Historia Filipa II

Aleksandra szła wolno pustym korytarzem. Zastanawiała się nad tym wszystkim, co widziała. I co czuła. Była roztrzęsiona przez targające nią emocje.
Chciała wierzyć temu chłopcu, że to nie jego wina. Do tej pory nie sprawiał żadnych problemów. Był trochę zbyt cichy, spokojny, nieśmiały. Ale jak nieraz widziała, również uczynny w stosunku do kolegów, słuchał poleceń wydawanych przez opiekunki. Dobrze się uczył.  
Może faktycznie coś mu poważniejszego dolega?
Postanowiła jednak, iż poczeka, co powie Urszula, pielęgniarka w domu dziecka.
Zdała sobie sprawę, że przez swoje rozmyślania nie zwróciła uwagi na fakt dotarcia pod drzwi jej gabinetu.
Zapukała.
- Już, zaraz. Proszę chwilę poczekać – zabrzmiał donośnie kobiecy głos po drugiej stronie.
- To ja, Aleksandra. Mogę wejść, Ulu?
- Ah, to ty. Wchodź, wchodź.
Siostra weszła. Zauważyła teraz, dlaczego nie otwierała. Przebierała się za parawanem. Widziała czubek jej głowy z ciemnymi kręconymi włosami. Również zarys jej dojrzałego ciała, odznaczającego się na białym materiale zasłony. Pełne biodra, obfity biust.  
Szybko się ubrała, narzucając na końcu fartuch. Wychodząc do swojego gościa, spięła jeszcze włosy w kucyk.
- Wybacz, że musiałaś chwilę poczekać, ale byłam już i tak spóźniona do pracy, więc przebrałam się dopiero tutaj. Siadaj, Olu.
- Nic nie szkodzi – odparła, zajmując miejsce za biurkiem.
Urszula przyjrzała jej się teraz uważnie.
- Patrząc na twoją minę wnioskuję, że nie przyszłaś po prostu na pogawędkę. Co się stało?
Aleksandra milczała chwilę, próbując zebrać myśli.
- Znasz Filipa, prawda?
- Kojarzę, chociaż nie było nigdy potrzeby, by bywał u mnie częściej. Nie chorował. Taki cichy, grzeczny młodzieniec.
- Zgadza się. Cichy, grzeczny młodzieniec – powtórzyła za pielęgniarką, oczyma wyobraźni przypominając sobie, co widziała kilkanaście minut temu w jego pokoju. Czuła, że się rumieni.  
- Dziś rano zobaczyłam u niego coś, co mnie zaniepokoiło. Również to, co mówił.
Urszula nie przerywała jej, siedząc naprzeciwko i słuchając uważnie.
- Marta pokazała mi, że miał zamoczoną pościel. I nie był to mocz.  
Siostra przerwała, nabierając powietrza.
- Później, gdy wstał ujrzałam, że nie jest, jak inni chłopcy. Wspominał, że coś go boli, że zmieniło się coś w jego ciele w ostatnim czasie. Rozumiesz coś z tego, Ulu?
Kobieta, wsłuchując się do tej pory w relację swojej dobrej znajomej, miała kilka pytań.
- Co to znaczy, że nie jest, jak inni chłopcy? I czy wskazywał miejsce bólu?
- Filip był, gdy się podniósł… – ponownie zrobiła pauzę, szukając odpowiedniego doboru słów. – w stanie gotowości. Jego…organ, opierając się na moim wieloletnim doświadczeniu, jest znacznie większy, niż u rówieśników. A nawet u dorosłych mężczyzn. Co do bólu, to nie mam pojęcia, co dokładnie miał na myśli. Ogólnie powiedział, że odczuwa go głównie w nocy. Potem dzieje się natomiast to, czego efekty widziałam przed chwilą. Myślisz, że to coś niepokojącego?
- Hmm – mruknęła Urszula. – czy te plamy zauważyłaś wcześniej? Czy zdarzało się to pierwszy raz?
- Z tego co mówiła Marta, to się powtarza. Wspomniała, że to aż trzeci raz w tym tygodniu. I trwa to od kilku miesięcy. Alle ona nic nie mówiła, nie chcąc chyba chłopakowi robić problemów.
- No tak – powiedziała z zafrasowaną miną. – nie mam stu procentowej pewności, w czym rzecz. Muszę go wpierw zobaczyć. Ale ty pewnie też już się domyślasz?
Aleksandra zrobiła wielkie oczy. Tą ewentualność wypierała z siebie od początku, mając nadzieję, że ktoś znający się na zdrowiu i kwestiach medycznych, rozwieje jej obawy. Teraz powoli docierało to do niej po tej rozmowie.
- On ma tu przyjść po śniadaniu – rzuciła cicho, będąc jakby zamroczoną.
- Dobrze. Jak go zbadam, zastanowimy się potem, co dalej.

