Pan doktor nakazał, abym jeszcze mocniej się wygięła i ręką rozsunęła pośladki. Twierdził, że w ten sposób zbada mnie jeszcze bardziej dogłębnie… Pochyliłam się, wypinając, aż moje piersi znalazły się na zimnym biurku… Dłonią chwyciłam się za pośladek, chcąc lekarzowi ułatwić zadanie. Przyznam, że podnieciła mnie ta postawa. Wydawałam się taka uległa. Gotowa do przyjmowania mężczyzny... jego miecza... Ginekolog nie mitrężył ni chwili, wbił się z całym impetem natychmiast. Przez to, że byłam tak wilgotna - wszedł - jak nóż w masło. Czułam, jak uderza aż o dno pochwy… Stękałam i jęczałam:
- Aaaaa... aaaaach!
Ale nie mogłam nie udawać, że rozumiem jego naukowe, medyczne podejście.
- Panie doktorze... czy właściwie się wypinam?
Pan doktor nie odpowiadał, a jedynie sapał… pewnie wcale nie jest łatwe, nawet dla tak doświadczonego specjalisty, takie innowacyjne badanie? A już na pewno jest wymagające wiele energii. Niespożytej wręcz energii. Co wykazywał młody medyk z zapamiętaniem nacierając na moją biedną norkę. Pakował się w nią niczym wąż w zbyt ciasne przejście. Używając bardziej prostackiego języka - młócił mnie, jak wariat.
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Pielgrzym2001
Ciekawe skąd u ciebie takie myśli,trudno nieraz panować nad emocjami takiemu lekarzowi gdy naogląda się tyle tych waszych warg sromowych i jeszcze musi je przebadać.A trudno żeby dał rady badać wszystkie kobiety swoim przyrządem osobistym jak w twoim opowiadaniu,choć myślę że nie jedna miałaby ochotę na to.
Historyczka
Często, gdy jestem u ginekologa, zastanawiam się, czy aby pan doktor nie jest jakimś zboczeńcem...