Kac moralny cz.4

Kac moralny cz.4Przez całe życie Magda nienawidziła bycia w pozycji mediatorki, przekaźnika, oraz czegoś, co stoi między młotem, a kowadłem. Będąc w coraz bardziej zażyłych stosunkach z Sylwią, jak również mając na względzie ich upojną noc w górskim schronisku podczas weekendowego wypadu na narty, nie mogła być wobec niej nie fair i nie powiedzieć jej, że ma kontakt z Michałem. Na ujawnienie tego faktu wybrała szczęśliwie ostatni odpowiedni ku temu moment, dzień przed walentynkami. Dzięki temu oszczędziła sobie zarówno wyrzutów ze strony przyjaciółki, jak i niezręczności wobec zaistniałej kolejnej doby sytuacji. Wbrew jej obawom Sylwia zareagowała na ten fakt raczej dobrze, biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich kontakt Magdy i Michała się rozpoczął. W końcu czego tu się bać, gdy to chłopak zainicjował znajomość i to w celu, który miał za zadanie uszczęśliwić samą Sylwię?
Dzięki temu wyznaniu dziewczyna dowiedziała się, że bransoletka i zestaw zapachowych świec, jakie znalazła pod choinką, były dobrze zaplanowanym prezentem od jej brata. Michał po prostu w dniu, w którym przyjechał po nią przed świętami by zabrać ją do domu, wykorzystał moment, w którym znalazł się z Magdą sam na sam i zapytał o to, co mógłby Sylwii kupić. Musiało to być coś, co nie wywoła w niej złych skojarzeń spowodowanych rozwodem, nie przypomni o bolesnej niedawnej przeszłości i jednocześnie sprawi przyjemność. Magda nie mogąc dać mu odpowiedzi od razu zwyczajnie wzięła od niego numer i napisała parę godzin później. Później podpytywała go o samopoczucie Sylwii, samej jeszcze krępując się pisać do koleżanki po alkoholowej wpadce. Jednak najbardziej zaskakującym w tym wszystkim dla Sylwii faktem było to, że to przez tę korespondencję z jej bratem, Magda rozstała się z partnerem. W noworoczny wieczór po prostu dziewczyna pisała życzenia do rodzeństwa, a facet cóż... zrobił scenę zazdrości, gdy zobaczył na ekranie męskie imię i tyle z tego związku było. Magda jednak nie obarczała winą za to Michała, wręcz przeciwnie - pisali ze sobą coraz częściej, choć była to korespondencja wybitnie neutralna i nie zdradzająca objawów większego zaangażowania. Nie zmieniało to faktu, że o trudnych relacjach między chłopakiem, a jego siostrą, wiedziała od obu stron. Było to dla niej coraz bardziej krępujące, szczególnie, że sprawa ciągnęła się już drugi miesiąc. W dzień Walentynek, kiedy już wiedziała, że Michał spędzi z Sylwią wieczór, dotarło do niej, że to będzie punkt zwrotny i albo stanie po jednej ze stron barykady, albo wszystko rozejdzie się po kościach i będzie mogła trzymać kontakt z obydwojgiem. Około godziny 20 postanowiła zapytać obydwojga o to, co dalej. Wysłała im identycznie brzmiącą wiadomość.
"I JAK? WYJAŚNIONE? BĘDZIE WRESZCIE DOBRZE :) ?"
Wysyłając taki tekst o tej porze liczyła się z tym, że nie dostanie odpowiedzi od razu. Koło 23 zaczęła się jednak niepokoić, bo nie odpisało jej żadne z adresatów. Lekko niepewna wykonała szybki telefon do Sylwii, ale w słuchawce usłyszała tylko komunikat o wyłączonym aparacie przyjaciółki. Michał z kolei miał telefon włączony, ale nie odbierał w ogóle. Z westchnieniem i lekkim załamaniem odłożyła więc sprawę na kolejny dzień. Rano spojrzała na ekran smartfona i zobaczyła dwie wiadomości. Uśmiech zagościł jej na twarzy, gdy przeczytała pierwszą od Michała:
"WYJAŚNIONE. JEST DOBRZE :) POGADAMY WIECZOREM"
A drugą od Sylwii:
"TAK, FAZA GŁUPOT JUŻ MINĘŁA ;)"
Fakt, że odpowiedzi dostała prawie o tej samej godzinie nie wzbudził podejrzeń dziewczyny. Bardziej przejęła się tym, że pisząc do ich obydwojga w tym samym czasie naraziła się raczej na ich śmiechy.