Filip kończył jeść śniadanie. Jako jeden z ostatnich. Kucharki nie były z tego powodu zadowolone, bowiem musiały przez takich maruderów czekać dłużej na zmywanie i posprzątanie w stołówce.
Pod wpływem ich pełnego wyczekiwania wzroku włożył ostatnią kanapkę do buzi, popił pomarańczowym sokiem i skierował się do wyjścia. Podziękował i przeprosił za spóźnienie.  
Z przyzwyczajenia udał się na schody, prowadzące do jego pokoju, ale przypomniał sobie, iż miał stawić się u pani Uli.
Zastanawiał się, czy nie mógł wcześniej czegoś zmyślić w rozmowie z siostrą. Nie cierpiał badań lekarskich, sterylnych gabinetów, ich zapachu.
Ale niestety nie potrafił kłamać. Gdy ktoś go o coś pytał, zawsze odpowiadał zgodnie z prawdą.
Za chwilę się dowie, czy pożałuje swej szczerości.
Szedł lekko nieobecny, witając się po drodze ze swoimi kolegami lub siostrami. W końcu dotarł do pokoju pielęgniarki.
Usłyszał, że za drzwiami trwała jakaś rozmowa. Nic jednak nie zrozumiał z przytłumionych głosów. Zastukał cicho dłonią. Po zezwoleniu na wejście wkroczył powoli do środka, zamykając drzwi i mówiąc "Dzień dobry”.
Przy biurku siedziały pani Urszula i siostra Aleksandra. Ta pierwsza się podniosła.
- Dzień dobry, Filipie – rzekła z uśmiechem. – porozmawiamy sobie o twoim problemie, dobrze? Siostra Ola wszystko mi wyjaśniła.  
Chłopak poczuł, jak robi mu się gorąco. Z powodu tego, że znów będzie musiał opowiadać o tych wielce dla niego krępujących sprawach.
- Poczekasz za drzwiami? – zwróciła się do koleżanki. – Zawołam cię później, abyś mogła wiedzieć, co dolega twojemu podopiecznemu.  
- Oczywiście.
Wstała, odwracając się w kierunku drzwi, przy których stał młodzieniec. Widziała, że jest przestraszony sytuacją.
Mrugnęła do niego oczami i rozpromieniła, dodając mu otuchy.  
Minęła ich i wyszła, zostawiając samych.
- Siadaj, Filip – wskazała ręką siedzisko przy biurku.
Podszedł niepewnie na miękkich nogach i usiadł. Jego wzrok skanował ponownie pomieszczenie. Dłonie pociły mu się ze zdenerwowania. Starając się zrobić to dyskretnie, pocierał nimi nieznacznie o materiał spodni.
Ich spojrzenia spotkały się. Filip nie mógł znieść jej przenikliwego wzroku. Peszył się również, bowiem ta kobieta była bardzo atrakcyjna w jego mniemaniu. Gdy tu wszedł, wykorzystując fakt, że nikt na niego nie patrzył, zlustrował ją dokładnie.  
Zwrócił przede wszystkim uwagę na jej duży biust. Wiedział od zawsze, że miała takie warunki, ale rzadko ją spotykał.  
Nie miała na sobie bluzki z wydatnym dekoltem lub też bardzo obcisłej. Po prostu wyraźnym było to, że jest nieprzeciętnie obdarzona przez naturę. Jego wielkość go onieśmielała. Biały, nie zapięty fartuch opierał się po obu bokach jej piersi, eksponując go mocniej.
Poczuł nieznaczny ruch w swoich spodniach, jak o tym myślał.
- Posłuchaj – odezwała się ponownie, widząc jak ten młody mężczyzna jest zdenerwowany.
Postanowiła nie przechodzić od razu do sedna, tylko trochę go przygotować, oswoić ze sobą.  
- To, o czym będziemy tu rozmawiać, będziemy wiedziały tylko siostra i ja. Nie musisz się o nic bać. Chcę tylko poznać, co ci dokładnie dolega. I znaleźć rozwiązanie, byś mógł znów normalnie funkcjonować. Ale podkreślam, muszę wiedzieć wszystko. Rozumiesz?
