  

    Moim zdaniem w tym cyklu brakowało właśnie takiej kropki nad "i". Takiego ostatniego szlifu, który dopełniłby całości niczym klejnot w koronie.  
    Przeczytanie ( a raczej pochłonięcie ;) ) tego opowiadania (jak i poprzednich części tej serii) sprawiło mi niekłamaną przyjemność, za co pięknie dziękuję. :)
    Żywię nieśmiałą nadzieję, że napiszesz coś jeszcze przynajmniej równie dobrego.  

    Ps. "Jeden widok przykuł na dłużej uwagę Michała - para idąca raźnym krokiem do tego samego hotelu. Wyraźnie im się do czegoś spieszyło, a blondynka w czerwonej sukience wręcz sprawiała wrażenie, że jakby mogła, to już teraz by się na swojego partnera rzuciła." - Czyżby to o tym była mowa, w ramach tej spostrzegawczości?  ;)

    17 kwi 2016

  • Użytkownik Incestor

    @Noname Błąd poprawiony, dzięki ;) natomiast reszta komentarza mnie po prostu wbiła w fotel, chyba najbardziej merytoryczny i odnoszący się do fabuły komentarz, jaki kiedykolwiek dostałem. Takie bardzo sobie cenię. Spostrzegawczość zaliczona z wyróżnieniem ;)

    17 kwi 2016

  • Użytkownik Noname

    @Incestor  :redface:  Oj tam, oj tam...  :redface:  Zdarza mi się czasem...
    Zresztą... Jest to spowodowane tylko i wyłącznie  przedłużającą się nieobecnością naszej Królowej.  :(  To Ona zna się na rzeczy, a ja zaś... Cóż... Jestem tylko Jej marnym naśladowcą, który stara się jak może, a i tak mu zazwyczaj nie wychodzi...  :sad:

    17 kwi 2016

  • Użytkownik Incestor

    Niejako "na życzenie" pewnych osób. W tej części również mały easter egg dla spostrzegawczych ;)

    17 kwi 2016