W ciepłym mieszkaniu w innym mieście w istocie śmiechu było dużo. Niewiele mniej, niż nagości. Tak jak zasnęli, tak się obudzili i po długich próbach ruszenia się spod ogrzewającej kołdry wreszcie zdecydowali się chwycić za telefony i odpisać na obie wiadomości, które cały wieczór konsekwentnie ignorowali. Zaraz po tym, jak odłożyli telefony, wpadli sobie ponownie w objęcia i na moment utonęli w czułych pocałunkach. Zniknęła ta bariera odpychającego tabu, ostatnie granice zdrowego rozsądku i wstyd przed sobą nawzajem. Po nieprzespanej nocy, spędzonej na ciężkich rozmowach o ich relacjach, poranek był pierwszym efektem postanowień, jakie podjęli.
Michał długo musiał ją zapewniać, że to co się stało, nie było jedynie rezultatem popędu seksualnego, a czymś prosto z serca. Pragnieniem bliskości z Sylwią zbyt silnym, by je powstrzymać, a jednocześnie zbyt prawdziwym, by udawać. Z początku obydwoje wstydzili się tego, co właśnie zaszło - pomimo tego, co każde z nich chciało. Z czasem jednak używali takich sformułowań, które ten niemoralny czyn przyrównywały do bardziej obrzydliwych, a mimo to przemilczanych lub akceptowanych ludzkich przypadłości. Gdy obydwoje zaakceptowali fakt, że pałają do siebie dziwną fascynacją, która zrodziła się nagle i z potrzeby chwili, musieli się jeszcze zastanowić nad tym, co będzie dalej. To był najtrudniejszy moment rozmowy - trzeba było wyłożyć na stół wszystkie karty. Wiedzieli, że nigdy nie stworzą normalnej pary i będą musieli się wiecznie ukrywać, by nikt ich nie wydał, w końcu za to jest przewidziane nie tylko ogólnie rozumiane potępienie, ale i paragraf. Niestety wiązało się to z dużą ilością przeszkód i niemożliwością funkcjonowania tak, jak można byłoby się spodziewać po "zwykłym" związku. Z pewnymi faktami trudno było dyskutować zarówno Sylwii, jak i Michałowi. Można było odnieść wrażenie, że o ile przed tą walentynkową nocą mieli skrajne zdania na temat ich relacji - Michał zafascynowany i zaangażowany, Sylwia przerażona i nieufna - o tyle po kilku godzinach przeleżanych pod osłoną ciemności w jednym łóżku te poglądy się wyważyły. Michał zaczął dostrzegać minusy tego, z czym musieliby się mierzyć na co dzień, zaś Sylwia coraz bardziej chciała się przekonać, czy między nią, a bratem istnieje jakieś uczucie. Decydując się na kazirodczy związek musieliby wiele poświęcić, zarówno ze swoich pragnień, jak i zwyczajów. Żadne z nich jednak nie zdobyło się na to, by wprost zapytać, czy będą próbować. To stało się dopiero rano, po kolejnej serii miłosnych uścisków, przytulań, pocałunków i intymności. Spojrzeli sobie ponownie w oczy, głaszcząc się po policzkach i włosach.
- Michał... - szepnęła czarnowłosa dziewczyna - chcę spróbować, ale nie mogę Ci zagwarantować, że się uda.
- Wiem - odparł mocniej ją do siebie przytulając jej brat - ja też tego nie wiem.