Filip skinął głową twierdząco.
Wpierw chciała zadać mu kilka pytań nie związanych z celem jego wizyty, aby trochę go rozluźnić.
- Jak Ci się tutaj żyje? – spytała. – Wiem, że dom dziecka to nie jest wymarzone miejsce dla nikogo, ale chyba nie jest tak strasznie?  
- Nie – odparł. – Już się chyba przyzwyczaiłem. Po tylu latach. Mam kolegów. Nikt mi nie dokucza. Jednym słowem, radzę sobie.
- Również – dodał po chwili. – siostry są bardzo miłe i wszyscy pracownicy. No, może poza siostrą przełożoną.
Urszula zaśmiała się. Filip, widząc jej reakcję, również nieśmiało się uśmiechnął.
- Będę szczera i też przyznam, że nie przepadam za siostrą Ireną – mrugnęła do niego okiem – Dobrze słyszeć, że jest ci tu dobrze. A jacyś bliżsi przyjaciele?
Filip zmarkotniał nagle.
- Nie. Ciężko mi się zbliżyć do kogoś aż tak. Myślę, że jestem zbyt nieśmiały. Czasem pogadamy, powygłupiamy się i tyle. Poza tym samotność mi nie przeszkadza. Lubię spędzać czas samemu w swoim pokoju.
- A jak tam spędzasz czas? Również wieczorami, po kolacji?
Chłopak spojrzał nagle uważniej, oczy mu się zaświeciły.
- Uwielbiam rysować. Mam kilka bloków rysunkowych zapełnionych swoimi pracami. Najbardziej lubię rysować naturę, również martwą. Ale i ludzi. Kolegów, siostry. Nie mówię im jednak o tym, że są moimi modelami.  
Pielęgniarka naiwnie sądziła, że może z rozpędu wysypie się i przyzna się, że robi również mniej przyzwoite rzeczy, jak większość facetów. Jej osobiście to nie przeszkadzało i uważała cały ten zakaz za bezsensowny. Ale skoro nawet Ministerstwo stanowczo zabrania praktyk masturbacyjnych przez mężczyzn, głosząc swą doktrynę, że powinni oni skupiać się głównie na zaspokajaniu potrzeb kobiet, a nie zajmować się własną przyjemnością, to co zrobić?
Ale ten temat poruszy z nim za chwilę.
- Wiążesz swoją przyszłość z tym?
- Bardzo bym chciał. To moje marzenie, by pójść do artystycznej szkoły.
- To wspaniale, że masz tak piękne, twórcze zainteresowanie. Artysta z ciebie. Może kiedyś mi pokażesz swoje prace? Lubię sztukę, chętnie zobaczę.
- Oj, nie wiem. Do tej pory nikomu nie pokazywałem swoich rysunków. Nie są jakieś świetne, żadna to sztuka – Filip lekko się speszył i spiął.
- Ja w ogóle nie potrafię rysować, więc wszystko, co jest ładniejsze od moich gryzmołów, spodoba mi się.
- Hmm- zastanawiał się chwilę. – Może kiedyś pokażę, jak pani nalega.
Twarz Urszuli rozjaśniła się mocniej. Filip też poczuł się dobrze w gabinecie higienistki, odpowiadając uśmiechem.
- Fajnie – odpowiedziała uradowana.
Patrzyła teraz na niego z uwagą. Czując, że złapała z nim pewną nić porozumienia, postanowiła przejść do meritum.
- Porozmawiajmy teraz, dlaczego siostra Aleksandra postanowiła cię tu przysłać, w porządku?
- Dobrze.
- Opowiedz mi, kiedy dokładnie zauważyłeś niepokojące cię zmiany? Czym się one objawiały?
- To…było jakiś…rok temu – Filip zaczął, ale z nerwów go przytykało. Omijał spojrzeniem twarz kobiety. – Zaczęło się…od lekkiego bólu…, jakbym dostał piłką…w podbrzusze. Uznałem, że mi przejdzie.
Spojrzał na kobietę, wstydząc się coraz bardziej.  
- Kontynuuj, proszę – zachęciła go.
