Jechałam zamyślona autobusem relacji Kraków - Nowy Sącz do rodzinnego domu na weekend. Nie byłam tam już trzy tygodnie i najwyższa pora na nadrobienie zaległości. Z jednej strony byłam zadowolona, że zobaczę rodziców, i że będę mogła pochwalić się iż zimową sesje zaliczyłam z bardzo dobrymi rezultatami. Z drugiej strony na pewno mama znów zapyta czy mam kogoś na oku. I co jej wtedy powiem? Mam już 24 lata i za chwile kończę studia. Może wtedy kogoś poznam.....
Z dworca odebrał mnie tata i przywiózł do domu. Było już koło dwudziestej pierwszej i po zjedzeniu kolacji wypiliśmy w trojkę bardzo dobre czerwone wino. Podczas pogaduszek dowiedziałam się, że mieszkający nieopodal kuzyn rozstał się ze swoją dziewczyną. Zasmuciła mnie ta wiadomość, bo Adam to bardzo fajny chłopak. Jest młodszy ode mnie o dwa lata, ale zawsze świetnie się dogadywaliśmy. Często udzielałam mu korepetycji z przedmiotów ścisłych, a on pisał mi wypracowania. Ostatnio nasz kontakt się osłabił, ale to zmienia faktu, że wiadomość o jego cierpieniu popsuła mi trochę nastrój.
Następnego dnia postanowiłam zaczerpnąć z rana świeżego powietrza. Na prośbę mamy poszłam do naszego wiejskiego sklepiku. Zrobiłam małe zakupy i wychodząc spotkałam swoją ciocię, która dopiero szła wydać pieniądze. Przywitałyśmy się serdecznie, ale już po jej minie widziałam, że nastrój ma nie najlepszy
- Co się dzieje ciociu? - zapytałam szczerze zaniepokojona jej stanem
- Daj spokój Edytko, same nieszczęścia.
- Chodzi o Adama. Mama mi co nieco mówiła
- Tak, załamał się. Prawie w ogóle przestać się odzywać. Siedzi całymi dniami w swoim pokoju. Boimy się, zęby sobie czegoś nie zrobił.
Zaniepokoiły mnie te słowa i sposób w jaki ciocia o tym mówiła. Wyglądało na to, że sprawa jest dużo bardziej poważna niż na początku sadziłam.Ciotka nigdy nie była panikarą, i zawsze optymistycznie podchodziła do życia. Skoro nawet ona tak mówi, to sprawa jest poważna.
- Edytko, a może Ty wpadłabyś do nas dziś i porozmawiała z nim. Przecież całe dzieciństwo spędziliście razem, znacie się i lubicie.
- Oczywiście ciociu. Będę dziś po południu.
- To się świetnie składa, bo my musimy jechać do lekarza, a nie chce go samego zostawiać. Tylko nie mów nic, że Cie o to prosiłam, będziemy udawać jakbyśmy się nie widziały długo, a Ty przyszłaś nas tylko odwiedzić i nic nie wiedz o Adamie - zaznaczyła moja rozmówczyni
- Jasna sprawa. Myślę, ze uda mi się jakoś poprawić mu humor - powiedziałam uśmiechając się, chciałam jakoś podnieść zafrasowaną ciotkę na duchu
_Dziękuje Edi. Szkoda, że jesteście rodziną, i nie możecie być z Adamem razem. Byłabyś świetną synową.
Nie zdążyłam odpowiedzieć na te miłe słowa. Zatkało mnie to oświadczenie, poza tym ciotka pocałowała mnie w policzek, pożegnała się i poszła do sklepu.
Udałam się do domu cały czas myśląc o tym co powiedziała ciotka. Zasiała w mojej głowie myśl, abym spojrzała na Adama nie jak na kuzyna tylko jak na faceta.
Całe przedpołudnie nie mogłam pozbyć się tej myśli. Adam w gruncie rzeczy był cholernie przystojny i miał świetny charakter. Nigdy się nie kłóciliśmy, byliśmy zawsze zgodni. Ciotka ma racje, pomyślałam, szkoda, że jesteśmy rodziną bo tworzylibyśmy zgrany duet. Ciekawe jaki jest w łóżku.....Edyta, to twój kuzyn!. Ogarnij się!. Zajęłam się obiadem, ale i tak ta myśl nie wyszła mi do końca z głowy.
Doszłam do wniosku, ze jeśli pójdę tam i zacznę go pocieszać to nic nie wskóram. Na pewno takich dobrych duszyczek ma wokół siebie sporo. Trzeba mu pomóc konkretnie. Zachęcić go by szukał nowej laski, a o tamtej zapomniał. Skoro nie potrafiła go docenić to jej, że tak powiem strata.
Trzeba chłopakowi uświadomić, że tego kwiatu jest pół światu. Wiedziałam, że to mój kuzyn, ale postanowiłam skupić się na tym, ze jestem kobietą i to mu pokazać. Wyznaczyłam sobie w umyśle granicę, której nie przekroczę ze względów oczywistych. Nic nie stało na przeszkodzie bym założyła koronkowy stanik , krótką spódnice i bluzkę z dużym dekoltem. A co tam. Niech sobie trochę zerknie, zresztą już mieliśmy kiedyś taki epizod......Spokojnie. Kiedyś poszłam z nim na wesele i zauważyłam jak podczas tańca spogląda na moje piersi. Miałam wtedy dość skąpą sukienkę na sobie i wcale mnie to nie zdziwiło. Widziałam jak jego spodnie „rosną”. Studiuje biologię i wiem jak działa organizm faceta. Nie jestem feministką i nie widziałam powodu by walić go za to w pysk. Schlebiało mi, że jestem tak atrakcyjna, ze nawet w kuzynach wzbudzam obiekt seksualnych pożądań. Szkoda,że z nimi nie można.....