- Boję się jednego. Nie, inaczej. Obiecaj mi coś. Jeżeli zobaczymy, że to bez sensu, po prostu rozstaniemy się i wrócimy do bycia rodzeństwem.
- Nie umiem Ci tego obiecać
- Proszę Cię, zrób to jeśli naprawdę coś do mnie czujesz.
- Dobrze, jeśli Ty obiecasz mi coś innego. Nieważne, czy stanie się to jutro, czy za parę lat. Jeżeli TY uznasz, że to bez sensu, to powiedz mi od razu, gdy tak będzie, ok ?
- Dobrze, masz moje słowo.
Przypieczętowali to postanowienie jeszcze jednym pocałunkiem, potem drugim, trzecim... Po chwili uznali, że miło byłoby także cmoknąć drugą osobę w policzek, przy uchu, na szyi. A im dalej się zapędzali, tym bardziej puszczały im hamulce. Z resztą leżącemu nago mężczyźnie przy nagiej partnerce, pod kołdrą, trudno jest ukryć fakt, że każdy kolejny czuły gest powoduje coraz wyraźniejszą erekcję, więc siłą rzeczy Sylwia też to musiała wyczuć. Rzuciła mu zawadiackie spojrzenie i spytała:
- Zostało Ci coś jeszcze w tym plecaku?
Uśmiech Michała mówił wszystko, a słowa dopełniły całości:
- No jeszcze dwie, czyli na rano wystarczy...
Wzrok dziewczyny zdradzał, że nie miałaby nic przeciwko temu, by wyczerpać zapasy w ciągu najbliższych godzin. Objęła go i popłynęła po raz kolejny, pozwalając Michałowi pieścić ją i dotykać tak, jak poprzedniego wieczora. Za każdym razem, gdy czuła przyjemne mrowienie na ciele pod wpływem jego delikatnych warg uświadamiała sobie, że tu na nic zdadzą się aspekty moralne - było jej po prostu za dobrze, by to przerwać. Jedynym, na co nie mogła się jeszcze zdobyć, był rewanż za kolejny orgazm osiągnięty w chwili, gdy Michał zaspokoił ją oralnie. Przepraszającym spojrzeniem dała mu do zrozumienia, że na to jest jeszcze za wcześnie - za bardzo jej się to kojarzyło z byłym mężem, który wykorzystywał takie sytuacje do dość ostrych, momentami wulgarnych gestów. Nie przeszkodziło jej to jednak w tym, by samej podać mu prezerwatywę i pozwolić ponownie zaprosić go w siebie. Chociaż kochali się dłużej niż poprzednio, a pozycji próbowali kilku, nie udało się osiągnąć powtórki z rozrywki, czyli szczytowania przez stosunek. Michał doszedł w chwili, gdy Sylwia leżała na nim. Za próby i doznaną wcześniej rozkosz dziękowała mu żarliwie, nie przerywając pocałunków tak długo, aż zabrakło jej tchu. Na zużycie ostatniej gumki nie miała już później sił. Przez resztę dnia nie wyszli nawet na moment z mieszkania, dopóki chłopak nie musiał gnać do pracy na nocną zmianę. Wtedy dopiero, gdy drzwi się za nim zatrzasnęły, a ich usta oderwały od siebie na bardzo długo, Sylwia zaczęła w samotności zastanawiać się nad tym, czy dobrze zrobiła. Była nim zafascynowana, ciężko jej było znaleźć powód, dla którego mieliby przestać robić to, co dopiero stworzyli. A mimo to wiedziała, że to nie przetrwa próby czasu. Nie umiała tego wytłumaczyć, po prostu to wiedziała, chociaż starała się to za wszelką cenę ukrywać i być przy nim tak, jak każda dziewczyna przy swoim chłopaku. Z tyłu głowy zawsze jednak coś było nie tak.