Filip patrzył w dal, przypominając sobie po kolei, jak to było. Walczył z zażenowaniem. Zbierał się na odwagę, by to wszystko z siebie wyrzucić.
- Potem – po chwili ciągnął dalej – pod prysznicem…myjąc się tam poczułem, że moje…emm…genitalia są jakieś…nabrzmiałe, większe, wrażliwsze.
Urszula z wielka atencja słuchała go. Ale również obserwowała. Uznała, że za kilka lat to może być bardzo atrakcyjny mężczyzna. Już jest ładny.  
Odrzuciła te myśli, ponieważ nie jest tu od oceniania jego urody, tylko by mu pomóc. Poza tym ma męża.
Chłopak mówił dalej.
- Następnie pojawiły się częste…mmm…erekcje – mówiąc to, ponownie oblało go gorąco. Nie pomyślałby, że będzie w najbliższym czasie rozmawiał z kobietą o tego typu kwestiach.
- Wcześniej też się pojawiały, ale najczęściej rano i mogłem je odpędzać, nie myśląc o tym. Ale od kilku miesięcy pojawiały mi się wielokrotnie w ciągu doby. Trwają długo. Nie potrafię tego powstrzymać. Ból przez to też się nasilił. Szczególnie w nocy to się wzmagało. Często długo nie mogłem zasnąć. Dopiero, gdy już byłem mocno wyczerpany. Częstokroć budziłem się z mokrą piżamą i prześcieradłem. Za pierwszym razem, nie wiedziałem, co się stało. Czy przez sen się zmoczyłem. Po chwili dotarło do mnie, czym jest ta lepka, ciepła wydzielina. Kilka razy, tuż przed wybudzeniem – przerwał, choć zaczął mówić już tak płynnie, swobodnie. Teraz znów jednak poczuł niepewność.
- Miewałem sny erotyczne.
Dokończył cicho, wyraźnie nie będąc dumnym z tego faktu.  
- Wiem, że dotykanie się tutaj jest zakazane – począł się tłumaczyć pośpiesznie, widząc, że Urszula nie zareagowała na jego osobiste wyznanie – nie wiem, jak to się dzieje, że ja…nie rozumiem tego …i…
- Nie przejmuj się – odezwała się dopiero teraz, mając pewność, że chłopak już skończył. A przynajmniej merytoryczną część swojej historii. – Wierzę Ci. To zdarza się często mężczyznom. Szczególnie młodym. I takim, jak ty.
- Jak ja? – zapytał się zdumiony. – Co jest ze mną nie tak, proszę pani?  
- Wszystko w porządku. Zapewniam cię. Jednak nosisz pewne cechy i z tego co mi powiedziałeś, wnioskuję, że jesteś w pewnym sensie…wyjątkowy.  
Filip zrobił wielkie oczy. Takiego określenia się nie spodziewał usłyszeć w tym pomieszczeniu. Chory, z problemami, inny, to tak. Ale wyjątkowy?
- Żeby sprawdzić, czy moje przypuszczenia są słuszne, muszę przeprowadzić dokładniejsze oględziny, dobrze skarbie?
- Tak…oczywiście – odpowiedział chłopak, obawiając się jednocześnie formy tego badania.
- Przejdź za parawan i rozbierz się do bielizny – wskazała ręką obiekt. – Ja znajdę tylko twoją kartę i zaraz do ciebie przyjdę.
Poszedł za zasłonę, wykonując polecenie kobiety.
Zastanawiał się, gdy już tam się znalazł, czy wykonać je w pełni. Nie chciał się przed nią rozbierać prawie do naga. Z drugiej strony nie chciał pogarszać swojej i tak trudnej i kłopotliwej sytuacji. Nie był pewny, czy ona oraz siostra Aleksandra rzeczywiście mu ufają. Że nie ma z tym wszystkim nic wspólnego. Nie ma wpływu na to, co się dzieje z jego ciałem.
Koniec końców doszedł do wniosku, że nie powinno to trwać długo i lepiej dla niego będzie, gdy się podda badaniu. A może faktycznie znajdzie się jakieś rozwiązanie dla jego przypadku? Jakiś cudowny lek, o którym nie słyszał, ale który cofa tą nagłą metamorfozę i skutki z nią związane do stanu pierwotnego?  