Pomalowałam paznokcie i usta na czerwono. Banalne, ale stare metody najlepsze. Założyłam płaszczyk w kolorze beżowym, bo w końcu luty, choć na dworze ciepło. Poszłam z tajną misją ratowania psychiki mojego kuzyna Adama.
Otworzył mi ze sztucznym uśmiechem i zaprosił do środka. Zapytał zdawkowo czy mam ochotę na coś do picia, ale czułam, ze modli się bym powiedziała nie.
Poszliśmy do jego pokoju. Usiadł przy biurku i patrzył się na komputer. Na tapecie miał ustawione zdjęcie tej swojej byłej. Trzeba przyznać, ze nawet wyglądała na normalna dziewczynę.
- To moja była dziewczyna - powiedział głosem tak smutnym, że poczułam coś w sercu, coś w stylu smutku i przykrości.
- Co się stało? - zapytałam cicho. Czułam, że udziela mi się jego przybity nastrój.
- Użyła określenia „wypaliło się”. W czwartek mówiła, że mnie kocha, a w sobotę powiedziała, że nic do mnie nie czuje.
Stanęłam za nim. Położyłam swoje ręce na jego ramionach.
- Adam nie przejmuj się. Jesteś super facetem, na pewno znajdziesz sobie jeszcze kogoś, kto będzie na Ciebie zasługiwał.
- Dzięki Edi, ale chyba raczej nie.
- Przestań pieprzyć - powiedziałam. Pamiętasz jak mnie rzucił Bartek po trzech latach. Też tak myślałam. Potem co prawda nie byłam już z nikim, ale jak widzisz świat mój się nie zawalił i jestem otwarta na nowa miłość.
- Bartek to był gnojek. Chodził z Tobą tylko po to by się chwalić kumplom jaką seksbombę ma w łóżku. Kiedyś o mało nie zebrał za to po pysku ode mnie.
Zszokował mnie tą wypowiedzią. To, że byłam przez trzy lata traktowana jak dziewczyna do towarzystwa nie było miłe. Większe wrażenie wywarło na mnie jednak to, że chciał to z nim załatwić w taki sposób. Chciał się bić w obronie mojej godności. To było urocze. Po raz kolejny pożałowałam, że to tylko mój kuzyn.
- Żartujesz? - powiedziałam. Wykastruje sukinkota jak go spotkam.
Zaczęliśmy się śmiać. Atmosfera trochę się rozluźniła, i o to mi na początek chodziło.
Podeszłam do półki z książkami. Zobaczyłam tam kilka ciekawych pozycji, takich jak „Sztuka kochania”, „Seks tantryczny”, „Jak dać kobiecie orgazm”. Poza tym był podręcznik do ginekologii.
Zauważył to, że patrze na te książki.
- Jak widzisz chciałem dla niej jak najlepiej. Nie chciałem jej po prostu rżnąć tylko dąć jej to na co zasługiwała, przynajmniej tak mi się wydawało.
Zaczerwieniłam się i nic nie odpowiedziałam.
- Właśnie to męczy mnie najbardziej. Myślisz, ze gdybym był dobry w łóżku odeszłaby?
Nabrałam powietrza i stałam. Temat był jak najbardziej ludzki, ale nie wiedziałam co powiedzieć.
- Ty jako kobieta, odeszłabyś od gościa, który jest mega zajebistym kochankiem? - zapytał.
Trochę to było niestosowne pytanie, ale nie chciałam się nad tym rozwodzić. Zaczęłam myśleć o seksie, i zaczęło mi się robić przyjemnie. Nie chciałam dłużej myśleć, i postanowiłam jeszcze bardziej rozluźnić atmosferę.
Oparłam się o biurko, potem na nim usiadłam. Założyłam nogę za nogę, i zaczęłam bawić się włosami. Uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafię.
- Gdyby mój facet czytał takie książki i miał taką wiedzę jak Ty, wiedział jak mnie zaspokoić to nigdy bym go nie zostawiła.
Chyba złapał się na haczyk. Zarumienił się lekko. Jestem prawie pewna, że przestał myśleć o mnie jak o kuzynce, tylko jak o kobiecie. Po chwili jednak wróciła jego posępna mina.
- No a więc skoro odeszła musiałem być beznadziejny. Teraz pewnie opowiada naszym znajomym jaki kretyn ze mnie, i nawet w łóżku nie potrafię zaspokoić kobiety.
Wkurzyłam się. Traciłam to co wypracowałam.
- A skąd wiesz, że tak jest? - krzyknęłam.
- Na pewno tak jest.
- To sprawdź to na innej - zaproponowałam.
Uśmiechnął się.
- Problem z wami kobietami polega na tym, że wy zawsze kłamiecie
- Oj chyba przesadzasz - skarciłam go lekko. Ja Cie nigdy nie okłamałam.
- Tak, ale na Tobie tego nie sprawdzę - odpowiedział.
Nie mam pojęcia co się wtedy działo ze mną, ale chyba straciłam kontrolę nad samą sobą. Spojrzałam na niego bardzo zalotnie po czym uwodzicielskim głosem zapytałam:
- Dlaczego nie?
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Marcin3867
Super fajny początek 😊