Te nieznośne myśli towarzyszyły jej przez wiele następnych dni. Gdy go nie było - tęskniła. Gdy pisał - zastanawiała się nad sensem każdego słowa. Gdy się spotykali pragnęła, by znaleźli się jak najszybciej w jej mieszkaniu i kochali do świtu. Mimo, że nigdy nie udało jej się powtórnie osiągnąć orgazmu podczas stosunku, seks z Michałem był czymś nieziemskim. Zawsze udanym, mimo tej oczywistej wady, a przy tym cholernie czułym - tego w życiu doświadczyła ledwie parę razy. Widywali się praktycznie codziennie i zawsze kończyło się przynajmniej jednorazową bliskością. Ale summa summarum ta powtarzalność emocji sprawiła, że po niecałych 3 tygodniach wątpliwości nagromadziły się w takim stopniu, iż cała istota tego związku zaczęła się chwiać. Sylwia zrozumiała, że w życiu pod osłoną, gdzie nikt nie miał prawa ich dostrzec, znalazła się rutyna. Rutyna polegająca na tym, że pragną tylko jak najszybciej znaleźć się w jedynym miejscu, gdzie mogą być sami, a potem wykorzystać każdą chwilę. Nie było żadnych perspektyw na to, że kiedykolwiek to się odmieni. Nawet gdyby zamieszkali razem, nie mogliby robić podstawowych rzeczy, tj. wyjść do kina, na imprezę ze znajomymi, nawet na randkę gdziekolwiek, choćby w parku. Zawsze poza domem istniało ryzyko, że ktoś ich nakryje. Kulminacja tego stanu nastąpiła 8 marca, w dzień kobiet. Wtedy po raz kolejny Michał odebrał ją ze szkoły, w której pracowała. Każde spotkanie wyglądało identycznie i to nie było wyjątkiem - krótkie przywitanie przez buzi w policzek, no tym razem z dodatkiem żółtego tulipana. Rumieniec na jej twarzy, potem nerwowe wyczekiwanie na chwilę, w której znajdą się sami w jej mieszkaniu. Tego dnia akurat mieli więcej czasu, bo Michał nie szedł na noc do pracy, co zdarzało się średnio co 5 dni. A i tak w chwili zamknięcia drzwi do mieszkania, scenariusz był taki sam. Wybuch emocji, gwałtowne i łapczywe pocałunki, rozebranie się wzajemne jeszcze w sieni i potem seks. Raz pod prysznicem, raz w łóżku, raz w kuchni - ale zawsze seks. Tym razem wygrała opcja pod prysznicem. Jak się okazało - nie bez powodu, bo to Sylwia sama go tam zaciągnęła. Po skończonym stosunku poprosiła go, by wyszedł na moment i dał jej załatwić potrzebę fizjologiczną. Jak tylko została w łazience sama, sięgnęła nerwowo do kosmetyczki leżącej w głębokim zakamarku szafki i wyciągnęła zeń test ciążowy. Piąty z kolei, bo poprzednie 4 dni rozpoczynała od tego. Tak bardzo się na tym skoncentrowała, że umknął jej jeden istotny szczegół - przed paroma chwilami kochała się przecież z Michałem i widziała ślady krwi na gumce. Wyraźnie odetchnęła z ulgą, dostała okresu. Nigdy się tak nie cieszyła z tego, jak w tamtej chwili. Dopiero po tym zdała sobie sprawę z tego, że przecież zawsze po stosunku sprawdzali gumkę, żadna nie pękła, nie było przecież szans na zapłodnienie. Ale myśl o tym, co by się stało, gdyby zaszła z nim w ciążę, ostatecznie skłoniła ją do tego, że tak dalej żyć nie może.
Usiadła naprzeciwko brata na kanapie. Od razu czuć było, że jej zamiarem jest powiedzieć mu to wszystko. Michał, ku jej zdumieniu, nie był wściekły - rozumiał ją. Każde słowo komentował przyznając jej rację, zarówno odnośnie monotonii ich spotkań, jak i jej obaw. Najważniejsza część rozmowy zaczęła się wtedy, gdy wprost zapytał:
- Chcesz mi powiedzieć pewnie, że to koniec?
Sylwia uciekła wzrokiem, nie potrafiła mu tego powiedzieć patrząc w oczy. Z jej ust wydobyło się kilka słów skierowanych do pobliskiej ściany:
- Nie umiem tak dalej żyć. Skończmy to, tego się nie da utrzymać.
Michał chwycił ją w tym momencie za dłoń i poprosił o to, by jednak na niego spojrzała. Gdy to się stało, rzekł:
- Wiem. Zauważyłem to już wcześniej. Ja mogę się ukrywać, nie obejmować Cię, nie wziąć za rękę. Ale widziałem, jak się męczysz. Nie chciałem tego kończyć sam, bo bałem się, że pomyślisz o mnie, że robiłem to po to, by pójść z Tobą do łóżka. Ale teraz, jak sama do tego doszłaś, mogę sam to stwierdzić.
- Michał, rozumiesz chyba, że to nie może tak dalej wyglądać? Nigdy, jak kochałam się z facetem z gumką, nie przyszło mi do głowy, by robić sobie testy ciążowe. Poza tym nie mogę, nie umiem tak po prostu udawać przy innych, że nic dla mnie nie znaczysz. Nie umiem patrzeć, jak każda inna dziewczyna na przystanku czy w szkole całuje się ze swoim facetem, a ja nie mogę.
- Wiem Sylwia. Wiem. Naprawdę nie jestem ślepy.
- Czyli... obiecałeś mi, że mimo tego, nawet jak nam nie wyjdzie, to będzie dobrze prawda?
- Obiecałem. I dotrzymam słowa, ale nie wiem jak długo to potrwa.
- Co masz na myśli?
- Chyba dobrym pomysłem będzie się spotkać dopiero, jak któreś z nas sobie kogoś znajdzie.
- Mhm...
Na dłuższą chwilę dziewczyna zamilkła. Wyrwała dłoń z jego objęcia, przeszła kawałek po salonie. W końcu zapytała:
- Magda wie?
- Nie. I nie może się dowiedzieć.
- Wie o sylwestrze i o walentynkach. Więcej nie ma prawa się dowiedzieć, rozumiesz?
- To samo się tyczy Ciebie.
Później nie wiedzieli już, co powiedzieć. Było dziwnie, unikali spojrzeń, unikali dotyku, wszystkiego. W końcu Michał postanowił wyjść i wrócić do swojego mieszkania. Pożegnali się tak, jak gdyby nigdy nic, machnięciem ręką i krótkim "cześć". Po tym dniu nie odzywali się do siebie przez tydzień. Pierwszy złamał się Michał i dzięki temu chociaż pisali SMSy. Na rozmowę było jeszcze za wcześnie, a wiadomości przynajmniej można było edytować i kilkakrotnie przemyśleć przed wysłaniem. Teraz zamiast flirtować i nakręcać się na kolejne spotkania, próbowali jak brat z siostrą - rozmawiać o samopoczuciu, pracy, pogodzie... i w zasadzie tylko o tym. Ale i tak był to ogromny postęp.