Począł się wolno rozbierać. Koszula, podkoszulek, spodnie wylądowały na leżance. Został tylko w skarpetkach, kapciach i luźnych bokserkach. Dobrze, że było tu dość, pomyślał, bowiem jakiś czas tak stał, czekając.
Słyszał krzątanie się pani, szmery, odgłosy otwieranych szuflad, szafek.  
Gdy rozważał w głowie, czy by może jednak stąd nie uciec, wykręcając się na poczekaniu wymyśloną wymówką, do jego uszu doszły dźwięki zbliżających się kroków.
Za parawan weszła pielęgniarka, trzymając w dłoni kartę, jakąś książeczkę i kilka innych przedmiotów.
- Gotowy? – spytała. – Świetnie. Możemy zaczynać. Spokojnie. To nie potrwa długo.
Położyła na łóżku swoje przybory. Sięgnęła po mały stołeczek i ustawiła go przed nim, siadając.
Chłopak mógł teraz się przyjrzeć. Cóż to za rzeczy Urszula przyniosła z e sobą.
Były to taśma miernicza, mały, plastikowy, kubeczek z wieczkiem, ręczniki papierowe i pudełko z patyczkami, przypominającymi te do czyszczenia uszu.
- Zdejmę ci teraz bieliznę – wytłumaczyła spokojnie. – Nie obawiaj się. Widziałam już wiele w życiu, więc nie musisz się wstydzić.
Filip kiwnął tylko głową.
Urszula poprawiła się na stołku, zbliżając się do niego. Jej nogi, zakryte spódnicą do kolan, dotknęły jego nóg. Na to chłopak aż się wzdrygnął.
Czuł tez coś dziwnie narastającego w dole brzucha. Mieszankę stresu i…podniecenia?
Chwyciła brzegi bokserek po bokach jego ciała i zaczęła zsuwać je. Z pośladków zeszły bez problemu. Z przodu musiała lekko odciągnąć gumkę, by nie zahaczać i nie ocierać o genitalia.
Jej oczom ukazało się pokryte włoskami podbrzusze. Wyłaniać się począł trzon penisa. Bielizna zjeżdżała w dół, a ją coraz bardziej zaskakiwało to, że nie widać jego końca. W końcu ukazał się jej żołądź, okryty do połowy napletkiem.
Zsunęła majtki do połowy ud. Dalej nie trzeba było.
Teraz przyjrzała mu się dokładniej. Członek Filipa faktycznie był pokaźnych gabarytów. Automatycznie pomyślała o swoim mężu, porównując go do tego, co teraz widniało przed jej obliczem. Kochała go bardzo, ale jeśli chodzi o sprawy łóżkowe, a dokładniej stosunki pochwowe, pozostawiało to wiele do życzenia. Głównie przez jego niedostateczne warunki fizyczne. Wadliwy gen nie ominął także jego.
Okłamało stojącego przed nią młodzieńca. Jak się okazało, wszystkiego w życiu najwyraźniej nie widziała.
Jego fallus wisiał sobie teraz swobodnie, o dużym obwodzie, wyraźnie zarysowanymi żyłami pod skórą. Mimo że był w stanie spoczynku, robił wrażenie. I, jak wspominał chłopak, rzeczywiście był jakby napompowany, nabrzmiały, z napiętą skórą. Nie wyłączając główki penisa. Mniejsza nieznacznie od trzonu.
Skupiła uwagę na jądrach. Napęczniałe, wielkie, wyglądające na ciężkie.  
Powierzchowny ogląd jego części intymnych potwierdzał jej przypuszczenia. Sięgnęła po kartę pacjenta. Ostatnie badania pod tym kątem, jak większość chłopców w kraju, miał robione w wieku czternastu lat. Wszystkie parametry były w normie. Nie wykazywały niczego szczególnego czy niepokojącego.
Filip obserwował wertującą dokumenty kobietę. Jej skupioną twarz, teraz tak blisko jego przyrodzenia. Czuł się z tym nieswojo. On nagi, ona w pełni ubrana. Ponownie zapatrzył się na atrybuty jej ciała. Zarys dobrze zbudowanych nóg pod spódnicą, kształtnych łydek okrytych cielistymi rajstopami lub pończochami. Na napiętą mocno bluzkę, skrywającą wielkie skarby.
Szybko podniósł głowę, by nie zauważyła, jak się na nią gapi i aby nie ponieść się zbytnio fantazji i ekscytacji.
- Dobrze – podniosła wzrok na jego oblicze, odkładając kartę i sięgając do kieszeni fartucha. – Gdzie dokładnie odczuwasz ból? Pokaż mi, proszę.
Zastanowił się chwilę, po czym wskazał swoje łono.
- Ale głównie tutaj – pokazał swoje jądra – I w części za nimi.
- Yhm – mruknęła pielęgniarka.
Wyciągnęła z kieszeni lateksowe rękawiczki i nałożyła je na dłonie.
- Stój spokojnie teraz – nakazała mu.
Nacisnęła końcami palców na podbrzusze w kilku miejscach. Potem skierowała dotyk niżej ku jego mosznie. Włożyła dłoń pod nią, badając przestrzeń za nimi.  
Chłopak lekko się skrzywił, bo tam ból był mocniejszy.
Drugą rękę położyła na jego jądrach. Ścisnęła je nieznacznie palcami. Zauważyła, że nie mieszczą się całe w jej drobnej dłoni.  
Pociągnęła je delikatnie w dół, nic nie wyczuwając podejrzanego, poza ich masą i objętością.  
- Ah – wyrwało się Filipowi z ust.
- Są bardzo nabrzmiałe i wyraźnie obolałe – kobieta powiedział, ale jakby do siebie.
Puściła jego mosznę. Wzięła z leżanki metr krawiecki. Przyłożyła go do kości łonowej, drugą ręką do końca narządu. Odczytała wyniki. To samo zrobiła, owijając taśmę wokół trzonu.  
Nastolatek głębiej zaczął oddychać, gdy to poczuł, a następnie ujrzał. Głowa zrobiła mu się ciężka od tego uczucia. Nie mógł już tego zatrzymać. To były zbyt wielkie emocje. Ciepło rozlewało się po ciele. Przyjemne mrowienie, idące po plecach, rozchodzące się po kroczu.  
Urszula wzięła plik papierów i wpisywała wyniki. W rubryce "długość w stanie spoczynku” czternaście centymetrów, a w "obwodzie wstanie spoczynku” czternaście i pół centymetra.  
Nagle coś przed nią odwróciło jej uwagę. Jakiś ruch.
Podniosła wzrok, przerywając pisanie. Obserwowała to w milczeniu, zaintrygowana. Wzięła głęboki wdech z wrażenia.
Penis Filipa prężył się teraz przed nią, unosząc się powoli ku górze. Wzdłuż całej jego długości żyły stały się wyraźne i wypukłe. Grubość i długość zwiększyły się znacząco.
Masywny organ podskoczył kilka razy w skurczach, uderzając prawie w brzuch właściciela.
W czasie tego skórka, z teraz dużej, purpurowej główki, zsunęła się powoli poza koronę żołędzi.
Podniósł się teraz maksymalnie do góry, jednak przez swoją masę nie stał pionowo.
Drgał teraz wraz z rytmem bicia serca, pęczniejąc od wypełniającej krwi jeszcze bardziej.  
Gdy opadał po skurczu, falował jakiś czas, niczym wahadło.
Jego jądra, będące wcześniej lekko obwisłe, obecnie obkurczyły się, podjeżdżając bliżej członka. Niczym dwa kurze jaja w worku skóry.
Pielęgniarka oderwał się w końcu od tego widoku i spojrzała na twarz chłopca. Sapał z uchylonymi ustami. Jego spojrzenie było przymglone, skierowane w ścianę przed sobą.  
- Ja – zaczął Filip, zdając sobie sprawę, że zachował się niewłaściwie, a wręcz nagannie. A raczej jego ciało, które znów go zdradzało.  