Impas trwał w najlepsze. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, "rozstali się w zgodzie", a jednak nie umieli do końca wrócić do dawnych relacji. Dotknęło ich coś, co u "normalnych" par, które się rozchodzą, określa się słowami: "pozostańmy przyjaciółmi". Z tym, że w ich przypadku nic nie było normalne, siłą rzeczy, z definicji. Jedyną osobą, która mogła jakkolwiek obydwojgu ulżyć i pomóc, była rzecz jasna Magda. Dziewczyna co prawda domyślała się, że między Michałem i jego siostrą mogło dojść do czegoś więcej, niż sylwestrowy pocałunek, tym niemniej w rozmowach z nim nie drążyła tego tematu. Z kolei przy korespondencjach z Sylwią wpadł jej do głowy pomysł, by odwiedzić przyjaciółkę po niemal dwóch miesiącach niewidzenia się z nią. W ten oto sposób pod koniec marca, w jeden z cieplejszych dni po stopnieniu śniegów, Magda wysiadła na dworcu kolejowym i zgodnie ze wskazówkami odwiedzanej udała się na konkretny autobus.
O tym, że przyjechała, wiedział też Michał. Postanowiła więc odwiedzić i jego. Akurat tak się ułożyło to wszystko czasowo, że na dworcu była nieco po 13. Michał i Sylwia kończyli pracę około 15, więc czymś się musiała przez ten czas zająć. Pierwszym etapem jej podróży, był hotel oddalony od mieszkania Sylwii o jakieś 5 kilometrów. O ile Michał wiedział, że Magda przyjeżdża do jego siostry, o tyle o odwiedzinach w jego miejscu pracy dowiedział się wtedy, gdy zobaczył wysoką brunetkę w ciemnym płaszczu kroczącą ku niemu. Stał akurat na recepcji i doglądał swoich podwładnych.
- O rany, cześć Magda, co Ty tu robisz? - zapytał wychodząc jej naprzeciw
- Przyszłam zobaczyć, jak Ci się pracuje. Nudzi mi się przez godzinę, do Sylwii mam niedaleko, więc wpadłam - odpowiedziała niemal jednym tchem
- Rany, nawet nie mogę Cię w tej chwili na bok wziąć, by pogadać. Jak staniesz przy recepcji to dopóki nie będzie żadnych ludzi, to możemy rozmawiać.
- Spoko. Co tam u Ciebie? Jak z Sylwią?
- Ehhh... wybrałaś średni moment na rozmowę o tym.
- Dobra, to możemy kiedy indziej do tego wrócić. Ale przez telefon średnio chciałeś o tym gadać, więc się zmartwiłam.
- Nie no, słuchaj, jest nienajgorzej. Mogłoby być lepiej, ale sama rozumiesz. No dobra, to w międzyczasie mów co tam innego.
Wbrew jego obawom nie była to dłużąca się, ani stracona godzina, bowiem dogadywali się świetnie i tylko wymuszone przerwy, spowodowane pojawieniem się zameldowanych lub dopiero co przybywających hotelowych gości sprawiły, że przestawali nadawać jak katarynki. Około 15 zadzwonił telefon Magdy i to oznaczało, że Sylwia skończyła zajęcia. Michał miał już pożegnać gościa, gdy dziewczyna poprosiła go o rozmowę przyciszonym tonem.
- Miałam wpaść jutro, ale jednak zrobiłam jej niespodziankę. Na tyle niespodziankę, że ona ma dziś wieczorem plany i średnio może spędzić czas ze mną. Mam do wyboru: siedzieć w pustym mieszkaniu i czekać na nią do jakiejś dziesiątej/jedenastej, albo wybrać się gdzieś na miasto. Ponieważ wolę to drugie to...liczę że dołączysz.
Pocałowała chłopaka w policzek i pożegnała się. Michał oczywiście pojął aluzję, ale nie mógł zrozumieć, co takiego mogła zaplanować Sylwia, by nie móc wziąć przyjaciółki ze sobą. Wykorzystał tę wątpliwość do kolejnego kontaktu z siostrą, jednak jego SMS pozostał bez odpowiedzi do późnego wieczora.

Z Magdą spotkał się ponownie o 19, w jednym z centrów handlowych. Mimo przyjemnego początku (szczególnie dla oka - widok długonogiej brunetki w zielonej sukience bez rajstop przy 10 stopniach należy do niecodziennych), wypad na kawę skończył się dla niego niemalże spowiedzią na temat relacji z Sylwią. Musiał uważać, by nie powiedzieć za dużo i nie dać Magdzie do myślenia - nie miała prawa wiedzieć więcej ponad znany jej sylwestrowy pocałunek. Kluczowy był w tej rozmowie fragment dialogu, rozpoczęty przez Magdę:
- Michał, ja już jej mówiłam, że nie zamierzam Was za to potępiać, bo i sama brata nie mam, nie wiem jak to jest. Nie mam jakiegoś poczucia obrzydzenia, ale mam poczucie przyzwoitości. Jesteś jej starszym bratem, powinieneś myśleć o tym, by miała jak najlepiej, a nie jak najlepiej ją rozebrać. Miała ciężki okres, nie wiem czy do końca sobie z tym poradziła. Trochę pobłądziliście w tym i czas najwyższy zostawić to za sobą.
- Próbujemy, ale sama dobrze wiesz, jak dziwnie jest po imprezie, na której się z kimś całowałaś, później z tą osobą rozmawiać tak, jakby nic nie zaszło.
- Niby tak, ale Wy nie macie wyboru i po prostu musicie. Ja już jej powiedziałam, niech ona sobie szybko kogoś znajdzie choćby na chwilę - nie po to, by się wiązać nawet, ale po to, by z Tobą odzyskać normalne relacje. Bo dopóki ona będzie sama, to ja się obawiam, że to będzie jej wracać co jakiś czas. A Ty nie możesz jej tego utrudniać.
Po tych słowach na dłuższą chwilę zapadła cisza, a atmosfera zgęstniała. Przez pewien czas żadne z nich nie było w stanie zebrać się do rozmowy na inny temat, a maglowanie tego samego w kółko przez godzinę było już trochę krępujące dla obojga. Wreszcie Magda klepnęła chłopaka po ramieniu i kompletnie zmieniając ton oznajmiła:
- Mam ochotę na jakiś film, idziesz ze mną?
Michał dostosował się do tej zmiany i odparł:
- Chyba nie sądzisz, że będziesz mi bilet stawiać?
- Ja nie mam z tym problemu. Ale ja wybieram na co.
W ten oto sposób Magda zaciągnęła Michała na nieplanowany wypad, który miał przynieść duże korzyści obu stronom. W trakcie seansu (a na ten, wbrew stereotypom, dziewczyna wybrała thriller, a nie komedię romantyczną) brunetka wyszła "za potrzebą" z sali. Gdy tylko znalazła się poza zasięgiem wzroku chłopaka napisała do Sylwii krótką wiadomość:
"CHYBA IDZIE DOBRZE. NADAL NIE MASZ NIC PRZECIWKO TEMU, BYM PODERWAŁA CI BRATA :) ?"
Odpowiedź dostała po chwili:
"PODRYWAJ. JEŚLI TO MA NAM PRZYWRÓCIĆ NORMALNOŚĆ, TO PODRYWAJ I NAWET ZGWAŁĆ :)"
Tuż przed powrotem na salę zdecydowała się zadać przyjaciółce jeszcze jedno pytanie:
"A JAK RANDKA Z MARKIEM :) ?"
Czytając odpowiedź była pewna, że Sylwia wraca powoli do równowagi psychicznej i do formy sprzed lat.
"NIE IDĘ DO ŁÓŻKA NA PIERWSZEJ RANDCE, WIĘC NIE SPODZIEWAJ SIĘ PIKANTNYCH SZCZEGÓŁÓW :P"
To uspokoiło Magdę i pozwoliło jej skupić się na Michale, do którego czuła coraz większą ciekawość i chęć poznania go bliżej. Choć nie planowała go w żaden sposób zdobywać, to poznając go na żywo wydał się jej jeszcze fajniejszy, niż podczas rozmów przez SMSy, które i tak już wyidealizowały obraz chłopaka w jej oczach. W trakcie kolejnych minut filmu zauważyła, że obydwoje uwielbiają komentować to, co się dzieje na ekranie - co stanowiło kolejną łączącą ich cechę. Zważywszy na to, że odkąd się tylko zobaczyli świetnie im się spędzało razem kolejne godziny, flirt stał się tylko kwestią czasu. Właśnie podczas komentowania filmu padła ze strony Magdy kusząca propozycja:
- Ok, jeśli wygram i będę miała rację, to za tydzień przyjeżdżasz do mnie i spędzasz ze mną weekend na zakupach. A jeśli Ty wygrasz, to zapraszasz mnie po filmie do siebie i potem odwozisz z powrotem, zgoda?
Oczywiście przegrała, choć czort wie, czy nie zrobiła tego umyślnie. W ten oto sposób tuż po 22 znalazła się w mieszkaniu Michała. O dziwo, pustym, ale właściwie w piątek nie powinno to nikogo dziwić.