- Nic nie mów – przerwała mu. – Dobrze się stało. I tak miałam jeszcze zrobić pomiar…w stanie gotowości. Nie przejmuj się. Twoja reakcja jest normalna.
Pochwyciła szybko taśmę. Lekko uniosła się na pośladkach, by dostrzec wynik. Ciepło, wydobywające się z jego penisa, mimo że miała nałożone rękawiczki, było dla niej niezwykłe. Skóra gorąca, miękka. I to miarowe pulsowanie. Dotknęła drugim końcem główki.
Jej posiadacz jęknął. Jej barwa przybrała teraz barwy bordowe. Z końca sączył się preejakulat.
Zdjęła następnie miarę z obwodu. W stanie zwiotczałym ledwo obejmowała go dłonią. Teraz stało się to niemożliwe. Poraziły ją te wymiary. Oddech jej przyspieszył.
Speszyła się. Zdawała sobie sprawę, że dla tego chłopca jest to mocno stresująca, mało komfortowa sytuacja.  
Obawiała się także swoich reakcji. Do tej pory nigdy tak silnych, intensywnych, widząc jakiegoś mężczyznę.
Szybko wpisała do kart rezultaty pomiarów. Długość dwadzieścia trzy centymetry, obwód szesnaście centymetrów.
Sięgnęła po plastikowy pojemnik, otwierając wieko. W drugą dłoń wzięła patyczek z kulką waty na końcu.
Spojrzała ponownie na tego wielkiego członka. Poczuła na kolanie coś mokrego. Nabrała tchu mocniej, a prze ciało przeszedł dreszcz.
Z końca główki ciągnęła się długa nitka śluzu. Zbliżyła patyczek i zebrała ją z końca. Próbki do badań miała aż nad to, jak pomyślała.  
Ciecz ściekała również po trzonie, aż do moszny. Coraz to nowe krople wyłaniały się z niewielkiej dziurki na końcu.  
Dotknęła tego miejsca, biorąc kolejny wymaz. Chociaż nie wiedziała po co.  
Ciałem filipa rzuciło, doświadczając tej nieznanej dla niego sensacji.
- Mmm – wydobył z siebie nieświadomie dźwięk zadowolenia – Och, proszę pani…
- Tak? Już kończymy, skarbie – odparła, wkładając patyczek do pojemniczka.
- Ten ból…znów się nasilił – mówił dalej. – dłużej nie wytrzymam…
- Och…gdzie Cię boli? Tutaj? – spytała i zważyła dłonią jego ciężkie jądra.
- Ach…Tak! – wypalił głośniej – przepraszam…już nie mogę dłużej…
Jego penis począł drgać coraz częściej w skurczach, podskakując.
- Zaraz, zaraz – przerwała mu zdenerwowana. – Czy czujesz, że zaraz będziesz miał…wytrysk? Poczekaj!
Starała się trzeźwo myśleć, widząc, że chłopak już nie panuje nad sobą.
Pochwyciła szybko pojemnik, ponownie go otwierając.
Nie zdążyła. Coś ciepłego, gęstego i lepkiego uderzyło ją w policzek. Kolejna porcja spadła na szyję i dekolt.
Złapała jego narząd, kierując go w dół, a z drugiej strony nadstawiła naczynko.
Filip aż krzyknął, czując jej dłoń, która lekko ściągnęła jego napletek do tyłu. W oczach mu poczerniało, nogi zrobiły się jak z waty.
Przez rękawiczkę czuła jego skurcze. Ledwo go trzymała, bowiem tak wierzgał w ekstazie.
Obraz jej niewielkiej dłoni na tak dorodnym organie działała na nią stymulująco.
Nastolatek też skierował wzrok w dół przez półprzymknięte powieki. Spowodowało to jeszcze większe podniecenie.  
Do pojemnika wlewał się obficie biały płyn z głuchym dźwiękiem, gdy uderzał o ściankę.
Urszula nie trzymała teraz tylko jego młodego penisa, kierując wydobywającą się substancją w wybrane miejsce. Wręcz go doiła delikatnymi ruchami dłoni.