W skromnym pokoiku zajętym przez chłopaka panował wyjątkowy porządek. Co prawda nie spodziewał się on dzisiaj gości, ale i tak nauczony organizacji i porządku przez swoją pracę nie był typem bałaganiarza. Magda została przez niego przyjęta ciepłą herbatą i przez kolejną godzinę rozmawiali siedząc naprzeciwko siebie - on na krześle, ona na kanapie. W pewnym momencie Michał wyraźnie przygasł, choć starał się to ukryć. Zapytany o przyczynę zbywał dziewczynę półsłówkami, ale nadal zachowywał się wobec niej bardzo przyjaźnie i nawet wdał się w zapoczątkowany przez nią flirt. Z racji tego, że Magda była wyjątkowo bezpośrednia, także w sferze podrywania facetów nie bawiła się w domysły i romantyczne podchody.
- Wiesz... - rzekła odkładając herbatę i opierając się o ścianę za plecami. Jej zgrabne nogi nagle zrobiły się jakby dłuższe i bardziej kuszące, gdy zamiast kulić je w pozycji siedzącej lekko je wyprostowała - znam jedną dobrą metodę na tak podły nastrój. Sory, nie dobrą. Najlepszą. Najlepszą metodą jest seks.
- Coś sugerujesz? - zapytał nieco zdziwiony tym Michał
- A Ty protestujesz?
- Nie, ale Sylwia raczej nie byłaby z tego zadowolona
- Sylwia jest dużą dziewczynką, a ja nie mam jakichś specjalnych oporów. Z resztą, całowałeś się z nią, to prawie tak, jakbyś całował się ze mną, zwłaszcza po nartach...
Michał wiedział o tym, co zaszło na ich wspólnym wyjeździe. Od obydwu dziewczyn, w różnych wersjach. Przy czym w żadnej nie dowiedział się o tym, że uprawiały lesbijski seks. Aluzję jednak podchwycił.
- Dwa razy Cię namawiać nie będę... - niemal ponagliła go dziewczyna
- Poczekaj chociaż, aż klucz w zamku zostawię, żeby nikt nas nie zaskoczył, nie wiem, o której te patafiany wrócą.
Jak powiedział, tak zrobił. A Magda cierpliwie czekała. Na pierwszy pocałunek, który zgodnie z jej wyobrażeniem, okazał się bardzo delikatny, ale dużo w nim było nieśmiałości. W każdym z resztą, czego nie spodziewała się po facecie, który był na tyle odważny, by całować własną siostrę. Nie sądziła również, że ten na co dzień i w rozmowach stanowczy, męski i świadomy siebie człowiek, będzie się z nią obchodził, jak z księżniczką. Mimo to już sam jego dotyk przyprawiał o dreszcze, a gdy zdjął z niej sukienkę i zaczął pieścić ustami sutki, na moment odpłynęła. Chłonęła całą sobą bodźce z liżącego jej ciało języczka, znaczącego każdy kawałek piersi. Zabiłaby każdego, kto w tej chwili by do niej zadzwonił, albo kto wtargnąłby do mieszkania. Ponownie ucałowała go i szepnęła:
- Masz rozumiem gumki?
Zaskoczyła ją jednak odpowiedź:
- Nie będą nam potrzebne.
Lekko zbita z tropu odparła:
- Wiesz, tabletek nie biorę odkąd zerwałam z facetem, a dzieci jeszcze mieć nie chcę.
Wówczas usłyszała słowa, które właściwie zabiły całą intymność chwili. Michał spojrzał jej w oczy, odsunął się i rzekł:
- To świetnie, ale ze mną nie będziesz ich miała w ogóle.