Mlodyzakazany

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 4400 słów i 24665 znaków, zaktualizował 2 mar 2016.

5 komentarzy

 
  • Ja

    A bylo takie fajne opowiadanie... Ale dalsze czesci mozna sobie tylko samemu wymyslec.. Szkoda :(

    14 mar 2018

  • juch

    Szkoda, że nie ma kontynuacji domu, Filipa...

    28 cze 2016

  • Anonim2

    @juch Nie masz się co spodziewać kontynuacji.Gość miał po prostu słomiany zapał i szybko się wypalił.Dobrze się zapowiedział.

    12 lip 2016

  • Anonim2

    I widać,że spełniły się moje słowa.Nim zaczniesz pisać coś nowego to pomyśl,że tego raczej nikt nie przeczyta.Jesteś przykładem słomianego ognia.

    30 kwi 2016

  • Anonim2

    no i widać po ilości komentarzy.Czytelnicy odwrócili się.Powodzenia

    18 mar 2016

  • Erica

    Mocne. Chłopak ma problemy, trzeba to przyznać. Btw. 16 cm w obwodzie? Jesus! Jestem kobietą, więc: szacun! :D

    14 lut 2016

  • Zzzz

    @Erica To wcale nie jest tak dużo przecież dziewczyny używają jeszcze grubszych dildo a niekiedy potrafią tam też zmieścić całą dłoń :P

    14 lut 2016

  • Hope3

    @Zzzz Byłeś /as  świadkiem lub to robiłeś/as. :D

    16 lut 2016