Incestor

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 4901 słów i 26946 znaków, zaktualizował 11 mar 2016.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Lula

    Wątek z Magda bardzo ciekawy ;)

    23 sty 2016

  • Użytkownik Noname

    Długo kazałeś czekać na następną część i dlatego zostaniesz "ukarany". :)  

    " Przez całe życie Magda nienawidziła bycia w pozycji mediatorki, przekaźnika, ani czegoś, co stoi między młotem, a kowadłem." - zamiast "ani" powinno być "oraz" ;
    "Z początku obydwoje wstydzili się tego, co właśnie zaszło - pomimo tego, że każde z nich chciało" - a tu zamiast "że" powinno być "co".  

    Poza tymi błędami świetna część i mam nadzieję, że nie ostatnia, ponieważ stworzona przez Ciebie sytuacja otwiera szerokie pole do popisu dla dalszego ciągu tej serii.

    22 sty 2016

  • Użytkownik Incestor

    @Noname Nareszcie doczekałem się jakiejś konstruktywnej krytyki :) Dziękuję bardzo, wskazane przez Ciebie błędy poprawiłem. Co do kończącego zdania - nie jest to ostatnia część (choćby z uwagi na fakt, że finałowe zdanie nie może pozostać bez odpowiedzi), aczkolwiek nie ukrywam, że zbyt dalsze losy, choć burzliwe, nie będą zbyt długie. Przynajmniej na tę chwilę

    23 sty 2016

  • Użytkownik Noname

    @Incestor Odnośnie ostatniego zdania - to chyba oczywiste. ;)  Jednakże tu rodzi się pytanie: jak zachowa się teraz Magda? Będzie wściekła (normalna rzecz  :)  ), ale czy powiąże fakty i będzie starała się zniszczyć Michała i Sylwię (jak bezwzględnie dążąca do własnego celu kobieta), czy raczej będzie dobrą przyjaciółką i odpuści sobie zemstę (po strzeleniu focha oczywiście) ?

    23 sty 2016

  • Użytkownik Incestor

    @Noname Odpowiem dyplomatycznie - pomidor ;) Chociaż brakuje mi w tych Twoich typach najbardziej perwersyjnego rozwiązania sytuacji :D

    23 sty 2016

  • Użytkownik Noname

    @Incestor Że niby za dużo gadam? Poprzedniego wpisu za chwilę może nie być, jeśli chcesz?

    23 sty 2016

  • Użytkownik Incestor

    @Noname Nie o to chodzi, po prostu dziwi mnie, że tylko te TRZY rozwiązania przyszły do głowy ;)

    23 sty 2016

  • Użytkownik Noname

    @Incestor  :matko:  nie, nie tylko. Po prostu wymieniłem, te najbardziej oczywiste. A to, że ile ludzi, tyle zachowań, to chyba wiadoma rzecz?

    23 sty 2016

  • Użytkownik Incestor

    @Noname oczywista oczywistość :) W każdym razie wszystko w swoim czasie się okaże

    23 sty 2016

  • Użytkownik Noname

    @Incestor w takim razie czekam z niecierpliwością i mam nadzieję, że krócej, niż na bieżącą część.

    23 sty 2016